Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia znajomej. Sytuacja działa się w Sylwestra. Znajoma jest kierowniczką teamu porządkowego,…

Historia znajomej.
Sytuacja działa się w Sylwestra.

Znajoma jest kierowniczką teamu porządkowego, który nadzoruje czystość pociągów.
Jako, że w planie podstawowym, który otrzymuje codziennie pociągi planowane do sprzątnięcia jeżdżą do 22:00, cały 10-cio osobowy team pracuje właśnie do tej pory.
Po 22:00 zaś jedna osoba z teamu + ona czekają na zgłoszenia z centrali, gdyby jakiś pociąg potrzebował tzw. odświeżenia. Czas oczekiwania na telefon sięga 00:30, chyba, że osoba z centrali jest zwolniona wcześniej do domu, wówczas znajoma kończy pracę o tej samej godzinie, co centrala.
Tyle tytułem wstępu.

Jako, że w Sylwestra – w ciągu dnia - dużo się działo, a 10 osób rozbitych na 3 grupy ledwo nadążało ze sprzątaniem (mnóstwo flaszek, kubeczków, papierów, obierków, wszystkiego dosłownie, na pociąg średnio 3 – 4 mopy i ok. 8 dużych, pełnych worków na śmieci), znajoma spodziewała się powtórki z rozrywki po 22:00. Odgórnie zostały jej przydzielone do pracy 2 osoby na zmianę nocną, była także i ona.
Nie narzekała na brak imprezy sylwestrowej, w końcu taki tryb pracy. Ludzie, którzy zostali troszeczkę marudzili, no ale jak to mówią, żeby ktoś mógł się bawić, pracować musi też ktoś. Jakoś to się turlało.
Zdziwieni byli tylko, że ostatnie zgłoszenie z centrali jakie otrzymali, było o godzinie 23:00, później nastąpiła cisza jak makiem zasiał.

Około 23:30 znajoma próbuje dodzwonić się do centrali – odpowiada jej pikanie odpowiadające temu, kiedy jest zajęte. Próby były trzy, wszystkie zakończone niepowodzeniem.
O 23:45 znajoma próbuje dodzwonić się do bezpośredniej przełożonej – abonent czasowo niedostępny.
Nic to, czekają wobec tego do końca pracy.
Północ świętują wspólnie, we trójkę, popijając coś na podobieństwo Piccolo. Wybija 00:30 i w końcu cała trójka idzie do domu.

Wczoraj, tj. 01.01.2014 znajoma znowu pojawia się na drugiej zmianie.
Na 'dzień dobry' otrzymuje solidny opierdziel za to, że do niemal żadnego pociągu zgłoszonego nocą nie pojawił się nikt, kto mógłby doprowadzić je do porządku.

Z relacji znajomej wynika, że jej konsternacja, a następnie wkurzenie sięgnęły wówczas zenitu.
Przedstawiła szefostwu jak wyglądała wczorajsza nocna zmiana i historia z próbą połączenia się z centralą, a także z samą bezpośrednią przełożoną. Przedstawiła historię połączeń w telefonie, a także wystosowała prośbę o zapytanie dwójki pracowników, czy jej wersja odpowiada wczorajszym faktom.
Tak też się stało – szefostwo spojrzało, popytało, niby wszystko się zgadza.
Razem ze znajomą pędzą do centrali dopytać, jak sytuacja wygląda z drugiej strony słuchawki.

Na miejscu okazuje się, co następuje:
Młoda dziewczyna (nie starsza niż 25 lat) pełniąca wczoraj służbę na halo, rozpisała w swoim grafiku wszystkie pociągi, które zgłosiła (rzekomo) do sprzątnięcia teamowi znajomej. Zarzekała się, że próbowała się dodzwonić, ale telefon z drugiej strony, czyli ze strony znajomej był całkowicie wyłączony.
Została wówczas poproszona o wykaz połączeń wychodzących z dnia wczorajszego, po godzinie 23:00.
Tu dziewczę oblało się rumieńcem, pękło i stwierdziło, że tak naprawdę, to jej nie było. Spieszyła się na imprezę sylwestrową organizowaną przez jej drugą, chyba lepszą połówkę. Rano natomiast pozaznaczała w grafiku, jakoby zgłosiła znajomej pociągi do sprzątnięcia.
Mimo niekończących się lamentów, dziewczyna została zwolniona w trybie natychmiastowym.

Znajomej nadal nie było żal jej straconego sylwestra – i tak nie miała planów. Żal było jej jedynie pracowników, który tą wyjątkową noc mogli spędzić ze swoimi rodzinami.
Dziewuchy oczywiście nie żałowała ani trochę.

praca

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar lapidynka
23 23

Nie sądzę. :) A przynajmniej mam taką nadzieję, że nie. Młoda pracowała tam raptem od miesiąca. Gdyby zarząd zatrudniał takie ewenementy jak wyżej opisana pani z centrali, uwierz mi, pociągi wyglądałyby jak jeżdżące śmietniki. Nie sądzę, by tego właśnie zarząd chciał.

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 2

Nie sądzę, aby zależało mu na ciągłych błędach pracowników.

Odpowiedz
avatar ehehe
19 21

Zastanawia mnie tylko kilka rzeczy: 1. Dlaczego kierownictwo zawsze szuka winnego nie u siebie w centrali, tylko u pracowników w terenie? Zobaczyli, że pociągi wpisane w grafik, ale nie zrobione, pomyśleli, że laska, która pewnie pracuje tam już dłuższy czas o 23 razem z 10 osobami poszła sobie do domu? 2. Poza tą młodą, która została zwolniona nikt w tej centrali o tej porze nie pracuje? 3. Czyli jedyną osobą, która odbiera skład po sprzątnięciu jest osoba, która zleca? Nikt inny nie ma nad tym nadzoru? 4. Jeśli jest tak jak w punkcie 3, to można w ten sposób ładnie kogoś udupić, po prostu dopisze się skład, którego nie było i będzie chryja. Po prostu centrala nie będzie sprawdzać u siebie, czy gdziekolwiek indziej, tylko opieprzy kierownika zespołu terenowego.

Odpowiedz
avatar lapidynka
17 17

Odpowiem w punktach. 1. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, jak ta opisana. Wg. rozpiski, która była zostawiona w centrali, na pierwszy rzut oka to team sprzątający był winny. Team 10 osób + kierownik pracuje do 22:00. Od 22:00 do 00:30 zazwyczaj pracuje 1 osoba z 10 + kierownik. W sytuacjach kryzysowych 2 osoby + kierownik zmiany. 2. W dni normalne, czyli nie świąteczne zwykle w centrali są 2 osoby. W związku ze świętami bądź Sylwestrem siedzi tam jedna osoba. 3. Nadzór nad centralą ma zarząd kolei, nad teamem sprzątającym zarząd firmy sprzątającej. Oba zarządy współpracują ze sobą.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
0 12

Inna sprawa, że zostawianie młodego, niedoświadczonego i niezaufanego pracownika na odpowiedzialnym stanowisku w taką noc, to jakieś totalne nieporozumienie…

Odpowiedz
avatar Knight
12 16

@SomewhereOverTheRainbow, w jakim ty świecie żyjesz? Czy to aż takie strasznie trudne zadanie dzwonić do ludzi i mówić im który pociąg mają wysprzątać? Odpowiedzialne może i jest, ale jak tyle nie potrafi, to jeszcze można uznać, że pracowanie na kasie w supermarkecie jest odpowiedzialnym stanowiskiem bo można się w pieniądzach pomylić, nie róbmy z ludzi przedszkolaków.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
2 2

Ona sama z siebie zrobiła przedszkolaka. Na kasie w markecie, wśród ludzi – nie, bo jest odpowiedzialna tylko za swoją kasetkę. Na kasie na samotnej stacji benzynowej już tak, bo zostaje sama na obiekcie, i może zachować się nieodpowiedzialnie, przez co sparaliżować pracę stacji. Poza tym, nie chodzi o kasę w tym przypadku, tylko o kierowanie (!) zespołem ludzi, najwidoczniej nie mając w tym kierunku żadnych umiejętności.

Odpowiedz
avatar Gregorius
3 3

@Knight: Ta dziewuszka z centrali miała jak najbardziej odpowiedzialne stanowisko, bo dla mnie odpowiedzialne stanowisko to takie gdzie jedna osoba rozdysponowuje polecenia/zadania dla innej grupy osób lub w jego rękach znajduje się życie jakiejś grupy osób np: dyspozytor ruchu kolejowego czy jak to się tam fachowo zwie. A stanowisko gdzie sobie sam robię i jak popełnię błąd to tyko ja obrywam nie można uznać jako odpowiedzialne stanowisko tak jak np samotny saper rozbrajający minę na środku pustyni, bo on popełni błąd i on tylko to odczuje ;)

Odpowiedz
avatar ehehe
-4 10

To zawsze musi się coś wydarzyć, żeby ktoś podjął jakąś inicjatywę? No właśnie, na pierwszy rzut oka. Od razu przyjęli, że to kierownik zawinił, a nie że dostał nieprawidłowe dane z centrali. Nikt nie pokwapił się, żeby sprawdzić, tylko od razu wjechał na kierownika. Gdyby nie było komórek, to byłaby udupiona.

Odpowiedz
avatar lapidynka
13 15

Ehehe, ale jak się nic złego nie dzieje, to jaką inicjatywę ma zarząd podejmować? Od razu przyjęli, że kierownik zawinił, bo tak to właśnie wyglądało. Jeżeli już 'gdybamy', to przecież mogło być tak, że to moja znajoma olała sprawę i poszła do domu, a dziewczyna w centrali była niewinna i nie mogła się do niej dodzwonić. Tak to właśnie na pierwszy rzut oka wyglądało i dlatego w pierwszej kolejności opierdziel (niesłuszny) zgarnęła moja znajoma. W związku z tym, że niesłusznie posądzoną moją znajomą o winę, temat drążono dalej, aż w ostateczności wyszło szydło z worka. Słowem wyjaśnienia jeszcze: znajoma nie ma za złe szefostwu, że w pierwszej kolejności przyszli do niej. Jest rada z tego, że sytuacja się wyjaśniła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2014 o 13:07

avatar ehehe
-3 7

Nie wiem, może jakaś weryfikacja mailowa? Ewentualnie potwierdzenie przy odbiorze? Wtedy po prostu byłby telefon, że miały być zrobione 2 pociągi, a od godziny nie ma odbioru? Może jestem dziwny, ale miałem pracę w której na każdym kroku było potwierdzenie nadania/odbioru. O tyle dobrze, że z nią porozmawiali, a nie od razu przywitali wypowiedzeniem i do widzenia.

Odpowiedz
avatar Cristoforo
0 18

Historia na plus, ale po co to zaśmiecanie języka tym 'teamem'?

Odpowiedz
avatar zendra
5 7

Myślę, że brzmiało by lepiej "Combat group - walczymy z brudem!" :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2014 o 14:12

avatar nimikina
5 9

Sądzę, że zwykłe "zespół" brzmiałoby nawet ładniej. Albo "ekipa". Owszem, są w języku angielskich słowa nie mające naszych odpowiedników lub brzmiące po prostu dużo lepiej. Ale w czym nasz zespół gorszy od timu?

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 13

i znowu gownoburza o piertolke...

Odpowiedz
avatar nimikina
5 5

W tym, że piekielni po kropce mają "pl" :)

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Ktoś najwidoczniej zapomniał, że angielskie słowo "team" oznacza drużynę sportową.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

Ano takie wynalazki się pozjeżdżały - im się wydaje, że znajomość kilku słówek angielskich na krzyż czyni ich światowcami. A nadanie dziecku zagranicznego imienia dodaje +10 do reputacji! Wyobraźcie sobie takich rodziców, którzy nadają synowi imiona George Roger i chcą wychować na muzyka... obawiam się, że imion takich nie nadadzą, ponieważ nie słuchają muzyki z tej półki. A ktoś wie, który muzyk nosi takie imiona?

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
5 5

Ja jeszcze czegoś nie rozumiem. Ta paniusia z centrali, która najzwyczajniej urwała się z pracy, gdy tymczasem miała przyjmować „na stan” pociągi, sprawdzać ich czystość itd. Czy jej brak nie zdziwił kierowników składów lub innych pracowników stacji? Czy kierownik pociągu odstawia skład, a czy ktoś z firmy sprzątającej przyjdzie go oglądać (a może zamiast tego złodziej okraść albo graficiarz wymazać) już go nie obchodzi?

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
3 3

W takich molochach , co jest po części normalne , każdy pilnuje swojego małego bajorka i nikt nikomu nie pomoże, no może poza przypadkiem ojciec prezes awansuje syna na dyrektora i tuszuje jego błędy i wypaczenia :) i jak wszędzie jest praca od 09.00 do nieskończoności, tak na PKP wciąż jest od do i zegar wybija i nikogo nie ma i nikogo nic nie interesuje.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
1 1

Też prawda… Nie myślałem o pomocy, raczej o tym, żeby odpowiednie rzeczy zgłosić u dyżurnego – że nie pojawiły się na stacji umówione osoby z firmy sprzątającej.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

dobrze, ze nie wpadla na to by wybrac nr znajomej i zakonczyc przed pierwszym sygnalem- wtedy w hist polaczen telefonu jest proba polaczenia mimo ze na tel docelowym nie ma sladu i proceder trwalby dalej przed inymi imprezkami...

Odpowiedz
avatar ehehe
0 0

No nie bardzo, na bilingach widać ile czasu trwała rozmowa, także na dłuższą metę jest to nieopłacalne. Oczywiście jeśli pracownik to jełop i by to łyknął i nic z tym nie zrobił.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

jaka "rozmowa"? proba dodzwonienia sie ;) zawsze mozna wkrecic ze byl sygnal zajetego albo problemy z zasiegiem ...

Odpowiedz
avatar furak151
2 2

Ja rozumiem, że to nie jest bardzo odpowiedzialne zajęcie, każdy, kto w miarę regularnie jeździ pociągiem, jest przyzwyczajony do syfu w pociągu. Więc jestem w stanie zrozumieć, że mogła myśleć, że nic złego się nie stanie jak sobie pójdzie, ale pozostaje kwestia odpowiedzialności, której jej wyraźnie brakuje.

Odpowiedz
Udostępnij