Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przedstawiłam Wam już Joannę - moją stażystkę, pora więc na ciąg dalszy.…

Przedstawiłam Wam już Joannę - moją stażystkę, pora więc na ciąg dalszy.

1) Zawsze, gdy odbieram telefon z zapytaniem do kogoś innego niż ja, zapisuję, kto dzwonił, o której godzinie i w jakiej sprawie, prosząc też o numer kontaktowy. Logiczne, nie? Nie. Powierzyłam to zadanie Joannie. Później odebrałam od klientów dwa telefony z pretensjami, że próbowali się ze mną skontaktować. A zasada jest taka, że Joanna mi przekazuje notatki i ja tam oddzwaniam. Nie oddzwoniłam, bo notatek nie było. Nie potrafiła też mi wytłumaczyć, dlaczego...

2) Gdy przychodzą goście (rzadko, ale jednak; są to wtedy naprawdę ważne osoby, w dodatku głównie obcokrajowcy) pytałam, czy podać kawę, herbatę, wodę. To później było obowiązkiem stażystki (znającej jedynie angielski, za to biegle). I tu się zatrzymamy. Raz, że sytuacji było kilka, dwa, że różne były komentarze na temat kawusi.

Pewnego razu zadzwonił szef z prośbą o 3 kawy i herbatę. Dlaczego do mnie? Bo Joanny u siebie nie ma, nie zjawiła się też w gabinecie z jakimkolwiek zapytaniem.

Innym razem „zebrała zamówienia”, lecz zaniosła je i.. I tyle. Postawiła na stole razem z tacą, w myśl zasady „róbta, co chceta!”.

Kiedy indziej wszystko było jak należy. Do czasu, gdy asystentka nie przyszła z prośbą o kawę sypaną i zieloną herbatę. Było to przekazane Joannie, po angielsku, ale jednak. Zrobiła wyłącznie kawy rozpuszczalne. Jak się okazało, jej rzekomo biegły angielski dotyczył głównie pojedynczych słówek typu lovciam i hejt, ale o tym poniżej.

3) Największa piekielność, połączenie 1 i 2. Szef na konferencji za drugim końcu kraju, ja na nowym stanowisku i Joanna „na posterunku”. Dzień spokojny i bez niespodzianek.
Aż przyszła stażystka z nowiną, ze ważny kontrahent, którego się spodziewamy za ponad tydzień, zmienił termin i będzie już jutro.
Zdziwiłam się, że ta zmiana jest tak znaczna, ale może coś mu wypadło i nie chce bezczynnie czekać aż tyle na spotkanie. (Kontrahent z zagranicy, u nas miał się zjawić przy okazji pobytu w Polsce).
Zadzwoniłam więc do szefa, żeby dogadał się z Panem X- mógłby nie zdążyć z powrotem do kraju. Jednak kontrahent nie odbierał. Przełożony wsiadł więc w samochód i pół nocy pędził do kraju, by następnego dnia spotkać się z X.
Szef już z biura zadzwonił, by dopytać o konkretną godzinę. Jak się okazało, Pan X dzwonił, by POTWIERDZIĆ spotkanie 20-tego, nie przełożyć je na 12-tego.
Niestety, język Joanny był tak biegły, że wyłapała tylko „spotkanie 12-tego”. Nawet cyferek nie znała...

Tak więc nikt mi nie wmówi, że praca w biurze polega na tym, by siedzieć i pachnieć, od czasu do czasu robiąc kawusię i że „każdy głupi to umie”.

Po krótkim stażu nie została zatrudniona, a końcowa opinia nie była pozytywna.

by cynthiane
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Meliana
19 25

Fakt, są ludzie tak głupi, że nawet kawy nie potrafią porządnie podać, ale powiedz mi jedno - jakim cudem, po tylu wpadkach, ta dziewczyna dalej u was pracuje? Nie ma innych chętnych, czy po prostu plecy ma szersze niż Pudzian? Bo tego nie potrafię zrozumieć - w porządku, nikt nie chce być piekielnym, jakich tu wielu opisywano, więc pierwsza szansa, druga, trzecia, ale na litość! To ochronka dla biednych, pokrzywdzonych dzieci, czy poważna firma? Irytuje mnie to tym bardziej, że sama szukam pracy i ciągle odbijam się od chłodnego "oddzwonimy", a tu dziewoja, którą umycie filiżanki przerasta, siedzi sobie i radośnie w stołek, za przeproszeniem, pierdzi.

Odpowiedz
avatar cynthiane
12 18

Nie pracuje. To był tylko staż, po którym jej nie zatrudnialiśmy. Jest w tym trochę mojej winy... Wiem, jak to jest być stażystką i nic nie umieć. Starałam się nauczyć ją choćby kilku podstawowych rzeczy. W dodatku jestem raczej cierpliwa i wyrozumiała, jednak do czasu. A gdybym wypowiedziała jej umowę, mogłaby mieć spore kłopoty w UP. Koniec końców, opinię dostała nienajlepszą. Ale to już całkiem inna historia.

Odpowiedz
avatar Miryoku
11 15

Meliana, był to staż, jak widzisz, z Urzędu Pracy, czyli pracodawca miał za darmo pracownika do robienia kawy i takich tam. Cały ten system stażów jest kiepski.

Odpowiedz
avatar cynthiane
17 23

Miryoku- wiem, że często stażysta to "przynieś, wymieś, pozamiataj" połączone z chłopcem na posyłki. A to na pocztę, a to do zrobienia kawy. Jednak nie u mnie. Nie wyobrażam sobie, że przez 3 miesiące stażu taka Joanna miałaby mi tylko bułki kupować, a potem objąć samodzielne stanowisko. Bo jakby nie było, staż to przygotowanie do pracy.

Odpowiedz
avatar Miryoku
12 14

"Bo jakby nie było, staż to przygotowanie do pracy. " W teorii tak. A w praktyce? Wszystko zależy od ludzi, którzy mają szkolić stażystę. Jeśli firma nie zamierza zatrudniać stażysty po stażu (a przecież nie ma takiego obowiązku), to po co go szkolić? Można go przecież zarzucić zadaniami, z którymi byle kto sobie poradzi, a odciąży to pracowników, którym pracodawca faktycznie wypłaca pensję. Ale oczywiście nie wiem, jak wygląda to w Twojej firmie, mówię tak ogólnie.

Odpowiedz
avatar shadowy_name
9 9

@Miryoku Temat mi znany, więc się wypowiem. Pracodawca może mieć obowiązek zatrudnienia stażysty po odbyciu stażu, jeżeli urząd pracy zawrze taki zapis w umowie. Niestety przepisy nie regulują jaka ma być tu umowa i równie dobrze mogą Ci zaproponować umowę zlecenie na 2 dni w tygodniu. I musisz to przyjąć.

Odpowiedz
avatar shadowy_name
5 5

*chyba musisz to przyjąć, nie mam tu 100% pewności... A nie mogę zedytować komentarza.

Odpowiedz
avatar cynthiane
-1 3

shadowy- nie wiem, jak było w mojej umowie; wiem natomiast, że podpisując umowę Joannie zobowiązaliśmy się do zatrudnienia na przynajmniej 3 miesiące na stanowisku, w ramach którego odbywała staż. Miryoku- obowiązek jest w większości umów, o ile nie wszystkich (był taki pomysł, ale czy został wprowadzony, nie wiem. Zdaję sobie też sprawę z innego traktowania stażystów w różnych firmach ; ) Pisze jedynie, jak to sie odbywa u nas.

Odpowiedz
avatar Meliana
6 10

@cynthiane, ale powiedz tak szczerze - nie lepiej by było dać szansę komuś innemu w czasie tych 3 miesięcy, niż marnować czas i energię swoją i innych pracowników na poprawianie po kimś, kto nie radzi sobie z najbardziej elementarnymi rzeczami? Piszesz o wyrozumiałości i "nicnieumieniu" - poważnie trzeba dorosłego człowieka, starającego się o pracę literalnie UCZYĆ podawania kawy, witania gości, czy pisania notatek? Przecież to nie jest skomplikowany program graficzny, czy zupełnie nowatorski edytor tekstu, żeby stwierdzić, że stażysta ma prawo ich nie znać i musi się wdrożyć... Takie rzeczy albo powinny być oczywiste, albo powinno się je pokazać raz i tyle - jeśli nie jest w stanie nawet tego pojąć, to cóż cię obchodzą jej problemy w UP po wypowiedzeniu stażu? Nie sądzisz, że jest w stu procentach sama sobie winna i na nie zasłużyła? Powiedz mi, kto mógłby mieć pożytek z takiego pracownika, bo po tym co przeczytałam, to osobiście obawiam się, że mogłaby nie dać rady nawet w zakładzie pracy chronionej dla upośledzonych umysłowo...

Odpowiedz
avatar sapphire101
5 5

Meliana, o ile w tym konkretnym przypadku dziewczyna już nie pracuje, o tyle zgadzam się z Tobą - wiele osób szuka pracy, czekając tylko na szansę, którą będą w stanie w pełni wykorzystać, a tu dziewczę 'z urzędu' dostało staż, na którym mogła wielu rzeczy się nauczyć, a praktycznie to olała. Ciężko mi naprawdę zrozumieć takich ludzi... brak chęci? Lenistwo? Znam przypadki, gdzie ludzie zajmowali czasem wysokie stanowiska mając absolutnie zerowe umiejętności i chęci do tej pracy...

Odpowiedz
avatar nisza
2 2

Shadowy_name, odbywalam staz z UP, co prawda sama wyszukalam sobie pracodawce, ale to on skladal wniosek o stazyste i sam okreslal, czy po ukonczeniu stazu zamierza (i w jakiej formie) bezrobotnego zatrudnic. Przyznam, ze nie wiem, czy w tej formie wyglada to we wszystkih UP, ale w moim nikt nikomu nic nie narzucal, a pracodawca mogl wybrac jedna z kilku opcji (od tego,co wybral zalezala rzecz jasna dlugosc stazu)

Odpowiedz
avatar shadowy_name
2 2

nisza, owszem pracodawca może określać, co chce. Urząd musi jednak się na to zgodzić i z tego co wiem, to choć nie ma prawnego obowiązku, by zatrudnienie po stażu było, UP coraz częściej tego wymagają. W końcu niby nie chodzi o to, by harować za półdarmo, ale by znaleźć pracę. Nie mogąc znaleźć pracy postanowiłam dowiedzieć się trochę o tych stażach. Tylko co mi po tej wiedzy i firmie, która by mnie wzięła, jak urząd wiecznie nie ma pieniędzy... I jak czytam historię o takich Joannach, które dostały szansę i miały ją gdzieś, to szlag mnie trafia.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
1 3

Meliana, wiele stażystów czy osób rozpoczynających pracę trzeba dosłownie nauczyć jak podawać kawę, bo po prostu nie potrafią podać tej kawy prawidłowo. Jeśli wiesz jak to porządnie robić to ci gratuluję - jako pracodawca zetknęłam się może z 4 osobami, które od początku podawały kawę bezbłędnie - całej reszcie, która dla mnie pracowała na początku wydawało się że strona od której podają, ręka którą podają, sposób kładzenia filiżanki czy kolejność osób jest bez znaczenia.

Odpowiedz
avatar cynthiane
1 1

Dodam tylko tyle, że konsekwencje z zakończenia stażu przed terminem są naprawdę poważne... Nie dostanie się innego stażu i na pół roku jest się wyrejestrowanym z UP.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
-2 18

Trzeba zmienić prawo. Ja bym zrobił tak, że na staż i w ogóle do dowolnej pracy musiałby zostać obowiązkowo rozpisany konkurs, podobnie jak to się dzieje w przypadku np. obsadzania stanowiska dyrektora szkoły. Nabór musiałby być obowiązkowo ogłoszony w co najmniej trzech gazetach lokalnych. Egzamin konkursowy składałby się z zestandaryzowanych dla każdego zawodu egzaminów teoretycznych pisemnego i ustnego, a także egzaminu praktycznego. Oczywiście wszystko by było nadzorowane przez niezależną komisję powoływaną przez PIP.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
4 14

A po co komplikować, system nakazowo-rozdzielczy i Wielki Komisarz, każdemu przy urodzeniu dający przydział do konkretnej pracy, ot co! Przynajmniej by się jakichś grajków, aktorzyn, pisarzy czy artystów nie namnożyło.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
8 18

A wiesz że dobry pomysł? Może nie po urodzeniu, ale po szkole każdy absolwent musiałby stawić się przed komisją taką na kształt poborowej i ona po egzaminie przydzielałaby mu kierunek (ewentualnie dwa lub trzy do wyboru) zgodny z jego zdolnościami i aktualnym zapotrzebowaniem na rynku pracy. W ten sposób zracjonalizowałoby się niedobór i nadprodukcję specjalistów w danej dziedzinie.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
7 19

DO WYBORU?! By się prostakom w głowach do reszty po****liło. Od wyboru mogłyby im przyjść do głowy takie wywrotowe pomysły, jak samodzielne decydowanie o tym, kiedy posłać dzieci do szkoły, co pić, co palić i co jeść. To już przesada.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2014 o 12:39

avatar babubabu89
7 15

Wojna troli. Ma ktoś popcorn?

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
-5 13

Ja mam tylko cock-porn. Jak nie odróżniasz "wojny trolli" od nie tak bardzo wyszukanego żartu, to daj sobie spokój z internetami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

"Raz, że sytuacji było kilka, dwa, że w różne były komentarzach na temat kawusi." Nie czaję.

Odpowiedz
avatar RudaMaupa
-2 8

I to u osoby, która błędy u innych bardzo często poprawia. "A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?" (Mat. 7:3–5)

Odpowiedz
avatar cynthiane
-1 5

Mój błąd, zaraz poprawię ; ) Pierwotna wersja: "dwa, że różne myśli były w komentarzach na temat kawusi", a przez edycję się zgubiłam. Zwłaszcza, że mam mały problem z tym portalem- np. nie mogę edytować komentarza, bo ktoś odpowiedział (odpowiedzi nie widzę po kilku odświeżeniach), później wyświetla mi się info o 15 modyfikacjach. Żadnej nie udało się zrobić.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 16

Zatrudnijcie sobie sekretarkę za normalne pieniądze zamiast darmowej niewolnicy i problem powinien się rozwiązać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Staże, przynajmniej w teorii mają nauczyć pracy na danym stanowisku. Sekretarka kiedyś też zaczynała pracę i była "zielona". Wyłącznie od predyspozycji poszczególnych osób zależy, czy do danego zajęcia się nadają. Opisywana Joanna ze swoim podejściem raczej nigdzie pracy na dłużej nie znajdzie.

Odpowiedz
avatar inga
1 5

"Darmowa niewolnica"? Dziewczątko dostawało pensję i szansę na stałe zatrudnienie po ukończeniu stażu. To uczciwe warunki, pozwalające oczekiwać uczciwego wykonywania obowiązków.

Odpowiedz
avatar Melon
16 16

A ja się zastanawiam z tym angielskim. Po co ludzie głupa rżną, że znają dobrze ten język, skoro znają go ledwo co? Czy naprawdę go znają, tylko kiedy dojdzie do używania go w praktyce, to ich zatyka? Czy nie umieją i liczą, że to nie wyjdzie? Sama też bujam się od oferty do oferty i nie mogę znaleźć pracy, ale nie wyobrażam sobie naściemiać w CV, żeby zwiększyć szanse złapania czegokolwiek. Przecież nawet na rozmowie kwalifikacyjnej, jeśli o to coś właśnie spytają, to trzeba świecić oczami i po prostu wstyd ;O

Odpowiedz
avatar Taczer
11 11

Za praca.trojmiasto wymagania: j. angielski; stanowisko: zmywak Nie, nie w UK, w gdańskiej knajpie. Że nie wspomnę o absurdzie listu motywacyjnego i CV na etat sprzataczki klatek schodowych. Wymagania z czapy, to i CV idzie z czapy. Skąd niedojda miała wiedzieć, że jej ten język faktycznie do czegokolwiek będzie potrzebny - napisała pewnie jedno CV dla UP a gdzie ją poślą, na to wielkiego wpływu nie ma.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
0 2

Mój wujek - jest jakimś kierownikiem w firmie produkującej programatory np. do pralek odpowiada też za rekrutacje nowych pracowników. Że ta firma została kupiona przed człowieka z Indii, który mówi po angielsku, wiadomo - na każdym stanowisku jest wymagane znanie angielskiego, zwłaszcza technicznego języka (tzn. nazwy chociażby części, które firma produkuje, by móc odebrać zamówienie). Za każdą rekrutacją (a przyjmują dodatkowego człowieka średnio raz na rok) wujek opowiada o młodzieży, która mówi, że zna angielski, ale prosi o czas na przygotowanie się do zwykłej scenki rozmowy przez telefon i ponad 2 tygodnie na 50 technicznych słówek. A najbardziej mnie śmiesz "ja nie znam tego programu, bo go nie było na studiach, to ja zrobię na tym co znam." Tłumaczenie, że ten w firmie jest lepszy nic nie daje...

Odpowiedz
avatar Calioppe
5 5

Co do znajomości języków, to nie ogarniam tej plagi zawyżania umiejętności. Mój mąż jest Niemcem. W biurze, nie patrząc na to że firma jest w Polsce wprowadza niemieckie standardy i niemiecki sposób pracy. I zwykle, jak ktoś przychodzi na rozmowę i twierdzi, że zna niemiecki, to Mąż proponuje by część rozmowy odbyła się po niemiecku. Szybko się okazuje, że język niemiecki to delikwent umie jedynie odróżnić od innych języków. Ehh szkoda Twojego czasu zmarnowanego na nauczenie dziewczyny czegokolwiek. I szkoda, że większość stażystów ma takie podejście - przebumelować na stażu pare miesięcy, dostać kase a potem się dziwić, że nikt ich nie chce zatrudnić.

Odpowiedz
avatar pawel78
-3 3

@cynthiane: nawet majac tytul wyzszy niz mgr ludzie nie potrafia zauwazyc, ze rozmowca mowi w innym jezyku obcym.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
7 7

"wydzwania o o wolnym córki"- CZŁOWIEK ENIGMA.

Odpowiedz
Udostępnij