Jak na swój wiek (lat mam 26) wyglądam bardzo młodo, nie pomaga nawet ślubna obrączka na palcu i ciągle słyszę od klientów: "A pani, co pani może wiedzieć? Dopiero co osiemnastkę skończyła."
Pracuję w Centrum Ogrodniczym. Mała firma, trzy sklepiki w różnych miastach, raptem ośmiu pracowników i dwójka szefostwa, mąż i żona. Atmosfera w pracy bardzo dobra, czasem zgrzyty - wiadomo, ale bez większych ekscesów.
W asortymencie oprócz artykułów związanych typowo z ogrodnictwem mamy jeszcze jakieś tam upominki, serwisy kawowe, ble ble ble...I najważniejsze - środki ochrony roślin, które przy nieuważnym stosowaniu są bardzo niebezpieczne.
Piękny dzień w połowie maja zapowiadał się bardzo przyjemnie, nie spodziewałam się, że gdyby nie mój refleks, który w ostatnim momencie pozwolił mi się odchylić w bok, mogłabym zostać pozbawiona oka.
Wchodzi klient (K), pan lat 55 lub więcej. Podchodzi do lady, ja (J) wstaję, on pyta:
(K)- Chciałbym jakiś środek na drzewka owocowe, bo coś je bierze...
(J)- Proszę mi opowiedzieć, co dokładnie dzieje się z drzewkami, wtedy będę mogła postawić diagnozę i coś dobiorę.
Tutaj pan zaczyna bardzo konkretnie opowiadać, cóż takiego "bierze" te jego drzewka, Myślę - konkretny, zorientowany. Po pięciu minutach jego monologu doszłam już do wniosku, że to pewna choroba grzybowa, podchodzę do gabloty zamkniętej na kluczyk i opowiadam o środkach.
(J)- Te w opakowaniach mniejszych, te w większych. Skład mają ten sam, tylko cena inna, bo większa zawartość, a tu inny producent. Te na wszystkie drzewka, te tylko na brzoskwinie. Te w proszku, te w płynie. Wszystkie jednak trzeba rozcieńczyć z wodą, proporcje podane tak a tak.
(K)- A może mi pani poczytać dokładnie tą ulotkę, bo okularów nie mam?
(J)- Oczywiście. Tyle a tyle środka, na tyle a tyle wody, na takie a takie rośliny. Na inne rośliny tak i tak. Opryskiwać w dzień pogodny wcześnie rano lub wieczorem. Środek jest w proszku, w opakowaniu jest miarka z podziałką (i pokazuję mu tą miarkę). Data ważności jeszcze dwa lata.
(K)- O dziękuję bardzo, to wezmę.
Zapłacił, poszedł. Ja zadowolona, kolega Andrzej ze zmiany też.
Piekielny klient wrócił za dwa dni i od wejścia wrzeszczy:
(K)- Ty oszustko! Ja chcę to zwrócić?
(J)- Ale dlaczego? Co się stało?
(K)- Ten środek jest po terminie, bo jest w proszku!
(J)- Jest w proszku, bo taką ma postać. A data ważności to jeszcze dwa lata. Czytałam panu przecież całą ulotkę. Wszystko jest w porządku.
(K)- Ja chcę to zwrócić i koniec kropka!
(J)- Ale niestety na środki ochrony roślin nie ma zwrotów. (Tutaj pokazuję panu stosowną tabliczkę wiszącą nad ladą)
(K)- Jak to ku*wa nie ma?! Ja chcę to zwrócić! Jakim prawem nie ma?!
W tym momencie puściły mi już nerwy, choć do tej pory łagodna byłam jak baranek i mówię:
(J)- Niestety to nie ja jestem ministrem rolnictwa i nie ja wymyśliłam taką ustawę! - Nie wiem ile w tym prawdy, ale wypaliłam takim tekstem, bo myślałam, że coś zdziałam. Owszem, zdziałałam. Szklana, otwarta buteleczka z żrącym środkiem poleciała wprost na mnie, muskając jedynie mój policzek, bo trochę zdążyłam się odchylić i rozbiła się na ścianie. Do tej pory dziękuję za to, że nie środek nie wylądował mi w oku, bo teraz nosiłabym opaskę piracką.
Pytanie moje jest takie: czy pan ten myślał co robi? Czy wiedział, że może mnie uczynić w pewnym stopniu kaleką? I to w imię czego? Tego, że zapomniał co mu mówiłam poprzedniego dnia?
Ruda Śląska
A co ma wspólnego wzmianka o wyglądzie?
OdpowiedzChyba to, że próbował na siłę z niej zrobić debilkę, która się na niczym nie zna, a że wygląda młodo, to mu dodało pewności. Też miewałam takich klientów.
OdpowiedzNapisz dalszy ciąg - jakaś policja? Prokurator?
OdpowiedzPowiedzcie mi, jak to jest? Najpierw gimbusy podają się w internetach za dorosłych, A jak dorosną to w realu ubierają się i zachowują jak nastolatki...
OdpowiedzA co to ma do rzeczy?
Odpowiedz1. Jakie znaczenie ma Twój wygląd? Nic tu nie ma, że wziął Cię za młokosa. Ta obrączka to też nic nie znaczy, bo ślub mogę wziąć tydzień po osiemnastce. 2. Na odchodne panu pomachałaś chusteczką? Policja? Zgłosiłaś to gdzieś? Swoją drogą, wylać komuś coś na twarz... Hmm.
OdpowiedzZa pozwoleniem sądu mogła ślub wsiąść nawet przed osiemnastką...
OdpowiedzEloe, "wziąść" to Ty możesz słownik. Lepiej się z nim nie rozstawaj -,-
OdpowiedzWidzę, że umknęło Wam zdanie, że to jest pierwsza historia autorki na tym portalu. Postanowiła napisać parę słów o sobie, między innymi wspomniała o swoim młodym wyglądzie. To pierwsza odpowiedź na Wasze "a po co?", druga - kobiety wyglądające młodo często nie są traktowane zbyt poważnie. Uważam, że zdaniem autorki jej wygląd mógł być jednym z czynników, który wpłynął na zachowanie tego jegomościa. Co Wy tacy czepialscy? Nie poznaję Piekielnych...
Odpowiedzdokladnie cassandra mi tez stare baby potrafia rzucic " co sie madrzysz gowniaro jak sie nie znasz" mam 28, a w pubach nadal o dowod pytaja
OdpowiedzYeaaaa, kocham wasze komentarze, skupiające się na przyczepianiu się do szczegółów w historii:) Mało istotnych, jak sami zauważyliście.
Odpowiedzpoczekaj az sie do historii dobierze nasza naczelna grammar- nazi cynthiane ;)
OdpowiedzPolicję należało wezwać - w końcu zaatakował cię i mógł trwale okaleczyć.
OdpowiedzŚrodków ochrony roślin, tak samo jak leków nie zwraca się sprzedawcy. To oczywiste. Jeśli do tego opakowane było otwarte, nie wiadomo tak naprawdę, czy było pełne, i czy w środku nadal był ten sam środek.
OdpowiedzWariat i furiat w jednym, no niestety i takich ziemia nosi.
Odpowiedzklient, który kupi cokolwiek w jakimkolwiek sklepie "stacjonarnym" nie ma prawa zwrócić towaru bo mu sie odwidziało, chyba że wewnętrzne przepisy sklepu na to pozwalają. wyjątek stanowią zakupy w sieci, przez telefon, lub poza siedzibą firmy (handel obwoźny itp), wtedy jest 10 dni na zwrot towaru.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2014 o 23:38
Moja odpowiedź na Twoje pytanie jest taka: Ten pan nie myślał co robi. Nie robi wrażenia myśliciela po Twoim opisie historii. Nie sądzę żeby przemyślał potencjalne konsekwencje. Więźienia pełne ludzi bez wyobraźni, lub zwyczajnie nie potrafiących się czasem pohamować. Puenta, powinnaś wezwać policję, przynajmniej jeśli miałaś jakiegoś świadka, furiatów i psychopatów należy izolować, a przynajmniej dać do zrozumienia, że się zachowują "niewłaściwie".
Odpowiedz@pomiot_szatana Macie tam monitoring albo coś takiego bo jeśli jest to udokumentowane albo masz wiarygodnego świadka możesz gościa śmiało pozwać o próbę okaleczenia lub coś w tym stylu ,a za takie coś można zbić grubą kaskę.
OdpowiedzJak to co myślał? Że skoro wszystkie drzewka już opryskał, a środka jeszcze sporo zostało, to go zwróci i kasę odzyska. Trza se umieć radzić, nie? :/ Zgłoszenie na policję ataku, świadka/monitoring masz? Mogłaś mieć mniej szczęścia, ktoś inny następnym razem może go nie mieć wcale.
OdpowiedzPolicja wezwana? Zajście zgłoszone?
Odpowiedzpolicja i zglosic napad z uzyciem niebezpiecznego narzedzia, narazenie na utrate zdrowia lub zycia... ciekawe czy zostawilabys to tak, jakby plyn jednak trafil cie w oko
Odpowiedztak z ciekawości... wirek okolice przejazdu kolejowego?
OdpowiedzSprzedałaś klientowi środek w proszku, a kiedy rzucał nim w Ciebie, to była to żrąca ciecz?
Odpowiedz