Historia idontlove87 o niecodziennej zawartości golonki, przypomniała mi moje rybki...
Wracałam wieczorem z pracy padając prawie na nos, w pobliskim sklepie kupiłam sardynki w puszce. Całą zawartość puszki wyrzuciłam na papierowy talerzyk wzięłam bułkę, widelec i poszłam przed telewizor. Światła pogaszone więc nawet nie wiem co jem, patrzę się w ten ekran i usiłuje nabić rybkę widelcem ale nie mogę, no nie mogę, ta rybka jakaś taka twarda, że widelec się poddaje. Umęczona walką z rybką wstaje, idę do kuchni, zapalam światło i widzę coś co na pewno rybą nie jest... proszę o to dowód:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/7dabb418aa89ef64.html
Mimo zdjęć, wysłanych kilku maili, nie usłyszałam nawet przepraszam, właściwie to nic nie usłyszałam, bo nikt nie raczył odpisać na maila ...
ps. Może ktoś wie co to za stwór?
własny dom
No co, rybka-robaczywka. W śliwce z kompotu też czasem nie wiesz kto mieszka :) Brrr, współczuję, dziękuj widelcowi że Cię uchronił.
OdpowiedzUff, jak to dobrze, że nie udało Ci się tego paskudztwa wziąć do ust...
Odpowiedzciemno było, pewnie bym nawet nie wiedziała, że zjadłam coś takiego, no chyba, że smakuje tak jak wygląda:)
OdpowiedzOj, wydaje mi się, że poczułabyś ; ) to coś raczej nie smakuje jak sardynka, i coś mi mówi że smak ma co najmniej paskudny ; P
OdpowiedzWydaje mi się, że to może być pasożyt ryb (nazwa jak na złość uciekła), który instaluje się w jamie gębowej ryby zastępując jej język - tylko osobnik takiej wielkości raczej nie żerował na sardynce.
OdpowiedzO tym samym pomyślałem. Oto nasz bohater: http://en.wikipedia.org/wiki/Cymothoa_exigua
OdpowiedzSwoją drogą – fascynujące stworzenie.
OdpowiedzAż mi się niedobrze zrobiło :x I weź tu jedz cokolwiek w puszce.
OdpowiedzParę lat temu jadłam rybę w puszce (owalna puszka, jakaś ryba w pomidorze) i nagle coś mi zachrzęściło pomiędzy zębami. Ot, dostałam "kawior" w gratisie. To był ostatni raz, kiedy zjadłam taką rybę w puszce. Od tamtej pory sięgam co najwyżej po tuńczyka w wodzie, bo tam wszystko wyraźnie widzę i do tego kupuję produkty nienaszpikowane żadnymi chemikaliami, więc podobne akcje już mi się nie zdarzają, ale ostrożność pozostała :)
Odpowiedz@Mirame Boję się, ze sam tuńczyk jest już wystarczająco naszpikowany chemikaliami. Niestety.
OdpowiedzJako wegetarianin akurat ryb nie jadam, ale i w innych produktach można znaleźć niemiłe niespodzianki. Krótka lista moich znalezisk: 1. Winogrona A wśród nich małe, pełzające robale. 2. Konfitura z wiśni Chyba klasyk- kto nie znalazł kiedyś zamarynowanego żyjątka w słoiku owoców? 3. Mąka Z dodatkiem podskakujących robaczków. 4. Groszek konserwowy Z wielką, czarną larwą wśród ziarenek. Na szczęście pływała na samym wierzchu i nie zdążyłem jej skonsumować. 5. Mrożone grzyby To była prawdziwa menażeria. Po rozmrożeniu okazało się, że cała paczka pierońsko drogich delikatesów jest naszpikowana podłużnymi, żółtymi robakami (dłuższymi i krótszymi). To taka moja niechlubna top 5.
OdpowiedzJako osoba z robakofobią na pewno dostałabym zawału po takim wydarzeniu. :D I każdy następny posiłek poddawałabym półgodzinnym oględzinom. To ze zdjęcia wygląda jakby się gotowało do skoku ;_;
OdpowiedzMówisz, że przypomina ci facehuggera z "Obcego"?
OdpowiedzBardziej w sumie przypomina tę następną formę, która wyskakuje z trzewi jakiś czas po tym jak facehugger się "zainstalował".
OdpowiedzPowiem szczerze, że jak dla mnie obcy wyglądał lepiej niż to. :D Wszystko co wygląda jak larwy to najobrzydliwsze stworzenia na świecie!
Odpowiedzale przecież facehugger to jest larwa ;)
Odpowiedz@WormTed > następną formę, która wyskakuje z trzewi To się nazywa chestbuster :)
OdpowiedzNapisałabym do sanepidu, aż mi kolacja do gardła podeszła jak to zobaczyłam :(
OdpowiedzJa wiem, że to w dużej mierze kwestia zbliżenia, ja w kwestii różnego robactwa raczej mało strachliwa jestem, ale patrząc na tego niespodziewanego gościa czuję się nieswojo. Z drugiej strony gdyby mnie niespodziewanie zapuszkowali a po wyjściu zaatakowali olbrzymim widelcem też bym pewnie miała taką minę ;)
OdpowiedzWszystko w porządku,UE ostatnio promowała spożywanie robali w celu uzupełnienia białka :D Teraz taki płód ludzika Michelin nie da mi spać...
OdpowiedzNiech uczciwie w składzie to białko dopiszą, to będzie w porządku ;)
OdpowiedzKiedy tak patrzyłam na tego robaka przypomniała mi się historia mojej nieżyjącej babci. Kiedy była małą dziewczynką (a czasy to były przedwojenne, wodę się ze studni czerpało)jadła na obiad kluski i nie mogła sobie z jedną poradzić w końcu zdesperowana woła mamę " mamo bo co ja tą kluzię na łyżkę wezmę to ona mi hop z powrotem na talerz", tak moi mili Państwo to była ledwo żyjąca mała żabka :)
Odpowiedz"Matulu, matulu, ta Pyza ma oczy Ja Pyzę na łyzę a ona jak skoczy" ;)
OdpowiedzLarwa żyjąca w rybach xd :(
OdpowiedzDo tej pory nic mnie nie ruszało(tzn żadna historia),ale po zobaczeniu tego zdjęcia zbiera mi się na wymioty-przed chwilą zjadłam śledzie z puszki:(
OdpowiedzJesteś pewna, że to były śledzie;> ;)
OdpowiedzCholera... A ja szproty w pomidorach :(
OdpowiedzNie lubię ryb. Teraz nie lubię ich jeszcze bardziej, Bleeeeee.
OdpowiedzRyby są niezwykle zdrowe, a te świeże, nie z puszki, to jeszcze pyszne :)
OdpowiedzŻyło to jeszcze?
Odpowiedznie żyło, było bardzo dobrze zakonserwowane temu takie twarde i nie dało się na widelec nabić ;)
OdpowiedzAh to jednak nie było świeże więc dobrze że nie zjadłaś :P
OdpowiedzWyplułabyś...masakra,teraz to ja się cieszę że miałam tylko kawał metalu,bo po tym jak nic bym zwymiotowała....
Odpowiedzjaki słodziak :)
OdpowiedzWitam Trochę offtopic,ale... -Mamusiu-to jajeczko jest nieświeże. -Synek jedz.Masz to zjeśc i koniec. -Mamusiu-a czy nóżki i skrzydełka też mam zjeśc?
Odpowiedze-maile to bardzo prywatna korespondencja. Znacznie lepsze efekty daje wstawianie postów na publicznych profilach firmowych (a fanpage na facebooku ma teraz każdy). Firma czuje się wtedy zobligowana do odpowiedzi na post psujący jej wizerunek (no chyba, że go usunie, ale to zazwyczaj strzał w stopę :D). Jak chcesz zrobić aferę to możesz też spróbować portal wykop.pl, jego społeczność jest wiele razy większa od tej na piekielnych i odzwe może być też większy. No i oczywiście zgłoszenie sprawy sanepidowi - ale to już w ramach prywatnych, a nie nagłaśniania :)
OdpowiedzChyba już będę głodna chodzić ale nic z puszki nie ruszę:/ Raz tylko(a może aż raz) znalazłam robaczka w jogurcie jagodowym. Na moje nieszczęście rozmiarowo i wyglądem przypominał jagodę, tylko nóżki mnie zastanowiły;)
OdpowiedzFuj. :( Chyba jednak moja obsesja do oglądania każdego pożywienia 10 razy mogłaby się w takim wypadku przydać. Koszmarnie się brzydzę wszelkich robali i zawsze się boję, że znajdę coś w jedzeniu albo piciu. W nocy podświetlam sobie szklankę od spodu, jak chcę się napić, żeby zobaczyć, czy nic w niej nie pływa. Kiedyś sobie pomyślałam: "Oj tam, jak ostatnie 100 razy nic nie było, to po co mam znowu sprawdzać?" i już miałam się napić, ale jednak coś mnie tknęło i sprawdziłam, a tam w soku pływa gigantyczna ćma i wyciąga czułki w moją stronę. Boże.
Odpowiedza może on ma na imię Pszemek?!
OdpowiedzA ja bym go wrzuciła w słoiczek i dała imię, urocze toto :D
OdpowiedzMało co widać.
OdpowiedzTo powiem Wam lepsze hahahahahaha moj mąż zrobił sobie kiedyś owsianke, i tak je i je i nagle coś mu się zaczęło ciągnąć, jakby pajenczyna... Pomyslał, że to korzuch z mleka i jadł nadal aż w pewnym momencie na wierzch wypłynęła zielona, napęczniała gdzieś z 1,5cm. larwa. Reakcja- wiadomo, mnie i jego cofnęło, zaczelismy przeglądać szafkę, okazało się że zalęgły się mole spozywcze (prawdopodobnie przynieśliśmy wraz z zakupami z Auchana), wszystko (kilka rodzajów mąki, makarony, kasze, ryż, suszone grzyby, płatki śniadaniowe, owsiane) trafiło do kosza, na każdym nowym opakowaniu mąki pod zagięciami papierka były male kokony (swoją drogą nie wiem skąd tak duza larwa w owsiance, bo albo zbieg okolicznosci i to larwa czegos innego, albo tak napęczniała podczas gotowania), w makaronach otwartych na dnie pełno białych kuleczek-jajeczka? to samo w suszonych grzybach, ktore byly w zakreconym pojmniku, w woreczkach ryzu kokony! w szafce latały sobie te mole :D juz chyba ze 4 lata nie jem płatków śniadaniowych, zanim zagotuję makaron czy ryż oglądam woreczki, nawet w sklepie przed zakupm mąki odwijam trochę papierek zeby sprawdzic czy niczego tam nie ma :D
OdpowiedzWalczę z tym paskudztwem od prawie roku, i już wydawało mi się że spokój, że się pozbyłam, bo od 3 miesięcy nie widziałam ani larwy, ani latającego osobnika, do lepów się nic nie przyczepiało, a tutaj nagle 3 dni temu jeden mi przed oczami przeleciał. Znowu przegląd szafek, nic nie znalazłam, ale profilaktycznie wszystko zamknęłam w szkle i w lodówce, bo co robić, tylko głodem je brać... Wcześniej wyrzucałam wszystko, zalęgły się nawet w herbacie! Torebka z kminkiem się ruszała, tak samo proszek do pieczenia i cukier wanilinowy, a nawet kakao :/ Teraz wszystko niby ok było, ale wolę na zimne dmuchać. A do owsianki wam pewnie wpełzło paskudztwo :( Najgorzej mam jak odwiedzają mnie znajomi, panicznie sprawdzam czy jak robię herbatę to nic nie wypłynie na wierzch :/
Odpowiedzjak herbata jest w torebkach to pół biedy, jesli to zagniezdzi się wewnatrz hahaha :D Ja wtedy domestosem ta szafke umyłam, zawartość wylądowała w koszu :D teraz juz nawet w sklepach sprawdzam towar w tych papierowych opakowaniach: mąka, owsianka, bo to często najpierw leży gdzieś w magazynach i wiadomo ze różne cuda mogą się wylęgnąć. W domu wszystko tez co jakis czas sprawdzam. Z tego co wyczytałam aby mole się wylęgły wystarczy ponoć wilgoć, ale sama juz nie wiem czy to od tego :D w każdym razie trzeba być czujnym i najlepiej sprawdzić raz na jakiś czas.
OdpowiedzBabcinym sposobem, umyć szafki octem.
Odpowiedzoj nie, herbatę w torebkach też potrafią zaludnić... Tak jak w_redna od kilku miesięcy walczę z tym paskudztwem, najbardziej uroczy był właśnie moment z herbatą ekspresową - zaparzyłam, siadam przed komputerem i popijam. I w pewnym momencie czuję, że mam coś na wardze - taak, to była larwa...
Odpowiedzw_redna - wyrzuć wszystkie lepy na mole. Tylko je ściągasz. W lepie jest feromon wabiący dla panów moli.<br> Walczyłam z nimi bardzo długo. Zalęgły mi się pod... tapetą. Prawdopodobnie w kleju były jajeczka - no bo jak inaczej? Potem okazało się że są też za tylną dyktą szafek. Tą ścianką tylną, między nią a bokami. Na mole spożywcze prawie nic nie działa. To są takie gnoje, że przetrwają naprawdę sporo. <br>Wszystkie środki na mole ubraniowe są na nie za słabe. A większość na mole spożywcze, ale zabija tylko już latające osobniki, albo przywabia samce. Znalazłam jeden środek, który zabija też larwy - nie pamiętam jak się nazywa, ale był to koncentrat który rozrabiało się z wodą. Koncentrat na mole spożywcze. Co prawda miał ludziom nie szkodzić, ale tak pryskałyśmy po ścianach, szafkach itp, że obie walczące się pochorowałyśmy. Ale gdy profilaktycznie w tym roku, pryskałyśmy już normalnie, zgodnie z instrukcją to było ok ;) <br>Od tamtej pory (już ze 2 lata) jest spokój. Ale każdą świeżo kupioną mąkę, ryż, kaszę - przez 2-3 dni mrozimy. Tak na wszelki, jakby miałyby tam być jajeczka (same jajeczka bardzo trudno jest zlokalizować, dopiero jest to możliwe jak zacznie się robić kokonik).
OdpowiedzTeż uwielbiam rybki i fajnie by było się dowiedzieć co to za firma i co za konserwa dała Ci niespodziewany bonus w postaci obcej formy życia... X_x
OdpowiedzObstawiam, że jest to larwa gza końskiego, żyje w żołądku konia. Ciekawe skąd się wzięła w rybach. Może sardynki z konia jak kalmary ze świńskich odbytnic? http://qnwortal.com/modules.php?name=News&file=print&sid=406
OdpowiedzMinkę ma taką jak Stitch gdy się zgubił w lesie. Słodziaczek, miałbym traumę do końca życia :)
OdpowiedzMdłości na widok zdjęcia? Trauma? Niejedzenie już nigdy żarcia z puszek? Doprawdy, albo jestem jakiś dziwny, albo większość komentujących jest mocno przewrażliwiona. Fotografia pasożyta (zapewne skorupiaka, jak słusznie zauważyli przedmówcy) wystarcza, by dorośli ludzie piszczeli z przerażenia? Kuriozum. Swoją drogą wydaje mi się logiczne, że ryby morskie są gospodarzami wielu pasożytów - i że te pasożyty nie powinny być szkodliwe dla człowieka. Czym w takim razie się przejmować? Z drugiej strony jakoś mało kogo odrzuca perspektywa pałaszowania drożdżówki czy zapiekanki nieumytymi rękami - wszakże bakterii nie widać, więc nie są takie straszne.
OdpowiedzA dzisiaj kupiłam puszkę sardynek...
OdpowiedzNie wiem co to jest, ale z pewnością zdrowsze i bogatsze w potrzbne człowiekowi składniki niż ta ryba
OdpowiedzTa historia naprawdę mnie obrzydziła ;-(
OdpowiedzWspółczuję Ci takiego znaleziska - gdybym znalazła to w swoim jedzeniu, chyba bym rzygała dalej, niż widziała.
OdpowiedzTeraz już wiadomo skąd się biorą anorektyczki... Po takim widoku też bym nie chciała więcej wziąć jedzenia do ust X_X
OdpowiedzNie wiem jak to w Polsce, ale w kraju w ktorym zyje to ta sprawa jest dosyc prosta. Kupilas puszke z jedzeniem, w jedzeniu byl robak. W tym momencie robisz zdjecie, zatrzymujesz 'dowod' i udajesz sie do prawnika. Prawnik szybciutko sklada pozew o zaniedbanie ze strony producenta. Takie sprawy maja to do siebie, ze wygrana producenta jest niemal niemozliwa, dlatego po ujrzeniu pozwu mozesz z telefonem w reku czekac na kontakt i niewykluczone ze nie zdazysz wypic herbaty jak owy telefon sie odezwie. Dalej to juz od Twojej dobrej woli zalezy ustalenie satysfakcjonujacej Ciebie kwoty odszkodowania. Zadne nasylanie sanepidow, kontrol, obgadywanie nie zrobi wrazenia na takich firmach. Ale strata pieniezna i przede wszystkim wizerunku firmy zaboli najbardziej i niewykluczone ze ktos wyzej postawiony w firmie zastanowi sie nad usprawnieniem kontroli produktow w trakcie produkcji. Tak przy okazji, jesli chodzi o odszkodowania, to w podobnej sprawie gdzie 'robak' zostal znaleziony w pudelku z lodami, odszkodowanie zaplacone przez producenta wynioslo 50,000 euro. A wiec calkiem niezly bonus.
OdpowiedzNigdy na rybach nie byłaś? Przecież ryby się na robaki łapie.
Odpowiedzjakaś poczwarka, dlatego twarde.
Odpowiedz