Jak to w zwyczaju, w drugi dzień świąt chodzą młodzi kolędnicy. I tak zapukali do moich drzwi - a jako iż miałem gości, zaprosiłem kolędników do środka, tak aby pośpiewali nam przy stole, a przy tym dać trochę radości dzieciakom i zrobić z nimi jakieś zdjęcie.
Po moim zaproszeniu kolędnicy dziwnie na siebie spojrzeli - zero reakcji. Po czym jeden powiedział:
- Pierd... nie będę za parę złotych z siebie robił pajaca. Po czym wszyscy oddalili się od drzwi.
Kolędnicy z powołania :)
kolęda
No, cóż... Nie ukrywam, że trochę ich nawet rozumiem. Chyba nie byli przygotowani na prywatny pokaz jasełek za nieustaloną stawkę. A może też nie mieli "parcia na szkło" i nie chcieli robić za gwiazdy w cudzych telefonach? Pewnie w ogóle nie uważali się za artystów do wynajęcia.
OdpowiedzOsobiście uważam to za nieco dziwne. Skoro nie wstydzą się pokazywać publicznie przebrani za pasterzy, śmierć, czy diabła i śpiewać przed ludźmi, to co za problem zaśpiewać przy stole?
OdpowiedzTakie to teraz "kolędowanie" - chodzi tylko o łatwą kasę. Rzadko otwieram kolędnikom, ta cała tradycja już dawno stała się bardziej krępująca niż przyjemna, więc jeśli zdarzy mi się otworzyć, to tylko z zaskoczenia. I zawsze wygląda to tak, że wystarczy podać im pieniądze, a natychmiast się zamykają i lecą dalej. Mój mąż czasem bywa złośliwy - otwiera drzwi na oścież, przynosi sobie krzesełko, rozsiada się i każe śpiewać dalej. Większość robi głupie miny i pryska. Razem ze złudzeniami o tradycji i innych bzdetach.
OdpowiedzArtyści do wynajęcia ? hahaha Armagedon a to może ty byłeś jednym z kolędników ?
OdpowiedzA prawda jest pewnie prozaiczna... Nie mieli repertuaru, no to co będą z siebie pajace robić?
Odpowiedz@Armagedon przede wszystkim Ci kolędnicy nie byli przygotowani do kolędowania, liczyli na to, że ktoś im otworzy, pojęczą przez minute i dla świętego spokoju ktoś rzuci im grosz, aby sobie poszli. Kiedyś kolęda wyglądała zupełnie inaczej, były przebrania, instrumenty, repertuar - ale to było dawno temu.
Odpowiedz@Wredzma Proszę, nie uogólniaj :) Nie wszyscy kolędnicy lecą na kasę. Sam jestem kolędnikiem i jakoś takich akcji nie odwalamy. Co dziwniejsze, coraz to więcej młodziutkich kolędników, a jak powszechnie wiadomo zajmują się tym osoby starsze.
OdpowiedzObstawiam, że znali jedną może dwie kolędy i stąd taka reakcja na zaproszenie.
OdpowiedzPewnie zbierali za sam wygląd. Do śpiewania nie byli przygotowani.
OdpowiedzU nas kolędnicy chodzą w Wigilię :) bywały lata, że nawet trzy grupy "występowały" jednego popołudnia ;) Zawsze jakąś scenkę zagrają, niezły repertuar kolęd... tacy by pewnie nie odmówili występu ;)
OdpowiedzTakich kolędników u siebie dawno nie widziałam, a szkoda :)
Odpowiedz@Wredzma: Bo polskie tradycje ostatnio w zaniku są. Teraz to "cukierek, albo psikus" w modzie.
OdpowiedzW niektórych rejonach tradycja podnosi się z prochów ;) w mojej rodzinnej miejscowości i okolicy takie grupki pojawiły się nie dalej jak pięć lat temu
OdpowiedzMój ojciec zawsze miał dobry sposób: przy kolędnikach przygotowywał kasę (jakieś 20-30zł) i mówił, że dostaną ją jak zaśpiewają tylko jedną kolędę, ale za to porządnie, tak minimum 3 zwrotki :D przeważnie po 4-5 różnych kolędach zaciętych gdzieś w połowie drugiej zwrotki kolędnicy się poddawali :P
OdpowiedzU nas kolędnicy nawet się nie wysilają na przebranie. Chyba że liczy się strój nastoletniego menela. Pozawodzą trochę na klatce, podzwonią do drzwi (nikt kto ma judasza im nie otworzy) i pójdą. Ech.
Odpowiedzbo im się z Halloween pomieszało i chcieli dostać cukierki, pewnie...
OdpowiedzZa to zrobili z siebie chamów i do tego za darmo.
Odpowiedz