Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Garaż podziemny. Od każdego chętnego na miejsce parkingowe pobierana jest kwota 40…

Garaż podziemny. Od każdego chętnego na miejsce parkingowe pobierana jest kwota 40 euro miesięcznie, doliczana do kosztów wynajmu mieszkania, każdy użytkownik dostaje klucz do otwarcia bramy wjazdowej i numer miejsca parkingowego przypisany do tymczasowego właściciela. W garażu miejsc parkingowych znajduje się 100. Spółdzielnia, do której należymy posiada dwa bloki, łączna ilość mieszkań to 150. Ok., nie każdy ma auto, a Ci, którzy posiadają samochód, nie zawsze wynajmują miejsce parkingowe, mimo to wolnych miejsc do parkowania na dzień dzisiejszy jest brak. Wszystko jasne, proste jak budowa cepa. Tyle tytułem wstępu.

Od blisko roku opłacamy miejsce parkingowe, coby auto nie kwitło pod chmurką. Dotychczas nie napotkaliśmy żadnych problemów, no bo skąd? Aż do kilku dni wstecz.

Wracam z uczelni. Ładuję się do garażu, jadę na nasze miejsce parkingowe i... zastaję na nim jakieś inne zaparkowane auto. W okolicy kilka pustych miejsc, jednak wiedząc, że są przydzielone innym mieszkańcom, postanawiam na żadnym z nich auta nie stawiać. Stwierdziłam, że stanę tak, by intruza przyblokować. Napisałam dwie ładne karteczki, na każdej mój numer telefonu z prośbą o kontakt, gdyby intruz chciał jednak wyjechać i umieściłam je za wycieraczką parkującego i swoją.

Nie minęły 2 godziny, dostaję telefon. Jakiś (F)acet warczy na mnie, że zablokowałam mu wyjazd. Grzecznie (mimo podniesionego ciśnienia) tłumaczę, że za chwilę pojawię się w garażu. W razie czego Luby poszedł ze mną, wszak gościu nie brzmiał zbyt sympatycznie.

Wchodzimy, kierujemy się do 'miejsca zbrodni', po czym ciśnienie skacze mi jeszcze bardziej. Jegomość Intruz próbuje wyjechać. Nie mam pojęcia jak chciał to zrobić. Z jednej strony miał inny samochód, z drugiej też i raptem pół metra wolnego miejsca od dużego, betonowego słupa, z tyłu nasz samochód. Nic to.
Luby podchodzi. Ja wsiadam do auta i już mam zamiar odblokować wyjazd facetowi, gdy moim oczom ukazuje się wpieniony jegomość, skaczący z łapami do mojego męża. Mogłoby to wyglądać dość zabawnie, gdyby sytuacja była inna: gościu ok. 70 lat, chudziutki, niewysoki, ładujący się z łapami do dość rosłego, młodego faceta, a młody facet odsuwa się na tyle, ile to możliwe, coby starszemu panu jednak krzywdy jednym machnięciem nie uczynić.

Wyszłam z auta nie ruszywszy go. Facet po chwili ochłonął, ale nadal warcząc żąda przestawienia auta. Na pytania, dlaczego zaparkował na przydzielonym komu innemu miejscu, stwierdził, że on ma prawo tu parkować, bo naszego nazwiska nad numerem parkingu nie ma. My lekka konsternacja, ale cóż.. Pytamy zatem, skąd ma klucz do garażu. Odpowiedzi nie udzielił, jednak zaczął chlapać wyzwiskami jak dobrze doświadczony szewc.

Jako, że uparta jestem, stwierdziłam, że ok. Mnie nawet to miejsce za nim odpowiada, nie muszę wcale wyjeżdżać, pasuje mi taki postój. Mogę się co prawda ruszyć, pod warunkiem, że gościu wyjaśni nam skąd otrzymał klucz.
Facet nadal oburzony, jednak ostatecznie przyznał, że sąsiadka zostawiła mu klucze od swojego mieszkania na czas jej urlopu, do kluczy dołączony był oczywiście ten do garażu. Nic to, że sąsiadka obecnie porusza się innym środkiem transportu niż własnym samochodem, który to stoi i czeka grzecznie w garażu. Po wyjaśnieniach, Facet jakby się skruszył i obiecał więcej nie parkować na naszym miejscu. Odjechałam, facet wyjechał także, ja zaparkowałam, sprawy mogłoby nie być.

Wczoraj wieczorem sytuacja analogiczna do wyżej opisanej, tyle, że w okolicy nie ma żadnego wolnego miejsca parkingowego, a na naszym stoi znowu samochód jegomościa. Zaparkowałam tak samo, jak poprzednio, tym razem jednak pominęłam karteczki z numerem telefonu. Po chwili telefon... Jeden. Drugi. Piąty. Dziesiąty. Numer mi znany. Olewam wszelkie połączenia przychodzące od niereformowalnego. Wyciszam telefon, kładę się spać. Dzisiaj rano: 102 połączenia nieodebrane.

A gościu ma pecha. Nie ruszam się nigdzie - mam dzisiaj dzień wolny. :)

parking

by lapidynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cija
30 30

Żeby się tylko nie zemścił na twojej limuzynie.

Odpowiedz
avatar lapidynka
27 31

Niech spróbuje. :) Marka jego samochodu, kolor, teblice - wszystko mam spisane, tak w razie czego. :)

Odpowiedz
avatar lasooch
16 22

Miałby powód, żeby się mścić, więc wiesz, kto to zrobił - owszem. Pytanie jak łatwo byłoby udowodnić, że starszy bogobojny pan porysował Ci samochód, a nie jacyś młodociani wandale.

Odpowiedz
avatar bukimi
18 18

To, że podasz Policji numery i wszystkie dane nie znaczy, że facet od razu będzie wskazany jako winny. Twoje zapiski to niestety w podanej sytuacji żaden dowód :(

Odpowiedz
avatar gm_
21 21

Na parkingu pewnie są kamery. Nawet jeśli nie na całym, to na wszystkich wejściach/wyjściach. Można umieścić pana na parkingu w tym oknie czasowym, motyw jest...

Odpowiedz
avatar lapidynka
21 21

Dokładnie, są kamery w kilku miejscach nawet. W ostateczności, jakby panu starszemu coś strzeliło do głowy, to raczej od odpowiedzialności się nie wywinie. Z resztą, do garażu mają klucze (teoretycznie) tylko osoby do ich posiadania uprawnione. No, chyba, że facet naśle jakiegoś młokosa - wtedy sprawa może się skomplikować. Oby nie.

Odpowiedz
avatar Crypsis
16 16

Super historia! Czekam na ciąg dalszy :)

Odpowiedz
avatar zdystansu
0 0

Ja też uważam, że pięknie to rozegrałaś.

Odpowiedz
avatar Kamisha
17 17

Oby tylko Ci w głowę nie przygrzmocił zza winkla, niektórzy mają nierówno pod sufitem...

Odpowiedz
avatar konik
20 22

Z przyjemnością czytałam końcówkę. Dobrze, że nie ustąpiłaś. Już mam w głowie obraz wkur..nia pana na Ciebie, żalenia się innym, że jakiś wał go zastawił itp. Może jeszcze oskarży Cię o utrudnianie np. swojej pracy, bo np. przez Ciebie! spóźnił się na jakieś spotkanie/samolot itp.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
6 12

Piekielny gagatek. Na Twoim miejscu poczekał bym aż Luby wróci z pracy, a potem wezwał policję.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2013 o 20:02

avatar xpert17
20 20

Mam często to samo, tylko nie w garażu, a na podwórku. Co prawda wjazd jest przez bramę zamykaną na pilota, ale zdarza się, że ludzie wpuszczają przez tę bramę swoich gości, jakieś dostawy mebli, hydraulika itp. Ja gdy ktoś do mnie przyjeżdża (np. ekipa remontowa), to przestawiam swój samochód na ulicę, a gościowi odstępuję swoje miejsce. Niestety, nie wszyscy mają tyle rozumu - wpuszczają gościa i niech sobie stanie gdzie jest akurat wolne. Tylko potem ja wjeżdżam i moje miejsce zajęte. Stanę na miejscu wolnym obok - za chwilę przyjedzie sąsiad i będzie miał pretensje do mnie. Też mi się zdarzyło nieraz przyblokować nieproszonego squattersa - o ile potem było trąbienia na podwórku, dzwonienia domofonem do wszystkich lokali po kolei, pretensji.

Odpowiedz
avatar truskawka
26 26

A moze by tak pana odholowac? Zaplaci pare stowek to mu sie odechce

Odpowiedz
avatar chiacchierona
21 21

A nie można się poskarżyć w administracji? Płacicie za miejsce parkingowe, a ktoś Wam je blokuje. Pewnie, ostatecznie, problem miałaby sąsiadka, która klucze zostawiła debilowi, ale przynajmniej byłaby jakaś szansa, że się nauczą.

Odpowiedz
avatar josearkadio
-4 12

W sumie jak by za pierwszym razem w pysk dostał albo chociaż "szarpaka" to by nie parkował :) gorzej jak by zawału dostał...

Odpowiedz
avatar ieyasu
12 12

Byłabym złośliwą małpą - napisałabym paszkwil do administracji nie tylko na dziadka, ale także osobę, która mu udostępniła klucze.

Odpowiedz
avatar glan
28 28

Widziałem kiedyś tabliczkę "Nie parkować, powietrze schodzi z kół, niezbadane zjawisko". Może to jest sposób? ;)

Odpowiedz
avatar Pato
14 14

LoonaThic, a niby dlaczego? Facet wiedział, że miejsce jest zajęte, żeby jeszcze drugim razem stanął w innym miejscu, ale nie stanął dokładnie na tym samym. Za głupotę się płaci. Za trzecim razem już tam nie stanie.

Odpowiedz
avatar lapidynka
25 25

Ok, to na przykładzie: Urlop. Biwak. Rezerwujesz i opłacasz z góry miejscówkę do rozbicia namiotu na polu namiotowym, innych miejsc wolnych brak, wszystkie zarezerwowane. Przyjeżdżasz, chcesz rozstawić swój namiot, po czym orientujesz się, że opłacone przez Ciebie miejsce zajął bezprawnie, za darmo jakiś palant. Ustępujesz? :)

Odpowiedz
avatar walk3r
7 7

Ani on, ani lapidynka nie mieli podstaw do wzywania policji, bo to jest teren prywatny.

Odpowiedz
avatar krecius
19 19

@LoonaThic "Nikt nie ma prawa ograniczać czyjejś własności." A ten gościu to przepraszam, co zrobił? Zajął miejsce opłacone przez autorkę. Został o tym poinformowany, a mimo to zrobił to ponownie. Dlaczego więc autorka jest niby bardziej piekielna?

Odpowiedz
avatar Crowstorm
4 6

A może samochód dziadygi jest na kredyt i nie należy to dziadka tylko do banku? Wtedy autorka jest usprawiedliwiona! Widzisz, jak twoje głupie rozumowanie może się obrócić przeciwko tobie? Pewnie sam jesteś z gatunku drogowych cwaniaczków, których wsadzałbym do więzień albo łamałbym ręce by więcej kierownicy nie dotykali.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 20

@LoonaThic,sama chyba jesteś nienormalna i parkujesz jak Pan Piekielny. Właśnie,że miała prawo zastawić mu auto.Gdzieś kiedyś czytałam,że koleś auto zaparkował bodajże na chodniku blokując możliwość przejścia pieszym,i jeden Pan przeszedł po masce auta,policja i sąd uznali winę kierowcy,jeszcze zapłacił mandat za tamowanie ruchu pieszym.Widać sama sobie ustanawiasz prawo,jak Pan Piekielny.@ Lapidynka,super! :)

Odpowiedz
avatar krecius
19 19

Ale rozumiem @Loona, że piszesz o tym, żeby ktoś szanował tylko Twoją własność, a Ty już czyjejś nie musisz? W historii autorka jest "właścicielką" miejsca parkingowego, a jednak na nią naskakujesz, a piekielnego bronisz jak lwica. ;]

Odpowiedz
avatar chiacchierona
17 17

Loona, nie pasują mi tutaj słowa "możliwość parkowania". Gdyby chodziło tylko o możliwość, jaki sens miałoby numerowanie miejsc i przyznawanie ich konkretnym osobom? Ona nie ma możliwości tylko wyłączność na parkowanie na tym miejscu, a to chyba różnica?

Odpowiedz
avatar walk3r
16 16

@LoonaThic zupełnie nie jest w stanie zrozumieć tego, że autorka nie mogła nikogo wezwać do tego auta, bo to jest teren prywatny, do którego nie stosuje się przepisów Kodeksu Drogowego. Jedynie właściciel lub zarządca terenu może wynająć prywatną firmę, aby odholowała taki pojazd. Także zastawienie pojazdu blokującego nasze miejsce parkingowe jest według mnie najskuteczniejszą nauczką na jaką mogła sobie pozwolić autorka i zapewniam, że w żaden sposób nie naruszyła przepisów prawa.

Odpowiedz
avatar walk3r
8 8

@LoonaThic W Anglii płaci w Euro? Wróć kolego do szkoły...

Odpowiedz
avatar krecius
10 10

@Loona - wiesz co? Kompletnie Cię nie rozumiem :) Gościu wrypał się na nie swoje miejsce, tak? Wcześniej z nim rozmawiali i prosili, żeby tego nie robił, tak? Zgodził się, po czym znów zaparkował na tym miejscu. Autorka stanęła gdzie indziej, najwyraźniej nie przeszkadzając nikomu innemu i na miejscu, w którym można stać, skoro nie miała przez to problemów. o jakiej piekielności ze strony autorki mówisz? Gościu jest sam sobie winien, gdyby nie stał tam, gdzie JEMU nie wolne, nie byłoby problemu z wyjazdem, czyż nie?

Odpowiedz
avatar monstrum
0 4

Tylkko w jaki sposób udowodnisz że to akurat ten Pan uszkodził samochód? Z głupolami się nie wygra.

Odpowiedz
avatar Treli
11 11

No i jak się kończy historia? Bo straszniem ciekawa, czy chłop dalej tam sterczy. :-)

Odpowiedz
avatar lapidynka
3 3

dodane :) wisi gdzieś w poczekalni jeszcze. A jak nie, czeka w archiwum :)

Odpowiedz
avatar Kocilla
0 4

Actually, miejsce parkingowe w garażu podziemnym zazwyczaj JEST własnością w pełnym tego słowa znaczeniu. Ja na swoje stanowiska posiadam akt notarialny, że te kilkanaście metrów kwadratowych asfaltu jest moją własnością. Dokładnie taki sam, jak akt zawarty przy zakupie mieszkania.

Odpowiedz
avatar lapidynka
0 2

Actually, wynajmuję mieszkanie, więc miejsce parkingowe w garażu podziemnym jest moją TYMCZASOWĄ własnością. :)

Odpowiedz
avatar Lypa
-3 5

Dlaczego piszesz "ci" z wielkiej litery?

Odpowiedz
Udostępnij