Wspomnienie z mojej pierwszej pracy jako przedstawiciel handlowy. Firma mała, zajmowaliśmy się zaopatrywaniem firm produkcyjnych. Któregoś dnia dzwoni klient, jeden z tych, na współpracy z którym bardzo mi zależało, odwiedzałem go ale nic jeszcze wcześniej nie zamówił.
Klient: - Zamawiam 20 szt. produktu, dostawa natychmiast, albo wcale! Kończę robotę o 16 i ma być! Jutro od rana zaczynamy i muszę to mieć!
Godzina 14:00, piątek, na magazynie tylko parę sztuk ale spróbujemy. Znalazło się kilka sztuk w zaprzyjaźnionej firmie X, kilka w sklepie Y, nie po drodze ale powinienem się czasowo wyrobić.
Załatwiłem papiery i ruszam w miasto. Minęło już dobre pół godziny od telefonu klienta, więc pędzę jak szalony - nie można stracić takiej okazji. Jak się wyrobię to będzie kasa i może kolejne zamówienia, jak zawalę pewnie już nic nie kupi.
Mega stres, ale szczęśliwie udało się odebrać wszystko po drodze i nikogo nie zabić szaleńczą jazdą. Około 15:30 dojeżdżam do bramy zakładu. Pudło pod pachę i pędem do klienta. Wbiegam do jego biura. Tryumfalnie kładę przed nim pudło i fakturę.
Klient: - O fajnie, że pan jest, połóż pan to pudło tam w rogu, za tydzień przyjeżdżają chłopaki to wezmą...
Cóż... zostało mi zebrać szczękę z podłogi i wrócić do domu.
I got played.
A z ciekawości zapytam... Dało to coś przynajmniej i współpraca nawiązana?
OdpowiedzTak, dzięki. To jednak temat na kolejną historię jak przez pomyloną literkę na zamówieniu można stracić klienta ;)
OdpowiedzKlienta robiacego fochy, mozna zawsze stracic przez najrozniejsze, najglupsze drobiazgi, ale nigdy nie nalezy dac sie mu terroryzowac, przez n.p. "dostawa natychmiast, albo wcale", bo traci sie wlasna godnosc, skaczac jak pajac na kazde skiniecie palcem tylko dla forsy. A jak raz sie cos takiego wykona, to bedzie gosc myslal, ze mu sie tak zawsze nalezy i znalazl glupiego, a nie podziekuje nawet (jak w historyjce opisane).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2013 o 20:03
Dałam mocne,choć tylko trochę piekielne,czyta się tyle o kurierach,poczcie,że trzeba czekać i czekać...że zamówienia,które miały byc priorytetem pojawiały się po 3 tygodniach albo w ogóle.Klient tylko chciał się upewnić ze do tygodnia to dostanie:P
OdpowiedzNo i dodatkowo chciał przetestować firmę, czy jak mu kiedyś będzie coś potrzebne "na wczoraj", to pan przedstawiciel się spręży...
OdpowiedzTrochę zostałeś wykorzystany, ale wielkie brawa, że podołałeś zadaniu. Jeżeli dalsza współpraca została nawiązana to szef powinien być ci wdzięczny.
OdpowiedzPrzyzwyczajaj się do takich sytuacji. U mnie, średnio, 2-3 w miesiącu klienci dzwonią, że chcą coś "na wczoraj", a potem to u nich leży nawet miesiąc.
OdpowiedzA tam nic piekielnego. Wielu klientów chce mieć wszystko na wczoraj.
Odpowiedzwchodzenie za wszelka cene w dupe klientowi szkodzi zdrowiu - gdzie tu godnosc i szacunek do siebie samego? :/
Odpowiedz