Dziś wstąpiłam na kiermasz używanych książek w "Szarej Cegle" na Saskiej Kępie. Bardzo sobie cenię każdą inicjatywę kulturalno-społeczną w mojej dzielnicy, niekoniecznie z "szczytnym celem" w podtekście, zwyczajnie wielu ludzi lubi wpaść do knajpy dodatkową atrakcją, lub luźniejszą atmosferą.
Co przykrego się zdarzyło? Pod pretekstem buszowania w książkach, ktoś okradł właściciela, korzystając z familiarnej atmosfery, zabrał cały utarg kiermaszu...
gastronomia
W takich sytuacjach przydaje się wiara w karmę i cuda, że kiedyś ten narodowy stereotyp będzie właśnie tylko tym - stereotypem.
OdpowiedzPopieram post wyżej. A karma zawsze wraca- niezależnie czy się w nią wierzy czy nie.
OdpowiedzTrochę to bez sensu, to tak jak mówić że bóg istnieje czy się w niego wierzy czy nie... Anyway - straty nie mogły być kosmiczne, przecież w dzisiejszych czasach książki kupuje nikły promil społeczeństwa :P
Odpowiedz@Oliwa - bo istnieje :D A teraz minusssssski :P Zapraszam :P
OdpowiedzOliwaDoOgnia - bo tak jest :) To czy coś jest po śmierci czy nie, i czy jest jakaś Istota Wyższa, nie zależy od nas i tego w co wierzymy
OdpowiedzKupujących w ciągu 4 godzin pierwszego dnia było całkiem dużo, a utarg, przy 5 zł za szt wynosił prawie 1000zł..
OdpowiedzTo nie jest bardzo dużo, ale jednak szkoda. Oliwa, karma naprawdę wraca!
OdpowiedzDziwne, żadnej uwagi na temat tego, że jak nie pilnował, to mu ukradli? Czyżby niektórzy czytelnicy piekielnych zrozumieli, że to nie ofiara przestępstwa jest tym winnym? Czy może jeszcze nie dotarli do tej historii?
Odpowiedz