Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wybaczcie ogólnikowy opis, jednak nie mogę wdawać się w szczegóły dotyczących firmy.…

Wybaczcie ogólnikowy opis, jednak nie mogę wdawać się w szczegóły dotyczących firmy.

Są trzy obiekty / miejsca pracy, wszystkie trzy pełnią taką samą funkcję.
Pierwszy funkcjonuje wzorowo, drugi ma kilka aspektów do poprawki, trzeci zaś to kompletna katastrofa.
W pierwszym pracuje dwóch kierowników i 20 ludzi, w drugim tak samo, w trzecim dwóch kierowników zmiany i piętnastu ludzi. Ludzi niezbędnych, bez których praca absolutne nie ruszy, a jeżeli nawet, będzie ona niekompletna, bądź zła jakościowo.

Do trzeciego obiektu, przed miesiącem wysłano osobę, która pełni rolę 'trenera' dla kierowników zmian, dodatkowo też ma pod sobą pełną możliwość zmian kwestii organizacyjnych tak, by obiekt funkcjonował tak jak powinien, a jakość oddawanego klientowi produktu (co jest najważniejsze) wzrosła do maksimum.

Po trzech tygodniach od przybycia 'trenera / organizatora', wyniki trzeciego obiektu zaczęły się znacznie poprawiać. Wydajność pracy wzrosła z 55% aż do 85% i nadal rośnie.
Nic, tylko dalej praktykować zmiany, które naniesiono. Firma (czytaj: Szefostwo) również niepomiernie zadowolona z najnowszych wyników.
Idąc tym tropem rozumowania, obiekt trzeci powinien pozostać taki, jak po zastosowaniu konkretnych poprawek, prawda?
Ano nieprawda.

'Góra' wymyśliła sobie, że skoro obiekt trzeci wychodzi powoli z bagna, trzeba zwolnić pięciu z piętnastu szeregowych pracowników, bo przecież skoro już wyszliśmy na prostą, to ta pozostała dziesiątka wraz z kierownikami zmiany poradzi sobie ze swoim zadaniem (notabene trudnym) równie dobrze...

Efekt?
Jakość oddawanego produktu zmalała do poziomu sprzed zmian.
Kierownicy są załamani, wszak tak duże uszczuplenie pracowników sprawia, że ludzie są autentycznie wykończeni, nie dają sobie rady z natłokiem obowiązków. Spora grupa z pozostałej dziesiątki zaczyna napomykać o zmianie pracy. Osobiście wcale się nie dziwię - ja, jako organizator, trener. Kierownictwo dostaje 'po głowie' za nagły spadek wyników, mimo, że (takie jest moje zdanie) za zaistniałą sytuację winy nie ponosi – w końcu żadnego CZŁOWIEKA nie da się podzielić na pół, ani też żadna z osób nie ma zamontowanego dodatkowego 'akumulatora', który równoważyłby natłok pracy z możliwościami fizycznymi (i psychicznymi).

A wszystko dzięki Szefostwu, które obiekty odwiedza raz na miesiąc, a osoby siedzące (dosłownie) na jeszcze wyższych stanowiskach, obiekty widziały chyba tylko i wyłącznie przy przejmowaniu projektu, bądź na obrazkach.

Brawo!

praca

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
12 14

Po mojemu ? "szefostwo" chciało zlikwidować trzeci obiekt a tu jakiś trener naprawia sytuację. I co teraz zrobić ? Rozpie..ić tak by nikt nie pozszywał . W ten sposób jeden szef drugiemu udowodnił że ma rację. Może się o dolara założyli .... :)

Odpowiedz
avatar lapidynka
10 12

@kambodia: Założenie byłoby słuszne, gdyby nie mały szczegół: wszystkie trzy obiekty są ze sobą nierozerwalnie związane. Jeżeli jeden obiekt kuleje, bądź leży, tracimy nie tylko jego, ale też dwa pozostałe, mimo, że one funkcjonują na najwyższym poziomie. Stąd też zupełnie nie rozumiem działania 'góry'... Może ktoś myślący logicznie mi to wytłumaczy, bo niestety, ale nie czaję tego, co szefostwo próbuje takim działaniem ugrać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@lapidynka: nie potrafię wytłumaczyć racjonalnie tego postępowania więc próbowałem stworzyć teorię manipulacyjno-spiskową :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 15

@kambodia: "Może ktoś myślący logicznie mi to wytłumaczy, bo niestety, ale nie czaję tego, co szefostwo próbuje takim działaniem ugrać." - odpowiedź jest prosta: po którejś kolejnej zwolnionej partii ludzi trafią w końcu tak zdesperowanych ludzi-robotów, że będą w 10 zapierdzielać za 20. I tym samym dyrekcja może sobie pojechać na Bahamy dodatkowy raz w roku.

Odpowiedz
avatar lapidynka
3 5

@OliwaDoOgnia: W momencie, kiedy projekt upadnie, żaden z tych wyżej postawionych nie pojedzie sobie dodatkowy raz w roku na Bahamy, chyba, że posiada ku temu niezbędne oszczędności. Typ pracy, który wykonują ludzie jest specyficzny. Pewnych kwestii nie da się niestety przyspieszyć, choćby się chciało. Przykładowo - na pewne zajęcie, na które przeznaczone są 4 osoby, potrzeba średnio 3 - 5 godzin pracy. Można skrócić ten czas jedynie dodając powiedzmy 1 -2 osoby do tego zajęcia. Im mniej osób, tym więcej czasu potrzeba, rachunek jest prosty. Tym samym, do pozostałych zadań zostaje mi 6 osób rozbitych na dwa zespoły po 3 osoby. Ich zajęcia trwają krócej, ale jest ich więcej. Tak rozdzielone 3 zespoły (4/3/3) wykonują dobre 80%. Na pozostałe 20% potrzebne jest minimum 2,5 osoby - niech stracę, niech dostanę tylko 2 dodatkowe osoby, wtedy praca może iść dalej. I niestety, ludzie będą szukać innych prac. Jak na Niemcy, dodatkowo Bawarię, stawka godzinowa nie powala na kolana. A już z pewnością śmieszy w porównaniu z ilością obowiązków, jakie są nakładane na ludzi...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 3

@lapidynka: Nie pracuję w tym miejscu i nie mam pojęcia, jaka to branża, ale myślę, że znam odpowiedź na twoje pytanie, bo podobny mechanizm jest widoczny w każdej gałęzi gospodarki. Witamy w świecie korporacji, gdzie wiele decyzji w sprawie zwykłych pracowników i produkcji czy też usług podejmują ludzie, którzy kończyli jakieś szkoły bądź kursy zarządzania czy księgowości, ale o samej produkcji bądź usługach nie mają zielonego pojęcia. Zwolni się kilku pracowników, to jest oszczędność. Na papierze wygląda to pięknie. Zwolniono np. 5 ludzi i zaoszczędzono przykładowo 6000 euro miesięcznie. Wspaniale. Mamy 6000 zysku i możemy sobie z tego tytułu przyznać premię, a że za kilka miesięcy albo lat firma będzie schodzić na psy, a przy takich metodach postępowania wielu firm gospodarka też będzie prosperować coraz gorzej? Kto by myślał z takim wyprzedzeniem. Zaoszczędziliśmy 6000 euro. Możemy przyznać sobie premie. Podobnie jest z przenoszeniem produkcji do Azji, bo tam jest tańsza siła robocza. Ogromna oszczędność dla firmy, bo oszczędzają wielkie pieniądze na wypłatach dla pracowników. Super. Duży zysk na krótką metę. Tylko, że przeciętny chińczyk składający np. komputer Della czy szyjący buty adidasa nie jest w stanie sobie kupić tych produktów za swoją pensję. Owszem, powstała też klasa bogaczy, którzy zapewniają sobie wszelkie możliwe luksusy, ale przeciętny robotnik nie jest w stanie kupić sobie produktu, który wytwarza. Były pracownik tej firmy w Europie może znajdzie inną pracę i będzie go stać na taki zakup, ale na ogół rzadziej niż wcześniej. Poza tym może nie mieć ochoty kupować produktu firmy, w której pracował tyle lat i został wyrzucony na bruk. Co się wtedy dzieje? Sprzedaż spada i zmniejszają się zyski. Co zrobić w takim wypadku? Szukać oszczędności. Jak zaoszczędzić jeszcze więcej? Znaleźć jeszcze tańszą siłę roboczą. Znowu jest oszczędność i przyznane premie, a sprzedaż dalej spada... Kwadratura koła typowa dla świata, gdzie wielkimi firmami rządzą księgowi. Wiele korporacji istnieje już dość długo i obecnie nie rządzą nimi ludzie, którzy zakładali te firmy, tylko ich dzieci czy wnukowie, którzy już urodzili się w bogatym świecie, a na stanowiska kierownicze często są przyjmowani fachowcy od księgowości czy zarządzania, którzy nie pracowali na niższych stanowiskach w danej korporacji.

Odpowiedz
avatar nhyde
-2 6

@fenirgreyback: Ja dobrze pamiętam? Oliwa to jest ten ziomek, który nazywa siebie szefem jednoosobowego działu w drukarni i ten co to jakby założył własną działalność to by wykosił wszystkie drukarnie w regionie, tylko mu się nie chce? Jeśli tak to ja nie mam pytań :D

Odpowiedz
avatar Morena
1 5

@fenirgreyback: Jasne, najlepiej zrobić z pracodawców-wyzyskiwaczy ofiary i w ładnych słowach się usprawiedliwić, nie?

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-3 7

@Morena: ja wiem, że głupim ludziom wydaje się, że pensje i ceny zależą od widzimisię tego czy owego. Wiem, że głupi ludzie myślą, że jak dobry rząd podwyższy płacę minimalną, to wszyscy będą zarabiać więcej, a jeżeli podwyższy się podatki najbogatszym, to pieniądze do budżetu popłyną szerokim strumieniem. Ale tak po prostu nie jest. Ekonomia rządzi się niezmiennymi prawami, tak jak fizyka. Od krzyczenia o wyzyskiwaczach i kopania w stół nie zmienią się ani prawa ekonomii, ani prawa fizyki. Czekam teraz, aż zmasakrujesz podane w tekście fakty i obalisz przedstawioną tam teorię.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@fenirgreyback: MÓJ PROFIL Jestem proboszczem sporej parafii, w wieku dobrze powyżej czterdziestki. Prowadzę działalność gospodarczą, parafian zatrudniam najchętniej za "bóg zapłać", a tym, którym muszę - płacę najniższą krajową zgrzytając jednak zębami. W wolnych chwilach czytuję powieści historyczne, oraz rozprawy naukowe dotyczące ekonomii. Dlatego jestem taki mądry!

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-4 4

@Armagedon: jesteś osobą, która nie potrafiła ogarnąć działania podatku pomimo tego, że wyjaśniłem to cztery razy. Z dyskusji uciekłaś w popłochu, w asyście bluzgów. Uciekłaś tak samo z dyskusji o rzekomych "zbrodniach Kościoła" w chwili, gdy padły pytania o konkrety. Gdy mnie irytuje któryś z userów, to- tak jak w twoim przypadku- orzę jego posty i wykazuję jego głupotę i brak wiedzy. Ty uciekasz od jakiejkolwiek słownej konfrontacji, wyszukujesz moje wpisy i piszesz pod nimi jakieś losowe bzdury. Sama już chyba pojęłaś, że w jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji nie masz najmniejszych szans ze mną, a twoje pajacowanie to szczyt twoich intelektualnych możliwości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@fenirgreyback: o kurva, przeczytałem artykuł który podlinkowałeś i aż mi ziemniaki w piwnicy pryszczycy dostały. Człowieku, nikt nie zaprzecza że pracodawca płaci podatki za swojego pracownika. Tyle że jak pracownik dostaje pensję 2000 a szef zarabia na firmie 10000 to kurva nie stać go niby na ten dodatkowy tysiąc żeby mieć dobrze opłaconego pracownika a co za tym idzie - zadowolonego i wydajnego? Oczywiście, że żaden debil na to nie wpadnie - lepiej żeby wgnajać ludziom do mózgów że powinni być szczęśliwi że ktoś im łaskawie pracę daje. Nikomu nie jest potrzebne aż 10 tysi do przeżycia, więc niech kurvy płacą a nie pier*dolą farmazony. Dlaczego ja nie założę własnej firmy? Bo nie do tego jestem stworzony. Ja jestem stworzony by być pracownikiem a nie pracodawcą. Jestem dobry w rzeczach o których mój szef nie ma bladego pojęcia, on jest dobry w rzeczach o których ja nie mam bladego pojęcia. Czytaj: ja umiem przygotować pliki do druku, on umie załatwiać kontrakty na zlecenia. Ani moja ani jego praca nie jest lepsza czy gorsza. Jest po prostu inna. Ja jestem introwertykiem i lubię siedzieć w mojej piwnicy i napierd*alać na maszynach, tamten jest ekstrawertykiem i dobrze się czuje jeżdżąc po targach i nawiązując kontakty. NIE JEST TO WYZNACZNIKIEM DO TEGO ŻEBY KTÓRYŚ Z NAS ZARABIAŁ WIĘCEJ CZY MNIEJ. Jedno stanowisko bez drugiego nie istnieje, nie ma sensu. Ja nic nie załatwię samym przygotowywaniem plików, szef chvja zdziała mając kontrakty ale nie mając kogoś kto prace przygotowuje.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-5 5

@OliwaDoOgnia: "NIE JEST TO WYZNACZNIKIEM DO TEGO ŻEBY KTÓRYŚ Z NAS ZARABIAŁ WIĘCEJ CZY MNIEJ"- oczywiście, że jest. Gość, żeby zostać właścicielem firmy, musiał zgromadzić kapitał, zainwestować i mocno zaryzykować. Ty po prostu przychodzisz do pracy, bez żadnego ryzyka i robisz to, co ci szef zleci. To ty nie istniejesz bez niego, on na twoje miejsce może sobie znaleźć kilkuset innych. "jak pracownik dostaje pensję 2000 a szef zarabia na firmie 10000 to kurva nie stać go niby na ten dodatkowy tysiąc"- chłopie, ty poważnie jesteś taki tępy? Jeżeli pracownik nie generuje zysku znacznie przekraczającego te (załóżmy) 2500, które pracodawca musi na niego wydać, to pensja w wysokości 3000= strata i bezsens. Ty naprawdę nie rozumiesz, że każdy pracodawca chciałby, żeby ludzie pracowali dla niego za darmo, a każdy pracownik fizyczny chciałby dostawać 50 000 na miesiąc i pracować 5 godzin dziennie? Czemu więc tak nie jest? Ano bo na płace ma wpływ rynek. Ale to jest temat przerastający podludzki umysł lewaka. Czemu żaden z lewackiej bandy przygłupów nie założy swojej firmy i nie daje szeregowemu fizolowi 5000 na miesiąc? I drugie pytanie: czy jeżeli ktoś chce ci sprzedać dajmy na to auto za 20 000, to ty dajesz mu 25 000, czy może starasz się jeszcze zbić cenę? No właśnie. Czemu więc w takim razie pracodawca ma pracownikowi, który zgodził się na pensję w wysokości 2000, dawać 3000?

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-4 4

@OliwaDoOgnia: aha, jeszcze jedna rzecz: " NIE JEST TO WYZNACZNIKIEM DO TEGO ŻEBY KTÓRYŚ Z NAS ZARABIAŁ WIĘCEJ CZY MNIEJ"-jeżeli pracownik pana X zarabiałby tyle samo, co pan X, to prowadzenie firmy byłoby po prostu nieopłacalne dla tegoż pana. Naprawdę tego nie pojąłeś?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

@fenirgreyback: nie wiem już co mnie bardziej śmieszy: twoje zaparcie umysłowe podchodzące pod zatwardzenie czy nazywanie mnie lewakiem :D Tak jakbym miał coś wspólnego z tą bandą pedałów i patoli :D "Gość, żeby zostać właścicielem firmy, musiał zgromadzić kapitał, zainwestować i mocno zaryzykować. Ty po prostu przychodzisz do pracy, bez żadnego ryzyka i robisz to, co ci szef zleci. To ty nie istniejesz bez niego, on na twoje miejsce może sobie znaleźć kilkuset innych." - Ja za to przez lata się kształciłem żeby umieć to co umiem, beze mnie i kilkuset podobnych mnie firmy nie istnieją bo nie będzie kto miał zapierda*lać. Ile razy trzeba powtarzać: jeden ma smykałkę do ryzykownych interesów, drugi do nieryzykownej systematycznej pracy. Żadna z tych prac nie jest gorsza od siebie. Jak by facet nie miał tej smykałki, to by też pracował u kogoś, a nie zakładał firmę. Jak by się koleś bał inwestować i ryzykować to by tego nie robił. Jakbym ja czuł się dobrze na takiej pozycji to bym to robił. Ale nie wiem po co rozważać "gdyby" skoro sytuację mamy jasną, już zastaną: facet założył firmę, ja nauczyłem się rzeczy których w niej potrzebuje. On beze mnie nie istnieje. Te pier*dolenie o tym że na moje miejsce może znaleźć setki innych jest tak samo prawdziwe jak to że ja się mogę zatrudnić w setce innych miejsc. Tyle że jest możliwość że ja pójdę do roboty gdzieś gdzie trafię jeszcze większego żyda, a mój szef zatrudni sobie taniej idiotę który mu będzie pieprzył zlecenia. Ja jestem dobry w tym co robię, jakiś inny koleżka nie - za to on może być dobry w jeżdżeniu wózkiem widłowym, a ja nie. I do ciężkiej cholery nie wiem ile razy to trzeba powtarzać: praca właściciela firmy, czy drukarza, czy operatora wózka widłowego - jest tak samo wartościowa. Jest to X godzin spędzonych przez jakąś osobę na robieniu czegoś do czego został zatrudniony. I nieważne czy koleś skręca długopisy czy pamięci RAM. Argument że takie coś doprowadziłoby do tego że wszyscy ludzie wybieraliby robotę polegającą na skręcaniu długopisów, bo jest łatwiejsza niż składanie pamięci RAM, jest debilny, bo ja przykładowo bym przy skręcaniu długopisów nie wytrzymał, zbyt uboga intelektualnie to dla mnie robota. Jakby każdy miał płacone tyle samo, to każdy zajmowałby się tym, z czym czułby się najlepiej. I może w efekcie mielibyśmy mniej idiotów w urzędach, przez których załatwienie jakiejś pierdoły trwa tygodnie - tylko dlatego że to posada lepiej płatna od zmywaka w McDonaldzie, na którym pracuje za to ktoś kto nie miał koneksji żeby się dostać do urzędu za to ma mózg który sprostałby takiej robocie. Teraz ludzie lecą na to żeby mieć jak najbardziej intratne stanowisko, lejąc przy okazji na to czy się na nie nadają. A tak - ludzie brali by się za to w czym są dobrzy. "I drugie pytanie: czy jeżeli ktoś chce ci sprzedać dajmy na to auto za 20 000, to ty dajesz mu 25 000, czy może starasz się jeszcze zbić cenę? No właśnie. Czemu więc w takim razie pracodawca ma pracownikowi, który zgodził się na pensję w wysokości 2000, dawać 3000? " No, jak ty przystępując do handlu starasz się zbijać ceny to jesteś zwykły żyd i menda społeczna. Czemu zatrzymywać się na samochodach? Może kupując bułki w sklepie staraj się targować o 0,7 grosza..? Cena jest cena, kurva, po to ją ktoś ustalił żeby ją ktoś inny zapłacił. Ja się nigdy nie kłócę o cenę, to nie ja mam się wykłócać o cenę - ja mam dostawać tyle żebym nie musiał się wykłócać, a to ma mi zapewnić pracodawca, a jego do tego przymusić rząd. Takie to kurva trudne do pojęcia?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@fenirgreyback: z biblii się uczyłem, tam było coś o wielbłądzie i uchu od igły ;)

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-4 4

@OliwaDoOgnia: Serdecznie dziękuję za merytoryczną i wyważoną krytykę mojego wpisu. To jest właśnie cały "racjonalizm" takich wafli. Nie masz ani jednego argumentu na obronę swojego żenującego pierdzenia, ale i tak będziesz bełkotał dalej. Ile razy już twoje "racjonalne" poglądy na ekonomię zostały przeze mnie zrównane z ziemią tak mocno, że nie umiałeś znaleźć ani słowa komentarza? Jesteś po prostu tępy, zbyt tępy na zrozumienie prostych kwestii. Dlatego też w każdej dyskusji ze mną zbierasz tak srogie baty jak tutaj.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 4

@fenirgreyback: cóż, zniżyłeś mnie do swojego poziomu i pokonałes doświadczeniem, ludzie, zaiste, fenir wygraaaaaał!!!1 xD

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-1 1

@OliwaDoOgnia: o czym ty gadasz? Wysnułeś swoją "racjonalną i naukową" (bo przecież ekonomia to nauka) teorię, w której od błędów logicznych i merytorycznych aż się roi, nie umiesz znaleźć ani jednego argumentu na obronę swojej opinii. Oczywiście, że zostałeś zjedzony, naukowcu-racjonalisto.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-1 1

@OliwaDoOgnia: widzę, że Oliwa po mocnym zaoraniu i kolejnej kompromitacji zamknął swoje konto. Dobra decyzja :D

Odpowiedz
avatar krogulec
12 16

Niestety, ale szefostwo , które nigdy nie przepracowało miesiąca "fizycznie" to przekleństwo każdej firmy.

Odpowiedz
avatar Mikaz
8 10

Czytając takie historie mam wrażenie, że w pracy nie trzeba się starać. jak to ktoś kiedyś powiedział: zrób coś niemożliwego w pracy to szef dołączy to do Twoich obowiązków...

Odpowiedz
avatar Gbursson
0 2

@Mikaz: W pracy w korpo nie MOŻNA się starać :).

Odpowiedz
avatar Paganini
4 4

@Gbursson: Można, ale nie wolno :D

Odpowiedz
avatar ParanoicznyKomentator
4 4

Na moje - "Oszczędność, panie!". Skoro mimo braku 5 osób (tj 15 osobowa grupa) jest w stanie wyrobić tyle, co 20 na innym obiekcie... to można zaoszczędzić i następnych 5 zwolnić

Odpowiedz
avatar Paganini
4 6

I teraz jak firma zacznie ponosić straty, to w celu poczynienia oszczędności obetną pensję sprzątaczce. Typowe bezmózgie korporacyjne szczury.

Odpowiedz
Udostępnij