Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem instruktorem narciarstwa zjazdowego, dodam kilka sytuacji jakie spotkały mnie w moim…

Jestem instruktorem narciarstwa zjazdowego, dodam kilka sytuacji jakie spotkały mnie w moim "zawodzie".

1. Często rodzice wykupują lekcję dla swych pociech by się ich pozbyć. Ja nie marudzę, bo to dla mnie pieniądze, ale szlag mnie trafia jak po minionej wykupionej godzinie przyprowadzam dzieciaka w umówione miejsce, a rodziców nigdzie nie ma! Ja już muszę iść na kolejną godzinę lekcji, a tu dzieciaka samego zostawić nie mogę i czekam i czekam. Inni ludzie w kolejce po instruktora się denerwują i mnie się obrywa, bo tracę cenny czas. A rodzic znajduje się po jakiś 15-30 minutach i tłumaczy, że myślał, że jeszcze ma sporo czasu, a zawsze przed lekcją mówię rodzicowi, gdzie i o której ma się po pociechę stawić.

2. Czasami umawiam się na lekcje przez telefon. Wtedy klient ma pewność, że ja o tej godzinie stawie się i nie będzie musiał czekać na mnie w kolejce. No więc ja się stawiam, czekam 5 minut nie ma nikogo, 10 minut i nie ma. Inni nie umówieni klienci denerwują się, bo czekają na instruktora, a tu jeden sobie stoi i czeka. Co robić? czekam więc jeszcze 5 minut i biorę klienta z kolejki. A tu po kolejnych 10 minutach pojawia się spóźniony umówiony klient i z mordą do mnie i innych pracowników, że jak to ja nie śmiałam czekać na niego 30 minut! A przecież mógł zadzwonić i powiedzieć, że się spóźni, to coś by się wymyśliło, ale nie bo po co.

3. Najbardziej jednak denerwują mnie ludzie, którzy myślą, że w ciągu jednej godziny nauczę ich, lub ich pociechy jeździć jak prawdziwy zawodowiec. Zawsze przed rozpoczęciem lekcji informuje, że godzina to może być za mało by nauczyć się jeździć i o takich innych pierdołach. Klient zawsze kiwa głową mówi, że rozumie i kupuje lekcje. Ja kończę godzinę, pod czas której najczęściej udaje mi się nauczyć dzieciaka wstawać, jeździć pługiem, hamować i czasem skręcać, ale i to przy dużym szczęściu. Oddaje dzieciaka rodzicowi, a ten do mnie z mordą, że jego dzieciak nie nauczył się super jeździć, i że ja tylko kasę wyłudzam i naciągaczką jestem. Ja tłumacze, że godzina to za mało, że nikt tak szybko się nie nauczy, ale pan już tego nie rozumie i leci do właściciela szkoły na skargę na mnie. Oczywiście prezes bierze mnie w obronę, bo swoją fuchę odwaliłam i nie może mi nic zarzucić, więc pan jeszcze bardziej wkurzony i grozi, że więcej tu nie przyjedzie.

Z tego co wiem nie tylko mi się to przytrafiło.

stok narciarski

by flav
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ihoujin
9 9

na szlaku szlag trafia...

Odpowiedz
avatar m_m_m
4 6

Dla pierwszej sytuacji rozwiązaniem byłoby brać kasę za czas +30min, jak przyjdzie punktualnie to zwrot naddatku ;)

Odpowiedz
avatar Varlid
-3 3

Takie małe pytanie do autorki. Może napiszesz jak wygląda nauka ludzi starszych(tak po 40:) )?Raz jak zjeżdżałem z Gubałówki to widziałem taki fajny widok, jak kobieta, tak z metr sześćdziesiąt maks; uczyła jeździć pługiem gościa po 45-50 lat. Było całkiem śmiesznie :)

Odpowiedz
avatar WscieklyPL01
5 7

Jeśli to ma być tylko śmieszne a nie piekielne to raczej nie tutaj. Rozumiem ,że kolega przyszedł na ten słowiański padół łez z pamięcią genetyczną przodków i jego umiejętności w tej dziedzinie nie zeszły nigdy niżej poziomu Alberto Tomby. Jak mnie wkurza takie gadanie ;/

Odpowiedz
avatar jfk
0 0

Mysle, ze smieszne nie bylo to, ze ktos nie umial jezdzic, tylko dysproporcja wielkosciowa miedzy drobna instruktorka, a doroslym facetem.

Odpowiedz
avatar MyCha
5 5

Nauka osób po 45-50 lat wygląda zapewne tak samo jak dwudziestolatków. Bo niby czemu miałaby się różnić?

Odpowiedz
avatar nisza
5 5

W przypadku punktu 1 to norma - prowadze zajecia dodatkowe dla dzieci. Rodzice maja powiedziane, ze dzieci nalezy odebrac o 19, przychodza z 10 minut pozniej bardzo czesto. Albo przychodza kilka minut wczesniej i zaczynaja z maluchami radosna zabawe, w glebokim powazanu majac to, ze zajecia sie juz skonczyly..

Odpowiedz
avatar krogulec
9 9

pkt. 3 Spytać się czy nauka jazdy autem też im zajęła tylko godzinę.

Odpowiedz
avatar komentator555
3 5

Nie przyjdą rodzice po dziecko? Nie trać czasu, wezwij policję, dostanie im się za brak opieki. Jak przyjadą to ich poinformuj, w której izbie dziecka lub na którym posterunku mogą zobaczyć swoją pociechę.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 4

Zanim przyjedzie patrol i zrobi protokół to rodzice dawno się zjawią.

Odpowiedz
avatar SCIERWO
-5 7

a tak z ciekaowsci autorko kluentow podrywaczy nie miewasz?

Odpowiedz
Udostępnij