Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Http://piekielni.pl/56945#comment_635225 Ta historia przypomniała mi moją, chyba nieco bardziej piekielną, choć analogiczną…

http://piekielni.pl/56945#comment_635225 Ta historia przypomniała mi moją, chyba nieco bardziej piekielną, choć analogiczną sytuację.

Miałam 16-17 lat, kiedy pewnego niedzielnego poranka obudziłam się z okropnym bólem pleców. Myślałam, że "źle spałam" i naciągnęłam mięśnie wzdłuż kręgosłupa ale z każdą godziną ból był silniejszy. Doszedł do tego ból głowy, który nie pozwalał mi się ruszyć, mogłam tylko leżeć. Wieczorem, kiedy nie mogłam stanąć o własnych siłach ani wydusić słowa, rodzice postanowili zawieźć mnie na pogotowie. Pani doktor nie widziała innych przyczyn mojego stanu jak:

1. Ciąża, pewnie wstydzę się przyznać, bo jestem małolatą.
2. Narkotyki. 5 razy pytała "No, przyznaj się co brałaś? Amfetamina? Mięśnie bolą?"
3. Mocna balanga w sobotnią noc i kac morderca.

Diagnozy nie postawiła, ale skoro "niby" tak boli, to dała mi zastrzyk przeciwbólowy i wysłała do domu. Jak rano będzie bolało, to udać się do przychodni.
Głupi jaś działać przestał nad ranem, obudził mnie potworny ból głowy.
Resztę historii znam od siostry, bo nie miałam już świadomości. Zawiozła mnie chwilę po 7 do lekarza rodzinnego i już po chwili wypisał skierowanie z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych, łapiąc się za głowę, że dzień wcześnie odesłano mnie z pogotowia do domu.

Już w szpitalu lekarz, który mnie przyjmował i robił punkcję powiedział, że trafiłam do nich w ostatnim momencie.

Mam wrażenie, że lekarze interniści na pogotowiu, wszystko poza złamaniami i ranami otwartymi traktują jako przewrażliwienie pacjenta.

słuzba_zdrowia

by kikoza
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
39 47

A ty wiesz, ilu takim "przewrażliwionym" rodzina znicze zapala?

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 18

@peeYie40: Czegoś nie doczytałeś. Chodzi o tych "przewrażliwionych", do których karetki NIE CHCIANO wysłać, a którzy po dotarciu na SOR zostali uznani za zdrowych.

Odpowiedz
avatar cathyalto
26 26

A lekarz jest od tego zeby to zweryfikowac, jesli juz pacjent u niego jest i twierdzi ze go cos boli. Iaczej to ja tez moge sobie zalozyc bialy fartuch, zarzucic stetoskop na szyje i "diagnozowac" losowo: "u tej ciaza", "u tego przejedzenie", "a ten to tylko wymysla bo mu sie nudzi".

Odpowiedz
avatar sajko
-5 21

na studiach marnuje si czas na takie szalenie ważne przedmioty jak filozofia, chemia czy biologia molekularna. Bo po co przeznaczyć ten czas i pieniądze na zwiększenie liczby godzin ważnych przedmiotów?

Odpowiedz
avatar Haters_gonna_hate
3 25

Chcesz przepisywać (często) bardzo silne środki chemiczne ludziom, ale twierdzisz, że chemia jest mało ważna? Oby Cię oblali, bo poki co to jestes zagrożeniem.

Odpowiedz
avatar sajko
9 19

Nie znam się, ale się wypowiem. Chyba nie wiesz, na czym polega przedmiot chemia na kierunku lekarskim. Jest jej naprawdę niewiele, czyli prowadzący nie ma dużego pola do popisu, nie wiadomo, co na niej robić- część rzeczy jest na biochemii, wiec nie opłaca się dublować. Wierz mi, na chemii nikt nie uczy o żadnych silnych środkach chemicznych.

Odpowiedz
avatar Haters_gonna_hate
0 8

Nie rozumiesz czegoś - żeby się na czymś znać - należy poznać zasade od możliwie najmniejszych "cząstek". Też kiedyś narzekałem na bzdurne przedmioty (przynajmniej wtedy tak uważałem) aż do momentu gdy faktycznie przydała się jedna z informacji przekazanych na takim przedmiocie. W przypadku lekarza - wystarczy ze 1 raz wiedza zdobyta na "bzdurnym" przedmiocie sie na coś przyda. I czytaj dokładne - nigdzie nie napisałem ze na chemii uczą o silnych środkach chemicznych (co było z resztą metaforą). Z ciekawości czego dokładnie "u Was" uczą na chemii? PS Pozniej dochodzi do sytuacji ze lekarz przepisał 2 gryzące się leki komuś uczulonemu na produkt powstający po ich zmieszaniu, bo nigdzie nie było napisane że nie można, a wystarczyłaby do tego podstawowa wiedza z chemii. Sytuacja sprzed 5-6 lat, nie moge znaleźć linka, ale lekarz stracił prawo do zawodu. PS2 Zawsze można naskrobać jakies pismo do władz uczelni, przez jakies rady wydziału/studentów i zasugerować zmiany. Ale nie - nikt nawet dupy nie ruszył pewnie, a jak już jest to 3.0 to wy*ebane, bo już problem nie dotyczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2013 o 21:19

avatar sajko
0 8

Wez mnie nie rozmieszaj :) Naprawdę nie znasz programu chemii na kierunku lekarskim. Niby mamy się uczyć o atomach? o elektronach? To w liceum jest, może maja nam w 1 semestr aplikować wiedzę godna kierunku chemicznego od samych podstaw do ,,silnych substancji chemicznych"? :) Powtarzam, nie wiesz, jaki jest program nauczania, wiec nie wiesz, czy to jest przydatne. Od leków i ich działania jest farmakologia mądralo, a nie chemia. Samorząd już coś zrobił- na mojej uczelni chyba jest tylko 6 zajęć z chemii, dzięki czemu zwiększono czas na inne zajęcia. Nie będę już z Tobą dyskutować na tematy, na które nie masz zielonego pojęcia.

Odpowiedz
avatar Haters_gonna_hate
-2 6

Zamiast chemii powinni troche polskiego wrzucić. Cudzysłów zmienia znaczenie słowa - pisząc "cząstki" nikt raczej nie ma na myśli dosłownie elektronow/atomow. A co do liceum - może i umiesz teorie, ale nic tak nie uczy jak praktyka - no chyba ze mialas na tyle bogate LO ze na zajęciach uczniowie mieli okazje się z chemią bliżej zapoznać. Powiem tak. W trakcie studiów zdecydowanie nie masz kompetencji żeby stwierdzić co jest ważne, a co nie, po 5 latach stażu też nie. Pomyśl o tym po 20-30 latach praktyki albo pogadaj z ludzmi troche starszymi i zapytaj czy żałują że czegoś się uczyli. Ponawiam pytanie - czego uczą "u Was" na chemii, bo może faktycznie diametralnie się programy różnią między uczelniami? Albo przedmiot po prostu inaczej się nazywa. Skoro jak mowisz jest zbędny - to nie ma chyba łatwiejszego sposobu na udowodnienie swojej racji niż podanie zakresu danego przedmiotu. A co do zbędnych przedmiotów to zrozumiałbym takie podejście gdyby uczyli Was spawania ;]

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2013 o 22:48

avatar 12345
-5 7

Kończ waść, wstydu oszczędź. Program wszędzie taki sam, wszędzie równie bezsensowny. Wszędzie liczy się bufory i reakcje barwne dla jakichś bzdurnych jonów. Na chemii nie ma ani jednego słowa o lekach czy ich łączeniu. Polaczek cebulaczek, się nie znam, to się wypowiem. :)

Odpowiedz
avatar natalia
1 3

No ale w czym widzisz problem? Skoro chemia taka prosta, to w czasie przeznaczonym na chemię ucz się ważniejszych rzeczy. Chyba lepiej mieć dwa albo trzy trudniejsze i ważniejsze przedmioty i kilka trochę łatwiejszych i mniejszych, niż mieć program napakowany samymi kobyłami. Ja tam się ciesze, że w pierwszym semestrze miałam chemię, a nie na przykład biochemię, bo nie musiałam na chemię poświęcać tyle czasu co na inne przedmioty i mogłam się więcej pouczyć np. anatomii. Poza tym chemia na lekarskim nie jest wcale taka głupia. To co, że niektóre rzeczy powtarzają się na biochemii? Dużo rzeczy powtarza się na kilku przedmiotach, więc to nie pierwszy i nie ostatni raz. Antybiotyków na mikrobiologii też nie warto się uczyć, bo na farmakologii to będzie? Ciekawe, na którym roczku jesteś, bo wydaje mi się, że kręcisz się wokół pierwszego, ewentualnie drugiego, więc sama najpierw trochę postudiuj, zobacz co rzeczywiście się przyda, potem się wypowiadaj.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2013 o 12:59

avatar 12345
-1 3

Tak, widać, że jesteś bliżej końca niż początku - syndrom sztokholmski at its finest. Tak bardzo finest, że nawet najwieksze bzdury na studiach wydają ci się mieć sens? Też jestem już koło końca studiów - jest tutaj pełno bzdur, zapchajdziur którymi marnuje sie czas, i temu nie da się zaprzeczyć. A logika 'poświęcaj czas na chemii na inne zajęcia' to jawna bzdura - ktoś tu chyba zapomniał o kompleksie małego zakładu. Im zakład bardziej pierdołowaty, tym większe problemy robi studentom. :) Chemia nie jest taka całkiem głupia? To mi powiedz, ile razy liczyłaś bufory na tych studiach, pewnie na wszystkich klinicznych u was z tego wejściówki robią. :D

Odpowiedz
avatar natalia
-1 1

Zgodzę się, że jest trochę zapchajdziur, ale bez przesady. Jakoś nigdy nie miałam poczucia, że na którymś "mniej ważnym" przedmiocie tracę czas. A co więcej, to na przykład na takiej chemii cokolwiek się robiło, a nie tak jak na innych "ważniejszych przedmiotach", że asystent przychodził, podawał nam hasła do prezentacji, na które gapiliśmy się przez godzinę, następne dwie godziny gapiliśmy się na ścianę, szliśmy do domu, a potem kolokwium było takie, że wszystko opadało. Co do buforów to widać zależy kto gdzie studiuje i jak do tego podchodzi, bo ja nie liczyłam buforów, nawet na chemii. Coś tam o nich było, trzeba było wiedzieć co to jest, jakie są i po co są, znać kilka doświadczeń z buforami, ale żadnego liczenia nie pamiętam, nikt od nas tego nie wymagał, więc bardzo mi przykro, że wy to musieliście robić ;) Widać co uczelnia to obyczaj i tyle. Może studiuję na uczelni w innym wymiarze, ale poza dwoma zakładzikami, które rzeczywiście robiły nam niepotrzebnie pod górę, to na razie nie mam poczucia, że "ważniejszy przedmiot" olałam na rzecz "zapchajdziury".

Odpowiedz
avatar sla
4 4

Musiałaś źle trafić, albo ja miałam szczęście, bo każdorazowo gdy znalazłam się na sorze byłam traktowana naprawdę dobrze. Fakt, raz mi ciążę wmawiano, lecz nie miało to jakichkolwiek negatywnych konsekwencji, inne badania i tak wykonali.

Odpowiedz
avatar kikoza
7 7

Tak myślę, że źle trafiłam i wiem też, że 85% trafiających na pogotowie to grypy, nieżyty żołądka itp. Ale faktem jest, że lekarzy z pogotowia dopada rutyna, a w tym akurat zawodzie jest nie do przyjęcia.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

ej no.. zlamanie przeciez WIDAC ja bym nabroila w nfz na lekarza z pogotowia, do izby lekarskiej, ordynatora i innych instancji, polus pozew o narazenie na utrate zdrowia lub zycia

Odpowiedz
avatar kikoza
-5 9

Uratowano mnie więc po co tracić zdrowie i nerwy na takie batalie? Ja zresztą byłam za młoda, ale reszta mojej rodziny również jest z tych, co to dodatkowych problemów wolą sobie nie stwarzać.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

na przyklad po to by wiece3j nie bagatelizowali takich spraw? by uratowackomus zycie przez to, ze oglada ich osoba kompetentna? bo moze beda mieli mniej spostrzegawczych lekarzy rodzinnych?

Odpowiedz
avatar pasia251
2 2

Jesteś pewna, że to była internistka? bo na dyżurze w IP udało mi się już kiedyś trafić na ginekologa, który przyjmował wszystkich pacjentów...

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
-1 3

A lekarz-święta krowa jak zawsze bezkarny. Ile jeszcze ludzi musi umrzeć żeby zabrać się za tą w swoim mniemaniu nieomylną grupę zawodową?

Odpowiedz
avatar natalia
-1 1

Gdyby każdy pacjent potraktowany podobnie jak autorka historii pisał skargę, to może jeden z drugim by się zastanowili nad swoim postępowaniem. No ale skoro ktoś, kto otarł się o śmierć pisze "Uratowano mnie więc po co tracić zdrowie i nerwy na takie batalie? Ja zresztą byłam za młoda, ale reszta mojej rodziny również jest z tych, co to dodatkowych problemów wolą sobie nie stwarzać." to o czym my tutaj w ogóle myślimy...

Odpowiedz
avatar kikoza
1 1

I skarga co by spowodowała? Wiesz jaka byłaby odpowiedź? Że w chwili przybycia na pogotowie objawy nie były na tyle nasilone aby stwierdzić chorobę, która rozwija się nagle. Nie każdy jest typem awanturnika, który reaguje na każdą nieprawidłowość i ma energię walczyć z wiatrakami. Wisły kijem nie zawrócisz.

Odpowiedz
avatar natalia
0 0

Jednak nie powinna była odsyłać Cię do domu, skoro miałaś objawy czegoś poważniejszego, bo przecież większość ludzi, nawet niezwiązanych z medycyną, zna objawy zapalenia opon mózgowych, a lekarz tym bardziej powinien! I może skarga niewiele by dała, ale raczej nie szkodzi spróbować, a kto wie, może to nie pierwszy raz kiedy odesłała do domu kogoś naprawdę chorego i w końcu dostałaby przynajmniej małego kopniaczka, żeby traktować pacjentów ciut poważniej, a nie wmawiać kaca, ciążę czy przyjmowanie narkotyków. I nie chodzi o robienie wielkiej awantury i walkę typu "nie odpuszczę", tylko napisanie skargi. Jeśli odzew byłby na twoją korzyść, to dobrze, jeśli nie, to trudno, i tyle.

Odpowiedz
avatar deminisia103
2 2

Byłam w lato w szpitalu wysłana przez lekarza rodzinnego na badania, badają mnie - puls 150, ból głowy od 2 tygodni, złe wyniki krwi, ale pani widziała mnie na holu wysyłającą esemsa do cioci która sie martwiła i stwierdziała że to od nadmiernego użycia komutera(?). Po tygodniu trafiłam do innego szpitala na oddział bo serce nie wytrzymywało, co najlepsze po dziś dzień szlajam się po lekrzasz szukając wyjaśnienia mojej choroby.

Odpowiedz
avatar natalia
1 1

Ja raz trafiłam do szpitala z bólem brzucha i wymiotami. Nie był to sobie ot taki ból brzucha, bo ból był tak silny, że nie byłam w stanie normalnie oddychać, a co dopiero powiedzieć cokolwiek. Pomijając fakt, że nikt mi przez kilka dni nawet usg nie zrobił, to kiedy rodzice mnie zawieźli, opowiadają lekarce z czym przyjechaliśmy, ta mnie o coś pyta, ja ani me, ani be, bo ból mnie rozrywa, rodzice odpowiadają a ta wrzeszczy, że ona chce ze mną rozmawiać, a nie z nimi. Nic nie dałam rady powiedzieć, to stwierdziła, że jestem jakaś nienormalna, obraziłam się (?) i tyle. Potem pielęgniarki potwierdziły błyskotliwą diagnozę, bo "jak się o coś pyta, to nie odpowiada". Nie wiem czemu mnie tak bolało, do tej pory się nie powtórzyło, może rzeczywiście jestem nienormalna?

Odpowiedz
Udostępnij