Historia profix
http://piekielni.pl/54244, o traktowaniu pracowników przez sieciówki przypomniała mi moją historię z pracy w takim miejscu.
Sieć Żabek i ich młodszych braci Fresh Marketów oplotła już niemal całą Polskę. Praca nie jest szczytem ambicji zawodowych ale lepszy rydz niż nic. Sieci te mają to do siebie że posiadają szczegółowe wytyczne co do ułożenia towaru na półkach (planogramy) oraz standardu obsługi klienta.
Z racji tego iż najwyższa góra nie jest w stanie sama kontrolować jakości sklepów, są tam osoby na stanowisku weryfikatorka (coś na zasadzie tajemniczy klient, która na koniec kontroli się ujawnia).
Absurd 1.
Szefowa dostała z centrali maila, że może zwrócić najgorzej rotujące wina i dostała dokładne wytyczne, które to pozycje mają być. Ok, wniosek napisany wysłany, kierowca przy dostawie zabrał. Dwa dni później pojawia się nowy planogram dotyczący ułożenia win. I które tam są wina? Tak, te które kazali zwrócić. Potem przychodzi pani weryfikatorka obejrzy, porówna i odejmuje punkty za brak dostępności produktu i niezgodność ułożenia z planogramem.
Absurd 2.
We Fresh Marketach są lodówki przy kasowe, tam są ciasta świeże kanapki, sałatki i soki jednodniowe. Sęk w tym, że w niedziele nie ma dostaw tych produktów, dopiero w poniedziałek. Pani weryfikatorka przyjeżdża w niedzielę o godz 17.00 i robi zdjęcie lodówki z adnotacją, że nie ma kanapek. I zabiera punkty (jeden punkt to ok 3-5zł). To samo z chłodnią gdzie jest nabiał, skoro ostatnia dostawa jest w piątek następna w poniedziałek, to logiczne że czegoś nie będzie, bo to jest sklep i towar się sprzedaje.
Akurat jak była ta kontrola ja byłam sama na sklepie i jak na złość zrobił się ruch. Za nie polecenie jakiegoś tam produktu potrącono mi 300zł z wypłaty.. A w tamtym miesiącu z godzin wyszło mi 700...
Ogólnie rzecz biorąc z szefową doszłyśmy do wniosku, że należy sklep zatowarować, i na półkach powiesić kartkę żeby klienci nie kupowali, bo wtedy nie będzie zgodności z ich chorymi standardami.
Czasami jak przychodziły nowe wytyczne czy te chore planogramy aż mi ręce opadały z bezsilności, bo nie było kilku pozycji, które najzwyczajniej się nie sprzedają i zatykaj dziury myśl, kombinuj żeby było dobrze.
Standardy standardami, ale pytam się gdzie jest jakaś logika w tym wszystkim, bo ja jej nie widzę.
sieciówki
Ludzie "na stołkach" najczęściej nie mają bladego pojęcia, jak to wszystko wygląda naprawdę, a wykazać jakąś pracą się muszą, więc wymyślają chore planogramy i inne cuda. A Ty się człowieku potem martw...
OdpowiedzNa mojej stacji benzynowej było podobnie. Planogram np na pólce ze słodyczami nie przewidywał, że skoro wczęeiej w rządku mieściły się na styk 4 zwykłe prince polo, to teraz nie zmieści się czterech Prince Polo XXL. Półki zazwyczaj miały prześwity bo nie było pozycji z planogramu-kładlismy przeterminowane. Zastanawiam się na cholerę na stacji na osiedlu gdzie obok było 2 duże sklepy, zamawia 50 rodzajów słodyczy, batoników, jajek z niespodzianką itp. Dobrze sprzedawały się ze 3-4 rodzaje, a drogie Lindty z marcepanem (ok 6zł za 20gr) leżały nawet rok po terminie :/
OdpowiedzLudzie "na stołkach" to tzw. marketoidy, które żadną pracą w życiu się nie skalały. Znajomi opowiadają mi, jak wygląda praca w dużych sieciach w rodzaju sieci aptek czy sklepów takich jak ten. Rekordem było zamknięcie apteki na dwa miesiące na czas remontu, a następnie wezwanie kierowniczki "na dywanik", bo nie miała obrotów!
OdpowiedzSwoją drogą, Jacobs, jakby Wam Sanepid znalazł na półce przeterminowane rzeczy, to też byłoby ciekawie ;). Ale góra o tym nie myśli, najwyżej uwali Was ;).
OdpowiedzTak jak pisali profix i kyu, ludzie, którzy wymyślają te wytyczne nie mają pojęcia jak to wygląda. A cierpią na tym pracownicy. Jak jeden czym prędzej ucieknie, to pojawi się kolejny..
OdpowiedzA kasa się kręci :) Zwykłe napychanie kieszeni, dla siebie.
OdpowiedzNo tak, bo jak sklepowi odbiorą punkty to kasa za te punkty idzie nie gdzie indziej jak do centrali, a teraz ile jest takich sklepów w mieście tj Częstochowa, na każdej ulicy min 1.
OdpowiedzNie tyle idzie, co zostaje, bo pieniądze za weryfikację nie pochodzą z innych źródeł jak z centrali właśnie ;)
OdpowiedzAlbo prysylaja Ci nowe towary na polki, ok, tylko te polki nie sa z gumy i jak ja mialam do ukladania konserwy i rozne takie no ja zobaczylam nowinki i to nie 1 czy 2 ale kilka rodzai to rece opadaly. Przekladanie ukladanie kombinowanie stawianie jedno na drugim byle sie jakos zmiescilo ;/
OdpowiedzTak tylko te punkty to pieniądze szefowej, a skoro mój bląd, to i moja kara.
OdpowiedzAle nie taka. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że w umowie (jeśli masz!) masz zaznaczone, ze potrącają Ci taką kwotę. Bez przesady. Coś tu śmierdzi z tym potrącaniem...
OdpowiedzGospodarka centralnie planowana... "a w piątym roku naszej nowej pięcialatki każdego towarzysza będzie stać na własny helikopter - a po co każdemu z nas helikopter? -jak to towarzyszu, a jak dowiecie się, ze np. w Kijowie mają zapałki, wsiadacie we własny Helikopter i za 2 godziny jesteście na miejscu"
OdpowiedzChcesz logikę? Proszę bardzo. Dowiedz się, np. poprzez szefową, jak naliczają wypłatę takiej kontrolerce. Obstawiam, że wykonuje żabkowy „plan Rostowskiego”, inaczej ma samą podstawę – albo wręcz ma wysoki procent, ale TYLKO z przyłapanych, bez podstawy. Ciekawe, czy mam rację…
OdpowiedzAjenci nie mają pojęcia o wysokości wypłat weryfikatorów ;)
OdpowiedzAle mogą mieć (choćby słabe) znajomości w centrali, Frog. Ploteczki, ploteczki, jak wszędzie. Na pewno można jakoś zrobić „wywiad”.
Odpowiedz"meila". Co to jest?
OdpowiedzDopytam też o "przy kasowe" i "ciasta świeże kanapki". Ciekawa pozycja, kanapko- sernik? ; )
OdpowiedzTeoretycznie ajent, znając tempo sprzedaży produktu, powinien zamówić tyle asortymentu, żeby przez weekend czy okres między dostawami towaru nie brakło. Jeśli towar zamówi, a z winy dostawcy zamówiona ilość nie dotrze - można sie od takiego punktu weryfikacji odwołać. Nie zawsze jednak szynka, ser czy nawet chipsy, które zeszły w moment tydzień temu sprzedadzą się i teraz... Druga sprawa - weryfikacja samej obsługi klienta to największa ilość punktów do zabrania i na to ajent nie ma żadnego wpływu, a właśnie kasjer. U mnie w sklepie pieniądze za wspomnianą weryfikację przeznaczone są wyłącznie na wypłaty 2 pracownic. Im mniej punktów z arkusza ocen - tym mniej pieniędzy mamy na wypłaty, dziewczyny o tym wiedzą i starają się jak mogą. Jak pracowałam w żabce od początku zawsze wkładali mi do głowy polecanie, polecanie i jeszcze raz polecanie. Niezależnie od ruchu o czymś z promocji po prostu każdrorazowo trzeba wspomnieć, nawet jeśli do sklepu wchodzi p. Zenek złomiarz, żeby za odliczone parę groszy kupić standardowo zapałki czy najtańszą bułkę. No i na koniec jeszcze o tych winach. Listę win do zwrotu otrzymuje każdy ajent, nawet ten, u którego wspomniane indeksy sprzedają się ok. I każdy może sam zdecydować czy je zostawia czy zwraca (nie dotyczy to oczywiście produktów zwracanych z powodu np. partii towaru złej jakości), dlatego planogram zawiera również takie towary, bo jeden zwróci, inny nie, jeszcze inny przegapi termin wysłania wniosku. W każdym jednak przypadku, na każdej półce na którą dostajemy planogramy szczegółowe może czegoś braknąć i według odgórnej wytycznej w takim przypadku wystarczy zastawić "dziurę" rozciągając sąsiedni produkt. I nikt za to punktów nie zabierze. Jeśli natomiast indeks znajduje się na liście 15 sprawdzanych z dostępności, a były na niego zwroty - wystarczy odwołanie. :)
OdpowiedzPaweł Kowiński kretynem nazywaj ludzi w swoim otoczeniu, pokazujesz swój poziom. Z reguły nie ma sensu tu czegokolwiek opisywać bo i tak znajdą się takie trolle internetowe i zmieszają z błotem.
OdpowiedzO, skoro znasz dobrze standardy żabko-freshowe - powiedz mi proszę czy jest tam coś odnośnie kultury obsługi klienta? Bo na moim osiedlu jest taka ekspedientka, że jak ją widzę to mam ochotę trzasnąć ją podręcznikiem do savoir vivre'u. Ani dzień dobry, ani nic. To że sama nie powie to pół biedy, ale odpowiedzieć też raczej nie spieszy. Traktuje Cię jak powietrze, czy zapytasz o coś, czy podziękujesz... Aż trochę upokarzające to jest. Sekunde Cię kasuje księżniczka a nie może w międzyczasie odpowiedzieć na "dzień dobry"... Z kolei kiedyś byłam w żabce i dziewczyna każdego pytała o coś głupiego, nie pamiętam, typu "jak minął dzień". To było tak głupie i z kolei uwłaczające kasjerce że ja już sama nie wiem jakie tam są standardy (;
OdpowiedzStandardy mamy oczywiście ustalone, u mnie na rejonie Partnerzy przeprowadzają szkolenia pracowników, co i jak mówić, jak klienta obsługiwać itd. Jednak prawda jest taka, że gdy przychodzi Partner, Ajent czy Weryfikator, którego wizyty kasjer się spodziewa obsługa wygląda ok, a gdy tylko zamkną się za nimi drzwi, bywa z tym różnie. Na to kto stoi za kasą centrala nie ma wpływu, jedyne co robią to odejmują punkty przy weryfikacji. Ale jeśli weryfikator jest jeden na rejon i to ten sam przez bite 12 miesięcy to wiadomo jak jest...
OdpowiedzPracować za 700zł? Ludzie, dopóki się na to godzicie to będziecie wykorzystywani. I będziecie pracować za głodowe stawki zastanawiając sie czy starczy do 1-wszego. I przy okazji psujecie rynek bo moglibyście równie dobrze zarobić po 2-2.5 tys. na rękę luźno. A za tyle można juz jako tako skromnie przeżyć. Ale jak się godzicie za 700zł jeszcze z potrąceniem 300zł... To widocznie tak chcecie.
OdpowiedzZawsze ktoś się znajdzie, kto będzie pracował. Biedniejszy. Jak zabraknie Polaków, przyjadą Ukraińcy, jak i im będzie za mało, przyjadą kolejne, biedniejsze nacje.
Odpowiedzale pytam się gdzie jest jakaś logika w tym wszystkim" a mi się to wszystko układa. Mamy około 3000 sklepów, gdyby każda kontrola pozwalała im pogrążyć 100zł to zbiera nam się suma 30tyś złotych. Więc nie dziw się, że każą odsyłać a później każą ustawiać.
OdpowiedzNaiwne pytania zadajesz. Logika jest taka, żeby ajent nie zarabiał, a jak najwięcej zysku szło do centrali. Po to się takie sieci tworzy. Podobne praktyki jakiś czas temu stosowała (a może i stosuje) Żabka. Jeśli ajent podpisał umowę i podpisał weksel in blanco- jest ugotowany i można robić z nim to, co się chce.
Odpowiedz