Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni klienci - księgarnia. 1. Notoryczne mylenie księgarni z papierniczym (no bo…

Piekielni klienci - księgarnia.

1. Notoryczne mylenie księgarni z papierniczym (no bo przecież tu papier i tu papier, to samo, nie?)
Klient: ...bry, pani da długopis/ołówek/taśmę?
Ja: Dzień dobry, ale to księgarnia...
K: Ja się o długopis/... pytam. Szybko, czasu nie mam.
J: Niestety nie mogę Panu pomóc, to księgarnia, a nie papierniczy, nie sprzedajemy długopisów tylko książki.
K: To kiedy przyjść?
J: ? Po, co?...
K: No po długopis, k*&%$!
J: ...

2. Pani przychodzi z reklamacją.
P: Dzień dobry, ja chciałam zwrócić książkę.
J: Dzień dobry, a jaki jest powód reklamacji?
P: Yyy... no już przeczytałam i chcę zwrócić.
(o.O hę? ... biblioteka, czy jak?)
J: Przykro mi, ale nie jest to powód do reklamacji.
P: Jak nie, jak k&%$, nie?! Mam prawo do X dni oddać to oddaje, Ty mi nie będziesz moich praw odbierać gówniaro! (Tu następuje 15' monolog, wygłoszony polszczyzną, której poziomu sam Słowacki by się nie powstydził... i nagle bach! Paragonik na ladę! No bo przecież po takiej batalii Pani jest pewna, że reklamacja zostanie uwzględniona).

I, co moje oczy widzą? Paragon z innej księgarni, z innego miasta...

3. Kolejna [k]lientka-piekielnica, miłośniczka literatury kobiecej.
K: Jest może ta nowa książka Grocholi?
J: Nie, niestety nie mamy jej (tłumaczę babce, że to księgarnia nastawiona na młodego czytelnika, co zresztą bardzo dobrze szyld oddaje). Ale jeśli Pani zależy to możemy ją zamówić za zaliczką, będzie następnego dnia
K: Nie, ja to muszę mieć już dziś. Gdzie to kupię?
J: Zapewne w jakiejś innej księgarni.
K: Gdzie, konkrety, gdzie?! Ja nie mam czasu się włóczyć po mieście!
J: (już z podniesionym deczko ciśnieniem, podaje pani parę lokalizacji księgarń w pobliżu, choć teoretycznie za informację nie robię).
K: I tam będzie?
J: Nie wiem proszę pani, być może...
K: To twój (hmm... już jesteśmy na ty?...) psi obowiązek wiedzieć!
J: (już zagotowana przez piekelnicę) MOIM PSIM OBOWIĄZKIEM JEST ZNAĆ ASORTYMENT MOJEJ KSIĘGARNI, NIE BIEGAM PO INNYCH KSIĘGARNIACH Z INSPEKCJĄ!
Pani oburzona, z niemiłym przekleństwem na ustach wyszła. Yes!

A niby praca w księgarni taka spokojna i miła...

uslugi

by Ogarek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mirame
25 27

Nie rozumiem, skąd w ludziach tyle złości i to na coś, co zwykle wynika z ich własnej głupoty, czy chociażby niewiedzy.

Odpowiedz
avatar Alakam
16 22

Jak nie rozumiesz, skoro w drugiej części właśnie to wyjaśniłaś o_O A bardziej na serio - właśnie stąd tyle złości bo wynika z ich głupoty i za nic nie chcą się do tego przyznać ;)

Odpowiedz
avatar b_b
46 52

Pierwsza sytuacja w ogóle mnie nie dziwi. W 90% księgarni w okolicy można kupić długopisy, w większości również jakiś zeszyt czy linijkę.

Odpowiedz
avatar archeoziele
34 42

Ale jak sprzedawca Ci mówi, że u nich nie ma długopisów, to chyba nie robisz awantury?

Odpowiedz
avatar b_b
47 47

Chamstwa i "epitetów" nie komentuję, bo nie ma czego komentować. Zwróciłam tylko uwagę, że pytanie o długopis w księgarni nie jest jakimś nienormalnym zachowaniem.

Odpowiedz
avatar cynthiane
15 17

Zgadzam się, "moja" księgarnia zawstydziłaby asortymentem niejeden papierniczy. Mają tam wszystko, czego kiedykolwiek potrzebowałam. I myślę, że przydałyby się w takiej typowej księgarni linijki. Żeby barana, który -jak w historii- chce długopis, a wie, że go NIE MA, po łbie zdzielić. Ewentualnie może to być książka. Tak, nowa Grocholi... ; D

Odpowiedz
avatar butelka
6 8

poprostu jak ktos chce miec dzialajacy sprawnie biznes to wychodzi ludziom naprzeciw, jesli o cos sie klienci czesto pytaja to mozna to wprowadzic, proste. byla kiedys historia o sklepie ktory trzymal jakis artykul chociaz nie mial zysku tylko dlatego ze sie ludzie o to czesto pytaja. moj maz sprzedaje warzywa na targu, czesto pytali sie go ludzie o worki do beczek, wiec kupil i sprzedaje po kosztach.

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 6

ale ' nie ma' znaczy ze NIE MA i sie nagle NIE POJAWI czarodziejsko, a juz na pewno nie kasjerka decyduje o asortymencie wiec po co ja objezdzac?

Odpowiedz
avatar timo
19 19

A wydawałoby się, że w księgarni to raczej z kulturą i ludźmi na poziomie można obcować, szczególnie w świetle tego, że 2/3 Polaków nie przeczytało żadnej książki w ciągu ostatniego roku, a zaledwie 1/10 przeczytała 6 lub więcej - można implikować, że w związku z tym bywalcy księgarń to raczej powinni umieć czytać i rozumieć... To ja się pytam: skąd taka tępota i hołota bierz się w księgarni?

Odpowiedz
avatar Agness92
15 19

Nie wiem na jakiej grupie robią te testy, ale w mojej 6 osobowej rodzinie (plus 2 babcie i dziadek) wszyscy dużo czytamy. A nikt się nas nie pytał.

Odpowiedz
avatar timo
15 17

@Agness92 - mam podobnie, u mnie w rodzinie czyta się mnóstwo, począwszy od mojego pokolenia, aż po moich dziadków i babcie. U mnie w domu większość ścian zajmują książki. Ale jakoś nigdy nie trafiła na nas ta ankieta.

Odpowiedz
avatar mijanou
17 21

Agnes, Timo: w naszej rodzinie też sporo się czyta a nasze prywatne zbiory to praca kilku pokoleń. Ale statystyki nie kłamią: na naszą trójkę czytelniczą przypada dziesięć innych osób/rodzin, które nie czytają. I to chyba wcale nie jest przesada: ostatnio w ramach praktyk miałam do czynienia z 15 latkami. Mniejsza o to, co było celem. Ważne jest, że konieczność przeczytania dwóch stron tekstu A4 wywolało jęk i komentarze w stylu: "ale długi tekst!". Z czystej ciekawości spytałam, czy ci ludzie czytają dla przyjemności, a jeśli tak, to co czytają. Z około 30 osób do czytelnictwa przyznały się cztery osoby. Reszta nie czyta. Nawet obowiązkowe lektury ogranicza do rzutu okiem na opracowanie problemowe, czyli tzw. bryk. A na studia pewnie wystartuje cała trzydziestka:)"Bo to przecież obciach nie studiować". Nie bardzo sobie te studia w ich wykonaniu wyobrażam, bo 'czytania' tam od groma^^

Odpowiedz
avatar MiarkaSiePrzebrala
12 12

Mijanou ma rację, mimo że ja uwielbiam czytać, cała moja rodzina, to niestety rodzina mojego męża kompletnie nic nie czyta. Rachunek wyrównany.

Odpowiedz
avatar Wredzma
16 16

@timo "To ja się pytam: skąd taka tępota i hołota bierz się w księgarni?" No jak to? Po długopisy przecież!

Odpowiedz
avatar smokk
12 14

Z tą statystyką odnośnie czytelnictwa jest tak samo jak ze średnimi zarobkami netto. Niby wynosi około 2720 PLN a nie znam nikogo kto by miał więcej jak 2000 PLN.

Odpowiedz
avatar Finlandia
1 5

@Smokk, no ja znal na pewno ponad 100 osób, które mają powyżej średniej.

Odpowiedz
avatar tick
-4 8

Moja ex przez 6 lat małżeństwa przeczytała... 1 książkę. Ja czytam "tylko" 1 - 2 książki miesięcznie.

Odpowiedz
avatar Bkish
-1 9

Czytanie nie ma nic wspolnego z inteligencja.

Odpowiedz
avatar timo
2 4

@Bkish: rozumiem, że naukowcy się mylą?

Odpowiedz
avatar Whiro
-1 1

Ja też często ubolewam nad tym, że nie jestem zapraszana do wzięcia udziału w tych badaniach. Z drugiej strony w moim otoczeniu wcale tak wiele osób nie czyta... Więc faktycznie na jedno wychodzi.

Odpowiedz
avatar butelka
1 3

widze ze niestety dobrze tutaj z czytelnictwem, gorzej ze znajomoscia statystyki. wiec tlumacze po pierwsze co innego srednia a co innego mediana. wiec srednia to suma np. wszystkich zarobkow dzielona przez ilosc ludzi, stad paru milionerow zawyza srednia bardzo mocno. czyli jesli srednia wynosii 2000 nie oznacza to ze wiekszosc ludzi tyle zarabia. lepszym wskaznikiem jest mediana ktora dzieli spoleczenstwo na 2 rowne polowy i w przypadku zarobkow jest znacznie nizsza od sredniej. jesli chodzi o czytelnistwo moim zdaniem ma ono jednak pewien zwiazek z inteligencja, poza tym to normalne ze w pewnych rodzinach wszyscy czytaja, bo jak ci mama czytala to i ty pewnie bedziesz czytal. znajomych tez czesto dobieramy na zasadzie podobienstw, wiec ja np. rzeczywiscie znam duzo ludzi czytajacych, ale jest to moj wybor, bo jakos ciezej mi sie dogadac z osobami ktore nie czytaja wcale. poza tym jest to portal z historyjkami, wiec mysle ze jak kogos meczy tprzeczytanie strony tekstu to pewnie tu nie wchodzi :D a i agnes, profesjonalne badania zazwyczaj robi sie na losowych grupach ok 1000 osob, a zostalo udowodnione ze taka grupa jest reprezentacyjna dla calej populacji z bledem statystycznym nie przekraczajacym 5%.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

sory za wyklad i jesli znajdzie sie tu ktos kto lepiej zna statystyke z gory przepraszam za pewne uproszczenia.

Odpowiedz
avatar timo
2 2

@butelka: ale z tymi "dwiema równymi połowami" w swoim uczonym wywodzie to pojechałaś ;)

Odpowiedz
avatar butelka
0 0

:D no rzeczywiscie

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@mijanou: To chyba kwestia wieku i podejścia. Za czasów szkolnych nie specjalnie chciało mi się czytać książek tym bardziej lektur. Teraz nie wyobrażam sobie nie czytania książek. Tak 5,6 rocznie to dla mnie minimum.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

to się nazywa "sprzedawcajestgupi" i tak mają tylko buraki, bo człowiek kulturalny zastanowi się zanim kogoś obrazi. Na pocieszenie dla autora, nie tylko do monopolowego przychodzą matołki...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
11 17

Niekulturalnych, bezczelnych, bluzgajacych przeklenstwami "klientow" nalezy koniecznie w trybie natychmiastowym wywalac na zbity leb, zaraz po nieodpowiednim zachowaniu z ksiegarni, sklepow, restauracji i punktow uslug, a nie pozwalac im spokojnie wyjsc, aby nie mieli satysfakcji, ze bezkarnie zgnoili obsluge i mysleli, ze mieli racje. Wymaga tego godnosc ludzka, tak czesto niepotrzebnie besztana z blotem i przyzwoitosc.

Odpowiedz
avatar mijanou
9 13

Pierwszy raz przyznaję Ci rację, Zagłobo. Ludzie czasem sprawiają wrażenie, że nie mają pojęcia, iż w teatrze/operze/kinie należy wyciszyć a najlepiej wyłączyć telefon komórkowy lub chociaż przełączyć na tryb wibracji w razie konieczności i wyjścia do foyer w celu przeprowadzenia pilnej rozmowy. Słowo: "dziękuję" skierowane w stronę kelnera lub sprzedawcy traktują jak ujmę na honorze. To samo dotyczy słowa: "proszę". Przecież płacą to wymagają! Byłeś kiedyś w operze w 'towarzystwie' wycieczki szkolnej? Ja byłam. Nie polecam. Po pierwszym akcie obsługa kazała całej grupie opuścić budynek podczas antraktu. Reakcja nauczycieli: " Przecież to dzieci". Jeszcze jakieś pytania?

Odpowiedz
avatar kalipso
17 19

Zagłoba, szczerze chciałabym to zobaczyć. Ileż to razy jestem świadkiem chamstwa klientów, a sprzedawczyni bezradnie prosi: - Proszę się uspokoić - Proszę mnie nie obrażać - I musi tak, bo firma ogłasza, że klient ma zawsze rację i jest na pierwszym miejscu. Ależ by się jakiś baran zdziwił, jakby na jego bluzgi miła pani z kasy w Biedronce sięgnęła po dobrze ostruganą pałę, wyskoczyła zza kasy i pogoniła gnoja, albo ochroniarz bez obawy o konsekwencje złapał za szmaty wyzywające, wredne babsko i wywalił przed sklep.

Odpowiedz
avatar timo
30 30

Jeśli Ty jako klient tak uważasz, a sprzedawca ma odmienne zdanie, to nic nie szkodzi na przeszkodzie, wobec jakichkolwiek przesłanek OBIEKTYWNYCH, abyś skierował sprawę do sądu, który powoła biegłych z zakresu literaturoznawstwa, językoznawstwa i czego tam jeszcze, którzy ocenią, czy Twoje zdanie jest poparte rzeczywistymi nikłymi walorami dzieła, czy też zwykłym pieniactwem. Podobno gust jak dupa: każdy ma swoją. I to, że Tobie się książka nie spodoba, to nie znaczy, że jest zła.

Odpowiedz
avatar timo
24 24

Raczysz żartować, prawda? Co to znaczy, że wydawca "OBIEKTYWNIE" coś obiecuje? Skąd takie twierdzenie? Na czym oparte? Wiesz może co to jest reklama, jak działa, na czym się opiera, jakie pełni funkcje? Czy tylko tak sobie paplesz bez ładu i składu? P.S. Wydawało mi się, że na bzdurne reklamy odporne są już ~10-letnie dzieci... Ale widocznie są nawet dorośli ludzie, którzy uwierzą w każdy bzdet z reklamy...

Odpowiedz
avatar mijanou
11 19

Cóż, baobab. Być może w regulaminie klienta księgarni powinien widnieć zapis: "Klient kupuje książkę na własne ryzyko. Księgarnia nie ponosi odpowiedzialności za drukowane przez wydawnictwa teksty więc z reklamacją należy udać się do adekwatnego wydawnictwa". A tak poważnie: wszyscy wiemy, że książki do tanich zakupów nie należą. Może więc przed decyzją zakupu warto poszperać w necie i poczytać opinie innych czytelników? Swoją drogą mam pytanie: komu udało się przebrnąć przez pierwszy tom "Zmierzchu", który kiedyś kupiłam skuszona półką z napisem: Bestsellery literatury światowej? Bo mi się nie udało.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
22 34

Axe też reklamujesz, bo jak się wypsikasz to nie spadają z nieba anioły? :)

Odpowiedz
avatar blabla
14 18

A ja reklamuję produkty spożywcze na których jest napisane np. "smaczny". Bo mi nie smakowały! A tak szczerze to chyba nie powinnam nikomu polecać żadnej książki, bo jeszcze trafię na taką osobę jak babobab i jeszcze mi każe oddać pieniądze za kupioną albo zapłacić za zmarnowany czas na jej czytanie. :c

Odpowiedz
avatar BlackMoon
6 16

Ja ostatnio reklamowałam "Kociołek Cygański", bo zamiast gruzu były jakies warzywa i mięso.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
0 22

Komentator a ja mam nadzieję, że kiedys dostaniesz solidny wpierd**l za swoje poglądy. Ale to pewnie się nie stanie, bo umiesz pieprzyć tylko pod anonimowym nikiem w necie, a na żywo jakbys wkurzonego Murzyna zobaczył to bys się zlał i zesrał w majty ze strachu.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 14

Komentatorze: przyznam, że tym razem nie bardzo nadążam za Twoim tokiem rozumowania...

Odpowiedz
avatar KrzychoZord
4 4

Zapewne dlatego że A. To czy książka/film/gra komputerowa etc jest dziełem jest kwestią SUBIEKTYWNĄ. To że dystrybutor obiecuje cuda wianki na kiju chyba nikogo nie dziwi? A od tego są recenzje i fora internetowe żeby zapoznać się z SUBIEKTYWNĄ opinią innych... B. Gdyby istniała taka możliwość to jak sądzisz, jak szybko zrodziło by to rzesze cwaniaczków wykorzystujących sytuację? I jak szybko dzięki temu padły by kina, wytwórnie filmowe i tym podobne?

Odpowiedz
avatar w_redna
2 2

mijanou - ja w podobny sposób nabyłam 50 twarzy Greya :( A później przez kilkanaście godzin lotu psioczyłam na czym ten świat stoi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 19

Do mojej Śp.Cioci,która pracowała w kiosku Ruchu,przyszedł klient: K:Bilet! C;Przykro mi,skończyły się K: To idź się powieś!

Odpowiedz
avatar Kefir33
4 8

Praca spokojna i miła ale niestety idioci do księgarni też (o dziwo!) zaglądają. Może gdyby zaglądali częściej to bym IQ wzrosło...

Odpowiedz
avatar mijanou
5 9

Wiesz. To jeszcze musieliby zacząć czytać by takie zjawisko nastąpiło. Samo zaglądanie do księgarni to troszkę za mało^^

Odpowiedz
avatar Bkish
1 5

Ksiazkie nie powoduja wzrostu IQ. Wiedza i inteligencja to dwie rozne rzeczy. Chociaz lepiej byc nieinteligentnym i oczytanym niz nieinteligentnym i nieoczytanym.

Odpowiedz
avatar sniadanie
14 14

Księgarnia to cudowne miejsce do pracy. Ilu ja się ciekawych rzeczy dowiedziałam, pracując tam. "Pani to powinna znać tu każdą książkę. Jak wchodzę do mięsnego, to chcę wiedzieć, jaka wędlina jest dobra. Tak samo tutaj". 25 tys. tytułów, ciągłe zmiany asortymentu (zwroty do wydawców, dostawy nowości). Ale co to jest dla księgarza, pff... Jak każdemu wiadomo, księgarz jest geniuszem, który w ramach wolontariatu zrezygnował z kariery naukowej na rzecz pracy w księgarni, aby nieść kaganek oświaty nieporadnym masom konsumentów. Fizyka, chemia, chiński, norweski itd. - ja to wszystko znam i we wszystkim doradzę :D Nie, nie marudzę:) Naprawdę lubię pracę w księgarni i klientów. Ubarwili mi moje życie zawodowe niepomiernie. Ale z tych wspomnień powstałoby kilka historii, więc daruję sobie rozpisywanie ich tutaj. "Ooo, widziałam, że mają państwo >>hapi hors

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2013 o 15:44

avatar Whiro
0 2

Tak, tak :D I masz znać na wyrywki książki, które dopiero co dostarczono do księgarni:) Osobiście uwielbiałam klientów szukających, jak to określałam, klonów, bo chcieli "coś podobnego do Kapuścińskiego", "coś podobnego do Coelho". Najlepiej ze zwartą akcją i dobrym zakończeniem ;)

Odpowiedz
avatar w_redna
0 0

Ja rozumiem że sprzedawca nie ma obowiązku znać każdej książki którą ma w ofercie, przy czym człowiek wchodząc do księgarni może w pewien sposób założyć, że nie obsługuje go osoba dla której książki to zło konieczne i która nie lubi czytać, ale ktoś kto książki lubi i poleci czasem coś ciekawego ;)Swego czasu pracowała w Matrasie dziewczyna która gust książkowy miała podobny do mojego i wiele razy polecałyśmy sobie nawzajem różne książkowe pozycje, i w sumie też dlatego do tego Matrasa często chodziłam - mimo że miałam inne księgarnie bliżej :)

Odpowiedz
avatar Whiro
0 0

Oczywiście, wypadałoby, by sprzedawca w księgarni książki lubił, czytał i orientował się w temacie - sama zresztą nieraz dyskutowałam z klientami o ulubionych pisarzach ;) Chodzi jedynie o nierealne nieraz wymagania...

Odpowiedz
avatar malaja2
0 2

Niestety praca sprzedawcy jest ciężka. Czasem nie chce mi się wierzyć że ludzie są aż tak ograniczeni/chamscy z natury a poprostu przychodzą się wyładować na osobach które nie mogą (strach przed utratą pracy itd) interweniować zabardzo. Swego czasu pracowałam w punkcie kosmetycznym który znajdował się w wielkiej galerii. Sytuacji piekielnych było naprawdę od groma. Najbardziej zadziwiające były gdy przychodzili klienci i krzyczeli oburzeni czemu sklep obok jest zamknięty( z pretensją oczywiście do mnie). Naprawdę niektórzy powinni zacząć uprawiać sport aby troszkę nerwy im przeszły:)

Odpowiedz
avatar WalkingDead
1 1

I jednak sprzedawca powinien być CIERPLIWY, a nie zniecierpliwiony... Cóż taka praca, nikt nikogo nie zmuszał do bycia sprzedawcą, prawda? :)

Odpowiedz
avatar Whiro
-3 5

Chyba Ty :)

Odpowiedz
avatar WalkingDead
0 2

Whiro: jakie twórcze "zdanie"?! A idąc twoją patologią: "to ty jesteś do bani" :-)

Odpowiedz
avatar Fikus
1 1

Oj mnie też urzekła ta historia!! :-D Wstrząsnęła mną do głębi

Odpowiedz
avatar Whiro
0 2

Zdanie nie było twórcze, tylko żartobliwe. Zauważam u Ciebie tendencję do krytykowania historii pisanych z perspektywy zniecierpliwionego sprzedawcy, podejrzewam więc, jakim klientem możesz być...

Odpowiedz
avatar WalkingDead
-1 1

Oj jak mało wiesz o świecie... Czytając komentarze, od razu wiesz kto jakim jest człowiekiem?! Oj jednak nie wiesz, bo do mnie się pomyliłaś ;) Sama pracowałam w sklepie i wiem jak jest, więc tym bardziej staram się ułatwić sprzedawcom ich pracę np.: dając im drobniejsze monety. Wiesz, a ta historia nawet by mi się spodobała, gdyby nie sposób jej pisania, tak samo jak żałosna historia pewnej wywyższającej się aptekareczki...

Odpowiedz
avatar WalkingDead
-1 1

I jednak sprzedawca powinien być CIERPLIWY, a nie zniecierpliwiony... Cóż taka praca, nikt nikogo nie zmuszał do bycia sprzedawcą, prawda? :)

Odpowiedz
avatar Hachimaro
2 2

Znajoma pracuje w księgarni. Ponoć najgorszy jest sezon podręcznikowy - mnóstwo klientów, w większości niezbyt się orientujących, czego tak właściwie potrzebują i nierozumiejących, że np. jest na rynku więcej niż jeden podręcznik do matematyki dla klasy pierwszej szkoły podstawowej :P

Odpowiedz
avatar Whiro
1 3

Hachimaro, to prawda. Pracowałam w księgarni (muszę przyznać, że czytając ten wątek czuję się jak w domu i z co drugą osobą się zgadzam ;)) i faktycznie sezon podręcznikowy to koszmar :) Masa ludzi, wielu nie wie, po co przyszło albo chce zwracać kupione zestawy, bo przepisało dziecko do innej klasy... ludzie z karteczkami na których jest napisane "hemia" lub "chistoria", proszący o podręcznik do liceum "chemia NIEOGRANICZONA"... Długo mogłabym wymieniać.

Odpowiedz
avatar Kirenne
1 1

"no już przeczytałam i chcę zwrócić" Ludzie to mają wyobraźnię. Ciekawe, czy bez podawania przyczyny zwrotu przeszłoby coś takiego...

Odpowiedz
avatar Locust
0 0

A tyle się mówi o tym, ze społeczeństwo nie czyta książek, a tu proszę :) Nie dość, ze czytają, to jeszcze chcą wymieniać, a ty człowieku, tylko utrudniasz ;)

Odpowiedz
Udostępnij