Moi dziadkowie mieszkali na wsi, mając dość spore gospodarstwo. Kilkanaście lat temu dziadek przepisał gospodarstwo na moją mamę, a kilka lat później zmarł. Jak się zapewne domyślacie, rodzeństwo mojej mamy po jakimś czasie od śmierci dziadka zaczęło się domagać "swojej" części majątku. Dlaczego dopiero po jakimś czasie?
Dziadek przed przekazaniem zaprosił moją mamę, jej brata i siostrę, i powiadomił o swoim zamiarze. Zapytał, czy któreś z nich chciałoby kawałek ziemi. Jedynie moja mama wyraziła zainteresowanie, jej rodzeństwo kategorycznie odmówiło, bo za daleko (100 km od miasta, w którym mieszka cała trójka), bo po co im to, itd. W związku z tym całość trafiła do mojej mamy, na co pozostała dwójka zgodziła się bez zastrzeżeń.
W momencie przekazywania gospodarstwo nie przynosiło w zasadzie żadnych dochodów, ziemia leżała odłogiem, a podatki, całkiem spore, należało płacić. Po śmierci dziadka moi rodzice założyli plantację aronii, która po kilku latach zaczęła przynosić niezłe zyski.
I właśnie wtedy rodzeństwo mojej mamy "przypomniało" sobie, że przecież im się należy spadek po dziadku! Nie mówię już nawet o kwestiach prawnych (dziadek nie był właścicielem gospodarstwa w momencie śmierci, więc nie mógł zostawić go w spadku). Ale brat i siostra mojej mamy nie przyszli z tą sprawą do niej, tylko opowiadali po rodzinie, jaka to ona niedobra, że wszytko wzięła dla siebie. Mama stwierdziła, że gdyby pogadali z nią jak ludzie ("Wiesz, głupi byliśmy, że nie chcieliśmy, ale zmieniliśmy zdanie" czy jakoś tak), to ODDAŁABY im po 1/3 i nie byłoby problemu. A że "wojna podjazdowa" trwa, to figę zobaczą, a nie "spadek".
A, i jeszcze jedno. Jeszcze za życia dziadka moi rodzice (a później i ja) jeździli tam w każdy weekend, lato czy zima, żeby pomagać dziadkom. Siostra mojej mamy wpadała tam ze 3 razy w roku "na weekend", tzn przyjeżdżała w sobotę ok południa, a w niedzielę o 14 już jej nie było. A brat mamy przyjeżdżał co miesiąc dosłownie na godzinę - dwie i to tylko po "wałówkę".
rodzinka
Ja też kiedyś dałbym sobie rękę uciąć za szwagra i dziś pewnie bez ręki bym zap...ł, niestety.
OdpowiedzJak czytam takie historię to się cieszę, że u mnie w rodzinie nie ma żadnych spadków, działek ani innych "bogactw", bo przynajmniej łączą nas dobre stosunki. :P
OdpowiedzMiałem bardzo podobną przygodę. Mój dziadek przepisał swój dom dla mojego brata . Mimo że miał czwórkę dzieci tylko mój ojciec i moje rodzeństwo odwiedzaliśmy go praktycznie codziennie a reszta 'dzieci' pojawiała się raz na parę miesięcy tylko pożyczyć pieniądze ( na wieczne nieoddanie ). Kiedy dziadek zmarł nikt nie był zainteresowany domem dziadka bo był to stary , poniemiecki i rozpadający się wręcz budynek. Dopiero kiedy brat wziął kredyt na 100tysięcy i spędził rok na przywracaniu budynku do użyteczności , nagle zaczęły się krzyki że zagarnęliśmy dla siebie TAAAAAKI majątek....
OdpowiedzNie zdziw się, jeśli rodzeństwo matki jednak ziemię dostanie. Osoby uprawnione do dziedziczenia ustawowego mają prawo do zachowku po zmarłym. A przy obliczaniu zachowku bierze się pod uwagę nie tylko to co zmarły po sobie zostawił, ale też to co wyszło z jego majątku np. w formie darowizny w ciągu kilku lat przed śmiercią. Trzeba by konkretnie przeanalizować sytuację, ale jeśli rodzeństwo zdecyduje się pójść do sądu to jest to do wygrania.
OdpowiedzJeżeli przepisał więcej niż 3 lata przed śmiercią to nic nie dostaną :) Poza tym nawet gdyby, bo od wartości, która była w tamtym czasie,a nie obecnej...
OdpowiedzDo 10 lat. Też bym się nie zdziwiła.
OdpowiedzPasia251 skąd te 3 lata? KC mówi o 10.
Odpowiedz3 lata jest na podważenie darowizny - jeżeli człowiek umrze w ciągu 3 lat od jej dokonania, to rodzina może podważyć w sądzie taką darowiznę i jeżeli sąd przyzna rację,w tedy całość wchodzi do spadku... zachowek to inna sprawa :)
OdpowiedzNo i chyba do 6 miesięcy po śmierci?
OdpowiedzZ tego co wiem, zachowek im się nie należy, bo dziadek przekazał mamie gospodarstwo, aby przejść na emeryturę. Na podstawie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym i innych świadczeniach dla rolników i ich rodzin wartości gospodarstwa rolnego nie uwzględnia się przy ustalaniu zachowku.
OdpowiedzJa myślałam o darowiźnie. Ale skoro jest tak, jak mówisz, to na szczęście batalii sądowych nie będzie. Tylko niesmak pozostaje, prawda? :)
OdpowiedzNiestety, pozostaje. Oczywiście rodzeństwo od chwili, gdy dowiedzieli się, że nic im się nie należy, już się do mamy nie odzywa.
OdpowiedzZ jednej strony to smutne, a z drugiej chyba wyjdzie jej to na dobre, wiem po sobie. Wszystkiego dobrego dla mamy.
OdpowiedzPasia251 - tu nie chodzi o podważenie darowizny bo na to nie ma opcji, tak jak napisała DasUberVixen (vide art 944 kc) taka darowizna dolicza się przy obliczaniu zachowku, więc pozostałe rodzeństwo może mieć roszczenie o zachowek do mamy autorki - jednak jest to roszczenie zastępcze tzn - dopiero gdy nie uzyskają zachowku od spadkobierców i zapisobierców windykacyjnych mogą zwrócić się do obdarowanego.
OdpowiedzWłaśnie jestem świeżo po darowiźnie dla mnie. Mieszkanie z dożyciem dla darczyńcy. Reszta spadkobierców ma trzy lata od dnia śmierci darczyńcy na wystąpienie o zachówek od spadku. Po trzech latach darowizna jest w 100% moja.
OdpowiedzRodzeństwo widocznie nie wie, że by wyciągnąć, trzeba włożyć. I oczywiście, najłatwiej przyjść na gotowe, bo "się należy". Ale że też nie wstyd im tak żerować na pracy własnej siostry?!
OdpowiedzAle jaki to wstyd kiedy kasa na ziemi leży i wystarczy się tylko "schylić" aby ją dostać, przecież to oznaka zaradności życiowej. Dla wolniej czytających podpowiadam: to s a r k a z m
Odpowiedzto u mnie sytuacja odwrotna, babcia przepisała całą ziemię na wujka, a mój tata i drugi wujek nie dostali nic. Nikogo nie pytała, wszystko dostał najukochańszy synek, a reszta niech sobie radzi. Taka sprawiedliwość.
OdpowiedzA ja nie rozumiem w ogóle takich pretensji, narzekania. Załóżmy, że nie dostanę nic po własnych rodzicach... no i co z tego? Nie mam własnego dorobku zawodowego (w tym zarobków), domu lub mieszkania czy działki? Tylko czekam na to, aż rodzice wykitują i skapnie mi coś po nich? No matkobosko... Każdy ma swoje życie, takie liczenie się o CUDZY grosz jest dla mnie co najmniej nietaktowne.
OdpowiedzNie wszyscy ludzie dostają majątki po rodzicach, a jakoś sobie radzą...
Odpowiedzchodzi mi tylko o równe traktowanie swoich dzieci, babcia ma naprawdę dużo działek i nie było by problemu z podziałem, ale skoro tak wybrała to trudno. Z kolei druga babcia podzieliła majątek pomiędzy wszystkich, nie równo, ale każdy coś dostał i nikt nie czuł się pokrzywdzony.
Odpowiedz@Mikaz - dokładnie, właśnie o to mi chodzi :) @sprzataczka - faktycznie, można czuć się trochę rozczarowanym w takim przypadku, ale koniec końców - i tak każdy człowiek powinien liczyć na siebie ;) to tylko moje zdanie.
OdpowiedzMoi dziadkowie też zapisali w testamencie praktycznie wszystko na córkę (syn został pominięty, choć pomagali oboje, mój ojciec może nawet więcej). Ciotka jednak uznała, że mieszkanie po dziadkach nie jest warte niesnasek w rodzinie. W rezultacie podział został przeprowadzony tak, jakby testamentu nie było. Może nie jesteśmy jakoś bardzo zgraną rodziną, ale na szczęście daje się dogadać i nikt nie robi drugiemu na złość.
OdpowiedzU mnie w rodzinie wszyscy się kochają, ale jedni się zrzekli a na drugich ziemia jest przepisana i wszystko to w obecności notariusza. Ot, takie życie.
OdpowiedzNajlepsze z najlepszych wyjście miłość miłością ,ale papier musi być i macie święty spokój. Niestety ludzie starsi w myśl często idiotycznego przyzwyczajenia ,że a państwo sobie człowiek sobie wykonują jakieś ruchy administracyjne , dzielą spłachetek ziemi na mikro części przez co dochodzi do wojen jak za Polski dzielnicowej, bo ten odda ten nie odda , ten chce za pół ara równowartość swojej wagi w złocie itp itd, a masa spadkowa i prawa do zachowku to koszmar, który przygotowało nam państwo ,które musi zmarłego podliczyć i swoją cześć w podatkach zabrać. Co to znaczy ,że jak rozpisałem , że temu daje łyżkę tamtemu talerz a trzeciemu kopa w d.. , to ten trzeci się zgłasza po zachowek z tej łyżki i talerza czysta głupota , zmarły tak zadysponował, tak ma być i bez gadania. Widać, znak czasu , bo kiedyś ostatnia wola była czymś świętym teraz patrząc na przykład z samej góry tylko można rzec zgrzytając zebami czemu się tak dziwisz... Dziwisz.
OdpowiedzSmutna historia i niepoważne rodzeństwo mamy.
Odpowiedz@korbalodz - oczywiście, że darowizna jest w 100% Twoja, co nie zmienia faktu, że jeśli jesteś spadkobiercą darczyńczy który umrze w ciągu 10 lat (a jeśli nie jesteś to bezterminowo) to jego spadkobiercy mogą wystąpić do obdarowango - Ciebie o zachowek, ale tak jak piszę w ostatniej kolejności.
Odpowiedztakie straszne głupoty ludzie wypisują - maj ą prawo do zachowku i wlicza się do tego również darowizny ( w i linii bezterminowo ) po cenie obecnej!! ale mają tylko 5 lat na pójście do sądu
OdpowiedzPodstawa prawna tego wywodu?
Odpowiedz