Z życia pracownika sklepu - kasjera.
Pracuję w sieciówce z kopniętym "i" w nazwie, gdzie w ostatnim czasie do zakupów za pewną sumę były dodawane naklejki, a za 6 takowych dostawało się książkę. Sama akcja była ok. a zasady jasne. Problem w tym, że wyraźnie było napisane i powtarzane przez nas (kasjerów) iż akcja trwa do wyczerpania nakładu, a właśnie uległ on wyczerpaniu. Opiszę dlaczego w znacznej mierze nakład tak szybko się wyczerpał....
Otóż zadziwiła mnie pewna klientka, która co kilka dni przychodziła na zakupy - głównie droższe kurtki w promocji itp. zwykle zakupy opiewały na sumę ponad 300zł, co za tym idzie z miejsca dostawała prezent w postaci wspomnianej wcześniej książki. Zauważyłam że po tych zakupach za jakiś czas (2 do 5 dni) wracała zwrócić towar. Jeszcze wtedy nie rozumiałam o co chodzi... aż do wczoraj...
Owa klientka stała w kolejce do mojej kasy, podczas gdy klienta informowałam iż książek już nie ma. Co zrobiła owa klientka? Wrzasnęła, że jak nie ma to ona rezygnuje, po czym wyszła, zostawiając mi całą załadowaną taśmę jej zakupami.
A do mnie dotarło... Robiła zakupy by dostać książkę, potem wracała zwrócić towar i odzyskać pieniądze, nikt nie żądał zwrotu książki. Teraz wiem czemu w ostatnim czasie tylu klientów wracało z tzw "zwrotami"... zwykłe cwaniactwo... ale, że nie szkoda im było czasu i "zachodu"? O głupią książkę z przepisami, które można spokojnie znaleźć w internecie?
A teraz wysłuchuję przez 8h dziennie utyskiwań, żalów, lamentów, wyzwisk od klientów - bo zabrakło dla nich książek. Wysłuchuję cierpliwie, że jestem oszustem, że pewnie mam cały regał wypchany tymi cholernymi książkami, że z pewnością to kasjerzy książki wynieśli dla siebie i rodziny... - tak kurde wynieśliśmy, a po pracy idziemy nimi handlować na ruskim targu.
cwaniactwo....
Ja widzę dwa powody takiego zachowania kobiety: albo babeczka znalazła darmowy sposób na prezenty, albo to ona je gdzieś sprzedaje (nawet jak zarobi 10 zł za jedną to już będzie zadowolona).
OdpowiedzNa AlleDrogo ceny są pomiędzy 30-50 zł. Zysk może być całkiem niezły. Swoją drogą widziałam aukcję z gotowymi kuponami (naklejki oczywiście naklejone) - ilość dostępnych sztuk: 80!
Odpowiedzieyasu- nie chciałam Ci wierzyć i sprawdziłam na allegro. Jedną wylicytowali już za 51 zł, a do końca daleko... Nie chce mi się wierzyć! Za tą kwotę można w normalnym sklepie kupić większe i sensowniejsze książki kucharskie :)
Odpowiedz@Ieyasu co jest w tej książce przepis na wyjście z kryzysu czy co!!!, Święta ciociu Petronelo, to już nie jest owczy pęd to już galopująca głupota.
Odpowiedz@WscieklyPL01 Wiesz, mam jedną kopię w domu (jeszcze w folii) i w sumie nie sprawdzałam co jest w środku. Walczy we mnie z jednej strony chęć opchnięcia książki na AlleDrogo a z drugiej moje zamiłowanie do pichcenia potraw ;)
Odpowiedz@ieyasu te przepisy "dupy nie urywają". Typowe wariacje kulinarne tych dwóch panów. Ja bym proponował to sprzedać, kasa przed Świętami zawsze się przyda. Chociaż zawsze można też na podstawie tych przepisów coś ugotować.
OdpowiedzA nie sądzisz że sprzedając produkt reklamowy, który dostało się za darmo, człowiek trochę jednak się upadla? rozumiem, gdybyś nie potrzebowała, ale jak lubisz pichcić, to nawet żeby sobie gdzieś postawić i poszukać inspiracji to fajna rzecz. Sam mam, i muszę powiedzieć że jakieś specjalnie wyszukane ani ambitne nie są, ale wydanie jest ładne.
OdpowiedzJestem w szoku , jak sam zobaczyłem te reklamę, to nie sądziłem, że ktoś będzie ,aż tak głupi, żeby próbować specjalnie robić duże zakupy, żeby dostać książkę, która to książka staje się w ten sposób jedną z najdroższych pozycji na rynku, a którą niebawem ,gdy szał minie ,będzie można dostać jako dodatek do jakichś przypraw ,za ułamek tej kwoty z promocji. No i żeby chociaż dawali Dana Browna, czy Sapkowskiego ( wiem wiem , można się śmiać :)) , a tu do wzięcia wypociny dwóch kucharzyn, zadni mistrzowie z nich, gdzie niektóre dania to moja prababcia już znała i robiła lepsze. Wychodzi na to ,że konsumpcyjny szał już całkiem odbiera nam rozum, a w święta, to nawet zaschnięte końskie guano zareklamujesz ,a ludzie pomyślą ,ze to trufle,...ehhh
OdpowiedzCzyli masz tę książkę, skoro dokładnie znasz jej zawartość. Mogłeś ją sam wziąć ze sklepu (tylko po co w takim razie zbierałeś te naklejki?), albo dostać (tylko po co ją przyjmowałeś?), lub też przejrzeć będąc u kogos kto już to nabył (po co, skoro jesteś mocno uprzedzony do tych 2 panów?)???
OdpowiedzMagdaMagda wiesz dużo osób robi zakupy w Lidlu normalnie, a nie specjalnie bo książki dają. Jak dawali naklejki to się brało, bo czemu nie. Potem cały oklejony kupon się wymieniło na książkę, bo też czemu nie? Książka darmowa, to czemu nie brać? Wściekłemu chodziło o ludzi którzy SPECJALNIE robili mega duże zakupy, żeby dostać książkę.
Odpowiedz@Draco - ja u Wściekłego zauważyłam raczej nabijanie się z wyboru klientów, że akurat tę książkę chcieli wziąć i stąd moje pytanie skąd on tak dobrze wie co w tej książce jest, że tam marne wypociny.
Odpowiedz@MagdaMagda, jeszcze mi nie odbiło na tyle ,żeby specjalnie robić ileś razy kolosalne zakupy, dla książki kucharskiej, paru znajomych jednak zrobiło ,więc owo dzieło widziałem i o jest zwykła książka kucharska, za cenę kilkutomowej encyklopedii .
Odpowiedznie "za cenę kilkutomowej encyklopedii" tylko gratis - po dokonaniu zakupów za określoną kwotę. Przecież zakupy też zaniosłeś do domu, nie tylko książkę ;)
Odpowiedz@MaryAnn- koszt druku takiej makulatury to 7-8 pln, zate naklejki dajesz 300 pln , jakby hasło głosiło zrób zakupy w dostaniesz książkę to to jest gratis, a tu ją po prostu kupujesz tylko tego nie dostrzegasz.
OdpowiedzNie dajesz za naklejki 300zł tylko dajesz je za zakupy które i tak byś zrobił jak jesteś "stałym klientem".
Odpowiedz@Josearkadio płacisz, płacisz, tylko tego nie dostrzegasz , jak już pisałem jeśli coś dają do zakupów ogólnie to jeszcze jest promocja , jeśli zbierasz do czegoś punkty na jakieś klubkardy, naklejki, zdrapki etc etc , to kupujesz towar bazarowy za 200 marżą i jeszcze się z tego cieszysz i samego siebie oszukujesz. Te ksizki 7pln sztuka w w druku Lidl wydaje 7 mln na nie ,żeby je dostać w "promocji " ty wydajesz 300 pln ,zeby dostać naklejki , schodzi 1mln książek po 300 pln =30 mln - koszty jakieś 20 mln w lidlu zostaje,co nie zejdzie zmielą i wróci do Lidla jako eko torby do pakowania towaru. Punkty w tesco czy karfur 1pkt to 2 - 3 pln wiec zeby dostac w karfurze rower za 300 pln wydajesz chyba 5000pkt x 2 pln = 1000 pln - no już kur:" lece. Za darmo , promocja , W DZISIEJSZYCH CZASACH , ludzie litości.
OdpowiedzWściekły, ja Cię nie rozumiem. Tesco przywozi mi zakupy do domu 2-4 razy w miesiącu, dorzucają jakieś naklejki. Dzieciaki się tym zajmują, wklejają, jak się coś uzbiera to dają znać i sprawdzamy czy chcemy to coś czy nie. Co za różnica czy biorę te naklejki czy nie?
OdpowiedzNo ja też nie rozumiem Wściekłego. Od tego, że weźmiesz naklejkę czy punkty twoje zakupy nie zdrożeją, serio ;-) Ani nie będą tańsze bo nie weźmiesz. Rzadko biorę udział w jakichś programach lojalnościowych, ale akurat akcję "książkową" Lidla oceniam pozytywnie. Tak się składa, że wydanie 300zł na zakupy spożywcze i chemię gospodarczą w przeciągu miesiąca czy nawet dwóch nijak nie wymaga kupowania więcej czy częściej niż zwykle.
OdpowiedzMoże mi ktoś wyjaśnić czemu niektórzy ludzie używają tylu kropek tak jak np. w tej historii? Czemu po prawie każdym zdaniu jest 3kropek?
OdpowiedzA nawet cała gama, od trzykropków do sześciokropka.
OdpowiedzBo autorka strasznie zmęczona po pracy była i tak wyszło. Krytykę przyjęłam, obiecuję poprawę :)
OdpowiedzJa nie krytykuję tylko jestem ciekaw co to za forma słowa pisanego, bo już niejednokrotnie się z tym spotykam i nie wiem co to jest.
Odpowiedzjeery22, trzykropek chyba wiesz co oznacza? Mi wymknęły się one trochę spod kontroli. A trzykropek to zdanie niedokończone, forma zawieszenia głosu, zamyślenia
OdpowiedzNo wiem co to 3kropek ale w tej historii wynika, że prawie każde zdanie jest niedokończone.
OdpowiedzTo chyba taka moda, tak jak wśród dzieciaków na takie jakieś dziwne Angry birds. Wydaje mi się, że w jakiś kręgach to może być rarytas - wszystkie sąsiadki mają, a ja nie! Ale nie mam kasy na zakupy za te 300 zł, więc kupię tę książkę za 40-50zł, nie będę gorsza!
OdpowiedzNa to bym nie wpadła:) Ale widzę że babeczka czyta nie tylko książki kucharskie ale i R.Kiyosaki musiał jej wpaść w ręce wcześniej;)
OdpowiedzTo właśnie jest typowe zachowanie lemingów. W telewizorze pokazali, że są dostępne w promocji książki kucharskie i że są super-ekstra-hiper to każdy chciał ją mieć. Robimy zakupy w Lidlu i uzbierało się trochę tych kuponów, więc wymieniliśmy je na książkę. Cóż, przepisy fajne, ale mnie nie powaliły. Książka ładnie wydana, twarda okładka i dobry papier. Może kiedyś coś wedle tych przepisów ugotuję, ale ten cały szał można wytłumaczyć tylko "lemingozą". Ludzie są gotowi za nią płacić naprawdę wiele, po to, żeby ją mieć. Zapewne nie ugotują na podstawie tych przepisów nic, ale książkę będą mieć na półce i będą się nią chwalić przed wszystkimi znajomymi i członkami rodziny. A czemu? Bo tę książkę w TV pokazywali, bo ją sławni kucharze napisali! Dodatkowo tak robi pewnie duża część ich znajomych. Specjalnie jechać do Lidla robić duże zakupy, żeby dostać książkę kucharską? Pewnie! Bo każda "postępowa, modna i nowoczesna osoba" musi ją mieć! A skoro jest popyt to pojawiają się osoby, które chcą książkę sprzedać. W tym i cwaniacy jak pani z historii, która znalazła sposób by pozyskiwać ją "za darmo" i sprzedając "lemingom" za realną kasę.
OdpowiedzDraco, mądrze prawisz. To że babeczka wyczuła interes to swoją drogą, podejrzewam że takich cwaniaczków było znacznie więcej. Generalnie ani mnie to ziębi ani parzy co oni robią z tymi książkami. Tylko wkurza mnie reakcja innych klientów którzy nie załapali się na książkę, to co się dzieje przy kasach, te wrzaski, groźby,ehh. Melisę mam na zapleczu, bo inaczej nie da rady zdzierżyć
OdpowiedzCo do tych pretensji klientów, że pracownicy sami zabierają takie 'dodatki' to się z nimi zgodzę. Mam kolegę, którego mama pracuje w żabce to wiem, że większość pracowników zabiera całe rolki naklejek, za które można później odebrać zabawki. A po co? Żeby mieć w domu całą kolekcję. I ja nie twierdzę, że wszyscy pracownicy sklepów, w których są tego typu promocje tak robi ale na pewno jest takich osób mnóstwo.
OdpowiedzA ja się nie zgadzam. Bo to tak jak z tym że Polaków postrzegają jako naród pijaków lub złodziei,to ze trafiają sie takie jednostki nie upowaznia do wrzucania wszystkich do jednego wora. I nie zgadzam się na to aby ktoś kto mnie nie zna zarzucał nieuczciwość i będę z tym walczyć choćby do utraty pracy, bo tak mnie wychowano.
Odpowiedztosemja to raczej długo nigdzie nie popracujesz;) zgadzam się z Tobą że tak być nie powinno ale niestety nasz zawód jest taki a nie inny i czasem trzeba głowę spuścić uśmiechnąć się tylko i tyle:)
OdpowiedzUwierz mi, da radę wypracować sobie opinię.W jednym miejscu pracowałam 5 lat. Działałam tak samo jak teraz i było to doceniane. Sama sie zwolniłam teraz żałuję
OdpowiedzNie ma się co denerwować klienci zawsze będą mieli jakieś "ale":)a z pojedynczymi nie ma się co kłócić:)
OdpowiedzAle jak oni (pracownicy Żabki) zabierali te rolki? nie byli rozliczani z tego? czy nie informowali klientów o ogóle o promocji?
Odpowiedzmalaja2, fakt niezaprzeczalny, szkoda zdrowia i nerwów. Jestem oazą spokoju, ale jak każdy mam swoje granice :) A z końcem owej promocji nastał dzień apokalipsy i co drugi klient się "piłował" nade mną - bo na pewno książki ukradłam i rozdałam swoim, oazę spokoju szlag trafił :) Po aplikacji odpowiedniej dawki melisy spływała jak po kaczce, ale dzień raczej zaliczam do tych najcięższych w moim życiu. Nigdy z czymś takim się nie spotkałam - mam nadzieję że nabiorę wprawy. :)
Odpowiedz@MaryAnnn Nie wiem jak to wygląda z 'rozliczaniem' się za naklejki, ale z doświadczenia wiem, że pracownicy często nie wydają tych naklejek dopóki klient sam się nie upomni. Nie wiem czy przez zapominalstwo czy po prostu po to, żeby móc to zabrać dla siebie. @tosemja Ja nie twierdzę, że WSZYSCY tak robią! Ale pomyśl, ile kasy trzeba wydać w takiej żabce, żeby dostać jednego miśka. Znam osoby co zbierały te naklejki i zwykle wyglądało to tak, że znajomi dla znajomych zbierali bo jedna osoba nie była w stanie uzbierać wszystkiego.
OdpowiedzTooLittle, ja nie mówię że wszyscy są wzorem cnót i przykładem moralności. Nie wiem jak to bywa w innych "obozach pracy" u nas siadasz na kasę z długopisem w łapce i z tym długopisem w łapce schodzisz. Naklejki po zakończeniu pracy oddajesz kierownikowi, który po ciebie na kasę idzie. Uwierz mi, nie znam ludzi którzy przez głupią książkę byliby gotowi zaryzykować utratą pracy, bądź naganą z wpisem do akt. Gra raczej niewarta świeczki :)
Odpowiedz@tosemja Ludzie którzy nigdy nie pracowali na kasie nie wiedzą jak to wygląda 'od wewnątrz'. No i ja mam na myśli ogólnie sklepy, w których są takie promocje. W żabce raczej aż tak ludzi nie pilnują (chociaż w różnych żabkach może być inaczej). W sumie o tym, że w lidlu można zbierać jakieś znaczki dowiedziałam się z Twojej historii:D Generalnie nie popieram żadnego 'wyżywania' się na kasjerach, strasznie mnie to wkurza, ale nie zamierzam też udawać, że wszyscy kasjerzy są święci:)
OdpowiedzNo akurat w dwóch lidlach w mojej okolicy podejrzewam że naprawdę pracownicy co fajniejsze biorą dla siebie lub znajomych. 1) Ostatnio w gazetce były fajne bluzki (pakowane 2szt, za niewielkie pieniądze)-ok 7:30 w dwóch lidlach w których byłam było po jednym komplecie tych bluzek, na dodatek w tych brzydszych odcieniach i rozmiarze 2xl - dziwne że zaraz po otwarciu ktoś wszystkie wykupił. 2. Juz drugi raz była organizowana taka wyprzedaż produktów za naprawdę śmieszne pieniądze, nie jest to nigdzie ogłaszane a parę minut po godz. 7 w środku ludzie z wyładowanymi koszami po brzegi (wiem o tych wyprzedażach bo w drodze do pracy zajeżdżam do lidla)
OdpowiedzCzarnaczarna, niekoniecznie. Przeleć się po necie i poszukaj relacji z dni promocyjnych w Lidlu. Ostatnie, naprawdę urocze, doniesienia były odnośnie torebek Wittchen. Ponoć było: Fiuuuu! i po torebkach. Ludzie od 5-6 rano stali, żeby kupić i w spokoju wystawić na Allegro:)
OdpowiedzCzarna,pracownik będący na zmianie nie może robić zakupów, moze zarezerwować sobie ewentualnie jedna rzecz.Pracownikow rano nie jest dużo,za to w dniu promocji ludzie stoja juz od 7.00 pod drzwiami.Nie powtarzaj proszę takich krzywdzących i nieprawdziwych opinii.
OdpowiedzCiekawe, że pracownik może sobie odłożyć jedną rzecz. Pracuje dwa lata w lidlu i w abc jest napisane, BEZ WZGLĘDNY ZAKAZ ODKŁADANIA RZECZY
OdpowiedzNie wiem,mi taka informację przekazano,pracuje od niedawna moze cos pokręciłam :)
OdpowiedzW Kerfurze bodajże była jakaś karta Rodzinka czy coś takiego i jak robiłam zakupy, to kasjerka się zawsze o nią pytała, na co ja odpowiadałam, że nie mam, a wtedy ona wyciągała swoją i sobie nabijała punkty. Mnie to tam wisiało chociaż z drugiej strony, jak sobie tak pomyślę, to czemu mam fundować pani kasjerce jakiś gadżet? No, ale Kerfura zamknęli i już nie mam takich dylematów :P, a w innych tego typu sklepach nie spotkałam się z czymś takim.
OdpowiedzAbstrahując od cwaniactwa tej pani, ale mnie kasjerzy informowali, że akcja trwa do wigilii, a nie do wyczerpania zapasów.
OdpowiedzDo wigilii lub wyczerpania zapasów (info na karnecie z naklejkami)
Odpowiedzja nawet nie przypuszczałem, że ktoś się połasi na książkę tych dwóch "gogusiów z reklamy"
OdpowiedzDługo Ci zajęło dojście do prawdy, detektywie? :)))
Odpowiedzgdzies czytalem ze sklep zdecydowal sie na zwiekszenie ilosci ksiazek
Odpowiedzja sam mam taką książkę w akademiku :) ale nie musiałem nic zwracać, po prostu mamuśka wracała do Holandii po urlopie i robiła duuuuże zakupy. A książkę wyprosiłem jako drugi przezent świąteczny :)
Odpowiedz