Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam syna w wieku 17 lat. Mieszkam w średniej wielkości miejscowości i…

Mam syna w wieku 17 lat. Mieszkam w średniej wielkości miejscowości i młody wymyślił sobie 4 lata temu taniec towarzyski. Zapisaliśmy go, długo tańczył dla sportu, aż w końcu poznał tam pewną dziewczynę. Od roku jest jego partnerką (imię zmienione) Kamila, rok starsza. Od dłuższego czasu zaczął ją coraz częściej zapraszać do domu, często na noc - mamy pokój gościnny, choć i tak zdajemy sobie sprawę, co robią jak nas nie ma w domu (w końcu to już ten wiek). Ale młodzi o dziwo nigdy się nie buntowali, nie wykradali się w nocy ani razu (niestety pies zdradziłby ich od razu, gotów do zabawy o każdej porze) wspaniale spędzali czas, Kamila bywała u nas bardzo często nawet kilka razy w tygodniu.

W końcu poprosiliśmy młodego o zaproszenie rodziców Kamili, tak dużo spędzają razem czasu, że chcielibyśmy ich poznać. I tu pojawił się zgrzyt. Na początku się wykręcali i w ogóle, aż w końcu po dłuższych namowach przyszła matka. Wystraszona, chuda kobieta, ale bardzo inteligenta. Po wspólnej kolacji z żoną stwierdziliśmy, że coś jest nie tak. Nie mogliśmy się jednak niczego dowiedzieć.

Kilka miesięcy temu przyszedł do nas młody i wyłożył karty na stół. Ostrzegł, że to nie będzie łatwa rozmowa. Kamila zawsze zostawała po zajęciach i czekała, aż wszyscy wyjdą. Młody zainteresował się czemu i zauważył, że przebiera się w pośpiechu na sali jak wszyscy wychodzą z szatni, bo ... ma całe ciało posiniaczone i w bliznach. Nic nie powiedział jej, ale zaczął się z nią umawiać. Dowiedział się, że choć dom z zewnątrz wygląda na ułożony i zamożny, to ojciec tyran, alkoholik niszczy jej i matce życie. Młody chciał zdobyć jej zaufanie, ale chyba przypadkowo się też zakochał. W każdym razie, zapraszał ją (bardzo często, ojciec tak pił, że rzadko zauważał jej nieobecność, a matka nie protestowała chcąc oszczędzić jej cierpień), pokazywał jak funkcjonuje normalna rodzina (jesteśmy szczęśliwie szczęśliwą rodziną) i w końcu namówił ją do zgłoszenia się na policję i walki o przyjazny dom z matką, bez ojca. Stać go na wysokie alimenty.

Matka na początku przystała na pomysł i chciała działać, ale w końcu mąż okazał się silniejszy i wycofała wszystko. Mało tego w czwartek potwierdziła w sądzie, że Kamila kłamie i zrobiło się nieciekawie. Niestety, obawiam się, że tej kobiety nie da się uratować. Zbyt uzależniona. Jej córka już nie będzie chyba miała siły walczyć o nie obie, energii wystarczy już tylko na nią samą.

Kamila w tym roku zdaje maturę i już ma ukończone 18 lat. Może decydować sama o sobie. Tak, mieszka u nas. Pokój gościnny znajduje się koło pokoju młodego, nie jest przedzielony ścianą nośną, wbudowaliśmy drzwi niedawno.

Jakby mi ktoś powiedział 15 lat temu, że mój syn w wieku 17 lat będzie mieszkał z dziewczyną, u mnie w domu to kazałbym mu się popukać w czoło. Ale w obecnej sytuacji mogę się tylko cieszyć. Młody zmienił się na pozytywniej tylko - porządek w pokoju (Kamila robi mu taki raban za skarpety, że same uciekają do kosza), nauczył się gotować, wstydzi się pyskować (heh, to akurat jest dosyć śmieszne), opiekuje się młodszym bratem w sposób odpowiedni (czytaj nie odpalają już petard w toalecie i wszystkie inne rzeczy jakie może wykombinować 17 latek z 10 letnim bratem podatnym na jego wpływ) i uczy się jakby miał na Harvard zdawać.

Mówi się, że dzieci z trudnych rodzin szybciej dorastają. To prawda. Kamila jest moim zdaniem umysłowo dużo starsza niż w metryce. Teraz jakby odzyskała dziecko w sobie, młody z dziecka zrobił się doroślejszy.

Co my mamy jeszcze w zamian? Ogromną satysfakcję, że mogliśmy pomóc, ale też ogromną radość ze wspaniałego domownika.

Piszę to też ze szczególnego powodu. Ja miałem podobną sytuację i moi rodzice to olali, nie pomogli mojej starej koleżance (nie było niczego miedzy nami, po prostu potrzebowała domu na jakiś czas), która potem tułała się po jakiś ośrodkach, aż w końcu ruszyła drogą rodziców. Czyste widzimisię moich rodziców, którzy zamiast pomagać woleli latać w kolejne rejsy dookoła świata.

Może faktycznie mamy teraz mniej pieniędzy i nie stać nas na wyjazd do ciepłych krajów, ale równie zabawny dwutygodniowy spływ kajakowy kosztuje 1/10 i trochę inicjatywy/wysiłku.

Zastanówcie się.

życie

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar satu
17 33

Weź już przestań kopiować historie z yafud.pl. Z tego co widzę to wszystkie twoje historie są z tej strony...

Odpowiedz
avatar footman1986
-3 3

@satu: A czy to ważne skąd to skopiowane? Ważniejsze jest to, że dziewczyna (Kamila) i chłopak zostawili mamę tej Kamili na pastwę alkoholikowi. Trzeba naprawdę być ahh szkoda słów!

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
12 24

Historia skopiowana z yafuda. Piekielni to nie yafud i nie liczyłbym na falę zachwytu w komentarzach. Dla mnie to kolejny wyciskać łez wrzucany na każdą możliwą stronę.

Odpowiedz
avatar jaccqu
7 17

a ładnie to tak kopiować z yafuda ?

Odpowiedz
avatar zgredek
-4 8

@Tsukushi: No, chyba że w trakcie tego roku się zaczyna ślub planować ;)

Odpowiedz
avatar anonimek94
13 17

@Tsukushi: Przed ślubem? Dla mnie to trochę nielogiczne, dziewczyna u niego prawie mieszkała a rodzice się mieli nie poznać? A moze w ogóle na ślubie albo na pierwszych urodzinach dziecka się poznają jak ślubu nie planuja?

Odpowiedz
avatar Tsukushi
-4 8

@anonimek94: nie mieszkała przed więc nie musieli się poznać. Ja mówię o sobie, że ja bym nie chciała by się poznali (a jak już by się by mieli widzieć to jak najrzadziej). U moich rodziców dziadkowie z obu stron widzieli się tylko na ślubie i każdy był zadowolony. Raczej bym nie chciała słuchać od mojej matki: "a ta jego mama to jakaś taka dziwna!" albo "dziwne oni mają stosunki u siebie! Ja nie wiem z kim Ty się związałaś taka rodzina dziwna!" A wiem, że właśnie by tak było...

Odpowiedz
avatar anonimek94
0 4

@Tsukushi: No nie wiem... Rodzice moi i mojego chłopaka się nie widzieli (ze względu na kilometry które nas dzielą) ale rozmawiali ze soba przez telefon. Nie do końca było to planowane, ale wyszlo jak wyszlo. I masz rację ale takie komentarze będą zawsze, wystarczy wspomnieć o czymś negatywnym a i tak będzie ciąglo sie wiecznośc. Musiałoby się w ogóle rodzicom o tym nie mówić wtedy. A ja jestem taka przeczulona na "nie poznzwanie" przez innych ponieważ znam ludzi którzy się oświadczali nie znając rodziców chłopaka/dziewczyny. Dla mnie było to absurdem i nie wyobrażam sobie czegoś takiego... Nawet nie mając kontaktu z rodziną, no chyba, że w ogóle sie z rodzicami nie rozmawia, na siłę to jest niepotrzebne.

Odpowiedz
avatar Tsukushi
2 4

@anonimek94: No to to inna sytuacja. Oczywiście, że ja powinnam znać rodziców mojego chłopaka, a on moich rodziców. To logiczne (chyba, że jedno z partnerów nie ma żadnego kontaktu z rodzicami) ale nie chciałabym by moja rodzina znała rodzinę mojego chłopaka. Uważam, że to zbyteczne, a nawet obciążające.

Odpowiedz
avatar kostuszka88
3 5

@Tsukushi: Zgadzam się. Ja jestem z chłopakiem ponad 2 lata, ja znam Jego rodziców, on moich ale jakoś nie widzę potrzeby by rodzice się poznawali. Na szczęście oni też nie, choć już mieszkaliśmy razem przez jakiś czas i w wakacje planuję się do niego wyprowadzić. Ale to może zależy od regionu. No bo jeśli np. obie rodziny pochodzą z jednego niedużego miasteczka to głupio jakoś się unikać, gdy mogą się spotkać np. jak w tym wypadku na jakimś konkursie tanecznym dziecka itp. A tak tradycyjnie to chyba rodziców przyszłego zięcia/synowej poznaje się właśnie w "zmówiny" czyli jak młodzi się zaręczą i rodzice się spotykają, żeby szczegóły ślubu omówić, ale tak jak mówię to tradycyjnie...

Odpowiedz
avatar soraja
1 3

@anonimek94: Ależ to bardzo proste - oświadczali się dziewczynie/chłopakowi, a nie całej rodzinie. Po pierwszy nie każdy traktuje ślub sentymentalnie, po drugie rodziców się nie wybiera i jeśli młodzi wiedzą, że strony nie przypadną sobie do gustu, nie ma co organizować sztucznych spotkań towarzyskich. Przykładowo ojciec uroił sobie dla córki lekarza czy adwokata, a ta wybrała powiedzmy budowlańca czy filozofa - ma aranżować spotkanie, żeby się pobili? Bez sensu.

Odpowiedz
avatar anonimek94
3 3

@soraja: Nie no, bez przesady. Mowię o trochę mniej patologicznych rodzinach jednak :) Jeśli rodzice nie zgadzają się na chlopaka, to nie ma sensu - bo tak jak mówisz, jestem z nim nie z jego rodzicami czy na odwrót. Poza tym to moja sprawa, nie mojej mamy czy mojego taty. No ale jeśli stosunki są w porządku to chyba jednak powinno się chcieć aby rodziny się dogadywały? Zawsze łatwiej ze wsparciem i znając się nawzajem? Przynajmniej ja mam takie podejście, no ale nie każdy musi sie ze mna zgadzać.

Odpowiedz
avatar Tsukushi
-1 1

@anonimek94: uważasz rodzinę, która może nie lubić partnera swojego dziecka, albo jego rodziny za patologiczną? Ciekawe....

Odpowiedz
avatar anonimek94
3 3

@Tsukushi: Nie, nie wiem gdzie to wyczytałaś Chodziło mi o ten fragment wypowiedzi sorai: "Przykładowo ojciec uroił sobie dla córki lekarza czy adwokata, a ta wybrała powiedzmy budowlańca czy filozofa - ma aranżować spotkanie, żeby się pobili? " Jeżeli ktoś aranżuje partnera córce to już jednak coś jest nie tak tym bardziej, jeśli ma się pobić z jej wybrankiem :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lutego 2014 o 18:07

avatar mariamasyna
16 16

Gorzej będzie jak młodzi 'zerwą'...

Odpowiedz
avatar SaszaPaladynSmoka
0 2

@mariamasyna: Tak, kiedy już wszystko będzie dobrze.

Odpowiedz
avatar ihoujin
7 7

O Boże, znowu?

Odpowiedz
avatar Gregorius
5 13

ctrl+c & ctr+v. super opowiastkę z yafuda będę tutaj miał ;)

Odpowiedz
avatar Adek00
-4 22

Może po prostu autor wrzuca swoje historie i na piekielnych i na yafud'a i stąd ta zbieżność.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2014 o 20:51

avatar Gregorius
17 19

@Adek00: Fajnie tylko że na Yafudzie ten sam autor raz jest perkusistą, programistą, właścicielem firmy budowlanej, człowiekiem wynajmującym firmę budowlana do budowy swojego domu, matką itd. normalnie można wymieniać tak bez końca :D

Odpowiedz
avatar OwOcOwO
8 12

@Adek00: I każda historia jest dodawana z innego konta. ..

Odpowiedz
avatar OwOcOwO
-2 4

@Adek00: I każda historia jest dodawana z innego konta. ..

Odpowiedz
avatar zyleta78314
12 12

Nie wiem czy ta historia jest skopiowana czy nie ale chciałabym dorzucić swoje kilka groszy. Chodzi mi o podobną sytuację w mojej rodzinie tylko trochę z innej strony. Miałam koleżankę jej ojciec i matka pili, całkowicie się nią nie zajmowali a jej bracia to ćpuni i wandale( jeden złamał jej nawet nos gdy była mała pogrzebaczem do węgla). Przyjaźniłam się z nią od podstawówki. Moja mama wiedziała jaka jest u niej sytuacja w domu więc pomagała jej jak tylko mogła. Weronika spała u mnie, jadła mama czasami nawet jej jakąś bluzkę kupiła,książki itp. I nie wiem czy to młodzieńcze hormony czy "krzywe" geny ale Weronika zaczęła strasznie kłamać, prowadzać się z kim popadnie ale przegięła gdy ukradła mojej mamie portfel z dość dużą gotówką. I weź tu człowieku pomóż... P.S nie oceniam nikogo i nie skreślam z góry ale już raz się sparzyłam i nie wiem czy jeszcze bym komuś zaufała wpuszczając go do swojego domu.

Odpowiedz
avatar mrkjad
8 12

Tak, tak. Bogaci ludzie są ŹLI, nie lubią kajaków i krzywdzą młode dziewczęta, wiemy. Co ma do rzeczy ostatni fragment? Nic. Zresztą, widzę, że powinnam pytać na yafudzie, nie tutaj.

Odpowiedz
avatar gorzkimem
0 6

Historyjki jak historyjki - skoro autor je kopiuje, to wiadomo, że wybiera takie, które mu się podobają. Ale czytając jego komentarze, to widać, że musi być jeszcze strasznym dzieciakiem, jeszcze nawet nie z gimbazy. To chyba w ogóle jego pierwsze kroki w internetach...

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
8 10

"Trudne sprawy", seria szósta, odcinek trzeci. Zakończenie: i wszyscy żyli długo i szczęśliwe i co roku jeździli na spływy kajakowe.

Odpowiedz
avatar Werchiel
2 4

"P.S. Tak wiem że pisze używając swojego nazwiska (nie, nie pomyłka) po prostu nie wstydzę się swoich komentarzy." Osz Ty, czasy internetowych anonimowych napinaczy się skończyły.

Odpowiedz
avatar juanaa
3 5

"Źródło: życie"??? Panie FanKorwina, radzę uważać. Korwin za plagiat (z Yafud.pl) zapewne kazałby Panu odrąbać paluszki, które wcisnęły klawisze Ctrl, c i v (co najmniej!). I znowu proszę: człowieki, nie jesteście świadkami, nie opisujcie! Historia "mam znajomego, którego znajomy..." to już zwykła plotka.

Odpowiedz
Udostępnij