Historia z wczoraj...
Pracuję w małym salonie fryzjerskim na obrzeżach dużego miasta. Pracy w salonie sporo, klienci przeważnie stali, miła atmosfera, ogólnie praca fajna... Do wczoraj...
Niestety i nam trafiła się Pani Piekielna, co to nerwy może zszarpać i krew popsuć.
Godzina ok 15 wchodzi niezapisana klientka (wygląd całkiem normalny) i pyta o zrobienie farby (farbę ma swoją).
Koleżanka zerka w zeszyt - do wieczora zapisy na ścisk, ja zresztą też, ale powinnam dać radę - właśnie kończę strzyc klienta, do następnego mam 20 min.
Przyjmuję klientkę. Szybko nakładam farbę, w tzw. międzyczasie przyjmuję 2 umówionych klientów i kombinuję jak znaleźć lukę żeby klientkę po farbie dokończyć (mycie, strzyżenie, modelowanie).
Sprężam się i jakoś udaje się wszystko ogarnąć (mam co prawda 15 min opóźnienia, ale to jeszcze do przeżycia).
Dodam, bo to istotne, że w czasie jak Pani Piekielna u nas przebywała, przez salon przewinęło się 6 osób, a w chwili gdy miała wychodzić czekały 4 .
Przychodzi do płacenia i.... nie ma torebki... wieszak pani przetrząsa, wszyscy klienci na nogi szukają zguby... Pani oczywiście raban, że na pewno ona miała, a teraz nie ma.
(w domyśle ktoś na pewno ukradł).
Ja natomiast spokojnie, że to żaden problem i można wszystko sprawdzić, bo przecież kamery są.
Panią oczywiście zamurowało i zmieniła front, że jednak ona musiała zostawić w banku, w którym była wcześniej, i ona szybko poleci (jest godz. 17.50, a bank do 18.00) i zaraz wróci.
Jak się można domyśleć pani oczywiście nie wróciła, no a na kamerach dokładnie widać, że weszła do salonu bez torebki.
Co w tym piekielnego?... Nawet nie to, że zrobiła sobie fryzurę i nie zapłaciła...
Tylko to, że strach pomyśleć jaka afera by była, jakby nie było tych kamer... Okradziona w salonie - stres i nieprzyjemności.
Ciekawe, ile salonów ta Piekielna Klientka już oszukała, no i ile jeszcze oszuka.
Swoją droga niezła aktorka, klienci dali się nabrać na jej lament o zgubioną torebkę...
uslugi
Brakuje mi po prostu słów na coraz bardziej rozwijającą się pomysłowość oszustów. Podaj może chociaż nazwę miasta aby było wiadomo w którym rejonie ta baba grasuje.
Odpowiedz@czarnaczarna: Salon jest w Warszawa - Ursus , ale myślę że może się przemieszczać i nie działa na ,,swoim '' terenie. No a teraz ma na 2 miesiące włosy zrobione ;) Bliżej Świąt Wielkanocnych się pewnie znowu pojawi...
OdpowiedzTo może np. zróbcie wydruk z monitoringu z facjatą klientki i dopiskiem "Pani na zdjęciu proszona jest o uregulowanie należności za usługę" i rozklejcie po okolicy. Może sobie bidula przypomni że zapomniała Wam zapłacić, może znajomi ja rozpoznają i odświeży jej się pamięć.
Odpowiedz@bwie: Też o tym myślałam , bo facjatę piekielnej widać bardzo dokładnie, tyle , że przypuszczam , ona nie jest stąd ... może lepiej na FB ???
Odpowiedz@granitka: O tym nie pomyślałem :) całkiem niezły pomysł, internauci potrafią ... Tutaj podobna sprawa, co prawda linki wygasły ale sama pomysł niezły http://www.wykop.pl/link/675743/klient-zapomnial-zaplacic-pomozecie-go-znalesc/ poczytaj komentarze. pozdr.
Odpowiedz@granitka: update linka z wykopu http://biala.podlaska.pl/wydarzenia/poszukujemy,klienta,ktory,zapomnial,zaplacic,k,9/ powodzenia :)
Odpowiedz@bwie: pomysł dobry, tylko już widzę jak klientka zakłada im sprawę w sądzie, bo opublikowali jej wizerunek bez jej zgody. I w efekcie to nie ona będzie miała kłopoty, tylko salon fryzjerski. Sorry, ale takie mamy prawo w naszej miłościwej ojczyźnie.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: znalazłem krótkie info co grozi za umieszczanie w Internecie zdjęć danej osoby bez jej zgody? Osoba taka może żądać: - zaniechania działania, - usunięcia jego skutków, np. poprzez publiczne złożenie oświadczenia o określonej treści, - zadośćuczynienia, - zapłaty odszkodowania, jeżeli osoba wykaże, że na skutek rozpowszechnienia jej wizerunku poniosła szkodę lub utraciła korzyści - zapłaty odpowiedniej sumy na wskazany cel społeczny I tu trzeba by rozważyć bilans zysków i strat a także zadać sobie pytanie jak bardzo jesteśmy zdeterminowani aby znaleźć "zapominalską" klientkę. Może np. skontaktować się z prawnikiem i poprosić o pomoc w skonstruowaniu treści publicznej "informacji" dla klientki że torebki jednak nie zgubiła w salonie i przypomnienia o konieczności uregulowania należności za farbowanie włosów.
OdpowiedzPrzepisy przepisami a jak to się ma do przepisów dotyczących: - oszustwa - wyłudzenia - kradzieży (nieuregulowania rachunku) - bezpodstawnych oskarżeń lub kłamstwa (że na pewno ktoś z obecnych ukradł)???
Odpowiedz@bwie: czyli jakby nie patrzeć, to salon będzie miał problemy. Cóż dura lex sed lex.
OdpowiedzMi zawsze żal pieniędzy na farbowanie u fryzjera i sama w domu improwizuję a tu taki doskonały pomysł, profesjonalne farbowanie za darmo! Powiem szczerze, że ja bym nawet nie wpadła na taki pomysł. :P
Odpowiedz@blabla: Mi żal? a mnie nie żal...
OdpowiedzSkoro macie kamery to możecie zgrać nagranie, zanieść policji z oskarżeniem wyłudzenia pieniędzy (a właściwie usługi). Problem?
OdpowiedzNajbardziej wkurzają mnie u fryzjera takie własnie sytuacje, kiedy jestem zapisana na konkretną godzinę, ustalam sobie rozkład dnia "pod fryzjera", a na miejscu okazuje się, że muszę czekać, bo fryzjerka wcisnęła przede mną kogoś niezapisanego "tylko na podcięcie", "tylko na umycie" i inne duperele. I zamiast obsłużyć klienta zapisanego, każe mu czekać "tylko 15 minutek naprawdę", żeby tylko zarobić. Rekordzistka zajęła się moimi włosami z 45 minutowym spóźnieniem. Więc nie współczuję wam wcale, że klientka uciekła bez płacenia. Chytry dwa razy traci.
OdpowiedzMnie też to drażni i ostatnio po prostu podziękowałam i wyszłam. Skoro ja muszę umówić się na pasujący fryzjerce termin i mogę sobie wszystko ustawić i zaplanować z wyprzedzeniem to czemu mam potem kwitnąć w salonie bo ktoś inny musiał już zaraz natychmiast?
Odpowiedz@candymountain: Tu absolutnie nie chodzi o to żeby ktoś mi współczuł lub nie... Myślę ,że ok 10- 15 min. nie jest tak wielkim problemem jak tu było opisane natomiast 45 to jest oczywiście dramat. W naszym salonie przyjęte jest , że przyjmujemy klientów umówionych ,jak również tych bez zapisu... Nie raz przychodzili do nas klienci i narzekali na salony , w których siedzą trzy fryzjerki , ani żywej duszy nie ma, a panie nie przyjmują klienta bo ,, tylko na zapisy'' i właśnie czekają na umówioną klientkę lub klienta. Parę razy zdarzyło mi się odmówić klientowi bo za minutę ktoś już umówiony jest , a ten umówiony bez powiadomienia się spóźnia 15 min. bo korki , praca lub pociąg się spóźnił. A w 15 min. spokojnie bym zdążyła obciąć tego który poszedł z kwitkiem...Zdarza się również tak, że ktoś umówiony nie przychodzi , a jak dzwonie to mówi że ,,zapomniał'' . I wtedy ja kwitnę pół godz. lub godzinę ale to nikogo nie obchodzi. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Odpowiedz@granitka: Niby 10 minut nie jest problemem, ale nigdy nie wiesz, co klient ma zaplanowane na później. Może wizyta była na styk i kobitka szybko musi lecieć do domu, żeby zmienić męża przy opiece nad dzieckiem, bo mąż musi jechać do pracy? Nie wiesz. A właśnie po to są konkretne godziny, żeby się ich trzymać i uniknąć sytuacji, w których jesteś zmuszony czekać lub przekładać (nawet o 10 minut!) inne zajęcia. To, że jakiś inny klient nie przyjdzie nie jest moją winą - ja przychodzę i płacę i oczekuję, że zostanę obsłużona o umówionym czasie.
Odpowiedz@candymountain: mnie też to irytuje... co prawda niezbyt często zapisuję się do fryzjera, no ale czesanie ślubne z prawie godzinną "obsuwą"!? (a tak mi się niestety trafiło) No ludzie... Ja rozumiem, że ktoś "tylko na chwilę" itp., ale bez przesady...
Odpowiedz@zgredek: Współczuję tej obsuwy. Tak jak pisałam: zapisując się na konkretną godzinę i wiedząc ile mniej więcej zajmie wizyta, planujesz swoje pozostałe zajęcia. Więc nie fair jest przyjmowanie kogoś poza kolejnością, aby umówiona osoba musiała czekać. To po co te zapisy? Niech wszyscy z łapanki przychodzą. Akurat zrobienie włosów nie jest sprawą życia lub śmierci, żeby musiało być zrobione już natychmiast i żeby trzeba było wpychać klientów na siłę.
OdpowiedzAle przynajmniej własną farbę przyniosła!
OdpowiedzJak niewiasta lamentuje, to zawsze gapiom serduszka topnieją... Numer stary jak świat, widziałem go w wielu wariantach. :P
OdpowiedzW takim wypadku zamyka się drzwi na klucz i dzwoni po Policję - ci ustalają personalia pani zapominalskiej i później nie ma większego problemu z windykacją.
Odpowiedz