Z cyklu dziwni ludzie.
Mam na sprzedaż dywan. Wymaga czyszczenia, stąd niska cena.
Dzwoni Pani, że będzie w ciągu godziny. Przypominam jej, że dywan wymaga czyszczenia, bo mam w domu zwierzaki.
Pytam czy będzie miała kogoś do pomocy, bo dywan ciężki. Ona potwierdza, że ktoś z nią będzie.
Po około 2 godzinach przyjechała. Żadnego powiadomienia że się spóźni. I o dziwo sama?!
Dywan rozwinięty na stojąco, bo nie mamy miejsca, żeby go na leżąco oglądać. Macała i oglądała dywan przez dobre 15 minut.
Pyta ile da radę utargować? No to jej mówię, że cena i tak śmieszna i jak za darmo.
No i się zaczęło, że dywan brudny, że on ma jakiś taki dziwny kolor, że co to za kolor, czy zejdą te ślady itd.
Że wygląda inaczej na zdjęciu itp.
No to jej tłumaczę, że nie mam innego dywanu poza tym, więc to na pewno ten. A i dywan po odkurzeniu będzie czysty, bo ja go nie mam jak rozłożyć i wyczyścić. Stąd też niska cena.
No to ona dalej marudzi, że może jakbym wyczyściła, chociaż kawałek, żeby ona kolor zobaczyła. To ja jej tłumaczę, że kolor jest jak widzi i nic się po czyszczeniu nie zmieni. Wystarczy odkurzyć.
Ona się musi zastanowić. I na dole w aucie czeka mąż- inwalida (jej osoba do zniesienia dywanu??!!) i ona musi z nim porozmawiać.
Poszła. Po chwili dzwoni domofonem:
- Jestem. Niech, pani otworzy.
Weszła na górę i od razu za klamkę drzwi łapie, jakby do siebie wchodziła. Dopiero jak się okazało, że zamknięte to zapukała, a potem zadzwoniła. Od progu pyta czy mój Luby zniesie jej dywan. On się zgodził. To ja się pytam:
- Może mi pani zapłaci?
Na to ona:
- Proszę się nie martwić, zapłacę po zniesieniu dywanu.
Luby pojechał windą z nią i dywanem.
Zjechali na dół. Wynieśli dywan na dwór, a baba do Lubego żeby go rozwinął. On wyszedł tylko w koszulce, bo miał pomóc znieść, a na dworze mróz. Okazało się, że baba potrzebowała tragarza, żeby mąż w aucie mógł obejrzeć dywan!
Luby mój stwierdził, że albo baba płaci za dywan i niech sobie robi co chce, albo on wraca z dywanem do domu i nie będzie go tutaj rozkładał, zwłaszcza że już ciemno było. Na to Baba zaczęła szarpać dywan i Lubego żeby go rozłożyć. No to Luby się wkurzył, zawinął dywan. Po drodze lekko babę zahaczając nim i stwierdził, że jak nie to nie i wrócił wkurzony z dywanem do domu.
Nigdy więcej!
dziwni ludzie
Po kobietach wszystkiego mozna spodziewac sie.
OdpowiedzNawet zmiany szyku zdania.
Odpowiedz@SS Zmiany zdania szyku nawet :D to chciałeś powiedzieć?
OdpowiedzJa tam bym nigdy nie kupił używanego zawiniętego dywanu bez obejrzenia go w całości, bo co jak się okaże że ma gdzieś wielką wypaloną dziurę albo inne ślady po-imprezowe? Niestety oszustów jest mnóstwo i działa to w obie strony ;/
Odpowiedz"Dywan rozwinięty na stojąco, bo nie mamy miejsca, co by go na leżąco oglądać."
OdpowiedzAle co kupującego to obchodzi? Może chociaż na klatce schodowej, przynajmniej do zdjęcia, jeśli jest duża? Też bym się nie chciała zdziwić po rozwinięciu go w domu.
Odpowiedz"rozwinięty" - słowo-klucz
Odpowiedz@biala_czekolada na wielu klatkach nie postawisz rozlozonego tapczanu/wersalki. a co dopiero dywan.
OdpowiedzWiem, wiem. Moja jest ogromna, mieszczą się na niej meble i można spokojnie rozwinąć wykładzinę do cięcia, zapomniałam się. Mówię tylko o tym, że gdyby zaufać w takiej sytuacji sprzedawcy, potem można przeczytać tu o piekielnym sprzedawcy dywanu, nie o kupującym.
OdpowiedzAle dywan był rozwinięty.
OdpowiedzA moja, czekojado, jest malutka. Na tyle, że jak sąsiadka obok (ta piekielna) otwiera z rozmachem drzwi a ja otwieram w tej chwili swoje, to następuje kolizja. Nie mierz wszystkich swoją miarą. Dywan był na żądanie rozwinięty na stojąco, kupujący mógł się dokladnie przyjrzeć. Autorka rzetelnie opisała stan dywanu, napisała, ze wymaga czyszczenia, pokazała. Gdzie tu jej piekielność ?
OdpowiedzTo dramatyczne ostanie zdanie "nigdy więcej". Nigdy więcej nie będziesz sprzedawała dywanu? Normalnie, aż mnie zmroziło na tą groźbę.
OdpowiedzLudzka mentalność: jeśli ktoś chce im coś dać za darmo, albo za grosze, to czują się w prawie wybrzydzać a nawet stawiać warunki.
OdpowiedzUważam że to wyjątkowo piekielne że aż tyle osób na tym portalu ma problem z czytaniem ze zrozumieniem. "Dywan rozwinięty na stojąco, bo nie mamy miejsca, co by go na leżąco oglądać." A na dole komentarze że nikt nie kupi dywanu w ciemno... Kobieta kilkanaście minut go oglądała- rozwiniętego ^^ Podsumowując historię: Baba przez telefon poznała warunki zakupu, a w ogłoszeniu widziała zdjęcia. Wiedziała, że ma z kimś przyjechać, bo ja go nosić nie będę, bo nie wolno mi,a Lubego miało nie być wtedy w domu (ostatecznie chwile wcześniej się zjawił, bo ona się spóźniła). Wiedziała że dywan trzeba wyczyścić i dlatego chcę go oddać za śmieszne pieniądze. Ale nie. Jej się wydawało że do salonu jedzie i każdy będzie jej nadskakiwał, pokazywał, nosił go za nią i rozwijał na każde żądanie.
OdpowiedzWitam, przybylem z bólem dupy. Do autorów historyjek: Czy moglibyście do ch*ja przestać używać nic nie wnoszących archaizmów typu "Luby" i innych posranych konstrukcji zdań?
OdpowiedzJuż sam się miałem dosrać. Dzięki!
OdpowiedzPrzysięgam, jakbym przeczytała jeszcze jeden raz "Luby" to bym zwymiotowała.
Odpowiedzhehehe nawet wielbicielce My little Pony to przeszkadza :)
Odpowiedz