Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zapisałam pewnej pani lek na cukrzycę. Początek leczenia, małe dawki, pełna edukacja…

Zapisałam pewnej pani lek na cukrzycę. Początek leczenia, małe dawki, pełna edukacja - co jeść, kiedy nie jeść, kiedy jeść :)

Jeszcze tego samego dnia wpada pan Mąż. Od wejścia oburzony, chce rozmawiać natychmiast, z manifestowanym niezadowoleniem czeka na koniec kolejki. Wreszcie wchodzi.

M: Pani zapisała żonie lek X!
J: Zgadza się.
M: Taki niebezpieczny lek!
J: Nie bardziej niż wszystkie leki...
M: Pani sobie żartuje, a ja dokładnie przeczytałem ulotkę! Proszę!
J: A co pan takiego tu wyczytał?
M: "X może powodować hipoglikemię, zawroty głowy, bóle brzucha..."
J: Jak każdy lek, proszę pana. A ideą działania tego leku jest powodowanie obniżenia cukru.
M: Ja wiem co to za świństwo! moja matka kiedyś też to brała! I miała potem amputowaną nogę!
J: To chyba jednak nie po tym leku...
M: Ale miała jak brała ten lek! Ja żądam czegoś innego!
J: Ale pan nawet nie jest upoważniony do wglądu w dokumentację, o decyzjach nie wspominając. A lek jest jednym z bezpieczniejszych, ma potwierdzoną skuteczność, wiele lat obserwacji. Owszem, trzeba kontrolować posiłki i poziom cukru, ale to raczej wina choroby, a nie leku. I jak każdy lek, przedawkowany będzie miał swoje zagrożenia. Nawet aspirynę można przedawkować.
M: Pani tak mówi, a przecież wiadomo, że pani zależy, żeby żona brała ten lek.
J: Zależy.
M: Właśnie! A dlaczego ten? A może pani ktoś zapłacił, żeby ten! Ja tu mam czarno na białym, że on jest groźny! A pani mi tu wciska, że dobry! Bo pani chce to sprzedawać! Pieniądze pani ma z tego!
J: Pan się zapomina.
M: Ja dopilnuje, żeby żona tego nie brała!
J: To jej pan zaszkodzi. Pan ma jakiś cel w szkodzeniu żonie? Zresztą, proszę iść do innego lekarza, dopytać, poczytać sobie i wtedy wrócić.
M: To pani nie zapisze nic innego?
J: Nie. Nawet mojej pacjentki tu nie ma. To komu miałabym zmieniać leczenie?
M: Ja tu jeszcze wrócę!
J: Zapraszam. Tylko może tym razem z żoną. Do widzenia.

Nie wrócił. Wróciła żona, pogadałyśmy na spokojnie, wytłumaczyłam jeszcze raz co i jak. Obiecała brać leki, ale umówiłyśmy się, że jakby mąż robił duże problemy, to pomyślimy o zmianie. Tylko na co? W końcu każdy lek w ulotce ma wymienione same powikłania...

A tendencja jest niestety coraz większa. Coraz częściej też przychodzą pacjenci dr Google, którzy przeczytali i wiedzą na pewno, że ten ból brzucha, to od nowotworu, zapalenia otrzewnej albo wytrzewienia. Od wczorajszego obiadu na pewno nie. Ale to temat na kolejną historię.

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kanna
14 18

Współczuję takich pacjentów ;) Moja ciocia nie musi google przeglądać, a i tak wywróży Ci cukrzycę, nowotwór i milion innych dolegliwości ;) Już się nauczono w mojej rodzinie, że jak coś komuś dolega to lepiej jej nic nie mówić, bo tysiąc chorób wymyśli.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
9 27

Niestety przekupywanie lekarzy przez koncerny farmaceutyczne, żeby zapisywali ich produkty to nie wymysł jakiegoś sfrustrowanego męża chorej na cukrzycę pacjentki. "Lobbowani" są też piszący nowe ustawy o refundacji leków, a podatnicy i pacjenci fundują te radosne zabawy.

Odpowiedz
avatar mape
3 11

Abstrahując czy przekupieni, czy nie- w zasadzie każdy lek ma "swojego" przedstawiciela, który się zajmuje jego promocją. I co, każda recepta jest wypisana z powodu przekupstwa? No nie dajmy się zwariować. Gdyby tak było, to biedni lekarze musieliby przestać leczyć, bo by nie mieli czym ;) Wszak każdy lek robi jakiść koncern.

Odpowiedz
avatar Taczer
11 15

Nooo... nie 'każdy lek ma swojego przedstawiciela'. Warto się dopytać o leki generyczne lub ich tańsze odpowiedniki, tańsze właśnie dlatego, że firma nie ładuje tyle w szeroko rozumianą promocję i reklamę produktu. Generalne lekarza nie interesuje cena leku, pacjenta owszem, nawet bardzo, zwłaszcza kiedy choruje na coś nieuleczalnego i będzie te recepty realizował co miesiąc do końca życia... jeśli mu na nie wystarczy kasy. Zachowanie męża oczywiście bez sensu i pozbawione elementarnej kultury.

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 11

Taczer, tańsze odpowiedniki nie są tańsze przez brak promocji. Po prostu przy tańszych odpowiednikach nie trzeba robić wszystkich badań, jakie są wymagane przy rejestracji nowego leku.

Odpowiedz
avatar Segat
2 6

Sam byłem świadkiem, siedząc w kolejce do (już na szczęście byłej) lekarki, kiedy wpadli przedstawiciele handlowi koncernu farmaceutycznego . Rozmawiając sobie swobodnie między sobą (byłem ostatni w przychodni, to się nie krępowali) stwierdzili, iż lubią wizyty u dr XYZ ponieważ "z nią zawsze idzie się dogadać". Pojawiło się też kilka innych dobitnych stwierdzeń, które z całą pewnością świadczyły, iż lekarka czerpie wymierne korzyści z przepisywania leków określonego koncernu. Nie dziwią mnie więc podejrzenia szarych ludzi.

Odpowiedz
avatar 12345
6 8

Często lekarze pytaja przedstawicieli o ceny leków - często od razu stwierdzaja, ze dany lek nie ma szansy wejscia, bo jest za drogi, i wolą przepisac stary lek. A z tymi wymiernymi korzysciami bym nie przesadzał - to jest czasem ksiazka, jednorazowy czajnik czy obiad z dostawa do przychodni, komu by sie oplacalo podrzednemu kowalskiemu fundować wycieczke za milion złotych na karaiby - ale wiadomo, WSZYSCY WIEDZO NAJLEPIEJ, A LEKARZE NIC NIE ROBIO INO BIORO ŁAPUWKI.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@12345: ,,Skutek uboczny - śmierć", polecam ;). Dobry marketing nie zawsze wymaga nakładów pieniędzy, trzeba podejść do tego odpowiednio.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
7 13

A moje doswiadczenie z pacjentami w Niemczech jest diametralnie inne niz u Traszki. Tutejsi, mimo bezproblemowego dojscia do internetu, maja przewaznie wprost podnoszaca wlosy na glowie niewiedze o wlasnych chorobach, ktorymi sie prawie zupelnie nie interesuja, nie mowiac juz o dolaczonych do lekarstw ulotkach z wyczerpujacymi informacjami. Sa wyjatki, ale tutaj pacjent przewaznie wierzy lekarzowi i ma do niego zaufanie, zostawiajac mu wybor odpowiednich do schorzenia medykamentow. Z przekupstwami lekarzy przez firmy farmaceutyczne, czyli placeniem im za zapisywanie ich lekarstw, to roznie bywa, ale o dziwo, NIE JEST TO W NIEMCZECH KARALNE, czego ja tez nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
5 27

Gdyby nie te afery z błędami lekarskimi, jak np pacjentka która zgodziła się przyjąć zastrzyk w miejscu i czasie co go lekarz chciał podać, i w nagrodę dostała salmonellę w kręgosłup (a teraz szpital nie chce płacić odszkodowania i uparcie się odwołuje), to nie miałabyś takich problemów. Niestety niektórzy lekarze udowodnili, ze wierząc lekarzom bezkrytycznie można iść do piachu albo na wózek. A wasze środowisko broni się nawzajem bardzo ładnie. Jakby było wiadomo, że lekarz który partoli traci prawo wykonywania zawodu, a lekarz który partoli bardzo idzie do pierdla, to co innego. Ale tak, to twoje środowisko doprowadziło do sytuacji, że zaufać wam to strach, bo mimo uznania winy i przyznania milionowego odszkodowania sprawcy nie mają nawet zawieszonego prawa wykonywania zawodu do czasu rozstrzygnięcia apelacji... A że nie wolno podać ich nazwisk publicznie, to pacjent nie wie, czy aby właśnie u jednego z nich się nie leczy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2013 o 17:13

avatar Traszka
4 24

Widzisz, tu jest problem. Ty widzisz powikłanie danej procedury jako partolenie. Ja po prostu wiem, że takie rzeczy się zdarzają. Ty byś chciał powsadzać konowałów którym nie idzie, ja wiem, że ten nie ma powikłań, kto nic nie robi. A przypadek salmonelli jest mocno dyskutowany w środowisku lekarskim i powiem Ci - nic tu nie jest pewne, oprócz tego, że pani miała pecha trafiła na pierwsze powikłanie. Bo klasycznym powikłaniem każdego zastrzyku jest na pierwszym miejscu zakażenie w miejscu wkłucia. I niczyja to wina. A to, że taki artykuł pojawia się tuż przed końcową rozprawą jest po prostu olbrzymim naciskiem na sąd. Ale to już temat na kolejną historię :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
9 23

Jeśli twierdzisz, że niczyją winą jest robienie zastrzyku w sali zamiast w zabiegowym, gdy wszystkim wiadomo że akurat wtedy szaleje w szpitalu salmonella (wg wyroku sądu nie mogło być mowy o niewiedzy), i to nie jest zaniedbanie tylko pech, to dla dobra twoich pacjentów szczerze życzę, żeby każdy 3 razy dopytał i wychodził z założenia, że możesz zaszkodzić nawet jeśli wiesz lepiej. Zakażenie w miejscu wkłucia gdy wkłucie było robione w gabinecie zabiegowym to pech. Zakażenie w miejscu wkłucia gdy było wiadomo że ta bakteria panoszy się na oddziale, ale do zabiegowego było za daleko, to zaniedbanie za które chciałbym wsadzać do pierdla. Taka różnica. Jak jej nie widzisz, mam nadzieję że stracisz prawo bądź możliwość wykonywania zawodu, nim i ty z głupoty czy lenistwa kogoś skrzywdzisz.

Odpowiedz
avatar notaras
7 13

@bloodcarver "sprawcy nie mają nawet zawieszonego prawa wykonywania zawodu do czasu rozstrzygnięcia apelacji... A że nie wolno podać ich nazwisk publicznie" A teraz wyobraź sobie coś takiego: Przychodzi pacjent do lekarza, ten wykonuje jakiś zabieg i nie z winy lekarza pacjentowi coś się stało. Pacjent podaje lekarza do sądu i wygrywa w pierwszej instancji. Teraz lekarz ma prawo się odwołać i z tego prawa korzysta (bo jest przecież niewinny), jednak w Twoim modelu w tym momencie traci prawo wykonywania zawodu i wszyscy dookoła dowiadują się, że przegrał sprawę. Z dnia na dzień traci źródło utrzymania i zyskuje opinię partacza której nigdy się już nie pozbędzie. Czy uważasz, że to model sprawiedliwy? Co do salmonelli, to ile zastrzyków było robionych na tej sali w czasie panoszenia się salmonelli i jak to ma się do średniego poziomu powikłań? I czy mogę prosić o jakiś link do tej sprawy?

Odpowiedz
avatar Boozar
0 2

Tu masz linki: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14939420,_Ja_wylam__To_nie_bylo_ludzkie___Sad__Chora_po_jednej.html#TRrelSST http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14939372,_Lekarz_dowcipkowal__ze_wpierw_wlozylam_sobie_palec.html#TRrelSST http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14950521,_Oby_pani_wygrala_____lekarze_tez_nie_sa_z_kamienia__.html#TRrelSST http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14955451,To_badanie_ma_byc_koronnym_dowodem_na_obrone_szpitala_.html#TRrelSST

Odpowiedz
avatar mrKabanos
1 1

@notaras chodzi o zawieszenie praw do leczenia do czasu wygrania/przegrania sprawy w sądzie (z apelacjami i kasacjami włącznie)

Odpowiedz
avatar notaras
3 3

@mrKabanos Czyli niesłuszne wyrobienie, lekarzowi opinii partacza i konowała (bo zakładamy, że lekarz jest niewinny). Taka opinia będzie się ciągnąć za lekarzem do końca kariery, która to będzie wyjątkowo krótka. Czyli pozbawisz niewinnego człowieka jedynego źródła dochodu i zawodu. Innego zawodu już się nie będzie w stanie nauczyć, bo po nastu/dziesięciu latach studiów i praktyki nie będzie miał siły, czasu i pieniędzy.

Odpowiedz
avatar bromba13
1 1

mrKabanos; a wiesz, że taka sprawa może trwać nawet kilka lat. I co wtedy? Tak źle, i tak niedobrze, a prawda jak zwykle leży pośrodku...

Odpowiedz
avatar smokk
10 10

Nie ma co się dziwić. Do mnie też ludzie przychodzą uzbrojeni w wiedzę z sieci i "ultra doświadczonych" forumowych mechaników. Cena postępu.

Odpowiedz
avatar Traszka
6 14

Wiem, nie dziwi mnie to. Raczej martwi, jak łatwo ludzie uznają się za ekspertów po przeczytaniu wikipedii i forów. Ale co się dziwić, kiedy w mediach brylują eksperci od katastrof lotniczych, za doświadczenie uznający latanie samolotami i oglądanie pękających parówek...

Odpowiedz
avatar Zunrin
-3 5

Cóż, osobiście takie podejście uważam za pokłosie przepisów nakładających obowiązki informacyjne o powikłaniach w ulotce. Każdy myśli, że jak jest powikłanie 1 na 1 mln, to akurat go trafi, bo jest wyjątkowy. Inna sprawa, że lekarzom zdarza się ignorować opowieści pacjentów o tym co im szkodzi.

Odpowiedz
avatar archeoziele
8 8

Wiesz, ja jednak wolę wiedzieć o możliwych powikłaniach. Żeby potem nie zastanawiać się, czy ta sraczka to po antybiotyku, czy kulinarnych eksperymentach brata.

Odpowiedz
avatar krogulec
9 13

Ja naprawdę się nie dziwie, że ludzie nie ufają lekarzom. Z ostatnich złych doświadczeń. Brata bolało (mniejsza co) > rodzinny> USG (nic nie wykazało) > chirurg > skierowanie do szpitala konkretnym podejrzeniem.Tak sprawdziliśmy na google. Objawy charakterystyczne i pasują do podejrzenia. Do szpitala przyjęli planowo w poniedziałek. Lekarz prowadzący to wiceordynator. Poniedziałek kroplówka, wtorek powtórzenie USG, które nic nie pokazało, trzeba robić badanie X lub Y stwierdza prowadzący. Środa, czwartek ciągle tylko kroplówki. Nadszedł piątek. Brat przygotowany, zawieziony do radiologa na badanie Y. Ten patrzy na opis podejrzenia i łapie się za głowę: - Panie , przy takim podejrzeniu nie robi się badań X i Y bo mogą nastąpić uszkodzenia narządu i ja za to odpowiadać nie będę. Tylko tomografia komputerowa. Brat lekko wkurzony wraca na oddział i sprawdza na google. Tak tych badań przy podejrzeniu zapalenia się nie wykonuje. Idzie zdenerwowany do wiceordynatora i się pyta dlaczego go skierował na badanie skoro groziło to uszkodzeniem i możliwym kalectwem. - Bo wie Pan myślałem, że się da. A to tylko badanie było wolne. Bratu opadły ręce i się pyta co z tomografią. - To trzeba by na przyszły tydzień załatwiać. - A kiedy konkretnie bo już 5 dzień leżę. - To trzeba załatwić. Roztrzęsiony tylko się odwrócił i poszedł się wypisać na własne żądanie i załatwiać skierowanie od chirurga z przychodni. Niestety teraz żałuje, że nie miał włączonego dyktafonu bo by nagrał wymuszanie łapówki. Wobec powyższego i własnych doświadczeń ja naprawdę się nie dziwię, że ludzie nie ufają lekarzom.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2013 o 23:14

avatar mrKabanos
1 7

Ja też się nie dziwie... Pół roku leczyli mnie na żołądek, w szpitalach mówili, że symuluje (jakbym kurffa nie miał co robić w nocy) a okazało się, że mam kamienie w woreczku żółciowym i stężenie tych enzymów (czy jak to sie tam zwie)przekraczało normę z 5 razy... (czytaj wypalało mnie od środka przez ponad pół roku)

Odpowiedz
avatar 12345
2 6

Ta, bo morfologii na wejsciu do szpitala się nie robi, i nie ma pogrubionymi literkami zaznaczonych podwyższonych wartosci. Seems legit.

Odpowiedz
avatar mrKabanos
-5 5

@12345 żeby się znaleźć na oddziale trzeba przejść przez SOR - a tam twierdzili, że symuluje i odsyłali z kwitkiem :)

Odpowiedz
avatar IPL
3 5

Czemu się dziwić? W Polsce każdy zna się na medycynie, piłce nożnej i polityce. Po co studiować i robić jakąś specjalizację skoro są ulotki, fora i dobra sąsiadka co na medycynie zna się, że ho, ho! Dolicz do tego nagłaśnianie w mediach błędów lekarskich i masz przepis na typowego, roszczeniowego i wszystkowiedzącego "bomisia".

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 5

Zapomniałeś o lotnictwie

Odpowiedz
avatar Bastet
3 3

No ale tu po prostu facet miał tez złe doświadczenia z tym lekiem - matka brała i nogę jej amputowali. Więc raczej nie "wujek google. Skojarzenie może i durne biorąc pod uwagę złożoność sprawy, ale skojarzenie i tyle.

Odpowiedz
avatar 12345
2 4

Brała doustne leki przeciwcukrzycowe, po x latach postępowania choroby w wyniku powikłań trzeba było uciachać nogę. Ot, filozofia. Pewnie lek x to jakas pochodna sulfonylomocznika, lek stosowany w leczeniu cukrzycy typu 2.

Odpowiedz
avatar xenomii
-2 8

Ja niestety z własnego, przykrego doświadczenia zaczęłam czytać ulotkę. Poszłam do konowała (akurat tego lekarza inaczej nie mogę nazwać), mówię mu historię mojej choroby, niezwiązanej z problemem, z którym do niego przyszłam. Informuję, że od wielu lat biorę leki takie a śmakie. Dostałam leki. W domu wzięłam tylko jedną tabletkę. Pokój zaczął wirować, każde poruszenie głową powodowało zawroty, miałam nawet uczucie ołowianych kończyn... Lek przestał działać, chwyciłam za ulotkę. I oczywiście jak wół było napisane, że przy lekach, które biorę nie mogę brać tego co mi dał konował... Kiedyś jeszcze jedno mnie zastanowiło: moja siostra miała problem z nerkami, lekarz dał receptę. Leki brała. Kilka dni później spotkałam znajomą, miała coś grypopodobnego i o dziwo dostała ten sam lek co moja siostra... Istnieją leki aż o takim "rozrzucie"?

Odpowiedz
avatar 12345
6 8

Tak. Biseptol, żeby daleko nie szukać. Wow, kto by pomyslał, że taką aspiryne mozna brać przeciwpłytkowo lub na ból głowy. Emejzing.

Odpowiedz
avatar WalkingDead
4 4

"Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania (...)" Takie trudne? :-) Ja czytam i żyję. Czytanie nie boli, naprawdę :-)

Odpowiedz
avatar IPL
6 10

Gratuluję narcyzmu. Szczerze. Nie spotkałeś w Polsce i za granicą nikogo poza tobą, kto by się dobrze znał na AZS? Napisz o tym książkę, może się ci niedouczeni lekarze czegoś dowiedzą z twojego bogatego doświadczenia i szerokiej wiedzy teoretycznej. Może przejmij katedrę na jakiejś Klinice Dermatologii lub Alergologii. Profesor będzie ci kawę przynosił, a ty będziesz oświecał nieuków. Znam wielu takich "specjalistów od swojej choroby". Najczęściej mają wiedzę wyrywkową i niepełną, często uzupełnioną przekonaniami z serii "mię się wydaje". O ile jeszcze można się zgodzić, że znają siebie i swój przebieg leczenia, to już ich przekonanie, że daje im to podstawę do uważania specjalistę od tej choroby u innych jest mocnym nadużyciem. Osoby czytające na temat swojej choroby, ale mające odrobinę pokory do medycyny, są najczęściej wymarzonymi pacjentami, bo świetnie się z nimi współpracuje. Za to wieloletni pacjenci, zadufani w sobie i przekonani niesłusznie o własnej mądrości, to skaranie boskie. Nie chodzi o to, że są aktywni w procesie leczenia, ale to, że dużo czasu zajmuje wybijanie im z głowy głupot, w które wierzą i walka z fochami, gdy lekarz nie chce robić tak jak oni sobie wymyślili. Na koniec muszę rozwiać twoje przekonanie o wyjątkowości twojej choroby. AZS jest bardzo częsty i lekarz rodzinny widzi kilku pacjentów z AZS tygodniowo, o dermatologach nie wspomnę. Nie jesteś jedynym przypadkiem na rok w POZ. Twoja choroba jest powszechna i trywialna.

Odpowiedz
avatar 12345
5 9

Na dermatologii co drugi pacjent leży z AZSem. To jedna z podstawowych chorób dermatologicznych. Przestań bzdurzyć, i wybierz się do pierwszego lepszego szpitala klinicznego.

Odpowiedz
avatar IPL
4 6

@Kuli, co ty bredzisz? Ja cię kiedyś leczyłem, że wyrzucasz mi brak skuteczności terapii? Te sterydy, które rzekomo przyjmowałeś, nie zaszkodziły ci przypadkiem na głowę? O jakich "was" piszesz? Masz może żal do wszystkich lekarzy? Znasz całe 80-tysięczne środowisko i każdy z nich ci zaszkodził? Jak znam życie widziałeś się z nie wiecej niż 100 lekarzami. Generalizowanie na tej podstawie jest godne dziecka z gimnazjum. Poza tym do kogo masz żal, że medycyna nie jest omnipotentna? Do lekarzy? Oni mają się czuć winni, że nie są wszechmocni i nie są w stanie uleczyć wszystkich chorób? Jeżeli jesteś w posiadaniu przełomowej wiedzy na temat leczenia AZS to się podziel z innymi, by lekarze mogli wreszcie leczyć skutecznie i bez efektów ubocznych. A jeżeli nie masz takiej wiedzy to zalecam odrobinę pokory.

Odpowiedz
avatar 12345
3 5

Tak, jeszcze powiedz, że lekarze to konowały bo nikt ci nie wyleczył choroby o podłożu autoimmunologicznym/alergicznym. To już będzie prześmieszne. :) Jak masz zamiar to inaczej leczyć niż gks/immunosupresantami i lekami antyhistaminowymi? Łazisz od lekarza do lekarza, i liczysz na cud. A że żaden lekarz nie zna twojego przypadku od pierwszego wejrzenia? Znajdź sobie jednego lekarza debila który bedzie ci przepisywał to, co chcesz, i sam się lecz. Każde leczenie ma działania niepożądane - rozumiem rozgoryczenie chorobą, ale to nie jest wina lekarzy, że od steroidów się tyje i rozstępy wychodzą. I nie zapomnij tego leczenia opisać - miliony osób czekają na przełomy w kwestii tej choroby, nie bądź egoistą. I jak ktoś napisał - AZS jest trywialny i powszechny, tylko nie ma jeszcze odpowiedniego leczenia na przyczyny choroby, można tylko próbować ograniczać objawy.

Odpowiedz
avatar IPL
2 4

Generalizacje na poziomie słabego ucznia gimnazjum. Coś w stylu: spotkałem trzech panów z nickiem na "k", którzy mieli impotencję, więc Kuli musi korzystać z Viagry, bo inaczej zalicza klapę za klapą. Nie powołuj się na statystykę, bo z twoich wypowiedzi wynika, że znasz się na niej jak na medycynie.

Odpowiedz
avatar notaras
3 3

@kuli Jak taki jesteś mądry, to przedstaw proszę swój tok rozumowania w kwestii statystyki dotyczącej lekarzy. Formalny model statystyczny, hipotezy, estymatory i te wszystkie inne pierdoły. Co prawda tego działu matematyki nie lubię za bardzo, ale miło będzie sobie poprzypominać pewne rzeczy.

Odpowiedz
avatar kuli
-4 4

Kolego notarasie, czy ty kpisz? Trzeba naprawde byc idiota, by na probie, powiedzmy, 30 lekarzy ktorych spotkalem, w ktorej tylko jeden poswiecil te 10 minut na wyjasnienie z jaka choroba mam do czynienia, jakie sa moje mozliwosci leczenia i jakie sa jego doswiadczenia z praktyki zawodowej, a cala reszta prezentowala bufoniade pokroju pana IPL, uwazajacych sie za zbyt wyksztalconych, by rozmawiac z prostym pacjentem, to trzeba totalnie nie miec pojecia o statystyce, zeby liczyc estymatory, gdy wynik jest tak ewidentny.

Odpowiedz
avatar IPL
2 2

Popatrz Kuli, sami idioci cię otaczają, tylko ty taki oświecony, wykształcony i inteligentny. To zaszczyt mieć z tobą do czynienia. Dasz autograf?

Odpowiedz
avatar notaras
3 3

@kuli Skoro wynik jest tak oczywisty, to na pewno nie będziesz miał problemów z przeprowadzeniem formalnego dowodu. W końcu znasz się na statystyce. A skoro na statystyce się znasz, to powinieneś wiedzieć, że dowód "bo widać" znajduje się gdzieś na poziomie szkoły podstawowej/przedszkola i w poważnej dyskusji może być przywołany, najwyżej jako chwyt erystyczny.

Odpowiedz
avatar nighty
6 6

Mój dentysta zabronił mi korzystania z dr Google przed wizytą u niego odkąd dr Google uznał że usunięcie korzenia zęba i resekcja korzenia zeba to jest dokładnie to samo. Dentysta stwierdził że ma serdecznie dosyć pacjentów którzy naczytali się "super skutecznych sposobów" na usunięcie kamienia nazębnego/wybielenie zębów/paradontozę/inne i doprowadzili sobie uzębienie do katastrofalnego stanu albo wpadają w panikę bo przeczytali niewłaściwy opis zabiegu i na wszelki wypadek unikają wizyty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2013 o 18:09

avatar Sarownica
-3 3

TO ZAPYTAJ TEGO LEKARZA DENTYSTE CZEMU FLUOR KTORY SZKODZI ZEBOM I SZKLIWU JEST POLECANY PRZEZ DENTYSTOW

Odpowiedz
avatar 12345
7 7

Pacjent u lekarza rodzinnego, któremu "coś ciekło z pępka" - on przybiegł do lekarza, bo w internetach przeczytał, że to zapalenie otrzewnej. Na pytanie, kiedy ostatnio mył pępek, odparł 'to pępek się myje?' 138 kilogramów wagi, 170cm wzrostu. Reszte dopowiedzcie sobie sami.

Odpowiedz
avatar Mirame
2 4

Mnie przeraża za to ilość leków w ogóle, którymi ludzie się w dzisiejszych czasach szpikują... Umniejsza się znaczenie zdrowego odżywiania i stylu życia, za to wymyśla coraz to nowe choroby i pigułki na wszystko, co tylko możliwe.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2013 o 21:07

avatar IPL
4 4

Większość leków zażywanych przez Polaków to "leki bez recepty". Nasi rodacy kochają tabletki, co w połączeniu z powszechnym przekonaniem, że znają się na medycynie, lokuje nas w czołówce europejskiej w kategorii konsumpcji farmaceutyków i parafarmaceutyków.

Odpowiedz
avatar WalkingDead
1 3

Ludzie starsi mają nieco inne spojrzenie na świat, niż młodsi. Nie widzę tu nic piekielnego, facet po prostu martwił się o swoją żonę. Pochwalam to. Każda kobieta by chciała, aby tak na stare lata się o nią martwił mąż. Nie nachodził cię 10 razy, był raz, aż tak cię to zabolało?

Odpowiedz
avatar mentor
0 0

A co do wiedzy medycznej wujka Google, to raz szukałem, co mogą oznaczać takie tak jakby grudki skóry na ramieniu - żaden brud, w jednym miejscu jakby coś się zebrało i uformowało w malutką kulkę. Dowiedziałem się, że to na 100% od dezodorantów i że to jest jakiś nowotwór... Śmiech na sali z tych wszystkich forumowych lekarzy :D

Odpowiedz
avatar nimikina
0 0

Ty się nie śmiej, ja mam grudki na skórze i dermatolog (taki żywy, co można pomacać, nie internetowy) stwierdził, że to przez nowotwór, to znaczy ogólne rozchwianie organizmu i zmiany tego co w sobie mam etc. Także wiesz, google googlami, ale jak coś Cię niepokoi - a takie grudki są niepokojące zawsze - to idź do lekarza. Bo nigdy nic nie wiadomo, lepiej sprawdzić za wczasu niż potem na cito czekać pół roku na jakiś zabieg ;3

Odpowiedz
avatar nick
-4 4

psioczysz na pacjentow google? 2 miesiace sie tulalem po lekarzach z bolami brzucha i nic. pozniej wzialem sie za wyszukiewanie objawow i nastepny miesiac spedzilem na przekonywanie lekarki na zapisanie mi np polprazolu. o dziwo dziala -.-

Odpowiedz
avatar kalaallit
1 1

W mojej miejscowosci z takimi lekarzami, jacy sa, to chyba tylko z google mozna przezyc... sytuacja 1: krotko po zapaleniu pluc przez 2 tygodnie meczy mnie kaszel duszacy mnie niemal w pozycji lezacej,bol w mostku, problemy z mowieniem i oddychaniem, ale goraczki, bolu miesni czy glowy niet. Lekarka bez nawet olsuchania mnie czy spojrzenia stwierdza "grypa, kazyd ma teraz grype, mozesz pic ciepla herbate. Albo zrobie Ci test na gruzlice... chociaz nie, i tak wyjdzie pozytywny. TO nic sie nie da zrobic". Na moja niesmiala sugestie, ze objawy pasuja do zapalenia tchawicy oznajmila "nie wiem, nie mialam tego na studiach". Ostatecznie dostalam inhalator dla astmatykow do ulzenia w kaszlu. Sytuacja 2: biore od lat leki, ktore w jakis sposob ograniczaja wchlanianie wit. b12 i kwasu foliowego z ukladu pokarmowego (nie jest to wspomniane w ulotce, a czytam je uwaznie), w zwiazku z czym regularnie dostaje anemii. Wkoncu mnie to poirytowalo, wygooglalam ta zaleznosc wraz z rozwiazaniami, pofatygowalam sie do jednego z lekarzy, ktory mi te leki przepisuje, jak i stwierdza w badaniach krwi niedobor ww witamin i zaleca tabletki, i zasugerowalam, ze suplementy doustne nic nie pomoga, wiec moze by sprobowac podac witamine bezposrednio do krwi. Ten spojrzal na mnie, jakby zarowka mu sie nad glowa zaswiecila, szepnal "no tak!" i przepisal mi b12 do podania domiesniowego. I wreczyl mi recepte na 5 ampulek, kilka strzykawek i platkow odkazajacych z porada "wstrzykuj sobie co 2 tygodnie". Nie odwazylam sie... Ale ampulki pomogly, podane przez pielegniarke :) niby takie proste, ale jakos 2 lekarzy na to nie wpadlo.

Odpowiedz
avatar vezdohan
5 5

Tak tak, ja miałem znajomego co taki lek na cukrzycę brał i umarł. Utopił się.

Odpowiedz
avatar zaklamana
1 3

Dobra dobra. Sugerujac sie ulotka leku ktorego biore, powinnam juz dawno nie zyc :D w skutkach ubocznych widnieje: nagła, niewyjaśniona śmierć o,O

Odpowiedz
avatar nimikina
1 1

A to przypadkiem nie jest tak, że kiedy komuś grupy ludzi testujących lek, choćby najniewinniejszy, się umrze w trakcie takich testów, to trzeba w ulotce uwzględnić, że lek może powodować zgon? ;3 Nie wiem w sumie, nie znam się, ale za to wiem, że większość moich leków ma jakieś straszne objawy niepożądane powpisywane. No np leki na astmę - duszności i kaszel. Ale to przecież objaw astmy, więc... :)

Odpowiedz
avatar Sarownica
-5 5

a ja sie czesciowo zgodze z mezem pacjentki, najbardziej dochodowy biznes na swiecie to farmacja,wiekszosc lekarzy zachowuje sie jak dilerzy -czyt 'jeszcze 3 recepty i jade na ibize' kiedy idzie sie na wizyte -miast okreslanych mianem ,za drogich' badan jestesmy faszerowani lekami.przemysl farmaceutyczny zas nie ejst nastawiony na WYLECZENIE a leczenie...to tragedia np ze, leki antydepresyjne - moga powodowac -jak widac na ulotce - mysli /sklonnosci samobojcze...ulotka informuje o tym co lek moze spowodowac 9nie w kazdym rzecz jasna przypadku)po to aby firmy mogly sie wylgac-napisalismy na opakowaniu -ostrzeglismy! jest wiele zaklaman w obecnym systemie leczenie - kapitalizm wstzymal rozwoj technologii - ,a la calkowite wyleczenie z chorob jest nieoplacalne,czemu lekarze nipoddaja sie chemioterapii - a wysylaja na nich pacjentow-czemu leki ktore nadal nie przynosza efektow -sa nadpolecane pomimo szkodliwosci?? BO TO BIZNES ANIE OPIEKA. ABY WYLECZYC NIE WYSTARCZY PODAWAC LEKOW -TRZEBA ZASTANOWIC SIE NAD PRZYCZYNA OBJAWOW MOI DRODZY LEKARZE.A POZA TYM WARTO SIE SKUPIAC NA PRZYCZYNIE SCHORZENIA A NIE LECZYC JEJ SKUTKI-CO NIE ZAPOBIEGA ROZWOJOWI ZLEGO STANU ZDROWIA.MOJ KOLEGA NA TEN PRZYKLAD ZMUSZONY BYL DO POCHLANIANIA DUZEJ ILOSCI SZKODLIWYCH LEKOW -ABY 'WALCZYC Z 'NADCISNIENIEM'.ZRUJNOWALO MU TO WATROBE-CO SIE OKAZALO PO WIELU LATACH DOWIEDZIAL SIE ,ZE PRZYCZYNA JEGO WYSOKIEGO CISNIENIA-NIE MUSI BYC TO CO U 1000 INNYCH PACJENTOW I KAZDEGO POWINNO SIE BADAC ODREBNIE,WYSOKIE CISNIENIE-MOWI ZE CIALO WALCZY BY Z CZYMS SOBIE PORADZIC, KREW ODPOWIEDZIALNA ZA TRANSPORT W CIELE - PRZYSPIESZYLA-PONIEWAZ KOLEGA MIAL PROBLEM Z NAGROMADZENIEM TOKSYN W ORGANIZMIE -A LEKARZE OBNIZAJAC MU CISNIENIE KRWI - NIE POMOGLI WCA...HISTORII MOGE MNOZYC MNOOSTWO - NIE UFAM LEKARZOM! A INSTYTUCJE ZAJMUJACE SIE 'LECZENIEM' LUDZI TO POWTARZAM JUZ DAWNO NIE POWINNY NAZYWAC SIE OPIEKA ...MOZE I UOGOLNIAM-ALE TAKICH PRZYKLADOW CALE MNOSTWO I KREW ZALEWA..

Odpowiedz
Udostępnij