Wracam sobie w ten piękny lutowy poranek po nocnych manewrach, związanych z testami gwarantowanego układu zasilania u klienta, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku (od 19 do jakiejś 4:20 siedziałem na 4 literach, w między czasie wypiłem 2 kawy, oszamałem ryż smażony z krewetkami, a moje czynności służbowe ograniczyły się do weryfikacji i podpisania protokołu, że w logach nie zanotowano żadnych zdarzeń związanych z przełączeniem na awaryjne systemy zasilania - cóż klient płaci może wymagać, w końcu jego pieniądze).
Żeby drogi nie nadrabiać pojechał Vege "opłotami", czyli drogą wiodącą na obrzeżach parku z całkiem sporym jeziorkiem przylegającym do samej ulicy. Po wyjechaniu z za zakrętu w świetle reflektorów ujrzał Vege scenkę trochę odbiegającą od tego, czego można się spodziewać o c.a 5 nad ranem na bocznej drodze - biegiem wsiadającego od strony pasażera kolesia i samochód ruszający z piskiem w obłokach spalin, po samochodzie na środku drogi zostały dwa spore śmieć-worki.
Pomyślałem, że tępe buraki chciały do parku śmieci wywieźć, zatrzymałem, żeby przynajmniej zdjąć te wory z drogi, ale zanim wysiadłem z samochodu zobaczyłem w świetle reflektorów, że jeden worek się rusza (dobra ponad 20h na nogach to człowiek może być zmęczony, ale zwidów jeszcze nie powinienem mieć). W każdym worku była włochata kulka w rozmiarze XL i cegła.
Sku....ny chciały w jeziorku utopić 2 szczeniaki.
Zapakowałem worki do bagażnika (do kombi także spokojnie :)), Po przejechaniu 30 metrów po heblach i z powrotem do bagażnika bo w nerwach podniosłem worki za tasiemki do ścigania :) i telefon do zaprzyjaźnionej Vet.
Co się w gabinecie okazało:
- pieski (pies i suczka) to około 10 tygodniowe na 99% rasowe owczarki niemieckie
- pieski są odchowane, dobrze odżywione, na pewno nie są to psy z jakiegoś dzikiego miotu
- niestety chip'ów ani tatuaży nie było
Pani doktor rozpuściła wici po okolicznych gabinetach i nie tylko, jak się właściciel nie znajdzie to ona je przygarnie
W tym miejscu parę pytań, parę wniosków.
- jakim trzeba być idiotą żeby chcieć zabić dwa odchowane zdrowe szczeniaki, o nie małej wartości?
- pieski mogły być ukradzione i jak się zrobił żar przy d..ie to ktoś chciał się pozbyć dowodów.
- "dobro sąsiedzka przysługa" - sąsiad mnie wk...ił to ja mu psy utopie
- raczej mało prawdopodobne, że ktoś chciał się pozbyć w tak mało humanitarny sposób nieudanego zakupu - na takie psy chętny bez problemu by się znalazł.
P.S
Od ślubnej dostałem opi...ol jak koza za obierki, bo z tego wszystkiego zapomniałem zadzwonić, że będę później, a ona już miała czarnowidztwo, że zasnąłem za kółkiem i się rozwaliłem na latarni :)
rasowy pies to taki, który posiada rodowód. Każdy inny, który nawet w 100% wygląda na rasowego, ale rodowodu nie ma - jest w typie rasy. Psów spoza zarejestrowanej hodowli (czyt. nierasowych) sprzedawać nie można, nie można też rozmnażać takich psów dla zysków. Może ktoś tego zwyrola podkablował i chciał się pozbyć "dowodów". Czort go wie. Szkoda, że nie jesteś w stanie go zweryfikować (np. poprzez rejestrację), bo mógłby ponieść odpowiedzialność za próbę zabicia szczeniaków...
Odpowiedz@Solonek: Nie chce się wymądrzać (specem nie jestem) ale nie jest przypadkiem tak, że hodowca wydaje ze szczeniakiem metrykę i na jej podstawie dopiero później wyrabia się rodowód? Dla mnie to musieli być jacyś miejscowi, albo z okolic - park jest po rewitalizacji i w środku jest monitoring założony w zeszłym roku, od strony drogi już nie.
Odpowiedz@Vege: To jest dokładnie tak jak piszesz:) Ale o to chodziło Solonce (dobrze odmieniłam?)- pisząc o rodowodzie zazwyczaj ma się też na myśli metrykę która uprawnia do wyrobienia rodowodu. Dobrze, że maluchy trafiły na Ciebie- dużo szczęścia w szukaniu nowych, kochających domów!:)
Odpowiedz@Vege: tak dostaje sie metryke. Ale rodowodowy szczeniak musi byc oznakowany chipem albo tatuazem. Widzialam ostatnio na fb chyba te dwa psiaki.
Odpowiedz@Solonek: Pies rasowy musi miec tatuaż i metrykę, innej opcji nie ma :)
OdpowiedzHistoria iście piekielna. Wychodzi na to, że najgorszym bydlęciem jest jednak człowiek. A ten op***ol mnie rozwalił :D.
Odpowiedzco do historii o pieskach wnosi fakt, że oszamałeś ryż z krewetkami?
Odpowiedz@hejter: a Co Twój komentarz wnosi do dyskusji ?
Odpowiedz@hejter: Tyle wniósł, że nabrałem na to smaku. :P
OdpowiedzNie żebym była zwolenniczką zabijania zwierząt, ale do jasnej cholery, dlaczego ludziom sprawia taką przyjemność ich męka przed śmiercią? Nie można tego zrobić szybciej? Albo się te psy topi, albo przywiązuje do drzewa w lesie i czeka, aż zdechną z głodu, no ludzie :(
Odpowiedzżonie to przekaż od piekielnych, że "ma w domu skarb" i ma przeprosić za opieprz; jakby coś się złego stało działo, to policja zadzwoni/zawita, a jak brak sygnału to wszystko dobrze i można się wyspać - wystarczy, że jeden po nocy pracuje
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: I zawsze można jednego odratowanego szczeniaka zawieźć żonie na "przebłaganie" a i przy okazji będzie ją po nocach pilnował jak sam bohater w pracy będzie ;)
Odpowiedz@Gregorius: Jeden już jest - owczarek niemiecki - wersja kanapowa ;), dwa owczarki w mieszkaniu to trochę za dużo. A żonie wcale się nie dziwie najpóźniej o 6 miałem być w domu, ona wstaje 1,5h później mnie nie ma, żadnej informacji to dziwne myśli do głowy przychodzą , a sam się o nią denerwuje w analogicznych sytuacjach.
Odpowiedz"o c.a 5 nad ranem?" A nie "ca."?
OdpowiedzCo się tak przyczepiłeś tego, że są takie drogie? Nawet zwykły kundelek nie zasługuje na taką śmierć.
Odpowiedz@letmefly: pewnie chodziło o fakt, że mógł je (co prawda nielegalnie, ale wielu ludzi to nie zraża) sprzedać i wyciągnąć za nie niezłą kasę ;)
OdpowiedzWitam , końcówka super - co się tyczy wczśniejszej treści , osobiście zabiłbym gada - Pozdrawiam
OdpowiedzMogło być podobnie jak w przypadku kotów. Otóż moi znajomi niedawno nabyli kotka. Zależało im na cechach charakterystycznych dla danej rasy, więc – rasowego. Z drugiej strony, metryka była im po nic, a kasa się liczy… Co najwyżej metryki rodziców, do wglądu. Przeszukanie internetu i co? I jest, na wydanie cały miot, po cenie za kotka równej ok. 40% regularnej ceny za kotka z rodowodem. Kotki z prywatnej, domowej hodowli, pada więc pytanie, dlaczego sprzedają bez rodowodu (czy tam metryki, nieistotne). Otóż: kocica zaszła w ciążę niemal zaraz po powiciu poprzedniego (już rozsprzedanego) miotu, hodowca nie upilnował rodziców no i klops. A za taki miot stowarzyszenie hodowców powinno im odebrać prawo do prowadzenia hodowli, albo może tylko od tej pary kotów-rodziców, w każdym razie problem dość spory. Dlatego te kocięta szły kanałem nieoficjalnym i nie były nigdzie udokumentowane (a w każdym razie ich pochodzenie). Można humanitarnie? Można, i w dodatku z zyskiem. Ale fakt, że konkurencja nie śpi (chociażby) i ryzyko wpadki spore, więc może to motywowało sprawców do haniebnego rozwiązania problemu pojawienia się, być może nadprogramowych, małych piesków. :(
Odpowiedz