Historia w którą do teraz nie jestem w stanie zrozumieć, a obrazuje nieumiejętną chęć pomocy. Na wstępie zaznaczam, że żadnego przygotowania medycznego oprócz kursu pierwszej pomocy nie mam. Ponadto choruję na refluks (dość łagodny) i wiem jak mocniejszy "atak" takiej choroby wygląda.
Dziś około 14 w parku Jordana w Krakowie przechadzałem się ze znajomymi. Dzień jak na luty piękny, słoneczko świeci, ludzie uśmiechnięci i powietrze jak je dobrze przegryźć jakieś takie lepsze (jak to w Krakowie).
Sielanka się skończyła jak zobaczyliśmy młodego chłopaka, koło 18-19 leżącego na ławce, a obok niego zbiegowisko osób: SP1 (starsza pani 1) i SP2, WWW (wielki wszystko wiedzący, banda dzieciaków (chyba znajomych tego chłopaka) i my.
Otóż chłopak narzekał na silny ból w klatce piersiowej (jeszcze przed naszym przyjściem), mało kontaktował (już podczas), generalnie obraz jaki można zobaczyć w serialach medycznych. A oto jaki dialog się wywiązał pomiędzy zbieraniną gapiów:
SP1 - Umiera, umiera, dzwońcie po rodziców, pogotowie, zakład pogrzebowy (cały czas w ten deseń nawijała).
SP2 (krzyczy w eter) - POGOTOWIE, ludzie wołajcie POGOTOWIE (też bez przerwy, przy czym ani ona ani jej koleżanka nie zrobiły nic żeby chłopakowi pomóc oprócz darcia się na cały regulator).
WWW - Proszę mnie przepuścić, ja jestem MEDYKIEM (ciekawe co on pod tym pojęciem rozumiał, może jeden rok na studiach po którym go wyrzucili), chłopak ma zawał i trzeba go szybko reanimować (przy czym chłopak oddycha, a czasem się odezwie).
My nie bacząc na poczynania teatrzyku zadzwoniliśmy pod 112, dyspozytorka kazała chłopaka nie ruszać jak kontaktuje, zapaliła mi się lampka, że może to być właśnie silna zgaga czy coś refluksowego, zawsze mam przy sobie rennie, sam nie dam bo pewien nie jestem, więc pytam się dyspozytorki czy moje przypuszczania mogą być dobre, ona, że owszem ale broń boże nic nie dawać, bo mogę nie pomóc a zaszkodzić.
Ale, ale... WWW wie lepiej od jakiejś zapyziałej idiotki przy telefonie, on jest MEDYKIEM. No to siup na ławkę i uciska zbolałe serduszko. My za nim próbujemy gościa ściągnąć, coby młodego specjalnie nie uszkodził ale on wie lepiej, on jest MEDYKIEM,
WWW - Bucu, spier****j, ja muszę go ratować, ja jestem MEDYKIEM (usłyszeliśmy to z 10 razy dziś).
W tym momencie do głosu doszedł chłopak, może nie tyle do głosu i nie tyle on co jego żołądek i całą zawartość siup na gościa (my nie wiem jakim cudem się uchroniliśmy, karma czy co). Przypominam, że szarpanina i reanimacja cały czas w toku, ale WWW dał się wreszcie ściągnąć z chłopaka, który siebie też "troszkę" ubrudził.
Na co SP1 i SP2 zmieniły płytę:
SP1, SP2 - Zabili, pomocy, POLICJA, mordercy, zabili, POLICJA.
Nie zważając na nowy repertuar chłopaka posadziliśmy i daliśmy do picia wodę (pomaga na chwilę sama w sobie), akcja się uspokoiła przyjechało pogotowie (tak wcześniej pożądane przez SP1 i 2), chłopaka zabrało nam podziękowali (fajni ludzie jeżdżą w pogotowiu), WWW ochrzanili (on ich też). I odjechali w siną dal.
Ale to nie koniec. Przy ławce został plecak chłopaka, więc my w garść i zaczynamy szukać jakiś danych, coby jakieś dane osobowe, kontakty pozyskać. Udało się to i nawet znaleźliśmy numer do mamy chłopaka, do której zadzwoniłem sprawę opisałem, umówiłem na oddanie plecaka, generalnie sprawa do końca.
Ależ nie, SP1 i 2 wraz z WWW zdążyli po policję zadzwonić (nie wiem kiedy i czym), oskarżając nas o złodziejstwo i wszystkie plagi świata (no, o to może nie ale można było odnieść takie wrażenie). Panowie w błękicie podeszli do nas gdy ja cały czas rozmawiałem z mamą chłopaka, na co Policjanci się uśmiechnęli, wyjaśniliśmy sobie sprawę. Plecaka nie wzięli, nic, trudno. Widzieliśmy ich jeszcze rozmawiających ze wzburzonymi babciami, WWW nie zaobserwowaliśmy.
Super, że ktoś chciał pomóc ale nasuwa się jedno pytanie: po co pchać ręce w coś na czym nie ma się zielonego pojęcia i czy tak trudno zadzwonić pod 112 skoro pod 997 dało się radę.
Z tego wszystkiego i mnie dziś zgaga złapała :P
park Jordana Kraków
Reanimować przytomną,oddychająca osobę..
OdpowiedzZewsząd otaczają nas apele typu "30 uciśnięć, 2 wdechy, i Ty możesz pomóc, bla bla bla!". Może warto do kampanii dodać jedno małe zdanie: "wykonywać na poszkodowanych nieoddychających"? Bo potem rosną tacy WWW, co to pierwszej pomocy się z radia nauczyli...
Odpowiedzdrobna uwaga, nie lepiej na 999 zamiast na 112?
Odpowiedz@butelka: Chodzi o to, że tamci ludzie, co się tylko przekrzykiwali (SP1, SP2, WWW) nie zadzwonili po karetkę, ale kiedy autor dotknął plecaka, zadzwonili po policję (997), bo "kradnie". No i teraz autor się pyta, że skoro umieli zadzwonić po policję, to czemu wcześniej nie umieli po karetkę.
Odpowiedz@Zmora: Może po karetkę nie znali numeru, a 997 mają już "wyćwiczone" :D Wiem, nieładnie tak się śmiać przy takiej historii, ale nie mogłam się powstrzymać :)
Odpowiedz@Zmora: Nie mam zielonego pojęcia co jak i dlaczego. Ja z komórki zawsze (2 razy mi się zdarzyło) pod 112 dzwonię, a jak MEDYK i szanowne krzykaczki zrobiły, nie wiem.
Odpowiedz@butelka: Oj w sytuacji stresowej różnie moze być z pamięcią. Sama, będąc swiadkiem jak ktoś w mojej obecnosci dostał zawału spanikowana i zapłakana zadzwoniłam nie pod ten numer co trzeba. A do faceta, który się tam odezwał powiedziałam zdziwinoa: -Jaka znowu straż ja na pogotowie dzwoniłam ;) Teraz moge się z tego smiać.
Odpowiedz@misiafaraona: Nie, nie możesz. Powinnaś wyciągnąć wnioski na przyszłość i w miejsce wybierania numeru 700700700 wbić sobie kombinację 112. Tylko tyle i równocześnie AŻ tyle skoro stres nie pozwala Ci rozróżnić 3 numerów.
Odpowiedz@lordsd999: Z komórki, w naszym kraju lepiej jednak dzwonić "tradycyjnie" czyli: 999 - pogotowie; 998 - straż i 997 - policja. Niestety system 112 jeszcze u nas kuleje ;)
OdpowiedzWszystko ok, poza tym, że panowie ratownicy powinni zabezpieczyć(zabrać) rzeczy chłopaka. Zwłaszcza, że - jak napisałaś - chłopak czuł się w miarę dobrze. Nie usprawiedliwiam zachowania tych babek, ale ostatnio tyle się mówi o braku reakcji na kradzieże. Ja tam wolałabym wyjaśnić sprawę z policją niż żeby nikt nie zareagował i chłopak został okradziony.
OdpowiedzCoś mi to pachnie kolejną historyjką z serii: szlachetny gimbus kontra reszta nienawistnego świata... Ale pomijając to - ja też nie rozumiem, po co przeszukiwaliście plecak chłopaka? Po pierwsze najbardziej naturalną reakcją było oddanie plecaka załodze karetki. Po drugie chyba skuteczniejsze byłoby zapytanie o personalia jego kolegów - często koledzy znają numery domowe a nawet do rodziców swoich kumpli. Ja osobiście pomyślałbym, że koleś jest naćpany (koledzy, park...) a on akurat cierpiał na chorobę, na której tak dobrze się znałaś... psipadek?
Odpowiedz@gorzkimem: Nie w tym wypadku, nie napisałem (zapomniałem), ale w pewnym momencie dzieciarnia się rozbiegła (więc może tez gapie po prostu były, nie wiem). A plecak został sam, zauważyliśmy go dopiero jak karetka odjechała. Nie znałaś tylko znałeś :p I w sumie nie wiem czy przypadek bo suma sumarum to nie mam pojęcia co się z gościem potoczyło, czy to było to czy nie.
OdpowiedzChlopak "malo kontaktowal" i wymiotowal, a wy sadzacie go i dajecie mu do picia wode, chociaz dyspozytorka mowila wam, zeby mu NIC NIE DAWAC I NIE RUSZAC, a karetka z fachowcami byla juz, zawolana przez was, w drodze, a wy nie mieliscie o medycynie bladego pojecia ? Nie zastanawialiscie sie, ze moga byc najrozniejsze przeciwskazania przeciw sadzaniu prawie nieprzytomnego, z bolem klatki piersiowej i dawaniu mu wody? A jesli ten "MEDYK" byl lekarzem, a wy zabranialiscie mu udzielenia pierwszej pomocy i to tylko wedlug waszego "widzi mi sie". Ty mozesz sobie miec zgage i nadkwasote, ale nie kazdy bol klatki piersiowej, polaczony z prawie brakiem przytomnosci musi byc spowodowany refluksem. A ludzie z karetki sa dlatego fajni, ze wam podziekowali, a jakby tego nie zrobili, to by juz nie byli fajni? Jakas dziwna historia, troche bez sensu.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Masz rację w punkcie 1 (w sumie moja wina ale na szczęście nikomu krzywdy nie zrobiłem), ale na pewno nie w punkcie 2. Fajni bo fajni. Profesjonalni, mili, rzeczowi to fajni. Nie chciałem już się rozpisywać.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To "udzielenie pierwszej pomocy" osobie która oddycha i jest przytomna mogło się skończyć bardzo źle. Podobno jesteś lekarzem, więc powinieneś o tym wiedzieć. Nie dziwię się, że ludzie próbowali powstrzymać "medyka" przed zrobieniem oddychającemu, gadającemu chłopakowi masażu serca. To nie "widzi mi się" tylko zdrowy rozsądek.
Odpowiedz@lady0morphine: Wyrazenie "pierwsza pomoc" moze bardzo duzo, albo tez bardzo malo zawierac, a 100%-laik, ktorym byl narrator, mogl niewatpliwie cos pokrecic, badz nieodpowiednio interpretowac poczynania "medyka". Wedlug tekstu historyjki pacjent nie byl przytomny, tylko "malo kontaktowal". Wlewanie wymiotujacemu, prawie nieprzytomnemu czlowiekowi wody do ust powieksza wielkie niebezpieczenstwo aspiracji plynu z trescia zoladkowa do pluc, polaczone z (czesto smiertelnym) stanem zapalnym. O tym, czy gosc oddychal w czasie robienia masazu serca, nie ma w opowiadaniu ani slowa, dlatego nie interpretuj do niej twojego niczym nieudowodnionego mniemania. Moje doswiadczenie w takich naglych wypadkach jest, ze publicznosc przewaznie nie ma pojecia o potrzebnych poczynaniach lekarzy, ale jest tak podekscytowana zdarzeniem, ze nie moze trzezwo postepowac i czesto przeszkadza fachowcom w udzieleniu pomocy, zawsze lepiej wszystko wiedzac i zerujac na cudzym sensacyjnym nieszczesciu.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: absolutnie popieram w punkcie 1, jak sie nie wie, co czlowiekowi dolega, to nawet czystej wody sie nie daje - a chocby sam powiedzial, ze ma problem z refluksem, to widze tylko wiecej szkod niz pozytkow z podawania wody (od 7 lat zyje z refluksem i osoba wmuszajaca we mnie wode w takiej sytuacje dostalaby kopniaka w najblizsza czesc ciala). Pomysl podania tabletki osobie w opisanym stanie jest jeszcze bardziej niebezpieczny... Trudno powiedziec, czy "malo kontaktujacy" to znaczy zupelnie lezacy bez znakow zycia, czy po prostu wolno odpowiadajacy - jesli cos mowi, nie robimy na sile masazu serca... Nie wiemy, czy po krzyczeniu "jestem medykiem" koles pytal lezacego o imie itp, jak to na ogol sie robi. Skoro ratownicy cos mieli mu do zarzucenia, to najwyrazniej faktycznym lekarzem nie byl. Kochani, NIE podajemy wody osobom nieprzytomnym, z bolem w klatce piersiowej czy w szoku!
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: w historii jest dokładnie napisane, że "chłopak oddycha, czasem się odezwie", nie wiem jak można to zinterpretować jako utratę przytomności a tym bardziej jako brak akcji serca. ja wiem, że czasem ludziom którzy umieją udzielać pomocy tłum nie daje, bo nie, ale jeśli chodzi o tą konkretną sytuację, to pan "medyk" mógł chłopaka zabić. mówiącej oddychającej osobie nie robi się masażu serca... poza tym, owszem, podawanie czegokolwiek choremu, jeśli nie jest się co najmniej ratownikiem medycznym (a i im zdaje się nie wolno podawać zbyt wiele) jest po prostu głupie, choć tym razem na szczęście dobrze się skończyło
OdpowiedzMoże był takim medykiem: http://i1-news.softpedia-static.com/images/news2/Team-Fortress-2-Goes-Free-to-Play-Gets-Meet-the-Medic-Video-2.jpg
OdpowiedzBrzmi jakoś znajomo... Lord Victor? (-:
Odpowiedznie wiem co pan "medyk" kończył, ja podobnie jak i Ty lordsd999 miałam jedynie kursy na ratownika przedmedycznego (tak to się kiedyś nazywało), ale na zdrowy rozum, jeśli ktoś oddycha i mówi, to reanimacji raczej nie potrzebuje... dobrze że tam byliście, bo facet mógłby zabić chłopaka jeśli byłby zbyt gorliwy ;/
Odpowiedzabsurd i niewiedza to choroby, na ktore zapada coraz wiecej ludzi....
Odpowiedz"Super, że ktoś chciał pomóc ale nasuwa się jedno pytanie: po co pchać ręce w coś na czym nie ma się zielonego pojęcia i czy tak trudno zadzwonić pod 112 skoro pod 997 dało się radę." Gdyby nic nie zrobili to by był płacz że brak pomocy, znieczulica itd, poza tym za nieudzielenie pomocy tez jest kara, nieważne czy sie to potrafi czy nie
OdpowiedzZnalazł się kur*a medyk od siedmiu boleści.
Odpowiedz