Muszę opisać historię, która zdarzyła mi się w te wakacje.
Tak na przestrogę, dla wszystkich ludzi związanych z gastronomią.
Pracowałam jako główna kelnerka w jednej z restauracji w centrum. Rozpoczął się okres zatrudniania. Przypadł mi wątpliwy zaszczyt wprowadzenia narybku kelnerskiego w tajniki pracy.
Pierwsza kandydatka okazała się być miłą, piękną dziewczyną i chociaż niedoświadczoną to sumienną i pracowitą. Tylko się radować.
Druga... co tu mówić. Na dzień próbny przyszła w wysokich obcasach, z których a jakże apetycznie wylewały się jej wszystkie palce. Obrazu dopełniała sukieneczka nie do końca zakrywająca pośladki - i olaboga, sztuczne rzęsy widoczne na kilometr.
W CV - doświadczenie 4 letnie na stanowisku kelnerki.
Myślę sobie - nie no pięknie, zobaczymy.
Tutaj już lista jest długa.
- pierwszego dnia nabicie 5 tys zł na kasę, bo "UPS, wcisnęłam na kasie rosół 600 razy, hehe, co to za problem, po co komu mówić". Kasa fiskalna to oczywiście dla niej czarna magia.
(dlaczego ją zatrzymaliśmy? 'zaganiała wszystkich wstawionych samców z okolicy')
- żądanie podwyżki po dniu drugim
- żądanie zatrudnienia jej brata 'bo on też chce' - które olaboga zostało wysłuchane
Następnie zaczął się Indywiduum konflikt z moją osobą.
Początek był niewinny - starałam się jej pokazać jak nalewa się piwo (czarna magia, oj czarna magia). Odwarknęła mi.
Potem zaczęło się podkradanie klientów (zbrodnia niewybaczalna), raz za razem lądowanie jej łokcia w moich żebrach, takie tam.
Za karę kazałam jej posprzątać toaletę - ona mnie nie będzie słuchać. Szef osobiście kazał - nie, bo ona sobie tipsy pobrudzi.
W końcu, przymuszona do tej straszliwej i haniebnej czynności zemściła się, podkładając mi nogę. 4 kawy zmarnowane, filiżanki cudem uratowane.
Chciało mi się śmiać.
Następnego dnia zniknęło mi 200 zł. Mi potrącone z wypłaty, wina zwalona na pomywacza, biedny chłopak miał dość duże z tego powodu problemy.
Doszło do tego, że owa dziewoja próbowała mnie poddusić. Dorosła kobieta, grożąca swojej de facto szefowej, że jeżeli moje 'rządzenie się' potrwa jeszcze dłużej, stanie mi się 'poważne kuku' gdy będę wracała nocą z pracy.
Dwa dni po tym incydencie wyniosła z bratem 1500 zł z kasy i tyle ją widzieli.
gastronomia
i w sumie dobrze ze wyniosła 1500 z kasy, tak powinni robić wszyscy pracownicy zatrudnieni na umowach śmieciowych. Trudne do udowodnienia, w sądzie, a świadectwa i atak nie wystawiają, czyli pracodawca nie może takiemu pracownikowi nic zrobić. I prawidłowo.
OdpowiedzJesteś mniej inteligentny niż ustawa przewiduje. Rozumiem, że umowy śmieciowe usprawiedliwiają łamanie prawa?
OdpowiedzPopierasz złodziejstwo? Czyli można wpaść Ci do domu, wynieść co się komu podoba i wyjść? A te "śmieciówki" to dobra rzecz, wolę więcej kasy niż opowiastki o emeryturze.
Odpowiedz@Izura - tylko, że często to wcale nie jest więcej kasy.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Sądzę, że "Dertaz" pisząc "umowy śmieciowe" miał na myśli umowę "na pysk", czyli pracę "na czarno". A to, zdaje mi się, jest również łamaniem prawa.
Odpowiedzmialem na mysli umowy smieciowe, ale juz patrzec nie moge jak pracodawcy wykozystuja to juz do potegi. w moim miescie jest firma ktora zatrudnia pracownikow na umowe zlecenie daje im 3,5 netto za pierw3szy miesiac. Obiecuje ze potem bedzie wiecej, potem nie daje im kolejnej umowy i przyjmuja cala nowa ekipe. w takich przypadkach poperam zlodziejow. bo jak przezyc za 600 zl miesiecznie mimo ze sie caly miesiac pracowalo uczciwie.
OdpowiedzA ja znam firmę, która daje umowę zlecenie na 2,8tyś, umowa o pracę tyle samo. Z którego na rękę więcej zostanie?
OdpowiedzNa rękę zostanie więcej przy zleceniu. Ale przestaniesz się szczerzyc, jak wylądujesz w szpitalu, stracisz wzrok czy stanie się milion innych wypadków losowych i okaże się, że na zleceniu od razu Cię wywalą i zostaniesz bez pracy, renty i zasiłku. Dlatego ja zawsze wybieram umowę o pracę, nawet jak mam mniej kasy, bo przynajmniej mam płatne nadgodziny, chorobowe, urlop mi przysługuje, a jak wreszcie stracę wzrok albo maszyna mi rękę wciągnie, to przynajmniej rentę dostanę (lepsze to niż nic).
OdpowiedzJa na zleceniu miałem 500 podstawy + prowizje od wypracowanego utargu. Nie znam nikogo, kto zarabiałby mniej jak 2500, przeciętnie było to 3000 - 3200. Umowa o pracę nie wchodziła w grę z powodu specyfiki branży. Zlecenia nie są złe. A niech spróbują mi to oskładkować.
OdpowiedzHeh, a ja znam tylko jedną osobę, z całego mnóstwa, która na śmieciówce (dzieło/zlecenie) zarabia więcej niż 2000 zł. Znam za to sporo osób, które zarabiają/ły poniżej 1000 zł. Obracamy się w innym towarzystwie :P
OdpowiedzNie wiem, gdzie wasz szef miał oczy, jak ją brał... Do pracy, oczywiście.
OdpowiedzTak to jest, jak zamiast przyciągać klienta cenami, jakością czy promocjami, zatrudnia się lalunię żeby gołą dupą przyciągała podpitych facetów. Jasne, to też klient i pieniądze, ale o poziomie knajpy świadczy odpowiednio...
Odpowiedzknajpa była nastawiona głównie na turystów i rodziny z dziećmi, więc uznaję to za dość dziwny wybryk.. no cóż.
OdpowiedzTaaaaak. Rodziny z dziećmi i obsługująca ich panienka z tyłkiem na wierzchu < tu w tle słychać wielkie brawa>.
OdpowiedzCo na to Policja?
Odpowiedzobyło się bez interwencji. dołapali ją parę ulic dalej, na piwku.
OdpowiedzNapisałaś: "Dwa dni po tym incydencie wyniosła z bratem 1500 zł z kasy i tyle ją widzieli." Związek wyrazów "i tyle ją widzieli" oznacza: "nigdy więcej jej nie spotkali". A jak się okazuje to nie jest prawda. Skoro była parę ulic dalej i tam ją zastaliście, to znaczy że jednak po kradzieży ją spotkaliście.
Odpowiedzmoże źle się wyraziłam :) ja jej już więcej nie widziałam, i Bogu dzięki
OdpowiedzNie rób przestrogi dla ludzi pracujących gastronomii, bo klienci wymagają dobrych potraw, miłej obsługi, wyglądu lokalu i ceny. Lala w tipsach, obcasach i tyłkiem na wierzchu, restauracja zwana potocznie speluną, że szef stawiał tylko na wygląd? I najważniejsze, dlatego nikt nie zreifikował ich danych, sporo bez problemu poprowadzili z bratem 1500zł z kasy?!
Odpowiedzpowtarzam jeszcze raz: ta 'speluna', to miejsce w dobrej lokalizacji dla rodzin z dziećmi i turystów. wieczorami czasami wieczorów panieńskich. i nie, nie mam 'dupy' na wierzchu, staram się wykonywać swoją pracę przyzwoicie - i jakoś ciągle tą robotę mam.
OdpowiedzPrzecież nie pisałam o Tobie tylko o bohaterce historii.
Odpowiedzmamino, Ty nie biegasz, ale sama przyznałaś, że bohaterka historii owszem i że właśnie dlatego szef ją zatrudnił bo przyciągała podpitych panów. To nie jest absolutnie atak na Ciebie czy insynuowanie Bóg wie czego odnośnie Twojej pracy, a jedynie krytyka decyzji Twojego szefa. Bo albo się prowadzi lokal którego targetem są turyści i rodziny z dziećmi, albo się przebiera wszystkie kelnerki w opaski biodrowe i przyciąga inny typ klienta. I nie ma w tym nic złego, skoro jest popyt, to i takie lokale są potrzebne, tylko trzeba się zdecydować bo nie da się pogodzić jednego z drugim.
Odpowiedzprzepraszam, wspomnienia wiecznie żywe, trochę się wzburzyłam i widać omylnie wzięłam Twoją wypowiedź za swoisty atak na mnie - przepraszam, widać mój błąd
OdpowiedzZaraz....to na pewno chodziło Wam o kelnerkę, gdy zatrudnialiście do pracy półgołego półmózga?
OdpowiedzFaktycznie, piekielny szef. A raczej piekielnie głupi. A ona? Cóż, takie indywidua pozwalają sobie dokładnie na tyle, na ile im się pozwoli. Trzeba krótko za ryj trzymać i koniec. Nie podoba się? Trudno, podobno mamy kilkunastoprocentowe bezrobocie.
OdpowiedzBezrobocie oficjalnie na wrzesień 2013 wynosi 13%. Jednakże jest drobny fakt, który większosci ludzi umyka, a mianowicie, to są bezrobotni zarejestrowani. W 2012 roku osób niepełnosprawnych biernych zawodowo w wieku produkcyjnym było 6%. Do tego trzeba doliczyć osoby pobierające jakiekolwiek swiadczenia i patologie które odmawiają podjęcia pracy, bo im tak wygodnie.
Odpowiedz@Poluck: Patologie pomijam, bo nie pracują na własne życzenie. Ale dodam osoby niezarejestrowane w UP, pozostające na utrzymaniu innych członków rodziny, lub żyjące z przestępstw, albo łapiące byle jaką partaninę na czarno. Gdyby jeszcze dorzucić wszystkich tych, którzy wyjechali z kraju "za chlebem" - wyszłoby pewnie ze czterdzieści procent, lekko licząc.
OdpowiedzJak zwykle wsadzę kij w mrowisko. Na ogół staram się być ostrożna w ocenach, gdy mam możliwość poznania sytuacji tylko od jednej strony. A tu jeszcze Autorka pisze, że z opisaną panną pozostawała w konflikcie. A kto, tak naprawdę, był inicjatorem konfliktu - trudno dociec. Moim zdaniem, Autorko, panna od początku nie przypadła ci do gustu, więc jako "szefowa" postanowiłaś ją tępić. Ponieważ wątpię, żeby właściciel knajpy nastawionej na turystów i rodziny z dziećmi przyjął do pracy wulgarną lafiryndę, mam prawo sądzić, że lekko przesadzasz w opisie jej wyglądu i zachowania. Skoro zdecydował się przyjąć do pracy również jej brata - zrobił to chyba na jakiejś podstawie. I odpowiedz mi na kilka pytań. Co to za RESTAURACJA, gdzie nie ma barmanów i kelnerki same nalewają piwo? Co to za restauracja, gdzie nie ma rewirów i można sobie "podkradać" klientów? I w jaki sposób? Wreszcie, co to za restauracja, w której kelnerka może sobie podejść do kasy, wyjąć z niej, jak gdyby nigdy nic, 1500 zeta i nie niepokojona przez nikogo opuścić lokal w środku dnia? Ponadto, pierwszy raz słyszę, żeby w RESTAURACJI do obowiązków kelnera należało szorowanie sracza. Jeśli rzeczywiście wydałaś kelnerce takie polecenie, na dodatek - jak sama piszesz - ZA KARĘ, to nadużyłaś swojej władzy i była to z twojej strony zwykła szykana. Ciekawe, jakie jeszcze inne "kary" chciałaś stosować wobec kelnerek, które próbowały ci "podskoczyć"? Jestem zatem w stanie zrozumieć furię opisanej panny i jej tekst o "rządzeniu się". "Następnego dnia zniknęło mi 200 zł." - skąd ci zniknęło? "Potrącone z wypłaty..." - czyjej wypłaty? "...wina zwalona na pomywacza..." - przez kogo? "...biedny chłopak miał dość duże z tego powodu problemy." - jakie problemy? Za cholerę nie mogę dociec, o co chodzi w tym akapicie! No i na koniec wyjaśnij mi, w jaki sposób koleżanka próbowała cię "poddusić"? Złapała za szyję i tarmosiła? Przycisnęła ci serwetę do twarzy i czekała aż zsiniejesz? No wiesz, to już nie są żarty. Jeśli dodać do tego groźby "poważnego kuku" - robi się nieprzyjemnie. Nie poszłaś z tym na policję, albo przynajmniej do szefa? I nie bałaś się wracać po nocy?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2013 o 4:16
czyli jednym słowem wygląda na całkowity fejk. tyle nie spójności że masakra.
OdpowiedzRestauracja mała. Bardzo mała. Kelner ma tutaj dużo obowiązków, w tym dbanie o toalety dla gości i przygotowywanie napoi, wszelkiego typu, tudzież szorowanie podłogi w przerwach. Podkradać klientów - rewiry były wytoczone. Jak jedna osoba ich nie przestrzega - cóż zrobić. Kasa fiskalna oczywiście, jest. Tylko że bez kasetki - pieniądze każda kelnerka trzyma przy sobie, pod koniec dnia rozliczamy się ze stanem kasy, tym sposobem napiwki w łatwy sposób są rozliczane :) Co do felernego akapitu.. taki mam styl, cóż poradzić :) Jeszcze emocje znów odżyły, i aż się zdenerwowałam. Chodziło o to, iż te pieniądze zostały ukradzione z mojej portmonetki, którą zamiast nosić cały czas przy sobie, zostawiłam na godzinkę przy kasie. W kuchni. Chłopaka oskarżono o kradzież bo miał nie za różaną przeszłość i no cóż, za długo tam nie popracował. Do duszenia - byłam od niej o dwie głowy niższa, jeszcze młodsza i słabsza na dodatek. Zaciągnęła mnie do kąta i chwyciła tipsami za szyję. Wyszeptała słowa swojej pięknej groźby, zostawiając mi tym parosekundowym incydentem pokaźne siniaki na szyi. Fejk? Nie no, to była tak absurdalna sytuacja, że samej mi się chciało śmiać :D
Odpowiedz@Mamino, skoro te 200zł zginęło z Twojej portmonetki, to dlaczego potrącone z wypłaty? No i z czyjej wypłaty?
OdpowiedzTeż w to nie wierzę. Poza tym zawsze jak ktos opisuje pannę, która występuje w roli piekielnej to obowiązkowo musi jej wystawać dupsko spod spódnicy, mieć ogromne tipsy, bardzo czesto także ma być spalona od solary, mieć długie blond lub kruczoczarne włosy, białe kozaczki itp. Przecież to się w prawie każdej historii o piekielnej panience powtarza. Ciekawa jestem gdzie one się chowają, bo ja takie rzeczy widzę najwyżej na wiocha.pl, jakos na ulicy nie widać tabunów tych "plastików". No i miałas siniaki na szyi, a mimo wszystko nigdzie nie zgłosiłas tego incydentu? Poza tym typka Cię dusi i Ci grozi, a Tobie się chce z tego smiać?
Odpowiedztipsy, tyłek odkryty, szpileczki - oprócz tych dziwactw wyglądała w miarę normalnie. na ulicy byś nie zwrócił uwagi. dlaczego nie zgłaszałam - no nie do końca w to wierzyłam. a że panna była głupia jak but (w cv wpisane 4(!) kierunki studiów na uj na raz, oj tak tak, prawo i administracja, księgowość) uznałam że niektóre wybryki natury trzeba ignorować.
OdpowiedzNie wiem, jakbym na ulicy zobaczyłA odkryty tyłek to zwróciłabym uwagę, ale raczej nie przypominam sobie takich widoków... Czyli jeżeli ktos jest głupi to ma pozwolenie na duszenie innych, na przemoc fizyczną i groźby? A jeżeli by Ci np. pomała nos albo wybiła zęba to też bys nie zgłosiła, bo "niektóre wybryki natury trzeba ignorować" ?
OdpowiedzAle miałaś okazję zrobić po restauracji paradę z wielką tabliczką nad głową (najlepiej świecącą się) z napisem "A NIE MÓWIŁAM"?
Odpowiedz"Następnego dnia zniknęło mi 200 zł. Potrącone z wypłaty, wina zwalona na pomywacza, biedny chłopak miał dość duże z tego powodu problemy." Kto zwalił winę na pomywacza? 200 Ci zginęło i zostało potrącone z wypłaty czy zginęło 200 potrącone z wypłaty?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2013 o 23:50
Odnoszę wrażenie, że gdzieś już czytałam do złudzenia podobną historię :|
Odpowiedzto super wlasciel! i co nie zawiadomiono policji? przeciez posiadano jej wszystkie dane osobowe przy zawieraniu umowy wiec co za problem z pociagnieciem do odpowiedzialnosci prawnej? i czemu potracono tobie z wyplaty? czemu nie zawiadomilas przelozonych i nie wezwano policji? bardzo dziwne to wszystko...
Odpowiedz