Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Swego czasu rozpaczliwie szukałem pracy. W ręce wpadło mi ogłoszenie o pracę…

Swego czasu rozpaczliwie szukałem pracy. W ręce wpadło mi ogłoszenie o pracę jako steward w samolocie. Dość oryginalny zawód ale co tam, czas na zmiany w moim życiu!

Wysłałem CV, odpowiedzieli mailowo tego samego dnia, że zapraszają mnie do stolicy na rozmowę kwalifikacyjną. Ok, wiadomość nie wyglądała na wygenerowaną automatycznie ale przeczuwałem, że zapraszają baaardzo dużo osób. Warszawa ok. 500 km od mojego miasta no ale dobra, idę w zaparte!

Na miejscu około 100 osób, sala konferencyjna w hotelu na lotnisku (no co przyzwyczajaj się). A teraz piekielność...

Rekrutacja trwała od godz. 8 rano do godz. 24! Były trzy etapy rekrutacji (prezentacja siebie, rozmowa po angielsku, rozmowa "a dlaczego pan chce latać"), większość dnia przesiedziałem w oczekiwaniu na kolejny etap. Tak, 16 godzin bez jedzenia i picia (no bo trzeba było oczekiwać, może akurat mnie wywołają), nie było żadnej sensownej kolejności, żadnych informacji np. do której potrwa rekrutacja. Ludzie, którzy przeprowadzali rekrutację traktowali nas jak bydło, przez pewien czas nie było nawet gdzie siedzieć (stój na korytarzu pod drzwiami), nie reagowali na zadawane pytania w stylu "przepraszam czy wszyscy dziś zostaną przesłuchani?", nie że jakieś "nie wiem, zobaczymy", tylko kompletny brak reakcji, tak jakbym nie istniał. Nie można było na początku wyjść przed ludzi i powiedzieć, że rekrutacja trwa dziś do skutku, są takie a takie etapy, nie dało się?
Oprócz mnie byli ludzie, którzy mieli zaklepane pociągi wieczorne na powrót w swoje strony, ja na szczęście miałem nocleg u kolegi ale gdyby nie to to pewnie nocowałbym na dworcu.

Przeszedłem wszystkie trzy etapy (sam się sobie dziwię). Ze 100 osób zostało 8 (osiem), poszukiwali 5 stewardów/stewardes. Ostatni etap to była rozmowa o zarobkach, o godzinach i dniach pracy, czy mi to pasuje itp., na koniec "Oddzwonimy do pana żeby poinformować o wyniku", i już nie oddzwonili... Nie wiem czy bardziej piekielny nie jest fakt, że rekrutacja na stanowisko stewardów wygląda w większości linii lotniczych właśnie w ten sposób...

rekrutacja

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar blabla
21 23

I tak sto osób siedziało tyle godzin bez jedzenia i picia? I jak ktoś ignorował ich pytania to myśleli sobie "a, spoko" i wracali na miejsce? No ludzie bez przesady, ja rozumiem, że praca potrzebna ale po takim wstępie czego się można spodziewać po pracodawcy? Chyba niczego dobrego, prawda? Aż mi się nie chce wierzyć, żeby setka dorosłych ludzi tak się dała potraktować...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 14

Wiesz, ludzie przyjechali specjalnie z całej Polski, ja sam przejechałem 500 km. Po za tym element niewiedzy robił swoje, nikt nie wiedział czy rekrutacja zakończy się o 14 czy o 17. Mówiłem sobie "chłopie skoro już tu jesteś to wytrwaj do końca, zobaczymy co z tego wyjdzie". Z tych 100 osób część chyba wiedziała czego się spodziewać (brała już udział w podobnych rekrutacjach....tfu komediach) i nie reagowała jakimś szczególnym oburzeniem, myślę że pojedyncze osoby zrezygnowały i wyszły z fochem ale ogólnie jakiegoś zbiorowego buntu nie było...

Odpowiedz
avatar blabla
6 10

No jeśli historia nie jest podkoloryzowana to powinniście zrobić właśnie bunt zbiorowy. Może gdyby wszyscy stwierdzili, że albo zmiana warunków albo się pożegnacie z potencjalnym pracodawcą to może chociaż przyszłe rekrutacje byłyby przeprowadzane w normalny sposób. A to, że przyjechaliście z całej Polski to nie jest wytłumaczenie, wręcz przeciwnie. Jak można pomyśleć "A, przyjechałem specjalnie tutaj z drugiego końca kraju to mogą mnie potraktować jak gówno"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

"Jak można pomyśleć 'A, przyjechałem specjalnie tutaj...'" Ano można. To była rekrutacja a nie spotkanie strajkowe. Każdy myślał tylko i wyłącznie o sobie a nie o wszystkich jako całości. Było bardzo dużo młodych ludzi, którzy chyba pierwszy lub drugi raz zetknęli się z procesem rekrutacyjnym i chyba uznali, że "tak już jest". Poza tym była spora grupa ludzi na których nie robiło to dużego wrażenia "bo w liniach lotniczych już tak zazwyczaj jest". Słyszałem, że niektóre linie organizują tzw. open day. Rekrutację na którą można przyjść z ulicy... i wtedy jest jeszcze zabawniej.

Odpowiedz
avatar soraja
6 6

@blabla Bunty zbiorowe w takich sytuacjach wyglądają w ten sposób, że kilka osób podburza, pozostałe nawet jeśli przyznają im rację, to boją się działać. W efekcie najodważniejsza garstka albo odpuszcza, albo jest brana za "oszołomów", "wychodzących z fochem" itd.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

szczerze? tak wygladal moj egzamin na pedagogike na UT, rozpoczynal sie o 8, byl ustny, wywolywali po nazwisku, a ze moje bylo na Z, weszlam o 21. tutaj jesli wywolywali ludzi losowo, wcale nie dziwie sie, ze bali sie pojsc do sklepu i przegapic swoja kolejke.

Odpowiedz
avatar nataleg
0 10

Hmm trochę podkoloryzowana mi się wydaje ta historia, też byłam na takiej rekrutacji, było około 50 osób zaproszonych na jeden dzień, po pierwszym etapie odpadła połowa, wcale nie trzymali wszystkich do końca, po drugim etapie odpadła kolejna połowa, zostały tylko te osoby, którymi rekruterzy byli zainteresowani i wszyscy potem dostali tę pracę. Jeżeli komuś się nie podobało na którymkolwiek etapie, to mógł zrezygnować w każdym momencie. Woda była dostępna dla wszystkich, poza tym była przerwa w czasie której można było coś zjeść, na dole była stołówka, ja z racji tego, że do Warszawy tez mam ponad 300km przezornie wzięłam swoje własne jedzenie i picie. Nie wiem, może tylko ja tak mam, że wolę wziąć jedzenie w razie czego, zwłaszcza jak nie wiem czy będzie zapewniony posiłek (skoro nie jest napisane, ze zapewniają posiłek to znaczy, że go nie zapewniają) i jak długo potrwa rekrutacja? I po tych wszystkich trzech etapach zostało nas tylko 13 a cała rekrutacja zakończyła się ok. 16, zaczynała się ok 8 więc tylko 8 godzin a nie 16 jak Ty piszesz, ale może miałeś pecha trafić do innej linii lotniczej niż ja.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 14

Przecież napisałem, że na końcu zostało 8 osób ze 100. Do pokoju wchodziło się pojedynczo, po 20 osobach podawali wyniki, więc jeśli weszłaś jako pierwsza to czekałaś 20x7min, aż podadzą wynik czy przeszłaś dalej. A tak poza tym..... Na rekrutację mam jechać z własnym jedzeniem, piciem i to nic, że jest 21, ja tam dalej twardo się rekrutuję :-) Super.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

hmm u mnie rekrutacja wyglądała zupełnie inaczej, a niby tanie linie lotnicze. Było ok 70-80. Najpierw była prezentacja firmy, zarobki itd wiec jezeli sie komus nie podobalo to od razu mogl zrezygnowac. Potem test i rozmowa ale kolejność osob byla wywieszona na kartce wiec ci co mieli ok 4 godziny czekania spokojnie mogli isc cos zjesc. Ja bylam jedna z pierwszych wiec po 4-5 godzinach juz wracalam do domu. Ale was potraktowali..

Odpowiedz
avatar Draco
16 16

Potwierdzam słowa autora, takie coś mogło się zdarzyć bo sam byłem na kilku podobnych. To była typowa rekrutacja w typie "spęd bydła". Jest to jedna z często spotykanych form, bardzo wygodna dla pracodawcy i pochłaniająca mniej czasu i pieniędzy niż inne formy. Poświęca się na nią tylko jeden dzień i tylko na jeden dzień jest powoływana "komisja rekrutacyjna". Tylko, że jest to forma rekrutacji powodująca duży stres i wnerwienie potencjalnych pracowników, łatwiej też o błąd przy wyborze, ponieważ komisja rekrutacyjna po kilku godzinach też się męczy. Świadczy to też bardzo źle o pracodawcy. Nie szanuje ani kandydatów starających się o stanowisko, ani swoich pracowników (Kandydaci czekają, a pracownicy pracowali od 8 do 24). Z doświadczenia odradzam uczestniczenie w czymś takim. Po prostu ta forma rekrutacji świadczy bardzo źle o potencjalnym pracodawcy. Z góry jest wiadome, że jako pracownicy będziemy traktowani "z buta" i naszym najważniejszym obowiązkiem będzie padanie na twarz przed szefem. Gdy widzi się, że rekrutacja ma taką formę to się mówi "cześć pa". Pachnie mi to jakąś firmą państwową, lub taką którą obejmują zasady rekrutacji w placówkach publicznych. Tam urząd/firma MUSI zaprosić na rozmowę wszystkich którzy spełniają wymogi podane w ogłoszeniu. Wszystkich, a nie tylko tych którzy mają np. niezbędne doświadczenie, czy umiejętności. Najbardziej przykre jest tam to, że na to stanowisko jest już wybrana osoba z rodziny jakiegoś ważniaka, a cała ta rekrutacja jest tylko proforma.

Odpowiedz
avatar Vege
7 7

"Świadczy to też bardzo źle o pracodawcy. Nie szanuje ani kandydatów starających się o stanowisko, ani swoich pracowników (Kandydaci czekają, a pracownicy pracowali od 8 do 24)." O ile to w ogóle byli pracownicy pracodawcy, a nie ludzie z jakiejś firmy rekrutacyjnej z łapanki.

Odpowiedz
avatar butelka
2 6

z drugiej strony steward musi byc potulny, musi byc przyzwyczajony do roznych godzin pracy, sa rozne sytuacje, wiec taka rekrutacja osiewa ludzi ktorzy sa sklonni do buntowania sie przeciwko spartanskim warunkom, life is brutal.

Odpowiedz
avatar obserwator
-1 3

Takie jednodniowe spędy organizowało swego czasu wielu "zagranicznych inwestorów". Do czasu! Aż kilka osób odważyło się powiedzieć publicznie, co o tym myśli i obudzić w kandydatach ducha. No i stawiają u nas: centra badań i rozwoju, księgowości, usług informatycznych... a montownie przenoszą...

Odpowiedz
avatar cicikowo
2 10

Praca stewarda nie jest łatwa. Może badali w ten sposób odporność na stres? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Bardzo często rekrutacja na to stanowisko tak wygląda. Jeśli ktoś dotrwa do końca i jest przytomny, to znaczy, że się nadaje. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzają się sytuacje kryzysowe, kiedy po 14h zmiany wciąż trzeba być kumatym.....Tak, pewnie to sprawdzali

Odpowiedz
avatar Jolene
5 5

Drogi Autorze, Rozumiem, że owa sytuacja do komfortowych nie należała. Należy mieć jednak świadomość, że jest to element rekrutacji. Moja serdeczna znajoma na rozmowie w sprawie pracy jako stewardessa przeżyła coś jeszcze gorszego jak mogłoby się wydawać. Po wpuszczeniu jej i innych 5 osób do pomieszczenia celem przeprowadzenia wstępnej rozmowy, wszystkie osoby prowadzące spotkanie wyszły pozostawiając zainteresowanych samych na dwie godziny. Jak się później okazało, zrobiono tak z każdą grupą chętnych a ich poczynania były obserwowane. Zachowanie osoby należącej do załogi samolotu musi odpowiadać konkretnym wymaganiom, w szczególności w sytuacjach bardzo nietypowych.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

Historia piekielna, ale... Polecam sprawdzić znaczenie wyrażenia "iść w zaparte" ;)

Odpowiedz
Udostępnij