Trochę piekielnie, trochę pytająco - z racji tego, iż wiem, że przewijają się tu lekarze, ratownicy i policjanci.
Kilka razy miałam okazję spotykać na swej drodze panów pijanych leżących tu i ówdzie. Nie wiem, no taki radar mam, że jak jakiś jest w promieniu 500 metrów, to na pewno go dostrzegę.
Zdań na temat podchodzenia do takiego człowieka i sprawdzenia, czy coś mu aby nie jest - tak wiele, jak i ludzi na portalu.
Sama podchodzę, sprawdzam, czy wszystko ok (każdy czyni tak, jak uważa - nie o tym ta historia) - jednak niedawno miałam sytuację, że delikwent owszem pijany był. Owszem, leżał sobie przy ulicy. Ale jako bonus miał krew na głowie; ciężko mi było powiedzieć, czy bardzo świeża, jak głębokie otarcia/rany były (wybaczcie, bez rękawiczek nie tykam się czegoś takiego), a i ciemna noc to była. Ale generalnie kontakt zachowany był.
Dzwonię na trzy dziewiątki; a nuż pan wyrżnął główką w chodnik? A nuż coś mu się tam niefajnego wykluje?
Pani dyspozytorka - po krótki streszczeniu sprawy (d):
D: My do pijaków nie jeździmy!
Ja: No tak, ale mógł upaść, coś zrobić w głowę; ciężko mi to stwierdzić bez RTG chociażby...
D: Może pani wezwać karetkę, ale kosztami obciążymy Panią!
Więc tu pytanie - jak to jest? W takiej sprawie dzwonić od razu na policję? Straż miejską? Jednak pogotowie?
Nie wydaje mi się by dyspozytorka miała rację. Pijak, nie pijak - ale człowiek.
OdpowiedzJa również uważam,że dyspozytorka nie miała racji. Mam ojca pijaka strasznego, upija się do nieprzytomności i wywraca wszędzie. Kiedyś miałam sytuację,że upadł tak,że rozbił sobie głowę na tyle,że cała była we krwi. Też się baliśmy,że nas kosztami obciążą albo że nie przyjadą, ale mam przyjaciela ratownika medycznego (z tym że w innym mieście) i on telefonicznie doradził,żeby dzwonić i że nie odmówią wysłania karetki tylko dlatego,że pijany. Faktycznie tak było,przyjechali i zabrali ojca do zszycia,bo rana wcale nie okazała się aż tak duża.
OdpowiedzTo nie jest tak, że mogą sobie ot tak po prostu obciążyć kogoś kosztami, bo mają takie widzimisię. Niby mogliby próbować obciążać kosztami transportu (nie mylić z mandatem, coś takiego nie istnieje), ale w myśl ustawy o ratownictwie medycznym: „kto zauważy osobę lub osoby znajdujące się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego lub jest świadkiem zdarzenia powodującego taki stan, w miarę posiadanych możliwości i umiejętności ma obowiązek niezwłocznego podjęcia działań zmierzających do skutecznego powiadomienia o tym zdarzeniu podmiotów ustawowo powołanych do niesienia pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego”, więc w razie czego sprawa jest ewidentnie wygrana dla osoby, która dzwoniła. Oczywiście co innego płacić za leczenie delikwenta, ale po pierwsze, nie można obciążyć osoby trzeciej kosztami, po drugie, większość ludzi ma ubezpieczenie zdrowotne (tak, nawet takie pijaczki, wszak wystarczy być bezrobotnym na ten przykład) i dopiero, jeśli nie ma, szpital wystawi takiemu pijaczkowi rachunek.
OdpowiedzIle ludzi, tyle opinii. Ja osobiście pijaków nie cierpię i żadnego z nich mi nie żal, zapewne przeszłabym koło takiego obojętnie - może piekielne, nie dbam o to. Dopóki innym ludziom to nie szkodzi, to niech sobie pijaków ratują, mnie jednak byłoby źle ze świadomością, że przez wysłanie karetki do takiego śmiecia może zabraknąć jej dla chorego nie ze swojej winy dziecka czy staruszki. Na całe szczęście nigdy nie byłam zmuszona do podjęcia takiej decyzji.
OdpowiedzPijak czy nie pijak to też człowiek a nie śmieć. To że uzależniony to inna kwestia. Nie każdy jest silny psychicznie i umie wyjść z nałogu. Być może ta staruszka wcale nie była dobrą osobą przez całe życie, a pijaka zostawiła żona dlatego się upił. Nikt nie ma prawa podejmować decyzji czyje życie jest ważniejsze, tym bardziej że nie znamy tych ludzi ani ich historii.
OdpowiedzBycie śmieciem nie wyklucza bycia człowiekiem. "Człowiek" nie jest określeniem melioratywnym, to tylko przynależność gatunkowa. Przed wychodzeniem z nałogu była jeszcze faza wchodzenia w niego. Wielu ludzi ma problemy większe od zostawienia przez żonę, a tylko minimalna ilość zdrowego rozsądku wystarczy, żeby nie zaczynać pić - wszyscy znają konsekwencje picia, a jeśli nie dopuszczają ich do siebie, to niech potem cierpią. Pijacy tylko niszczą życie sobie i swoim bliskim, krzywdzą ludzi, z którymi się zetkną i jeszcze oczekują od nich pomocy - taką osobę mogę porównać tylko do chwastu w ogrodzie. A chwasty się wyrywa. Nikt nie ma prawa? Dlaczego? To by znaczyło, że ktoś o tym prawie czy jego braku zdecydował - a kto ma prawo do decydowania o czyichś prawach? Zresztą i tak mówię tylko teoretycznie, nie stwierdzam jednoznacznie, czy dyspozytorka postąpiła źle czy dobrze. Każda opcja ma swoje wady. Jak dla mnie po prostu wybrała z dwojga złego.
OdpowiedzNie pamiętam która choroba, bodajże przy cukrzycy występuje też oddech jak po alkoholu. Kilka razy czytałam o przypadkach, że w szpitalu okazywało sie iż człowiek nie był pijany tylko chory. Jak byś sie potem czuła? Nie mam zamiaru usprawiedliwiać pijaków, tym bardziej że taki człowiek przywieziony do szpitala ma zazwyczaj od ręki robione wszystkie badania, a inni czekają w kolejce po kilka miesięcy, ale nigdy nie przeszłabym obojętnie, bo kiedyś mogło by sie okazać że to skazanie człowieka na smierć.
OdpowiedzMam przypadek cukrzycy w najbliżej rodzinie, więc orientuję się w tym temacie. Jakbym nie miała stuprocentowej pewności, że to pijak, to bym pomogła. A po zostawieniu pijaka na śmierć nie miałabym wyrzutów sumienia - on do tego doprowadził, nie ja.
Odpowiedzbył już jeden taki w historii bezwzględny ;D ale powiem Ci, że ja mam podobnie. co prawda pewnie bym zadzwoniła nawet jeśli jest pijak w obawie przed wyrzutami własnego sumienia, jednak uważam ich za ludzi skrajnie niezasługujących na pomoc ze względu na to co zrobili ze swoim życiem
OdpowiedzBellatrisia masz podejście jak stara baba do małolatów. Jeśli leży na chodniku to pewnie naćpany albo pijany, po co go ratować... Obyś na starość wracając z apteki upadła i rozbiła amol. Będziesz leżeć, śmierdzieć alkoholem i inna tobie podobna też cię minie.
OdpowiedzBiAnQ, nie jestem znowu taka bezwzględna. Jeśli komuś się dzieje krzywda nie z jego winy, to w miarę możliwości staram się pomóc. :) Josearkadio, ale czy taka stara baba podchodzi i się 5 razy upewnia, że na pewno ma rację? Raczej omija z daleka. Gdybym nie widziała przy tej osobie butelki z alkoholem, nie znała osoby jako notorycznego pijaka, nie była pewna co do cukrzycy - to wtedy pomagam. Dziękuję również za takie życzenia, idealnie pokazały, że to jednak nie moje poczucie moralności jest tutaj zachwiane.
OdpowiedzBellatrisia, a skąd pewność, że nie upił się pierwszy i ostatni raz w życiu, albo dostał trefny alkohol? Co do pijaków - pijaków, to również ich nie znoszę. Z bardzo prozaicznego powodu. Wielu chorym, uczciwym osobom odbierane są renty, nie ma dopłat do drogich leków. Pijaczyna natomiast, całe życie spędzający z flasią pod blokiem "zapada" na chorobę alkoholową i dożywotnio ma za co się upijać.
OdpowiedzJednorazowe upicie się jest tak samo nieodpowiedzialne. Zdarzało mi się zajmować pijanymi kolegami i wtedy też wolałabym, gdyby karetka pojechała do nieznajomego z zawałem, nawet gdyby przez to miał nie otrzymać pomocy mój kumpel, który dobrowolnie się upił i przez własną głupotę rozbił sobie głowę spadając ze schodów. Tak samo, gdybym to była ja. Trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich działań. A co do trefnego alkoholu - zwykle pochodzi z niewiadomego źródła (a kto najczęściej taki spożywa?) i trzeba go tak niewiele, że często nie ma co ratować. Tak czy inaczej alkohol to zwyczajna trucizna, po prostu wolniej działa. Jeśli ktoś postanawia dobrowolnie z pełną świadomością nażreć się trutki na szczury, to też nie powinien się spodziewać ratowania.
OdpowiedzNiekoniecznie, mój sąsiad miał taką "przygodę". Jest abstynentem, ale upił trochę z kieliszka z grzeczności, u swojego szefa. Zasłabł przed moją bramą, nie doszedł do swojego domu - kilkanaście metrów dalej. Badanie krwi wykazało 0 promili.
Odpowiedz@Bellatrisia a co gdybyś się dowiedziała, że jednak stało się tak jak chciałaś? Karetka pojechała do kogoś z zawałem zamiast do zapitego na śmierć kolegi(na własne życzenie). Potem byś się dowiedziała, że ten zawał miał facet który miał 200kg wagi (nie ze względu na chorobę ale na wybór) i można by rzec zażarł się na śmierć. Która z tych śmierci jest bardziej sprawiedliwa? Albo kogoś kto zabalował i nie wziął insuliny? Albo fana zmierzchu co się pociął dla beki i nie wziął pod uwagę, że karetka nie zdąży
OdpowiedzWszystko okej Bellatrisia, tylko dlaczego od razu okreslenie "pijak"? Kazdemu zdazylo sie wypic wiecej i potem moze zdazyc sie taki nieszczesliwy wypadek. To ze ktos lezy pijany, nie oznacza ze jest pijakiem a juz na pewno, nie oznacza ze nalezy go zostawic. Zwlaszcza, jesli lezy zakrwawiony. Totalna znieczulica pogotowia i szufladkowanie...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2013 o 0:36
b_b, jeśli miał 0 promili to znaczy, że nie był pijany. Całkiem możliwe, że i bez tego by zemdlał. Tak czy inaczej umoczenie ust w kieliszku różni się od kompletnego upicia. boingo, chodziło mi o taki całkiem niezawiniony zawał. Przypadki, które opisałeś, są tak samo spowodowane głupotą poszkodowanego, więc nie ma co ich rozróżniać - ja tylko teoretyzuję, bo w praktyce to i tak niewykonalne, że pierwszeństwo powinni mieć ci, którzy nie przyczynili się świadomie do swojego nieszczęścia. Tylko to byłoby sprawiedliwe, a pozostaje to tylko teorią, bo do rozróżnienia trzeba by jasnowidza. CarpeDiem, masz trochę racji, ale fakt, że zdarza się to każdemu nie czyni tego mniej głupim. Gdybym ja po alkoholu wywróciła się na ulicy, a w tym samym momencie obok mnie samochód potrącił dziecko, to wolałabym się wykrwawić niż pozwolić, żeby ratowali mnie najpierw, w przypadku gdy możliwe było uratowanie tylko jednej osoby. Jeśli da się uratować wszystkich, to należy to robić, ale najczęściej się nie da. Jeśli karetek jest mało, a wezwania do poważnych spraw są na tyle częste, że czasami ich brakuje, to niewysyłanie ich do pijaków jest najlepszą decyzją, jaką można podjąć.
OdpowiedzAle na tym portalu obrońców pijaków...
OdpowiedzTak jak pisano wcześniej: mógł się raz jedyny napić. Mój mąż, odkąd go znam, nigdy nie tknął alkoholu. Nie ważne czy urodziny, imieniny czy Sylwester - ni i już. Ale gdy urodziła nam się córka, poszedł z kolegami to uczcić. Wracając do domu upadł i rozciął sobie głowę o krawężnik. Na szczęście pewna pani, która akurat przechodziła tamtędy zadzwoniła po pogotowie. Dlatego to, że ktoś leży wypity nie oznacza, że jest alkoholikiem.
OdpowiedzJak leży to pijak! A wspominając film Barei to pewnie też i złodziej bo każdy pijak to złodziej. Widzę, że niektórzy tutaj założyli, że jak ktoś, kto wypił nieznaną ilośc alkoholu leży na ziemi to na pewno leży bo był tak nawalony, że przywalił baniakiem w ziemie. A może ktoś go pobił? Walnął kijem w łeb. Pobity czasem wygląda jakby walnął łbem o krawężnik, a że czuć alkohol więc to "śmieć". Żal mi takich ludzi, co po pozorach oceniają (i jeszcze tak generalizują).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 stycznia 2014 o 16:45
Oczywiście socjalne internety minusują na potęgę. Nie ma to jak dać się okradać 80% podatków w pensji i wszelkich vatów aby nierobom, menelom i kombinatorom żyło się lepiej.
OdpowiedzNie cierpię staruszek, Szczególnie tych co po karetki dzwonią! A ja widzę człowieka leżącego na ulicy 9pod warunkiem że to nie staruszka bo w takim przypadku omijam szerokim lukiem) w 80% przypadków podchodzę i sprawdzam kontakt z delikwentem, jak jest przytomny i widać, że jest cały to zostawiam.
OdpowiedzPomijając moralne kwestie, masz prawny obowiązek udzielić pomocy, przynajmniej w minimalnym zakresie czyli telefon 999 Jeśli jest "leżak" i krwawi, to chyba nie ma możliwości, aby wezwanie było bezzasadne. Miałaś obowiązek wezwać, tak samo tłumacz się dyspozytorowi jak będzie trzeba to i sędziemu...
OdpowiedzW takim przypadku wystarczy powiedzieć miłej pani że rozmowa jest nagrywana i Ty możesz być ciągana po sądach za wezwanie karetki ale jeśli ta nie przyjedzie to miła pani odpowie za nie udzielenie pomocy.
OdpowiedzCo za heroizm w obronie meneli.
OdpowiedzJa bym zadzwoniła za chwilę ponownie i powtórzyła całe zgłoszenie bez informacji o tym, że pan jest pijany. A jak pani odmówi po raz drugi to chyba bym zadzwoniła na policję i przedstawiła całą sprawę łącznie z poinformowaniem, że dyspozytor pogotowia odmówił udzielenia pomocy.
OdpowiedzPani dyspozytorka miala racje. To pijak, żul sam się stoczył, dzwoniąc na pogotowie w takich przypadkach marnujecie tylko czas karetki bo może byłby ktoś normalny w potrzebie. A tkich pijaków sie powinno dobijać... Tylko ciągną zasiłek zero pożytku z takich
OdpowiedzNieraz pijany człowiek leżący z rozbitą głową wcale nie musi być żulem. Mało wiejskich wesel czy innych zabaw, np. dożynkowych? Kto pije często, wie, ile wypić może i co jego organizm z tym zrobi. Komu zdarza się uczestnictwo w libacjach rzadko, może łatwo, wypiwszy ostatnią kolejkę, w drodze do domu zgubić film i przyrżnąć w bruk. Taki jeden, co szeregował ludzi wedle jedynej słusznej kategorii już był, i póki co Europa mu podziękowała.
Odpowiedz@SomewhereOverTheRainbow: trzeba zawsze pić w garniturze ,pod krawatem,i z rolexem ,bo cie wezma za żula i dadzą ci sie wykrwawic jak upadniesz.A jak cie okradna i wygladasz biednie to jestes żul i pijak.ot co.
Odpowiedz@piekielnypiekielnik: wybacz, ale jak pan leży pijany, śmierdzący i brudny z wrzodami na nogach i w odzieniu ktore bardziej nadaje się na śmietnik, to to nie jest pan, ktory podczas jednej, jedynej imprezy u kumpla przesadził z alkoholem. Pełno teraz widać takich żulików- w zyciu pracą się nie skalali, ale na alkohol ich stać. A ty, jak masz zawał, to się karetki nie doczekasz, bo pogotowie do żula pojechało i własnie robią mu tomografię, na ktorą ty czekasz już dwa lata, bo taka kolejka...
OdpowiedzZależy co rozumiesz przez krew na głowie. Może np mieć ściągnięty skalp. Pijacy też chorują - trzeba o tym pamiętać, ale też należy zachować zdrowy rozsądek. Jeśli nie umiera to dzwoni się na policję lub straż miejską. Jeśli oni będą mieli jakieś wątpliwości to na pewno wezwą pogotowie. A jak nie oni to lekarz w izbie przyjęć wezwie karetkę. Pogotowie ratunkowe tylko na ratunek. O tym, należy pamiętać.
OdpowiedzZ jednej strony żal mi człowieka ale z drugiej widzę sytuację mojego miasta. Amatorzy tanich trunków upodobali sobie ławki na bulwarze przy jeziorze na mieszkanio-spanie, karetki zajeżdżają tam średnio raz dziennie (zabierają pijaczków do szpitala, kompleks badań, mycie, karmienie a pijaczek szczęśliwy wraca na ławeczkę) a do ojca z nogą rozciętą od kolana do kostki nie przyjechali. Kazali nam wziąć sobie taryfę.
Odpowiedz@marchefffka: no właśnie, o to mi chodzi
Odpowiedzpowiedziec dyspozytorowi ze rozmowa jest nagrywana a on odpowie za narazenie czlowieka na utrate zdrowia lub zycia?
Odpowiedz