Przerażające, jak bardzo ludzie tłumaczą swoje debilne zachowania pseudoteoriami.
Stłuczka. Niby niegroźnie, ktoś tam ruszył ze świateł za ostro, ktoś akurat skręcał. Efekt do przewidzenia, dwa samochody do (co najmniej) klapania.
Przyjeżdżamy karetką, oglądamy potencjalnych pacjentów. Nie nastawiam się raczej na heroiczne akcje ratunkowe, bo i stłuczka raczej niewielka. Ale w jednym z samochodów na miejscu pasażera siedzi kobieta z twarzą zalaną krwią. Jedyna poszkodowana. Niby też nie jakieś olbrzymie urazy, ale jednak nos skasowany, ręka boli, kolana stłuczone. Dlaczego? Łatwo wywnioskować - pani jechała bez pasów.
Pytam więc grzecznie, co jej odbiło, życie niemiłe? Odszkodowanie się marzy? (PS. niezapięcie pasów zdejmuje odpowiedzialność z ubezpieczyciela, jakby ktoś chciał wiedzieć)
Nie. Pani jest w ciąży! Ledwo widocznej, co prawda, ale jest! A ciąża pozwala na niezapinanie pasów! Bo "jak taki pas uciśnie brzuszek, to dzieciątku może się coś stać!".
Najwyraźniej walnięcie brzuchem w części samochodu, fruwanie po aucie, rozwalenie głowy matki (do śmiertelnych urazów włącznie), połamanie nóg lub rąk i długotrwały pobyt w szpitalu "dzieciątku w brzuszku" nie szkodzi.
Ale co tam, zamiast spytać, dowiedzieć się jak prawidłowo zakładać pas, lepiej posiedzieć te kilka tygodni w szpitalu. Dziecko będzie na pewno zadowolone.
Czy aby na pewno wiesz wszystko o skutkach zapinania i nie zapinania pasów? Jak się dorze zastanowisz to napisz. Mój kolega spłonął w samochodzie - gdyby nie miał zapietych pasów to ludzie dali by radę go "wyrwać z paszczy płomoieni".
OdpowiedzProcent samochodów, które zapalają się po wypadku NIE w filmie jest nikły. Zwykle nic takiego się nie dzieje, a pasy ratują życie człowieka, który bez nich w wypadku wyleciałby jak z katapulty uderzając w to, co stanie na jego drodze. Problemem nie jest myślenie tej Pani (raczej jego brak) a ustawodawca. Jakby ktoś na górze nie wymyślił, że ciąża pozwala na zapinanie pasów to nie sugerowałby tym samym większego niebezpieczeństwa dla dziecka w pasach niż bez.
OdpowiedzTak, myślę, że jako osoba, która często widzi ofiary wypadków - zarówno te z pasami jak i bez nich- sporo wiem o skutkach zapinania i niezapinania pasów. I naprawdę - tych bez pasów (i z dużym problemem z tego powodu) jest znacznie więcej niż tych z pasami (i problemem). A w przypadku Twojego kolegi nie bardzo wierzę, żeby brak pasów miał go uratować. Jeśli wypadek był tak poważny, że spłonął samochód (czyli duże uszkodzenia) , to jest duża szansa, że w takim przypadku łatwo można by wyciągnąć, ale tylko ciało... Ale to temat na inną dyskusję.
Odpowiedzprzez dlugi czas nie zapinalam pasow, poniewaz moj ojciec dzieki temu latwo sie wydostal z samochodu i jeszcze pomogl drugiemu kierowcy, za to dziewczyna, ktora siedziala obok niego wyleciala z calym fotelem i zginela (byla zapieta, spala). teraz juz zapinam, ale nie zmienia to faktu, ze pasy to nie jest w 100% zabezpieczneie przed wypadkiem.
Odpowiedz@butelka Przecież nie ma zabezpieczenia w 100%... prócz braku wypadku. Zaś jeśli ktoś wyleciał z całym fotelem to gratuluję jakości auta. Zabrzmi to niemiło ale złom powinien znajdować się na złomowiskach, nie na drogach.
OdpowiedzTo, że ktoś kiedyś zapiął pasy i zginął, to tzw. anectodal evidence. Nie jest to żadnym argumentem przeciwko pasom. Pasy uratowały o wiele wiele więcej żyć niż odebrały. Jeśli już będę miał wypadek, nie wiem, co dokładnie się stanie, ale statystycznie pasy raczej mi pomogą niż przeszkodzą.
OdpowiedzBardzo mądrze. Szczególnie fajnie jest jak ci poduszka wystrzeli i będziesz bez pasów. Łeb urywa niemalże. Tylko po co łeb komuś bez mózgu?
OdpowiedzzmywarkaBosh - to tylko w starych autach, w nowszych poduszka nie wystrzeli jeśli nie ma zapiętych pasów. Btw, niektórzy taksówkarze robią tak, ze wciskają w zapięcie jakiś dzyndzelek, żeby kontrolka nie piszczała. Piekielne, bo jednocześnie nie wyłączają poduszek...
Odpowiedznapisalam, ze obecnie zapinam pasy, wiec oczywiscie jestem za tym, zeby zapinac, chodzilo mi raczej o wypowiedz traszki, w ktorej sugeruje ona, ze nie ma takiej sytuacji, ze zapiete pasy moga zaszkodzic, a oczywiscie, ze sa, tylko jest ich duzo mniej, niz odwrotnych i tyle.
OdpowiedzOdnosząc się do wypowiedzi Carona z tym dzyndzelkiem w zapieciu pasów. Któryś mój instruktor, żeby kontrolka się nie zaświecała i nie piszczała, zapinał pas za fotelem albo zapinał pas na fotelu i się o niego opierał. Drugi instruktor poza miastem zapinał pas, a w mieście odpinał. A co do ciężarnych, to jak napisał Caron - dolna część na kościach, a nie na wnętrznościach :D
OdpowiedzEkhm... kobiety w ciąży nie muszą [ale mogą] zapinać pasów nie bez powodu. Sama najpierw miałam okres, kiedy najlżejszy ucisk rosnącego brzucha powodował u mnie wymioty - gdzieś tak od 6 miesiąca... skończyło się w 8 miesiącu, kiedy okazało się, że pasy są za krótki - o zapięciu mogłam pomarzyć. Inna osoba nie jest w stanie stwierdzić, czy kobieta faktycznie nie zapięła pasów z powodu ciąży [złe samopoczucie czy paniczny lęk o dziecko], bezmyślności czy lenistwa.
OdpowiedzNie ma za krótkich pasów! Zawsze można dokupić przedłużkę np. taką http://wojmot.pl/pl/p/Przedluzacz-pasow-bezpieczenstwa-60cm/170
Odpowiedzzabawne, że pierdyliard takich samych książek o ciązy to kazda kupi, a o adapterze do pasow nie slyszaly... http://www.baby-shower.pl/CIAZA/Produkty-dla-mam/Nakladki-antyuciskowe-na-pasy-bezpieczenstwa-dla-kobiet-w-ciazy-ForBelly/2.html
OdpowiedzMoże ja się nie znam, ale tak na moje oko to lepiej jest się porzygać niż przy poważnie się poranić przy nawet niedużej stłuczce. Poza tym w ciąży pasy zapina się nie na brzuchu tylko jeden poniżej, a drugi powyżej i na skos, tak, żeby brzuch ominąć.
Odpowiedzbtw, każdy powinien sobie do głowy wbic, że pas dolny układamy 'na kościach', nie 'na flakach' :)
Odpowiedza ja rozumiem bonsai, bo w ciązy od samego początku po prostu nie mogłam się zapinać. Cierpię na chorobę lokomocyjną, od początku ciąży miałam niepowściągliwe wymioty - nie jest to dobre połączenie do jazdy autem z zapiętymi pasami - i nie pomagało odpowiednie układanie, specjalne poduszeczki i inne rzeczy, które podobno miały mi na ten czas pomóc - pasy nie wchodziły w grę do 8 miesiąca ciązy. I ktoś może napisać, że lepiej wymiotować i zapinać - nie, nie jest lepiej. Autem trzeba gdzieś dojechać, a nie stawać co chwilę, żebym mogła się, za przeproszeniem, wyrzygać. Uważam jednak, że zapinanie pasów nawet w ciązy powinno byc obowiązkowe, bo nawet jak ty uważasz na drodze, to znajdzie się wariat, co uważać nie będzie. są jednak takie wyjątki jak mój. A jeździć do lekarza/szpitala było trzeba.
OdpowiedzJa też rozumiem. Jestem teraz w 9 miesiącu ciąży, pasy zapinałam jeszcze jakiś miesiąc temu. Teraz nie mam szans tak ułożyć siebie i pasów żeby mi było wygodnie. Zawsze dolny pas mnie gdzieś uciska i maluch się zaczyna denerwować i wiercić, co na tym etapie już potrafi nieźle boleć. Staram się jak najmniej jeździć, ale niestety nie da się zrezygnować całkiem. Więc teraz już pasów nie zapinam, ale z duszą na ramieniu jeżdzę.
Odpowiedz"Jak prawidłowo zapinać pas (w ciąży)". No właśnie, jak? Chodzi o to, by zapinać tak, jak zawsze (czyli pas mieć na miednicy bodajże), co mało osób robi, czy też jest inny sposób zapinania pasów? Mój przyjaciel zginął przez brak pasów. Zapinam je więc zawsze. Zawsze też mam mały nożyk "w drzwiach". Tak w razie, gdyby w czasie wypadku ów pas się zaciął.
Odpowiedzto nawet nie jest piekielność, skoro pani chciała dobrze, ale jest to za to idealny przykład ludzkiej głupoty i kompletnego braku myślenia...
OdpowiedzCo więcej, tak rzecze ustawodawca. Więc pani całkiem legalnie podróżowała bez pasów.
Odpowiedz@Kosz: A w ustawie nie jest czasem, że z zapięcia pasów jest zwolniona kobieta w widocznej ciąży?
OdpowiedzZadżebiście. Biedne ofiary producentów zabezpieczeń. Żyję w czasach, gdy dzieci na rowerach osiągających 5 km na h jeżdżą w kaskach i ochraniaczach na łokcie i kolana. Co gorsza, robią to też dorośli... Biedni połykacze bajek - przy zaledwie 50 km na h przy czołówce - żadne pasy wam nie pomogą... Może zadekretujmy, że wychodzić na ulicę należy wyłącznie w ubraniu z puchowych poduszek i z gotowaną kapustą na łbie. A przed każdym samochodem niech biegnie koleś z czerwoną flagą i trąbi, że się jedzie, A OTO REWELACJA, OSIOŁKI. Jesteśmy śmiertelni i na to żadne pasy nie pomogą! Otóż żyjemy w czasach, które wraz z obcowaniem ze śmiercią wyparły też zdrowy rozsądek. Wszyscy umrzemy, w pasach, czy bez; a znakomita większość uczestników poważnych wypadków samochodowych obumrze w pasach, bo przy inercji półtorej tony żelastwa mają one znaczenie symboliczne - ale zebyśmy tylko nie spojrzeli prawdzie w oczy... A prawda jest taka, że życie to ryzyko. Codziennie. 24 godziny na dobę. I jak sobie wyobrażacie, że z was to ryzyko zdejmą jakieś śmieszne pasy czy poduszki - to - nawet mi was nie żal...
Odpowiedz...co nie zmienia faktu, że mając zapięte pasy, nie pierd**lniesz łbem w kierownicę i nie zalejesz się juchą przy drobniejszej stłuczce. :)
OdpowiedzA tak poza tym, idąc Twoim tokiem rozumowania... Nie ma sensu czekać na zielone światło podczas przechodzenia przez jezdnię. Nie ma sensu zwalniać, jadąc 120km/h i widząc przed sobą ostry zakręt. Nie ma sensu ciepło się ubierać, wychodząc na -15 stopniowy mróz. Nie ma sensu brać leków, kiedy jest się chorym na serce, nerki, wątrobę. Nie ma sensu sprawdzać kurki w kuchence, gdy w mieszkaniu śmierdzi gazem. Nie ma sensu unikać ciemnych uliczek, agresywnych ludzi i psychopatów. Po co? Przecież jesteśmy śmiertelni i tak umrzemy. Życie jest takie kruche... Ja rozumiem, że dla niektórych śmiertelność to przywilej, nie przekleństwo. Ale kurna... Po co mamy wbudowane instynkty samozachowawcze, zaje***bistą zdolność regeneracji i przede wszystkim inteligencję... Chyba właśnie po to, żeby tej śmierci unikać tak długo, jak się da.
Odpowiedzmiałem kiedyś kolegę, który jeździł na rowerze bez kasku. Nie jest to wszak obowiązkowe. No i jeździł sobie i jeździł, ja z resztą też jeździłem, podobnie, jak wszyscy inni koledzy. Pewnego razu, mając na liczniku te zawrotne 10 czy 15 km/h najechał na coś śliskiego. Rowerek zatańczył, kolega stracił panowanie, spadł z krawężnika i wyrżnął czerepem w krawężnik. Gdyby miał wtedy kask, z dużym prawdopodobieństwem skończyłoby się na potłuczeniach. Myślę, że on chciałby, żeby tak to się skończyło, tylko zabrakło wówczas wiedzy i wyobraźni.
OdpowiedzNie zapięcie pasów nie zwalnia ubezpieczyciela z odpowiedzialności za szkodę. Może dać przyczynienie, ale nie odmówi.
OdpowiedzTo samo mówię moim znajomym czemu zapinam pas, bo wg. mnie lepiej dla dziecka jest dostać pasem w brzuch niż lecieć mu z matką kilka metrów przed pojazd.
OdpowiedzA moje dziecko jest zdrowe prawdopodobnie dzięki temu, że nie zapięłam pasów. Mieliśmy stłuczkę, samochód wjechał w nasz z mojej strony, uderzył częściowo w moje drzwi. Gdybym miała zapięte pasy, prawdopodobnie otworzyłaby się boczna poduszka powietrzna, a to w 8 miesiącu ciąży mogłoby prowadzić do poważnych problemów. A tak nic mi się nie stało.
Odpowiedz