Pracuję w markecie na dziale spożywczym. Wykładam m.in. słodycze. Ale nie o słodyczach będzie mowa.
W piątek 1 listopada, było święto, więc market był zamknięty, sobotę i niedzielę miałam wolną i do pracy przyszłam dopiero dziś na popołudniową zmianę. Jak zawsze, ogarniałam półkę ze słodyczami i oto znalazłam kiełbasę. Zawiniętą w worek, z nalepką "zapakowano dnia 31.10.2013". Czyli w czwartek. Kiełbasa leżała sobie wesoło w ciepełku przez prawie 4 dni wciśnięta głęboko w półkę, za kartony z batonikami. Nikt, prócz mnie akurat tej półki nie robi, więc nie było mowy, żeby ktokolwiek inny to znalazł.
Ok, ja rozumiem, że komuś się może odwidzieć nagle i zrezygnuje z zakupu wędliny. Ale nie rozumiem jednego. Dlaczego koniecznie trzeba niechciany towar wciskać głęboko w półkę, tak żeby trudno go było potem zauważyć? Ciężko jest podejść do lodówki choćby tej z jogurtami, która jest 5 metrów dalej i odłożyć kiełbasę tam? Koleżanka z działu nabiał, znalazłaby ją i odniosła do stoiska mięsnego, dzięki czemu kiełbasa nie psułaby się przez kilka dni leżąc poza lodówką. A tak przysporzono stratę, niewielką, bo niewielką, ale grosz do grosza i się uzbiera... a potem za te straty obrywa nikt inny jak pracownicy.
Rozumiem, że kogoś mogą nogi boleć, czy może być zmęczony i nie ma ochoty dalej chodzić, ale w takiej sytuacji już chyba lepszym pomysłem jest odłożenie niechcianego towaru gdzieś w widoczne miejsce, wtedy jest większa szansa, że ktoś z pracowników go znajdzie i odniesie tam, gdzie powinien być. Ewentualnie pozostawienie go przy kasie.
Nie pojmuję po co to całe chowanie, wciskanie w półkę, kamuflowanie, zasłanianie innym towarem, kartonami itp. Czy klient wstydzi się tego, że zrezygnował z towaru?
Tego typu sytuacji można mnożyć w nieskończoność. A to psująca się ryba wciśnięta w półkę z ręcznikami, a to rozpuszczające się lody, dziurawe kartoniki z soczkami wsadzone w kosz z bielizną itp.
Wisienka na torcie. Miesiąc temu znalazłam otwartą saszetkę z płynem do płukania w pojemniku z ciastkami na wagę. Co się działo w tym pojemniku, chyba opisywać nie muszę.
Naprawdę nie pojmuję, po co ludzie to robią.
market
Moze jestem dziwna, ale jesli rezygnuje z zakupu to zawsze staram sie odniesc produkt tam, skad go wzielam. Owszem, pracownicy sklepu sa odpowiedzialni za poukladanie towaru na polkach, ale nie rozumiem dlaczego maja sprzatac po mnie? Przeciez to nie ich wina, ze sie rozmyslilam i jednak czegos nie chce...
OdpowiedzDla mnie to nie jest dziwne, tylko normalne. Świadczy o tym, że masz kulturę i szanujesz pracę innych.
OdpowiedzBo chyba ludzie mysla, ze jak ich ktos bedzie widzial przy odkladaniu juz wzietego towaru, to ten pomysli, ze oni nie moga sobie na niego finansowo pozwolic i utraca wielki honor. Dlatego wpychaja szybciutko byle gdzie, najwazniejsze, zeby niewidocznie.
OdpowiedzMnie takie rzeczy drażnią, bo nie lubię jak się żarcie marnuje. Nieważne czy moje, czyjeś, czy sklepu.
OdpowiedzTeż tego nie lubię. Jestem nauczona szacunku do jedzenia, u mnie w domu nigdy nie było wyrzucania jedzenia, wszystko, czego się nie zje, zostawiane jest na drugi dzień. No chyba, ze sie zepsuje, to wtedy tylko wyrzucamy. Ale już pomijając to. Za uszkodzony towar odpowiadają pracownicy, kładzie się nacisk na to, by minimalizowali straty. A przez takich klientów te straty są i potem pracownikom się obrywa.
OdpowiedzLody poza zamrażarką mogą się ROZTOPIĆ. ROZPUSZCZA się np. cukier w wodzie. No normalnie epopeja o kawałku kiełbasy. Wstawki autorki typu: "Nikt, prócz mnie akurat tej półki nie robi", czy " Koleżanka z działu nabiał..." przypomniały mi rozmowę dwóch starszych panów o różnicy pomiędzy osiedlowym warzywniakiem a gigantycznym hipermarketem. Jeden pan strasznie narzeka na te bezduszne molochy, twierdzi, że w warzywniaku właściciel zwracał się do niego po imieniu, zawsze wiedział co podać, zgadywał co pan chce danego dnia kupić, było tak swojsko, rodzinnie niemal. Odkąd warzywniak zbankrutował starszy pan musi zakupy robić w hipermarkecie, którego szczerze nienawidzi. Głównie za tę bezosobowość, za to, że nikt tam nie doradzi szczerze od serca, tylko klepie wyuczona formułkę, każdy pracownik jest trybikiem olbrzymiej machinerii, nie człowiekiem. Wreszcie na koniec wywodu rzecze do kompana: - ty wiesz, że oni mają tam nawet "Managera ds Fasolki"? - eeee... tu to już przesadzasz, odpowiada rozmówca - to idź sam i zapytaj Drugi pan poszedł, podchodzi do pracownika i pyta: - przepraszam, gdzie moge znaleźć Managera ds fasolki? - mrożonej czy puszkowanej - dopytuje zagadnięty
OdpowiedzPo co to robią? Ano bo im nikt nie wpoił szacunku do cudzej pracy, bo im się nie chce iść i odłożyć towar tam, gdzie trzeba, bo, bo, bo... Nie tak dawno byłem w Stonce i widziałem, jak 3 osobników w wieku... mocno licealnym szła przez dział z chemią i tak zupełnie dla "zabawy" otwierali sobie kolejne cify, domestosy, płyny do mycia szyb, pianki do golenia i rozlewali je na inne towary typu papierowe ręczniki, gąbki, papiery toaletowe... I tak- żaden pracownik nawet nie podszedł (czemu nawet się nie dziwię), bo kochane dzieciaczki bardziej przypominały stałych bywalców siłowni na sterydach...
Odpowiedzpozostawione kubki i butelki po napojach. wciśnięte gdzieś na regale papierki, stare paragony. norma. taki nasz polski klient. przykre to bardzo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2013 o 10:57
Taaaaaaaaaaaaaa.... bo za granica to sama kultura i na pewno zaden obcokrajowiec nigdy w zyciu nie zrobil czegos, co anonimowy piekielny z historii.
OdpowiedzNiestety za granicą jest jeszcze gorzej. Byłam w Anglii. Podeptane ubrania, to norma. Tylko że tam z tego co pamietam zatrudniają ludzi specjalnie po to, by zbierali porzucone towary.
OdpowiedzTo taka mentalność typu: "Stać was złodziejów, tyle wam płace to nie będę nic odnosić!!"
OdpowiedzPrzez kilka miesięcy zdarzyło mi się pracować jako menchendiser w jednym z marketów- dobrze znam to,o czym piszesz. Sałatka rybna,skubnięta oczywiście,wciśnięta "na chama" między ubrania w koszu promocyjnym. Promocja- bluzeczka za dyszkę, smród gratis. Prezerwatywy w cukierkach, rozklapciany kurczak pieczony a w zasadzie kosteczki już, upchany między kremy do twarzy. Najfajniej było po akcjach np.świętecznych, czy szkolnych. Zagadki:co ma wspólnego brulion do soku w kartonie i dlaczego owinął się w sukienki- nadal nie rozwiązano. ;)
OdpowiedzMenchendiser.. Serio? Jak można nie umieć napisać nazwy stanowiska na którym się rzekomo pracowało bo nie uwierzę, że 2 błędy w jednym słowie to literówka.
OdpowiedzJak widać można, pisząc na szybko. Wybaczcie błąd, krzyżować się nie będę :) Niestety jestem tylko człowiekiem, ale będę bardziej się pilnować, jesli ma to komuś poprawić samopoczucie :D
OdpowiedzEch, półka z narzędziami w Lidlu, a obok lody, litrowe pudełko - zupełnie już rozmrożone... Ludzie, ludzie...
Odpowiedznie usprawiedliwiam, tylko tłumaczę czemu ludzie odkładają 'wyrzucają na zepsucie', wędliny mięsa, sery, ryby pakowane na wagę przez ekspedientki przy ladach chłodniczych bo jakie mają opcje jeśli chcą zrezygnować (za dużo kupili): a) najprostsza - gdziekolwiek gdzie nie widać b) do lodówki z napojami c) przy kasie wcisnąć kasjerce - będzie się opierać bo musi zawołać pracownika działu d) pracownikowi odpowiadającego działu - domyślna pierwsza rekcja to skłonić klienta żeby jednak kupił (jeszcze od polityki firmy zależy czy będzie można sprzedać to kolejnemu klientowi czy nie) zatem wybierają najczęściej a) i b) - wyjścia bez konfrontacji
Odpowiedza prawda jest prostsza ludzie nie mysla klada i juz, nie ich kielbasa, nie ich problem. a formalhaut ma racje epopeja i polgodzinne przemyslenia na temat kielbasy :D
OdpowiedzOstatnio kupowałam ziemniaki, skręciłam za róg i znalazłam większą paczkę w lepszej cenie. To biorę większą paczkę, wracam dosłownie 5 kroków by odłożyć poprzednie na swoje miejsce i zauważył to pracownik sklepu. "Dzięki, rzadko się to widuje" - mówi. Popatrzyłam na niego jak na kosmitę, bo wydaje mi się to... no, naturalne. Wstyd by mi było jakby ktoś musiał po mnie towar odkładać. I faktycznie, codziennie chodzę do tego sklepu i jakieś kiełbaski w dziale kartek świątecznych czy żarówka w ciasteczkach - norma. A wstyd ;p
OdpowiedzA mnie się wydaję że ta kiełbasa była perfidnie zaplanowana akcją przez jakiegoś trolla sklepowego. Bo gdyby to było tylko spowodowane zwykłym rozmyśleniem się zakupu to zastało by to odłożone na wierzchu półki a że z lenistwa w nieodpowiednim dziale to już inna historia. A takie głębokie zakopywanie towaru świadczy tylko o celowym działaniu na szkodę sklepu w którym kupuje.
Odpowiedznajlepsze ot jest gdy taki towar potem wraca do sprzedazy
Odpowiedz