Dokładnie rok temu przygarnęłam ze schroniska małą, białą kulkę. Pies nie rasowy, niby to husky, niby wilczur.
Problem polega na tym, że jest to pies niesamowicie płochliwy, wszystkiego się boi, nie lubi obcych. Nie ma się co dziwić, wiele w swoim krótkim życiu już przeżyła, więc postanowiłam jej to nieco wynagrodzić i należycie się nią zaopiekować.
Idziemy sobie dzisiaj spokojnie polną drogą. Nie chodzi tutaj dużo osób, zwłaszcza o tej porze. Zawsze wybieram tę trasę, bo wiem jak mój pies reaguje na obcych - ucieka, wyrywa się, staje na dwóch łapach i dalej nie chce iść.
Nagle jednak z daleka widzę, że idzie jakiś mężczyzna z kilkuletnią dziewczynką. Sadzam psa na poboczu, staram się ją zająć zabawą, żeby tylko nie zaczęła uciekać.
- OOOO! JAKI ŚLICZNY PIESEK! MOGĘ POGŁASKAĆ?! TATUSIU PROSZE!
Pies momentalnie zesztywniał, trzymam ją mocno za obrożę i kiwam głową do mężczyzny, żeby lepiej nie podchodzić.
- Oczywiście, że możesz - odpowiada cały w skowronkach i durnie się do mnie uśmiecha.
Mówię do mężczyzny, że pies się boi, że nie chcę żeby ktoś obcy mojego psa głaskał, żeby zabrał dzieciaka. Dziecko w ryk. Ojciec zaczyna na mnie wrzeszczeć. Pies w tym samym czasie dostaje furii, cudem udaje mi się ją powstrzymać od ucieczki.
Dowiedziałam się, że jestem "podłą k*rwą". W gratisie pan dorzucił "oby ten twój zasrany pies zdechł". I jak gdyby nigdy nic sobie dalej poszli.
spacer z psem
No i niech mi ktoś powie, skąd się tacy ludzie biorą? Pchają się nie do swego, wyzywają z zacięciem godnym lepszej sprawy (dobey przykład dla dziecka, tak na marginesie) i to tylko dlatego, że ktoś im powiedział "nie"...
OdpowiedzA gdyby autorka historii pozwoliła pogłaskać tego psa i on by np. ugryzł tę dziewczynkę w rączkę (całkiem prawdopodobna rzecz, to zwierzę i ma odruchy obronne jeśli się boi) to byłaby policja, ciąganie po sądach i pies prawdopodobnie zostałby uśpiony. No cóż, na durnotę i chamstwo lekarstw jeszcze nie wynaleziono.
OdpowiedzA gdyby tak powiedzieć: "Niech pan powtórzy to, że pozwala córce pogłaskać psa, a ja to nagram i w razie odgryzienia palca nie będę pociągnięta do odpowiedzialności"? Czy nagrana zgoda tatusia i niezgoda właścicielki byłaby brana pod uwagę jako dowód, ze właścicielka ostrzegała przed psem? Bardzo mnie to ciekawi. W sumie to mógłby być całkiem nieźle odstraszający argument.
OdpowiedzPierwsze pokolenia dzieci wychowanych bezstresowo dorastają. I mają swoje własne. Lawina.
OdpowiedzMocna historia. Ale efekt psuje to "ludzie, serio?" na końcu.
OdpowiedzZgadzam się mocna historia. Ale mnie wprost przeciwnie podoba się zwrot "ludzie, serio?" dużo lepiej niż "co ci ludzie mają w głowach".
OdpowiedzJak można tak rządzić się nie swoim? Wyobraziłem sobie ojca z synem np. 16 lat jak idą ulicą: - oo, jakie ta pani ma fajne cycki, mogę pomacać? tato, mogę??? - oczywiście że możesz synku.
OdpowiedzO w mordę, świat byłby piękniejszy i połowę mniej wojen by było...
OdpowiedzOliwa, czasami naprawdę powinieneś się ugryźć w język...
OdpowiedzMirame, słyszałaś o ironii?
Odpowiedzjass, słyszałam. Widzisz ją gdzieś tutaj?
OdpowiedzJa widzę, ja widzę... a nie, to muchy mi na monitor nas**ły :D
Odpowiedz"kiwam głową do mężczyzny, żeby lepiej nie podchodzić" Nie wiem czy kiwanie głową to istotnie najlepszy sygnał, żeby _NIE_ podchodzić.
Odpowiedz"Pies momentalnie zesztywniał, trzymam ją mocno za obrożę" - i tak w kilku miejscach. Rozumiem, że pies to suczka? Napisz więc, że zesztywniała, albo że go trzymasz. I nie rozumiem, dlaczego ludzie sądzą, że im (i ich dzieciom) wszystko się należy. Moje, Twoje, czyjeś- dziecko chce tak i tak ma być. Paranoja. A potem narzekamy na rozpieszczone przedszkolaki czy piekielną gimbazę- wszystkich przekonanych, że wszystko im wolno i im się należy.
OdpowiedzPo prostu ludzie to idioci. Myślą że im wszystko wolno. Najlepsze jest to że jakby dzieciak dotknął psa i ten by go ugryzł ze strachu to byłby krzyk, bo właścicielka go nie ostrzegła by nie dotykał psa.
OdpowiedzStrasznie nie lubię, gdy ktoś obcy dotyka mojego psa bez pytania. Moja sunia jest łagodna, nigdy nikomu krzywdy nie zrobiła, jednak to tylko zwierze i jak nagle zza grzbietu podbiega do niej dziecko i się rzuca z łapami, to różnie może zareagować. Zdecydowanie rozumiem irytacje, co tacy ludzie mają w głowach?
OdpowiedzZapewne siano ;)
OdpowiedzMam ten sam problem. :/ Moje psy w stosunku do domowników są strasznymi przylepami, więc jak ludzie widzą, że na spacerze czochram któreś z moich bydlęć po brzuchu, to od razu z łapami lecą, nawet się nie zapytają. I nic nie pomaga mówienie, że moje futra są nieufne wobec obcych (one mnie chyba w ogóle za słabszego członka stada uważają, bo zawsze mnie bronią ;]) i żeby się nie ryć z łapami, a potem wrzaski i fochy, jak pies na nich warczy. :/ Obydwa w dodatku szczerze nie znoszą dzieci, więc mogą zaatakować, jak jakiś bachor namolnie się do nich klei, a nie jest łatwo utrzymać szarpiące się 35kg, jak samemu się waży niewiele więcej. Zakładam im oczywiście kagańce, jak idę między ludzi, ale tak czy siak, zostanie "przegalopowanym" przez owczarka niemieckiego, przyjemne nie jest.
OdpowiedzNo moja sunia agresja -5, ale jednak raz sie zdarzyło, że będąc z psem w mieście rozmawiałam ze znajomym, pies coś tam wąchał za moimi nogami i go nie widziałam. A tu nagle jak mi nie szarpnie, pies w pisk i zaczyna warczeć. Dlaczego? Jakieś dziecię lat 6+, stwierdziło, że zabawnie jest podkraść się do psa i złapać go za ogon...
OdpowiedzJa mam 3 psie futra - kundelka lat 17 (adoptowany), sunię owczarka lat 2 (adoptowana - właściciel dał psa do adopcji z warunkiem "albo go ktoś przygarnie, albo idzie do uśpienia", bo "pies jest agresywny", okazało się, że przeklęty bachor właściciela wsadza psu palce do oczu, ciągnie go za ogon, fafle, uszy itd.), za dziećmi z opisanych powodów nie przepada, do tego mamy rocznego psa-niespodziankę - suka miała być wysterylizowana...nie była. Zostaliśmy więc obdarowani Szelmą, psem-demolką: http://i.imgur.com/asWdBnt.jpg Szelma potrafi zostawić jedzenie, żeby przyjść się głaskać, ale za obcymi nie przepada. Nie zrobi nic, ale warczy. Zwłaszcza na dzieci, chyba mu się od matki udzieliło. :)
OdpowiedzNie no to ja mam jednego psa, bo mieszkamy w mieszkaniu i jednemu psu zapewniamy tyle ruchu i miłości ile się da. Nie wiem czy ogarnęlibyśmy więcej. Moja Lara już się robi starowinka - ma już 10 lat, ale jest 100% sprawna fizycznie. Jedynie zaczyna niedowidzieć. Zawsze jest łagodna, jednak teraz im starsza tym jej trochę "odbija" - czasami szczeka na pieniek, bo nie widzi, czy to pies, czy coś nieożywionego i lepiej zawsze oszczekać na zaś ;) I szuka przyjaciół, ale mam nadzieje, że nic gorszego nie będzie :)
OdpowiedzMój siedemnastoletni kundelek też ma już takie starcze fazy, więc rozumiem. :) Moje bydlęcia mają 45 arów ogrodu do biegania + na noc są spuszczane na całą posesję. Do spania mają do wyboru: dwie wielgachne, ocieplane budy, stajnię, a zimą, jeśli są ostre mrozy, dodatkowo ogrzewaną siodlarnię. Do tego je wyprowadzamy oczywiście, raz, czasem dwa razy dziennie, ale to nie jakaś tam przebieżka po mieście, tylko każdy "spacerek" to 8-10km marszu po polach i lasach, rzucanie im patyków, latem jeszcze bierzemy je na nieczynne, zostawione samopas stawy i psiska pływają. :) Jeśli ktoś nie umie się zmotywować do ćwiczeń, niech się zaopatrzy w psa, po pół roku będzie mieć zabójczą kondycję i odporność. :D Zwłaszcza przy pierdołach takich jak Szelma, który jest bardzo gadatliwy i się dopomina o spacerek. ;D
Odpowiedz@ DeadAgain, ależ te psiska mają z Wami pięknie! Oby jak najwięcej takich psio-człowieczych "związków". ;-)
Odpowiedzwumisiak, dzięki. ;) My też się mamy dobrze z psami, dla mnie niewiele jest na świecie rzeczy tak pocieszających i kojących nerwy, jak przebywanie z psem, zwłaszcza z takim, który za tobą szaleje. :) A uwierzysz, że już parę razy dostaliśmy zjebkę, że jesteśmy bezduszni i nie kochamy zwierząt, bo nie chcieliśmy wziąć do adopcji kolejnego psa, podsuwanego nam przez kogoś, kto chciał się pozbyć futrzaka? Ludzie nie rozumieją chyba, że nie można wziąć więcej zwierzaków, niż jest się w stanie utrzymać. Ale zawsze ze znajomymi pomagamy "obdarowanym" ludziom upychać te wszystkie szczeniaki, kociaki, szynszyle, szczury i Bóg wie co jeszcze u ludzi, którzy są chętni do adoptowania i mają warunki. :)
OdpowiedzLara pewnie by zazdrościła Twoim psom ;) Bo my mieszkając w mieście staramy się jej zapewniać tak dużo ruchu jak można - ponad godzinne spacery, gdzie pies może sobie wolno biegać. Ponad to całe wakacje spędza nad morzem, gdzie jest prze-szczęśliwa. Jeździ z nami wszędzie - wspięła się z nami na dwie połoniny w Bieszczadach ;)Jednak wody nie lubi, bo kiedyś wskoczyła za moim tatą do jeziora, podpłynęła do niego, podrapała całego, tato ją postawił na pomoście z powrotem i pies naszczekał tacie za wszystkie czasy :D Ale od tamtej pory do wody wchodzi tylko do wysokości brzucha ;) Psy to pociecha wielka o ile umie się im zapewnić chociaż minimum ruchu, który potrzebują (nie mogę patrzeć na labradory, które męczą się w mieszkania, a na spacer tylko na smyczy, bo pies ucieka).
OdpowiedzJak dobrze, że są tacy odpowiedzialni ludzie, jak ty. :) Ja "wolontariuszowałam" jakiś czas w fundacji zajmującej się adopcją niechcianych zwierzaków i dostawałam przeciężkiej k*rwicy, jak widziałam te wszystkie ogłoszenia typu "oddam rocznego malamuta, bo niszczy meble", po czym okazywało się, że geniusz zamieszczający ogłoszenie kupił sobie malamuta, psa ZAPRZĘGOWEGO (który musi mieć multum ruchu) do M2 i wyprowadza go 3 razy dziennie na 15 minut na smyczy, nożżż... Niestety, w ludziach w ogóle nie ma jakiejś takiej maniery, żeby sobie poczytać o danym gatunku psa, do czego został wyhodowany itd. zanim się go weźmie, tylko biorą na zasadzie "bo jest taki słodki", a potem się dziwią, że pies nie jest taki, jak im się wydawało. -_- My z psami chodzimy na nieużytki rolne, nawiedzane przez ludzi z częstotliwością 1 człeka na dzień, tam je spuszczamy i rzucami patykami, frisbee, gonimy się z nimi, przeciągamy linę itd. :)
OdpowiedzAch, jak Lara była mała to uwielbiała się przeciągać taką 8, jednak teraz woli zdecydowanie samotną kontemplacje nad śladami saren na polu :D Z przykrością muszę przyznać, że moja ciocia zakupiła sobie Husky'iego. O ile mieszkała sama, to pies był w raju. Chociaż mieszkanie małe, to codziennie pies był w sumie 4 godziny na spacerze. Wyjeżdżał w góry, kilka razy nawet ciągnął sanki. Niestety teraz ciocia wzięła ślub i pies przez nowego "pana" został odstawiony w kąt. Pies w mieszkaniu może przebywać na jakiś 3 metrach kwadratowych, ma problemy ze stawami przez brak ruchu i jest bardzo nieszczęśliwy. Jak byłam na wakacjach, to 20 minut go miziałam i widziałam w oczach tego psa, że to jego jedyna przyjemność od dłuższego czasu. Dlaczego nie można miziać psa? Bo sierść gubi. Mimo, że pies rok młodszy od mojego już jest baardzo stary. Niestety nie mamy na to żadnego wpływu... A zabrać psa nie można, bo nie dość, że nas nie stać, to jeszcze mamy uczulenie na jego sierść...
OdpowiedzPies gubi sierść? EUREKA! Nowemu "panu" powinno się w takim razie zakazać czesać - bo gubi włosy... Jak ja moje futra na wiosnę wyczesuję, to kupa kłaków jest 3 razy większa od psa, a sierść DALEJ WYŁAZI. I tak dzień w dzień. Jak dla mnie, ludzi, którzy trzymają psy na 3 metrach kwadratowych (mieszkanie / kojec / łańcuch), powinno się na tych 3 metrach zamknąć i zostawić na parę dni, może by zobaczyli, jakie to fajne i przyjemne. :/
OdpowiedzJa wiem, że pies się męczy, ciocia też by więcej wolności psu dała, jednak wujek uparcie psa karci za wyściubienie nosa z korytarza, na którym można mu przebywać. Gdybym miała warunki, to bym go po prostu zabrała, niestety nie mam jak... :(
Odpowiedz"Rozumiem ze bierze pan odpowiedzialność jak pies rączkę opi*rdoli? Bo on lubi takie młode mięsko..." Polecam wszystkim, u mnie zadziałało.
OdpowiedzMiałam trochę inną sytuację: Raz wracając ze spaceru weszłam po drodze do sklepu a sunię zaparkowałam przy specjalnie przygotowanym do tego celu słupku. Wychodzę, a tu jakiś koleś który był przede mną w sklepie podsuwa mojej suni nadgryziony kawałek kurczaka (czy innego mięsa z kością). Pomijając fakt, że jestem przeciwnikiem dawania psom kości (zwłaszcza jeśli to był kurczak) to z jakiej racji ktoś pcha łapska do mojego psa?! Kiedy zwróciłam mu uwagę to zaczął na mnie wyzywać, że on już więcej nie zje, że pieskowi da, przecież nie wyrzuci a w ogóle to co ja mam za problem... Otóż taki mam problem, że mój zwierzak to nie śmietnik!
OdpowiedzChyba bym mu tego kurczaka w twarz rzuciła. Każdy wlaściciel psa wie, jak niebezpieczne są gotowane (przyrządzone) kości kurczaka. Istnieje tu naprawdź duże prawdopodobieństwo poranienia przewodu pokarmowego. Ja swojego psa na wszelki wypadek nigdy nie zostawiam samego na ulicy. Ludziom nie można ufać.
Odpowiedzja bym odpowiedzial "Oby twoje dziecko zdechlo". Wiem, jestem prostakiem.
OdpowiedzPocieszająco dodam, że to też pierwsza odpowiedź, która mi przyszła na myśl.
OdpowiedzCzytam sobie i czytam te komentarze, a wniosek nasuwa się jeden. Chyba ludzie w ogóle psów się nie boją, zielonego pojęcia nie mają, że psy gryzą czasami, pchają własne, malutkie dzieci pod szczęki łamiące kości, jak patyki i jeszcze opier*dalają właścicieli, jeśli usiłują ich ostrzec. Chyba jednak przeginacie cokolwiek. Wiele osób psów po prostu nie lubi, więc je mijają szerokim łukiem. Spora grupa jest neutralna. Inni panicznie się ich boją i wrzeszczą, jak któryś lata luzem bez kagańca. A już zdecydowanie wszyscy NA PEWNO nie każą swoim małym dzieciom głaskać rozhisteryzowanego, szarpiącego się czworonoga, chyba, że komuś zależy, by dziecko pozbawić palców. Dlatego, wybacz Autorko, nie wierzę w ani jedno słowo twojego opowiadania, a mężczyzna, którego opisujesz musiałby bardzo źle życzyć swemu synkowi, lub być naćpanym palantem, kompletnie oderwanym od rzeczywistości.
OdpowiedzZdziwilbys sie ilu debili nie zdaje sobie sprawy z tego jak niebezpieczne moga byc psy. Znam osobiscie osobe, ktore pozwolila malutkiemu dziecku poglaskac doroslego byka. Za dzieciaka sam uwielbialem zwierzeta i pchalem sie do kotow, fretek itp ale jezeli ktos mowil nie to rozumialem co to znaczy. Rodzice mysla, ze caly swiat musi sie dostosowac do ich dziecka. A pozniej placz bo amstaff pogryzl malutka dziewczynke.
OdpowiedzTo są bardzo częste sytuacje, że rodzice wysyłają dzieci, nawet mówiąc "zapytaj, czy można", jednak dzieci nie potrafią tak dobrze ocenić sytuacji. Dlatego zamiast zapytać pchają się z łapami. A rodzice najczęściej myślą, że jak pies jest na smyczy i grzecznie snukci wokół właściciela, to jest najgrzeczniejszy na świecie. Nie wiem skąd to wynika...
OdpowiedzWidocznie mieszkam w okolicy, gdzie ludzie są rozsądniejsi niż gdzie indziej. Sama mam psa. Jest bardzo łagodny i posłuszny, ale z niejasnych powodów boi się małych dzieci. Wiadomo, że ze strachu najłagodniejsze stworzenie może zamienić się w bestię, więc wystarczy, że powiem matce lub ojcu dziecka lecącego z łapami do głaskania, że mój pies panicznie się tego boi - i już opiekun boi się o dziecko. NIGDY żaden bachor nie ganiał mojego psa, żeby go koniecznie "pomiziać", przy zachęcających pokrzykiwaniach rodzica, który na dodatek, przy dziecku, wyzywa mnie od ku*rew, bo nie chce psa przytrzymać.
OdpowiedzAż tak drastycznie nigdy nie miałam. Rodzice rozumieją, chociaż mój pies uwielbia wszelkie formy głaskania, a że dzieci zazwyczaj są delikatne, to pozwalam pogłaskać, jeśli ktoś spyta. Jak nie spyta, mówię, że pies gryzie i nie wolno go dotykać, w tedy dziecka nie ma w pobliżu już po sekundzie. Może niemądre straszenie, jednak nie chce odpowiadać na pogryzienie dziecka, które "atakuje" psa. W sumie moja Lara też się boi, ale że zrobi dziecku krzywdę, więc zazwyczaj jej reakcją na namolne głaskanie przez kuzynostwo jest pójście sobie ^^
OdpowiedzTo że Tobie nic takiego się nie przytrafiło nigdy nie oznacza, że nikomu innemu też nie. I naucz się czytać ze zrozumieniem - to była córeczka, nie synek. A niektórzy ludzie to idioci, nie od dziś wiadomo i nie wiem, co tu jest nie do uwierzenia.
OdpowiedzNo bo przecież jak ktoś mówi, że lepiej się do jego psa nie zbliżać to świadczy tylko o jego wrodzonej złośliwości, a nie o tym, że zna swojego psa i wie, że jego zwierz może odgryźć to i owo albo czmychnąć i czynić zło na świecie... Nawet jak ktoś mi mówi, że jego pupil nie gryzie, to nie wierzę, bo już kilku takich niegryzących przyjemniaczków prezentowało mi swoje zębiska wydając złowrogie dźwięki. Sama się nie pcham do nieswoich zwierząt, nawet, jeśli to coś żyjące w małej klatce, a pozwalać na coś takiego dziecku? Może od razu niech facet wypatroszy, pokroi w plasterki i poda psu swoją córeczkę na talerzu?! No nie mogę...
Odpowiedz