Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czekając na mamę w miejscu jej pracy znalazłam teczkę ze skóry. Cofamy…

Czekając na mamę w miejscu jej pracy znalazłam teczkę ze skóry. Cofamy kamery na zapleczu, no jest Pan, który położył teczkę na podłodze i zajęty zakupami o niej zapomniał. Zdarza się. No cóż, to otwieramy, może jakiś adres, telefon, cokolwiek, żeby poinformować o zgubie. Szczerze, gdybym ja nosiła przy sobie teczkę z taką zawartością (drogi telefon, dokumenty, pokaźna sumka pieniążków), to prędzej zostawiłabym w sklepie własną głowę, niż ją, ale niech będzie, że Pan był roztargniony. Dzwonię pod numer podpisany "żona".

[Ja]: Dzień dobry, proszę pani, dzwonię...
[Pani]: Ty taka i owaka, zostaw mojego męża, ty *****!
[Ja]: Przepraszam, zaszła pomyłka, dzwonię...
[Pani]: Ty ******! Odczep się od mojej rodziny. Za cudzych mężów się nie zabieraj, ty taka i taka [...]!
"BIP", połączenie zakończone.

Cóż, no to piszemy sms: "Przepraszam, dzwonię, ponieważ Pani mąż zostawił skórzaną teczkę w sklepie ABC przy ulicy Takiej i Takiej. Czy ktoś mógłby po nią podjechać?"

Telefon. Odbieram.
Spodziewałam się jakiś przeprosin za te wyzwiska, albo chociaż spokojniejszego tonu. Co dostałam?
[Pani]: To nie mogłaś tak od razu mówić?! Mąż już jedzie.
"BIP".

skórzana_teczka

by Vixen_
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mlenka
30 32

Ludzie za grosz kultury nie mają, potem sie dziwią, że takich pomagających brak

Odpowiedz
avatar Trollita
0 36

lol, kto nazywa nazywa żonę żoną w kontaktach w telefonie;p

Odpowiedz
avatar Vixen_
21 27

Pewnie ludzie, którzy właśnie w takich "ekstremalnych" przypadkach chcieliby, żeby ktoś się z nimi skontaktował, a nie szukał przez godzinę właściwego numeru ;)

Odpowiedz
avatar ross13
20 20

Mój kolega natchniony pomysłem zaczerpniętym z internetu zapisał numer telefonu żony jako "darmowy seks".

Odpowiedz
avatar glut
13 13

ja, co w tym dziwnego? pomijając oczywiste kwestie, to techniczne ułatwienie. Zawsze jest na końcu listy kontaktów, więc w wielu telefonach łatwo się wyszukuje strzałkami.

Odpowiedz
avatar MistrzSeller
7 7

Może jego żona ma popularne imię? Zawsze łatwiej jest wśród listy kontaktów znaleźć żona niż np. Kasia jakaśtam gdy ma się w kontaktach pełno innych Katarzyn.

Odpowiedz
avatar Cynamonka
0 0

@Trollita: Ja mam członków rodziny ponazywanych zgodnie z... hm, pełnioną funkcją? W sensie mama, tata, z dodatkową literką "a" na początku, żeby łatwiej wyszukać :)

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
5 11

ech - kolejne potwierdzenie, że jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę

Odpowiedz
avatar Meliana
11 21

Nie no... i jeszcze przepraszasz, że śmiałaś się skontaktować w sprawie zguby... No proszę cię, ja na twoim miejscu po takiej tyradzie dokumenty odesłałabym pocztą razem z "czułym" listem, a resztę chyba wolałabym bezdomnym oddać albo na śmietnik wywalić, niż takich chamów łaskawie prosić o zainteresowanie się swoją własnością... Z czym się takie japiszony na łby pozamieniały to ja nie wiem...

Odpowiedz
avatar Vixen_
11 15

Z drugiej strony, czemu facet ma być stratny tylko dlatego, że ma żonę zołzę? To przecież nie on mnie zwymyślał, więc dlaczego ja mam się na nim odgrywać? Zupełnie inna sprawa, że pisząc o "pokaźnej sumce pieniążków" nie mam na myśli dwóch czy trzech stówek, tylko pliki banknotów z banku (tak sądzę). Może to ich ostatnie pieniądze? Może ich potrzebują? Inna sprawa, że z taką gotówką nie powinno się chodzić po mieście, ale przecież nie o tym jest historia...

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
4 12

@Vixen_ jasne, człowiek niosący swoje ostatnie pieniądze przy sobie w roztargnieniu zostawia je jak gdyby nic w jakimś sklepie. Serio?

Odpowiedz
avatar Vixen_
19 21

Nie znam tych ludzi, ich sytuacji życiowej. Może mieli poważne problemy (sądząc po reakcji tej Pani to wcale nie taka głupia teoria)? Potrzebował tych pieniędzy, wypłacił, zajął się czymś innym, jeszcze doszło myślenie o problemach... I gotowe, kasa została. Oczywiście, równie dobrze mógł to zrobić ze zwykłej głupoty - tego nie wiem i już się nie dowiem, z resztą, dla tej historii jest to nieistotne. Sama jestem zaskoczona reakcją tej Pani, w moim odczuciu (i chyba nie tylko moim) była naprawdę piekielna, ale... kim byłabym ja, gdybym wzięła te pieniądze dla siebie? Albo nawet, "wspaniałomyślnie" rozdała biednym i potrzebującym, wpłaciła na schronisko, dom dziecka, cokolwiek? Mało, że piekielna jak osoby, które opisuję w swoich historiach, byłabym po prostu złodziejką. Ktoś potraktował mnie nie fair, ale to nie oznacza, że zaraz mam upaść poniżej wszelkich poziomów, zasad etycznych czy moralnych, whatever.

Odpowiedz
avatar Meliana
-2 12

Vixen - jakoś nie wierzę, żeby biedak nosił skórzaną teczkę i drogi telefon (a na dodatek zostawiał to, ot tak, w sklepie), a jeśli wybrał ostatnie pieniądze z bankomatu, to raczej nie byłby to spory plik, jak piszesz. To raz. A po drugie, napisałam tylko jak ja bym się pewnie zachowała, bez żadnych wycieczek w twoim kierunku - wiem, że niezbyt sprawiedliwie, niezbyt ładnie i niezbyt etycznie, ale buractwa po prostu nie znoszę i gdyby ktoś mnie zwyzywał bez dania racji, to średnio by mnie interesowały jego problemy małżeńskie, rodzinne czy finansowe.

Odpowiedz
avatar Trollita
6 18

Widocznie Vixen nie jest pazerna i łasa na cudze pieniądze.

Odpowiedz
avatar Gregorius
4 6

@Zeusie Czyli uważasz że te historie co kiedyś słyszałem w tv o zgubionych dużych kwotach i cudownie odnalezionych np w pociągu albo na stacji paliw to fejki? Kurcze może masz racje i Vixen_ też należy to tego grona spiskowego. A już byłem gotowy uwierzyć w historie ;)

Odpowiedz
avatar boingo
2 4

@Vixen zwykle jestem jednym z tych, którzy wystrzegają się pochopnego sądzenia ludzi. Pozytyw masz za to, że nie patrząc na złośliwości żony, roztargnienie/głupotę Pana teczkę zwróciłaś. Ale dopisywanie tego czego nie wiemy i wiedzieć nie możemy też nie jest dobre. Może faktycznie był bogaty i głupi, a może w tajemnicy przed żoną chciał zgubić dokumenty odwlekając jakiś proces - no ale znalazła się uczciwa, nie połknęła przynęty pieniężnej i sprawa się rypła. Takie spekulacje są dobre jak każde inne

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2013 o 18:09

avatar Gregorius
10 12

Można tylko współczuć temu gościowi że ma taką żonę która każdą dzwoniącą kobietę z numeru męża uważa za "krzywą-tutkę" . Bo jeśli gość nosi takie duże kwoty przy sobie to kiedyś może porywacz zadzwonić używając głosu kobiecego a dalej to już wiadomo co się stanie jak się nie dogada ;P

Odpowiedz
avatar Trollita
4 10

Chyba, że mąż ją zdradza i wie, czego może się spodziewać.

Odpowiedz
avatar Armagedon
16 28

Ta historia to fejk. Nie dlatego, że ktoś przez roztargnienie zgubił grubszą gotówkę, ale z KILKU innych przyczyn. Nie będę komentować i dociekać, w jakich okolicznościach Autorka "znalazła" cudzą teczkę, bo coś znaleźć to można na ławce w parku. W sklepie natomiast można, co najwyżej, jakąś rzecz ZAUWAŻYĆ i spostrzec, że nikt się nią nie interesuje przez dłuższy czas. I można się tą rzeczą "zaopiekować". To znaczy, zapytać kilka osób, czy to nie ich, a w razie braku właściciela poinformować personel o zgubie. A personel powinien przedmiot zabezpieczyć, a nie otwierać (powiedzmy) jakąś paczkę, teczkę, plecak, czy torebkę, gmerać sobie w środku, liczyć pieniądze i grzebać w cudzym telefonie. Od tego jest policja. Prawdę mówiąc, osobiście, nie odważyłabym się nawet dotknąć teczki porzuconej w publicznym, ruchliwym miejscu, tylko dzwoniłabym po odpowiednie służby. Ale załóżmy, że personel sklepu ABC był głupawy i zrobił to, co zrobił. No, a teraz reszta: Opcja I - Autorka dzwoni do żony, ze SWOJEGO telefonu. Żona widzi nieznany numer. I do głowy żonie nie przychodzi, że na JEJ komórkę może dzwonić ktokolwiek, w jakiejkolwiek sprawie. Nie rozumie, że kochanka dzwoniłaby raczej na komórkę męża? Przecież NIE WIE, że on komórkę zgubił. Rozmowę zaczyna więc od obelg. Zakładam, że żona nawiała właśnie z "psychiatryka". Opcja II - Autorka dzwoni do żony z telefonu MĘŻA. Żona w komórce widzi, że dzwoni do niej małżonek, który, jako żywo, nigdzie wydzwaniać nie może, bo siedzi przy stole i wcina obiad, a w rękach trzyma sztućce. I do głowy jej nie przychodzi, że mąż mógł zgubić telefon, więc zaczyna rozmowę od obelg. Zakładam, że iloraz inteligencji żony oscyluje wokół zera. - Wściekle zazdrosnej i podejrzliwej małżonce, mającej pod nosem męża bez teczki i bez komórki (u kochanki zostawiłeś, łachudro!), "w życiu" nie przychodzi do głowy, że sprytna kochanka dzwoni sobie, by wywabić męża z domu. Więc przeczytawszy SMS oddzwania do osoby, której sam numer telefonu przed chwilą doprowadził ją do furii i jeszcze ładnie informuje, że mężuś już wychodzi. I WCALE się nie upiera, żeby jechać z nim i zbadać rzecz na miejscu. Zakładam, że małżonka wcale nie jest zazdrosna. Do pełni szczęścia w tym opowiadaniu brakuje mi jeszcze zakończenia. Jak to pan "zapominalski" odbiera zgubę, liczy pieniądze i - zamiast podziękować - stwierdza, że mu brakuje 2 tysiące. (Litościwie pominę inne drobiazgi, na przykład, czemu do żony dzwoni Autorka, a nie kierownik sklepu, lub też, czemu do Autorki oddzwania żona, a nie zainteresowany, żeby ustalić szczegóły, co byłoby w tym przypadku zupełnie naturalne.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2013 o 11:28

avatar Poecilotheria
-1 7

Nie zgodzę się. Kiedy pracowałam w sklepie nie raz klienci zostawiali różne rzeczy i nigdy nie wzywałam policji, kiedy w prosty sposób można było się skontaktować z właścicielem zguby. Raz nawet napisałam do klienta na fejsbuku, że zostawił u mnie kartę płatniczą. Co do reszty wypowiedzi - Twoja logika opiera się na niepewnych założeniach - mianowicie założyłaś, że skoro żona powiedziała, że mąż już jedzie (a nie wychodzi!), to musiał on przebywać razem z nią. A guzik prawda - wielu ludzi ma dwa telefony, prywatny i służbowy, więc żona mogła po prostu zadzwonić do męża na drugi telefon i go poinformować, że coś gdzieś zostawił. Moim zdaniem następujący przebieg akcji jest całkiem logiczny: -Autorka, z telefonu męża, dzwoni do żony. -Żona podejrzewa męża o zdradę i kiedy słyszy kobiecy głos, reaguje mocno emocjonalnie. -Za chwilę dostaje smsa z wyjaśnieniem sytuacji i wpada na genialny pomysł, żeby zadzwonić na drugi numer męża. -Po rozmowie z mężem oddzwania do autorki. Prawdopodobnie dowiedziała się już, co było w zagubionej teczce i jest zdenerwowana, przez co nawet nie myśli o przepraszaniu (lub też jest zwykłą chamką) A co do głupawego personelu - osobiście za głupawe uważam obrażanie innych ludzi na podstawie wniosków wyssanych z palca.

Odpowiedz
avatar Vixen_
1 13

Oczywiście, bo nie mam absolutnie nic ciekawszego do zrobienia, jak rozwijanie "kariery" na Piekielnych wymyślając historyjki. Chociaż nie, momencik! Ktoś wcześniej już zauważył, że należę do spiskowców, więc to pewnie ma jakiś głębszy sens, np. sparaliżowanie internetów. Przepraszam, myślisz, że zobaczyłam teczkę i z miejsca ją wzięłam, zupełnie mając gdzieś, że jej właściciel mógł na chwilę się oddalić? Zainteresowałam się nią, popatrzyłam, no nijak nikt jej nie zabiera. Więc cofamy kamery i widzimy, że Pan był, zostawił i wyszedł. Dalej... po co babrać się z policją, skoro mogę w prosty sposób dotrzeć do właściciela bez robienie "afery kryminalnej"? Nikt nie gmerał, nie liczył pieniędzy (raczej widzisz, ile ich jest, i że sporo), nie oglądał zdjęć/wiadomości/poziomu w Pou w telefonie tego Pana. Skąd miałam wziąć numer (żeby poinformować o zgubie)? Zadzwonić do Wróżbity Macieja, żeby mi przewidział? Taka mała uwaga... Ten "głupawy personel", to moja matka, więc może się zastanowisz przed wygłoszeniem swoich wątpliwych mądrości? Możesz sobie wierzyć lub nie w historię, ale nie pozwolę, żeby jakiś internetowy wojownik o ujemnej inteligencji wyrażał się w taki sposób o mojej matce. Po co wyrażasz swoje osobiste opinie? Nikt Cię o to nie prosił, komentuj fakty. Co do reszty, jak już wspominałam, nie znam sytuacji życiowej tych ludzi. Może ta kobieta była zdradzana, może akurat po jakiejś większej awanturze i na kobiecy głos zareagowała, jak zareagowała. Może wyszła z "psychiatryka", jak mówisz. I don't know. Ale słusznie już zauważono, że Pan wcale do domu wrócić nie musiał, mógł mieć drugi telefon, na który żona zadzwoniła i o sprawie poinformowała. Może zrobiła to telepatycznie. Również nie wiem, bo żoną Szanownego Pana nie jestem. Widzę sprawę tylko z mojej perspektywy, mogę gdybać, jak to wyglądało, ale to nadal są tylko domysły. Chciała jechać, nie chciała - skąd ja (my) to możemy wiedzieć? I będę szczera, nie obchodzi mnie to, ja chciałam tylko zwrócić teczkę, a jak państwo to między sobą rozwiązali to nie moja sprawa. Akurat Pan był bardzo miły, jeszcze kawę i czekoladę kupił w podzięce, jeżeli koniecznie musisz wiedzieć, jak historia się skończyła. W buty sobie wsadź swoją "litość". Cokolwiek nie wymyślisz, historia zdarzyła się naprawdę, wierzyć nie musisz, ale jej autentyczności nie podważysz, chyba tylko we własnym mniemaniu. Kierownik i pracownik jednocześnie to moja matka. A zadzwoniłam ja. Czemu? A czemuż nie? Ja teczkę znalazłam, w sklepie mojej matki, na litość boską, czemu miałabym nie zadzwonić? A druga sprawa, po co miałby dzwonić do mnie ten Pan? Tylko po to, żeby potwierdzić, że już jedzie? To już żona mi powiedziała.

Odpowiedz
avatar Draco
10 16

Racja Armagedon, w tym wypadku się z Tobą zgadzam. Widzę też, że obie panie komentujące tutaj nie zauważyły o co chodzi w tym fragmencie: "A personel powinien przedmiot zabezpieczyć, a nie otwierać (powiedzmy) jakąś paczkę, teczkę, plecak, czy torebkę, gmerać sobie w środku, liczyć pieniądze i grzebać w cudzym telefonie. Od tego jest policja. Prawdę mówiąc, osobiście, nie odważyłabym się nawet dotknąć teczki porzuconej w publicznym, ruchliwym miejscu, tylko dzwoniłabym po odpowiednie służby. Ale załóżmy, że personel sklepu ABC był głupawy i zrobił to, co zrobił." Może wytłumaczę to prostymi słowami. W torbie mógł być ładunek wybuchowy okraszony kawałkami metalu, lub tłuczonym szkłem. Vixen podchodzi i otwiera teczkę. Teczka robi BUM. Po Vixen i innych osobach z okolicy nie ma czego zbierać. A tyle w telewizji, radiu i w prasie powtarzali, żeby takich pozostawionych bez opieki pakunków nie ruszać, tylko po policję dzwonić.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
-5 11

Zamach na ABC... zrobiłeś mi dzień.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 7

@Draco: Dokładnie to miałam na myśli. @Vixen_: Co do twojego wywodu - tylko taka uwaga. Jeśli, jak twierdzisz, mąż miał drugi telefon, to jego numer powinien RÓWNIEŻ figurować w zgubionym (znalezionym) aparacie "podpisany" jako "służbowy", lub "prywatny", albo "ja", lub podobnie. Skoro przeleciałaś całą listę kontaktów (żona jest na "ż", czyli na końcu) musiałabyś na niego trafić wcześniej. (Tylko mi nie opowiadaj bajek, że wróż Maciej dał ci sygnał, że facet w ogóle ma żonę i należy jej od razu szukać pod "ż", a nie pod literą jej imienia, lub zdrobnienia, na przykład pod "k", jak Kicia.) Tak więc najprościej byłoby od razu zadzwonić do faceta - pod jego drugi numer. No, ale zaraz powiesz mi, że przecież nie musiałaś wśród wielu numerów skojarzyć właśnie tego, albo mogłaś go, po prostu przeoczyć, zgoda. Tylko, zakładając, że facet ma drugi telefon i jest nieobecny w domu, należy też założyć, że poinformowany przez żonę o zaistniałej sytuacji - natychmiast po jej telefonie - oddzwania na WŁASNY numer, by upewnić się, o co dokładnie chodzi. Tak zrobiłby każdy facet, ba, chyba w ogóle każdy człowiek, który dowiaduje się, że zgubił kupę szmalu. A ten nieogarnięty safanduła mówi żonie: "Dobrze, kochanie, to ja już wracam do tego sklepu, a ty zadzwoń i poinformuj kogo trzeba o tym fakcie. I zrób to w najbardziej chamski sposób, w jaki potrafisz." @Poecilotheria: Postaw się, choć przez chwilę, na miejscu tej żony. Powiedzmy, jesteś umówiona z chłopakiem i czekasz na niego w domu. Nagle dzwoni twoja komórka i widzisz, że chłopak do ciebie telefonuje. Spodziewasz się JEGO głosu w słuchawce. Odbierasz i słyszysz obcy, kobiecy głos: "Dzień dobry, dzwonię do pani, ponieważ..." I co robisz? Mieszasz babę z błotem nawet nie chcąc dowiedzieć się o co chodzi? Nie pomyślisz, że może mu się coś stało? Nie "zatka" cię, nie będziesz chciała ustalić, kto dzwoni? Natychmiast się rozłączysz i nie będziesz próbowała oddzwonić? BO OD RAZU UZNASZ, ŻE Z TELEFONU TWOJEGO CHŁOPAKA, ZA JEGO ZGODĄ I WIEDZĄ DZWONI DO CIEBIE JEGO KOCHANKA W CELU... No właśnie, JAKIM? Tak irracjonalnie, całkowicie absurdalnie i groteskowo nie zachowałaby się nawet patologicznie zazdrosna żona. Chyba, że istotnie właśnie zwiała z psychiatryka z diagnozą "schizofrenia paranoidalna". Ale wtedy, bądź pewna! Po esemesowych wyjaśnieniach "kochanki" - nie informuje męża o niczym, tylko wsiada w taryfę i jedzie prosto do sklepu, żeby przyłapać babę i obić jej ryja na miejscu.

Odpowiedz
avatar bazienka
8 10

ja jakbym nie byla pracownica sklepu tylko znalazla teczke tak o, to po jakimkolwiek beszcie przez tel nie zadzwonilabym drugi raz

Odpowiedz
Udostępnij