Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opis historii dość długi, ale warto przeczytać bo finał powinien Was zaskoczyć.…

Opis historii dość długi, ale warto przeczytać bo finał powinien Was zaskoczyć. Napisałem ją ku przestrodze przed błędem jaki sami popełniliśmy we wrześniu ubiegłego roku, wynajmując co tylko wyremontowane mieszkanie Panu, którego roboczo nazwiemy 6761695154 i jego - jak się później okazało - dosyć poważnie "chorej" współlokatorce.

Otóż ze względu na alergię naszej córki, doszliśmy wspólnie z małżonką do wniosku, że mieszkanie w dużej miejscowości, gdzie stężenie pyłów zawieszonych szczególnie w okresie jesiennym i zimowym przekracza kilkukrotnie dopuszczalne normy, nie jest najlepszym pomysłem. Po rozpoznaniu cen najmu lokali mieszkalnych w i poza naszą miejscowością stwierdziliśmy, że odstępne za nasze mieszkanie pozwoli nam na wynajęcie dwukrotnie większego lokalu (połowy domu) w niedalekiej odległości od naszej miejscowości, za to w miejscu w którym powietrze jest zdecydowanie lepsze.

Po krótkim (być może zbyt krótkim) "castingu" znalazła się bezdzietna para, chętna na wynajęcie naszego mieszkania.
Para ta wydała się nam najbardziej sympatyczna i fakt posiadania przez nich psa nie przeszkadzał nam, gdyż sami do urodzin córki mieszkaliśmy z 45-kilogramowym sierściem. Dla ewentualnych komentatorów: zgodnie z założeniami po urodzeniu się córki sierść zamieszkała u rodziców w dużym domu z jeszcze większym ogrodem i wiedzie tam całkiem szczęśliwy żywot.

Wracając jednak do piekielnych lokatorów musimy przyznać, że przez pierwsze parę miesięcy najmu było sielsko-czarodziejsko. Płatności w terminie a mieszkanie czyste i zadbane. Problemy z dochowaniem terminu płatności zaczęły się na początku tego roku. Pan 6761695154 opóźnienia w płatnościach zawsze tłumaczył problemami zdrowotnymi "żony", zdecydowane ponaglenia aż do października przynosiły pożądany skutek w postaci uregulowania przez piekielnych należności. W październiku płatności się urwały, co skłoniło nas do złożenia odwiedzin u piekielnych lokatorów.

To co zobaczyliśmy, nawet w naszych najczarniejszych koszmarach nie bylibyśmy sobie w stanie wcześniej wyobrazić. Od progu uderzył nas smród alkoholu, papierosów, spoconego faceta, starego psa i jeszcze czegoś, czego nie byliśmy w pierwszej chwili określić, a co z czasem okazało się kluczem do wyjaśnienia co działo się przez te kilka miesięcy w naszym mieszkaniu.
Po wejściu do mieszkania zastaliśmy jedynie Pana 6761695154 i psa. Dziewczyny nie było, co Pan wytłumaczył, że "żona" ze względu na problemy zdrowotne przebywa w szpitalu. Dodał jeszcze zachowując przy tym minę shrekowego kota, że spotkała ich niedawno straszna tragedia, "żona" poroniła i z tego względu pojawiły się u niej zaburzenia psychiczne w postaci napadów szału, które w jakiś sposób mogłyby tłumaczyć przerażający obraz jaki ukazał się naszym oczom po przekroczeniu progu. A oto co między innymi zobaczyliśmy:

- wszystkie meble w zasięgu psa pogryzione i podrapane,
- drzwi wewnętrzne połamane, a szyby w nich porozbijane,
- ściany poobijane, podrapane i splamione krwią,
- pralka automatyczna jak po zderzeniu z ciężarówką, podobnie jak i panel nawannowy,
- wykładziny poplamione jakimiś "dziwnymi wydzielinami".

Mając na uwadze tragedię, o której wspomniał wcześniej Pan 6761695154 i jednocześnie chcąc załatwić sprawę, poprosiliśmy o przyjazd patrolu Policji informując jednocześnie Pana 6761695154, że ma opuścić lokal w możliwie najkrótszym czasie. Po wejściu do mieszkania Policjanci wymienili z Panem 6761695154 porozumiewawcze spojrzenia, co już nas mocno zaniepokoiło. W trakcie sporządzania protokołu szkód, Policjanci cały czas negowali orientacyjną wartość poszczególnych elementów wyposażenia mieszkania, które uległy zniszczeniu. Na koniec Policjanci stwierdzili, że skoro była umowa najmu, to sprawa jest cywilna i do rozstrzygnięcia na drodze sądowej. Oni mogą być jedynie świadkami. Na prośbę o podanie numerów legitymacji oraz imion i nazwisk, Policjanci stwierdzili, że wystarczy podać przed Sądem adres wezwania, a Sąd już sam ustali ich personalia, gdyż przecież pod tym adresem to pierwsza w tym roku interwencja. Pan 6761695154 był jednak uprzejmy zaprzeczyć, iż nie jest to pierwszy przyjazd Policji pod ten adres. Nasze zdumienie było już całkiem spore, ale to jeszcze nic w porównaniu do mega zaskoczenia, które miało dopiero nadejść.

Po opuszczeniu przez piekielnych lokatorów naszego mieszkania, przystąpiliśmy (dosłownie) do jego odbudowy. Po kilku dniach naszych działań remontowych trafiliśmy na sąsiadkę, która wyjaśniła nam co tak naprawdę działo się w naszym mieszkaniu i na czym polegała "choroba" "żony" Pana 6761695154. Warto zaznaczyć, że sąsiadka ta na co dzień pracuje ze studentami, jest bardzo tolerancyjna i wyrozumiała dla "grzechów młodości", a ponadto stanowi całkowite zaprzeczenie osób, które zwykliśmy nazywać "moherami".

Otóż wg informacji sąsiadki Pan 6761695154 jest taksówkarzem pracującym głównie w nocy, a jego "żona" niczym Dr Jekyll i Mr Hyde miała dwie osobowości, w dzień cicha i spokojna "dzieńdobry/dzieńdobry", w nocy - szczególnie po alkoholu i narkotykach (to właśnie wspomniany wyżej zapach, którego nie byliśmy w stanie określić) stawała się niewyżytą nimfomanką.
Wspólnie postanowili połączyć zainteresowania i świadczyć "kompleksowe usługi dla nietypowych klientów", a nasze mieszkanie służyło im jako miejsce świadczenia tychże. Z obserwacji "klientami" naszych piekielnych lokatorów, którym od czasu do czasu brakowało miejsca w mieszkaniu i imprezy wytaczały się na klatkę schodową, byli przede wszystkim panowie o skłonnościach BDSM. Na podstawie odgłosów jakie dobiegały z naszego mieszkania, wnioskować można było, że często w jednej chwili niejeden klient korzysta z usług, a także że "klient" niekoniecznie musi należeć do gatunku homo sapiens.
Podobno całkiem sporą ilość "lepszych kawałków" znaleźć można w sieci, gdyż sami zainteresowani w dość głośny sposób o tym informowali.

Jesteśmy przekonani, że tylko dzięki niewiarygodnie wyrozumiałym sąsiadom Policja tak rzadko interweniowała. Nie jesteśmy przekonani natomiast, czy interwencje te przebiegały z zachowaniem wszystkich procedur, gdyż naszym zdaniem Policja powinna przynajmniej spróbować ustalić i poinformować właściciela mieszkania o zakłócaniu miru domowego przez najemców. My z kolei mamy nauczkę, aby zostawiać sąsiadom numer telefonu i mimo wszystko od czasu do czasu składać najemcom niezapowiedziane wizyty.

No i najważniejsze - jeszcze nie ustaliliśmy co zrobimy z tym "bałaganem", gdyż z naszych ustaleń wynika, że Pan 6761695154 nie jest wypłacalny, zatem sprawa w Sądzie, mimo iż zostałaby przez nas wygrana, nie odniosłaby żadnego pożądanego przez nas skutku w postaci zapłaty za straty. Zatrudnienie firmy "windykacyjnej" mogłoby spowodować "poirytowanie" piekielnych lokatorów, a ewentualny wyraz ich poirytowania mógłby niekorzystnie wpłynąć na komfort życia kolejnych najemców.
Jesteśmy jednak przekonani, że nie możemy tak zostawić tej sprawy, czego dowodem jest powyższy tekst, który mam nadzieję pozwoli Wam uniknąć tak kosztownego błędu jaki nam się zdarzyło popełnić.

piekielni lokatorzy

by LJ73
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar heros271
42 44

Biorąc pod uwagę to, czym się zajmowali, najbardziej szkoda mi psa.

Odpowiedz
avatar nisza
30 30

Jak dla mnie nie powinnas pisac "dzieki" sasiadom, a przez nich bylo tak malo interwencji. Gdyby zareagowali odpowiednio wczsniej, byc moze policja jednak by do Was dotarla, a Wy byscie wczesniej dowiedzieli sie o sprawie. Jak to jest, ze gdy nie trzeba i nic sie nie dzieje, to policja jest wzywana, a gdy taka interwencja sie przyda, to nikt nie zadzwoni?

Odpowiedz
avatar devilio
17 17

Zasada jest prosta: Jeżeli w grę wchodzą pieniądze - nie ufaj ludziom. Co z tego że Ty szanowny autorze jesteś uczciwy i nigdy byś czegoś takiego nie zrobił? Inni ludzie są... inni. Inaczej wychowani? Inny system wartości? Albo przeświadczenie, że zawsze im się upiekło to i tym razem im się uda? Nie wiem. Fakt jest taki jak wspomniałem. Nie ufaj ludziom, pieniądze w tym przypadku działają na ludzi jak jakiś środek, który zabiera IQ i zamienia je na zezwierzęcenie.

Odpowiedz
avatar bututa
17 45

przykro mi z powodu takich właśnie najemców ale... nie wyobrażam sobie żeby wynajmujący robił mi niezapowiedziane wizyty w mieszkaniu. Czy ja mam 15 lat żeby mnie sprawdzać? Nie zgadzam się również na to aby miał swój komplet kluczy. Nie po to płacę komuś za wynajem żeby mógł wejść do mieszkania w każdej chwili. są telefony, można się umówić jeśli taka potrzeba. Miałam do czynienia raz w życiu z panią która była przedstawicielką właściciela mieszkania - chciała przyjeżdżać co miesiąc po czynsz i przy okazji sprawdzać stan mieszkania. Nie po to płacę kaucję żeby mnie trzeba było sprawdzać czy nic nie psuję. Nie po to spisujemy umowę najmu ludzie.

Odpowiedz
avatar LJ73
11 17

Wychodziliśmy dokładnie z takiego samego założenia. "Moje mieszkanie jest moją twierdzą" nawet jeśli jest tylko wynajmowane a dostać do niego chce się właściciel. Niestety takie myślenie zemściło się na nas.

Odpowiedz
avatar czarnaczarna
23 29

Zgadzam się w 100% z bututa - nie wyobrażam sobie aby właściciel wynajmowanego przeze mnie mieszkania wchodził do niego kiedy chce (obcy człowiek ma mi się kręcić po mieszkaniu? - o chore) lub robił niezapowiedziane wizyty. Każdy ma prawo do prywatności i jeśli właściciel chce mnie sprawdzić niech najpierw zadzwoni i się umówi.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
28 30

Człowiek się sparzył więc teraz dmucha na zimne... Moim zdaniem, niezapowiedziane wizyty wcale nie są konieczne, przecież takich zniszczeń jak opisane w historii i tak nie da się zamaskować. Spokojnie można, raz na jakiś czas, umówić się z najemcą, dyskretnie zerknąć czy chałupa jeszcze stoi i przy okazji podpytać sąsiadów. Klucze też można mieć, tylko używać ich, o ile wogóle, należy jedynie w sytuacjach pobramkowych, a nie ładować się ludziom do mieszkania kiedy się zachce, bo tego nikt by nie wytrzymał.

Odpowiedz
avatar butelka
21 21

wizyty pod nieobesnosc wynajmujacego sa niedopuszczalne. ale nie rozumiem czemu wlasciciel nie ma miec kompletu kluczy do wlasnego mieszkania? ty wymagasz zeby najemca ci ufal, ale ty nie ufasz jemu? co do wizyty powinno sie na nia umawiac, zeby nie pocalowac klamki, ale nie musi to byc miesieczne wyprzedzenie, wystarczy 2 dni. tak samo nie rozumiem co masz przeciwko comiesiecznym wizytom po czynsz. mialam tak w 1 mieszkaniu i uwazam ze to ok, bo przynajmniej nie ma niespodzianek przy zdawaniu mieszkania, wlasciciel sam wie ze wszystko jest ok. chociaz tamten pan akurat mnie wkurzal bo lubil sobie pogadac i majac do obrjscia cala kamienice, czasem sie nie wyrabial w 1 dzien.

Odpowiedz
avatar halboot
24 24

Byłem w życiu i w sytuacji wynajmującego i najemcy. Jako wynajmujący miałem komplet kluczy "w szufladzie" - na wszelki wypadek - ale o niezapowiedzianym nalocie nie było mowy. Klucze jednak się kiedyś przydały, jak jeden z najemców (student) swoje zostawił w domu, a współlokator nie dojechał; Zamiast dryndać kilkaset km do rodzinnego domku wziął moje.

Odpowiedz
avatar archeoziele
24 24

Klucze zawsze należy mieć. Bo co np. w sytuacji, gdy wynajmujesz mieszkanie starszej pani? Pani od tygodnia nie daje znaków życia, sąsiedzi się martwią i dobijają. W końcu ktoś dzwoni po właściciela. Lepiej żeby właściciel sam drzwi otworzył, niż gdyby straż miała je wyważać.

Odpowiedz
avatar Kanna
4 12

Ja również zgodzę się z bututa. Sama wynajmuję mieszkanie i chce się w nim czuć swobodnie. Właściciele nie mieszkają w tym samym mieście, więc nawet nie bardzo by mogli sprawdzać stan mieszkanie. Ostatnio akurat byli w mieście to zadzwonili spytać czy mogą zajść na chwilę zobaczyć i jeszcze przepraszali za kłopot ;)

Odpowiedz
avatar czarnaczarna
11 11

@butelka: ja osobiście wolę wpłacać na konto pieniądze za wynajem, pomijając że później w razie jakichkolwiek wątpliwości mam dowód że płaciłam na czas (a na różnych właścicieli i sytuacje można trafić) to nie muszę dostosowywać swojego planu dnia/tygodnia raz w miesiącu aby ktoś mógł przyjechać. Miałam kiedyś taką właścicielkę która potrafiła spóźniać się ok 3godz aby odebrać kasę i jeszcze po telefonie do niej stwierdzała że jednak nie przyjedzie i przekładała wizytę i jeszcze miała pretensje że termin przez nią podany mi nie pasuje.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

oczywiscie to zalezy od sytuacji, ja w sumie tez wolalam przelewy, ale akurat w tamtej sytuacji nie byl to problem, bo wystarczylo ze 1 osoba byla, wlasciciel mial cala kamienice i duzo czasu wiec jak kogos nie bylo przychodzil nastepnego dnia. mowie tylko ze sa tez plusy takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar superblume
5 5

Dwie rzeczy: 1. Jednym z punktow w naszej umowie (mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu) pisze, ze wlasciciel ma prawo do odwiedzin raz do roku, pod warunkiem, ze ustali z nami termin wizyty z kilkudniowym wyprzedzeniem. Tym samym nie ma prawa wchodzic do mieszkania pod nasza nieobecnasc. Z mojego punktu widzenia ma do tego prawo jak najbardziej. Mieszkamy tu juz 4 lata, a odwiedzin jeszcze nie bylo, co swiadczy o jego przezornosci. 2. Wlasciciel ma tez nasze klucze (zapasowe oczywiscie), chociazby dlatego aby moc je w razie czego dorobic. Faktycznie zdarzylo sie, ze zgial mi sie moj klucz. Dorobic sie nie da, gdyz klucz jest tak jakby zaszyfrowany i nikt poza wlascicielem nie moze go dorobic. Odkad to wiem, czuje sie tez spokojniej :)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

dokładnie.. na moim poprzednim mieszkaniu potrafiliśmy z współlokatorem zastać karteczki typu "proszę utrzymywać większy porządek w kuchni i łazience", co ciekawe ten porządek BYŁ, a nieporządkiem okazał sie garnek po spaghetti odmakający w zlewie... i tez refleksja, ile ja mam lat by mi czystośc sprawdzać? i zaraz potem druga- ciekawe czy w naszych pokojach tez coś sprawdza i grzebie...

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

refleksja inna kiedyś dawno kupiliśmy z byłym mieszkanie, on wypłynął na dyżur ( SG), ja wyjechałam na kolonie, w mieszkaniu została koleżanka Aga przebierała się właśnie w salonie ( bo czemu nie, skoro nikogo innego nie ma) i pyk- otwierają się drzwi wchodza 2 babsztyle i od razu z mordą na nią - co pani tu robi?! - mieszkam...? dodam, że baby były ze spółdzielni i ani o dzwonku do kraty przed mieszkaiem, ani o dzwonku czy też pukaniu do drzwi wejściowych pomyśleć nie raczyły... w ziwązku z powyższym nie wyobrażam sobie niezapowiedzianych wizyt najemcy, w mieszkaniu, które opłacam mogę sobie choćby nago chodzić i seks uprawiac w korytarzu i niekoniecznie chciałabym by w takim momencie bez zapowiedzi otworzyły się drzwi a o kwestii płatności- jakoś niekoniecznie chcę się poruszac z np. 1500 po mieście, albo trzymac takie pieniądze w domu...

Odpowiedz
avatar maupa
3 3

O ile dobrze kojarzę, to takie niezapowiedziane wizyty w wynajmowanym mieszkaniu są nawet niezgodne z prawem. Kiedyś szukałam informacji na ten temat i znalazłam jakieś opinie to potwierdzające.

Odpowiedz
avatar zielonylis
7 7

chcesz powiedziec, ze sie boicie, ze sie na was zemszcza? no to nieciekawie, wspolczuje.

Odpowiedz
avatar halboot
20 20

1 - Nie odpuszczać $ 2 - Za produkcję i rozpowszechnianie filmów z udziałem zwierzątka jest paragraf - polecam porozmawiać z innym policjantem. 3 - niepodanie numerów odznaki podczas interwencji kończy się na dywaniku u komendanta

Odpowiedz
avatar LittlePretty
11 11

Osobiście odradzam Ci takie "niezapowiedziane wizyty". Od października wynajmuję pokój w dużym domu. Właściciel wpada nam bez zapowiedzi średnio 3 razy w tygodniu, nigdy nie wiadomo kiedy się go możemy spodziewać. Kiedyś z samego rana przyszedł z "fachowcami" aby ocieplić nam sufit- co z tego, że część dziewczyn nie miała wtedy zajęć, fora ze dwora na cały dzień, rzeczy zostaw w pokoju pan fachowiec nie ukradnie. Po kłótni jednak z tego zrezygnował. Innym razem (także miałam wtedy wolne na uczelni, późno położyłam się spać z myślą, że do południa nie będę musiała ruszać się z łóżka) koło 9 rano słyszę puknięcie w drzwi. Nie zareagowałam, byłam zaspana, mogło mi się wydawać. Po chwili słyszę, że ktoś z 2 strony wkłada klucz do drzwi i próbuje otworzyć. Pan Wielce Wielmożny Właściciel myślał, że nie ma mnie w pokoju i próbował do niego wejść, jednak mój klucz był w drzwiach i nie umiał ich otworzyć (do tej pory nie wiem w jakim celu chciał to zrobić). Pomijam już fakt, że kiedy wyjechałam na Wszystkich Świętych do domu, wszedł do mojego pokoju żeby zakręcić i tak skręcony do koniecznego minimum kaloryfer. Po 2 dniach w pokoju miałam jakieś 10st. A co jeśli coś z pokoju by mi zginęło?

Odpowiedz
avatar butelka
7 7

a no bo co innego mieszkanie a co innego stancja, niestety jak sie mieszka w pokoju w domu w ktorym mieszka wlasciciel ( albo tuz obok ) to standardem sa opisywane przez ciebie zachowania, mialam znajome ktore tak mieszkaly. i to jest najgorsze co moze byc, juz lepszy akademik z lazienka na pietrze i bez lodowki.

Odpowiedz
avatar LittlePretty
5 5

Tylko, że właściciel mieszka na 2 końcu miasta i naprawdę nie ma po co tu włazić prawie codziennie, tym bardziej kiedy nas nie ma. A osoby tu mieszkające mają 19-32 lat, więc jak dzieci pilnować nas tu nie trzeba.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

pierwsze co pomyslałam- mieć swój zamek i znajomego ślusarza, i robić manewr w każdym nowowynajętym pokoju/mieszkaniu. ot tak, dla pewności.

Odpowiedz
avatar hanika
0 12

no cóż...może to i piekielne ale wynajmuję mieszkania oraz lokale od kilku lat i zawsze pierwsze co robię to wymieniam zamki. Właściciel wpuszcza mnie do czterech gołych ścian a ma mieć dostęp do moich rzeczy i sprzętów (mieszkanie) czy towaru (lokale)?!Niestety podjęcie decyzji: chcę wynająć ,wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami w stosunku do nieruchomości. Oczywiście można w umowie zawrzeć punkt o częstotliwości wizyt kontrolnych ale NIGDY nie należy tego robić bez zapowiedzi bo można narazić się na zamknięcie drzwi przed nosem (nie wpuszczam bo mam brudne gacie na stole :P).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

Oni mogli zniszczyć wasze mienie, wy powinniście zniszczyć im życie, a zemsty się nie bójcie, bo jeśli zechcą to i tak wam coś zrobią. Jedynie polecam spróbować przenieść rozprawę poza lokalną społeczność, coś czuję że nie tylko policjanci to ich "znajomi".

Odpowiedz
avatar Pelococta
2 16

Na niezłych ludzi trafiłeś... :)) Ale i tak doczepię się tego psa nieszczęsnego :P co to za praktyka - pojawia się dziecko, to zwierzę won. To nie jest rzecz... Psa nie bierzesz na ozdobę, tylko przyjmujesz do swojego życia z pełną odpowiedzialnością jako członka rodziny, na kilkanaście lat. Nigdy nie zrozumiem takiego odstawiania zwierzęcia. Nawet jeśli trafia potem do dobrego domu. Serce by mi się rozpadło, gdybym miała oddać swojego czworonoga. Taka refleksja, bez oskarżeń.

Odpowiedz
avatar seera
4 8

A zauważyłaś że dziecko jest alergikiem?Więc chyba nie oddali psa "bo tak" tylko ze względu na dziecko.

Odpowiedz
avatar Pelococta
0 8

"zgodnie z założeniami po urodzeniu się córki sierść zamieszkała u rodziców" zasugerowałam się tym zapisem - było założenie, że jak urodzi się córka to psa oddajemy. I powtarzam, nie czepiam się, każdy postępuje według swojego uznania. Wyraziłam tylko refleksję, że osobiście nie byłabym w stanie tego zrobić...

Odpowiedz
avatar MyCha
5 9

Cóż ja jeśli miałabym wybierać pomiędzy dzieckiem z alergią, a psem wybrałabym dziecko. I chyba jest to pogląd większości.

Odpowiedz
avatar bukimi
7 9

@MyCha - myślisz, że alergia dziecka też była "zgodnie z założeniami"? Zgadzam się z Pelococta, że skoro oddanie psa było wcześniej planowane, to nie miało w takim razie żadnego związku z alergią.

Odpowiedz
avatar Pelococta
-2 2

bukimi, dokładnie :) @MyCha - nawet jeśli córka jest uczulona, znasz coś takiego jak odczulanie? Profesjonalnie przeprowadzone daje szansę nie tylko na pozostawienie czworonoga, ale przede wszystkim przyjemniejsze życie dziecka, bez zamartwiania się o własny stan zdrowia gdy znajdzie się w miejscu występowania alergenów.

Odpowiedz
avatar SoSilly
2 6

Pies trafił do lepszych warunków więc nie rozumiem o co ten hałas? Jakbyście nie zauważyli pies był z tych większych. Kocham zwierzęta ale faktem jest że nie wszystkie psiaki są w 100% przyjazne bez względu na wychowanie. Mój owczarek jako zabawę traktował kłapnięcie mnie lekko w rękę i ucieczkę. Mi nic się nie działo ale noworodkowi mógłby zrobić krzywdę. Częso pod filmikami na którym widać dziecko obok psa widzę mnóstwo komentarzy że przecież to niebezpieczne. I faktycznie, różnie się dzieje. Właściciele znają swojego czworonoga najlepiej. Skoro Ci stwierdzili że istnieje nawet 1% szansy na to że pies mógłby zrobić coś niewłaściwego czy niebezpiecznego, zagrażającego zdrowiu dziecka, to absolutnie im się nie dziwię. Tym bardziej że pies nie trafił do schroniska ani na ulicę. Trafił do osób które doskonale znali a do tego ma się gdzie wybiegać ;) Więc nie rozumiem o co takie halo.

Odpowiedz
avatar redempek
12 12

Za ową historię daję plusa. Choć muszę i łyżeczkę dziegciu dorzucić. Co prawda nie dotyczącą bezpośrednio tej hiostorii, ale jednak. W swoim czasie też byłem "na wynajmie". W zasadzie niezpowiedziane wizyty przedstawicieli właściceli rzadko się zdażały, ale mieli swoje klucze. Po jakimś czasie się zorientowałem, że spora część tych wizyt odbywała się... pod moją nieobecność. Po czym poznałem? Po rachunkach za prąd i wodę. Pewnego dnia znalazłem nawet zapomniany proszek do prania - wiedziałem, że nie mój. Czarę goryczy przelało nieoczekiwane spotkanie w momencie dużo wcześniejszego powrotu z pracy - w przedpokoju znajdowały się dwa worki wypranej, jeszcze wilgotnej odzieży, a z łazienki dobiegały wesołe głosy i westchnienia świadczące o bardzo dobrej "zabawie". Tego samego dnia wymieniłem zamek i powiadomiłem właścicieli o całej sytuacji i o wymianie zamka. W "nagrodę" dostałem wypowiedzenie, bowiem "oni sobie nie mogą pozwolić na to, aby nie mieć dostępu w każdej chwili do swojej własności". Dziś jedynie o tym cyrku przypomina mi "zabawka" zostawiona w pośpiechu przez owych przedstawicieli właścicieli, którą to zabrałem na pamiątkę i trzymam na półce z innymi, nieco mniej "ludzkimi" trofeami i nagrodami.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

moja babeczka naliczała nam opłaty za zuzycie mediów... tyle że w 3 pokojach mieszkaliśmy my z kolega, w 3cim czasem turyści a wiadomo jak to jest kiedy płacisz np. 100 zł/noc- zuzywasz wody i prądu ile chcesz/ile potrzeba/ile wlezie ( a przynajmniej tak zużywali wspomniani turyści- były np. kąpiele 3 razy dziennie, mimo, że z domu prawie nie wychodzili)... i taaaaak, okoazało się, że to my płacimy za media zużyte przez turystów...

Odpowiedz
avatar mentor
-4 10

Zakończenie miało mnie zaskoczyć. Nic mnie nie zaskoczyło.

Odpowiedz
avatar jocker
4 4

Świetny pomysł z tym numerem. Dla zainteresowanych google i 4 link.

Odpowiedz
avatar calvados
1 1

A później prosto na twarzoksiążkę i... wszystko jasne. Szkoda psiny, po zdjęciach widać, że ładny egzemplarz ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

Nooo i wlasnie tu mi sie cos nie zgadza... Kilka zdjec na fb jest zrobionych w mieszkaniu, ktore bynajmniej nie wyglada na meline... Trochu to dla mnie smierdzi I wyglada, jakby ten Pan bardzo autorowi historoii w czyms podpadl i to ma byc jakis sposob na oczernienie tego ostatniego.

Odpowiedz
avatar Smena
0 0

Numer (NIP) wystarczy wpisać w wyszukiwarkę firm na www.ceidg.gov.pl Od razu pokazują się dane faceta.

Odpowiedz
avatar SoSilly
2 2

Mój tata wynajmował mieszkanie gdy pracował w delegacji. Było to mieszkanie córki szefa firmy. Poprzedni lokatorzy urządzili sobie w nim burdel a córka znalazła po ich wyprowadzce jeszcze 2 wibratory. -.- Nie mogę uwierzyć jaką cierpliwością wykazali się sąsiedzi. Może powinniście zgłosić gdzieś sprawę zaniedbania przez policjantów?

Odpowiedz
Udostępnij