Rzecz działa się w okolicach miesiąca temu, w pięknym mieście Gdańsk.
Jak co dzień rano, niechętnie poczłapałam z mieszkania na przystanek autobusowy, w celu dostania się na uczelnię. Dzieli mnie od niego najbardziej kretyńskie skrzyżowanie świata (aby dostać się na przystanek widoczny z okna mieszkania, muszę przejść 3 przejścia dla pieszych), ale nie o tym historia.
Będąc z połowie jednych z pasów, zauważyłam dwóch jegomościów odzianych w dresy, raźno zmierzających na „mój” przystanek. Jak na wczesną porę (ok. 6) z niebywałym apetytem pochłaniali piwo z puszek dzierżonych w łapach, ale nie mi oceniać. Dotarli do celu (ja w trakcie drugich pasów - serdeczne ukłony dla pomysłodawcy) i rozsiedli się na praktycznie całej długości ławki. Jeden dopił piwo z głośnym beknięciem, cisnął puszkę za siebie i jął otwierać kolejną. Drugi w tym czasie zajął się wyborem repertuaru, mającego nam towarzyszyć w oczekiwaniu na autobus. Cudnie.
Doczłapałam się na miejsce, stanęłam za przystankiem i tępo wgapiałam się w notatki na dzisiejsze kolokwium (o 6 rano to raczej bezsensowne w moim przypadku, no ale próbować trzeba) przy okazji ignorując ich wysokiej klasy zaloty w rodzaju;
- Hej, laleczka, no cooo tyyy, chyba się nas nie boisz, chodź tu do nas usiądź, hyhyhy.
Itd., itd.
Po jakimś czasie dołączyło do mnie znane z widzenia małżeństwo z wózkiem - również stając za przystankiem, co wywołało komentarze w rodzaju:
- Ty no Zbychu, pa jak się nas boją, hyhyhy.
Chwilę później do naszej małej grupki dołączyła starsza pani i mój znajomy sąsiad emeryt Pan Józek, pytając mnie półgłosem:
- Powiedzieć im?
- Nieeee - Odparłam leniwie, dalej jednym okiem obserwując tekst, a drugim rozwój sytuacji.
Całkiem miło się stało, słoneczko świeciło, co stanowiło dobrą odmianę po wczorajszej całodziennej ulewie. My stoimy, gentlemani w ortalionach siedzą, wymieniając nader entuzjastycznie uwagi w rodzaju:
- Ty, no jakie wieśniaki tępe no, Krzychu!
Lub też, skierowane bezpośrednio do nas, biednej ludności wiejskiej (w centrum miasta?) nieświadomej przeznaczenia przystanku autobusowego;
- Ku*wa, wy jacyś głupi jesteście? Czego tam sterczycie?
Ich niepomierne zdziwienie trwało do momentu, w którym z oddali nadjechał pierwszy duży samochód (furgonetka oczyszczania miasta), która to witana naszymi szczerymi uśmiechami przejeżdżając obok przystanku z całą prędkością wjechała w wyrwę w jezdni (po wczorajszych opadach przypominającą raczej niewielki basen ogrodowy) oblewając obu panów, ich napoje, oraz sprzęt telefoniczny malowniczym tsunami wodnistego błota.
Wieśniaki (czyt. my) nie raczyły wyrazić ubolewania.
przystanek_autobusowy
Słoneczko o 6 rano w listopadzie? Ciekawa sprawa....
Odpowiedzzaiste ciekawe. pierwszego listopada w Gdańsku słońce wschodzi o 6:46, a już ósmego jest to 7:00
Odpowiedzokoło miesiąca temu (czyli przyjmijmy 11 listopada), wschód słońca o 6:43, co mieści się w ogólnym opisie wczesnej pory około 6.
OdpowiedzO, widzę kolejnego poszukiwacza mało istotnych detali, do których można się doczepić. Skąd wam się to bierze?
Odpowiedz@Marr: nie w Gdańsku. tam akurat był dokładnie o godzinach wspomnianych powyżej; @Traszka: detale uwiarygodniają historię (niby nic, a cieszy)
Odpowiedz@delete - rzeczywiście, musiałem sprawdzić dla jakiegoś innego miejsca w Polsce. Co nie zmienia faktu, że przy tak ogólnych stwierdzeniach typu "okolice miesiąca temu" i "około 6", można przyjąć, że to słońce jednak było :)
OdpowiedzBo "wieśniaki" tak mają. :-) Nie okażę współczucia dresom.
Odpowiedzżeby nie było :) każdorazowe użycie użycie słowa "wieśniak" w mojej opowieści nie odnosiło się w żadnym razie do ludności wiejskiej (którą szanuję, i w najbliższym możliwym czasie planuję wstąpić w jej "szeregi" wraz z narzeczonym, konkretniej- chcemy wybudować dom w okolicach Jajkowa k. Brodnicy :)) ale jedynie wyśmianie b. wąskich poglądów tych kretynów. I ponownie, żeby nie było- "lokalni" w tym i ja, zawsze uprzedzają inne osoby o wyrwie, jeżeli dane osoby zachowują minimum kultury osobistej.
Odpowiedzodpowiadając na pytania: 1. ha, za cholerę nie spodziewałabym się "przypieprzu" akurat z dziedziny astronomii :) otóż- owe kłopotliwe "słońce" w moich wspomnieniach świeciło, a przynajmniej zapewniało względną jasność, jednak gdybym trzymała się ściśle faktów- dopiero "różowiło" horyzont. 2. ścisłe centrum, przystanek "Rzeźnicka", k. ul. Toruńskiej, która to, ku mojej uciesze została załatana ok. 3 tygodni temu :)
Odpowiedz@Wildcherry moze to ci porzadni obywatele dresi zlozyli zazalenie, ze na tym miejscu znajduje sie niefortunna dziura ^^
Odpowiedz@wildcherry: Owa - kobieta Ów - mężczyzna Owo - słońce Owe mogą być kobiety, słońca, lub jajka...
OdpowiedzKurcze, a już myśłałem, że przystanek był świeżo malowany i farba jeszcze nie wyschła. Chociaż z drugiej strony o tej poże roku się chyba nie maluje przystanków, a właszcza w nocy.
OdpowiedzTeż byłam przekonana, że chodzi o tabliczkę "świeżo malowane", której dresy nie raczyły przeczytać ;) Ale historia i tak dobra :)
OdpowiedzCzy słowo "wieśniak" jest obraźliwe? Denerwuje mnie to, że niektórzy myślą że tak jest.
Odpowiedza ja zapytam o lokalizacje by tam pryzpadkowo nie trafic :)
Odpowiedz