Podłość? Gapiostwo? Nie wiem do której kategorii dopasować sytuację która zdarzyła mi się kilka dni temu.
Poradnia ginekologiczna, godziny poranne a w poczekalni wśród plotkujących pań ja. Czyli młoda dziewczyna, studentka. Ogółem zdrowa, ale z przyczyn profilaktycznych postanowiła się wybrać co by sprawdzić czy tam na dole wszystko gra. Pierwsza wizyta w życiu więc stres jak jasna cholera, nie należę do tej grupy córek z którymi mamusia o wszystkim rozmawiała. Ale jak mus to mus, prędzej czy później trzeba by było się tam wybrać.
Już nie wspominając o tym że spędziłam kilka godzin w tej poczekalni wkuwając na pamięć treść rozrzuconych na stolikach ulotek.
Ale wracając do sedna sprawy, w końcu nadeszła moja kolej. Pan doktor popytał, zaprosił na fotel. W miedzy czasie weszła jakaś jego pani asystentka czy coś w tym stylu, nawiązała się miedzy nimi rozmowa na temat jednej z pacjentek, asystentka mówi że czeka na korytarzu na co pan doktor polecił jej żeby coś tam miała jej powiedzieć czy przekazać.
Gdzie piekielność? Ano w tym, że asystentka wyszła głównymi drzwiami do gabinetu, a że fotel był na wprost tychże właśnie drzwi to znaczna część poczekalni zobaczyła mnie rozkraczoną na fotelu i pana doktora, która gmera łapą tam gdzie normalnie bym sobie tego nie życzyła.
Ja blada jak ściana, zrobiło mi się przed oczami dosłownie ciemno, kątem oka zauważyłam że panie w poczekalni zakłopotane zaczęły spoglądać gdzieś w dół a ja myślałam ze za chwile po prostu zemdleję. Oczywiście ani pan doktor ani asystentka nic sobie z tego nie zrobili. A asystentka mało tego że zapewniła paniom to arcyciekawy widok to jeszcze zostawiła otwarte drzwi, które zamknęły się dopiero po tym jak zdążyła porozmawiać z wyżej wspomnianą pacjentką.
Jedyny plus sytuacji był taki że byłam bardziej plecami do "widowni" więc nie widzieli stricte wszystkiego.
Nie byłam nawet w stanie wykrztusić z siebie słowa. Jestem z natury bardzo wstydliwa i niepewna siebie. Rozpłakałam się wychodząc i nawet nie próbowałam podnosić wzroku na panie w poczekalni. Dosłyszałam tylko ciche komentarze w stylu: jak tak można, biedna i tym podobne więc najwyraźniej nie tylko ja byłam poruszona tą całą sytuacją. Pewne jest to że sporo czasu minie zanim wybiorę się znowu do podobnego lekarza. A już na pewno moja stopa w tej poradni nigdy nie postanie.
Moje pytanie jest takie, jakim trzeba być nieodpowiedzialnym kretynem żeby młodej dziewczynie czy innej kobiecie zrobić coś takiego?
poradnia ginekologiczna
I że też nie było tam żadnego parawanu? W każdym gabinecie ginekologicznym, w jakim byłem (no cóż, mam kilku ginekologów w rodzinie) był na przeciw drzwi parawan.
OdpowiedzJa też nie spotkałam się dotąd z gabinetem, w którym fotel byłby widoczny na wprost drzwi i niczym nie oddzielony. Ale to nie zmienia faktu, że ładowanie się do gabinetu w trakcie badania i zostawianie otwartych drzwi na oścież to bezczelność, buractwo, bezmyślność i sama nie wiem co. Ochrzaniłabym babę, aż dziwne że lekarz tego nie zrobił. Aż się zastanawiam, czy w to wierzyć.
OdpowiedzW gabinecie mojego ginekologa też nie ma parawanu:) Jest osobny pokoik, w którym można się rozebrać/ubrać ale to wszystko. A żeby było śmieszniej fotel stoi na wprost drzwi:p Za każdym razem jak tam jestem tylko się zastanawiam czy ktoś zaraz drzwi nie otworzy:P
OdpowiedzMnie się zdarzyło być w gabinecie, w którym brakowało parawanów - miejsce, w którym można się było rozebrać było w przeciwległym do drzwi 'kącie' pokoju, za drzwiami ławeczka z czekającymi ustawiona tak, że przy otwartych drzwiach z ławeczki jest doskonały widok na wspomniane miejsce. Fotel co prawda był 'tyłem' do środka gabinetu, ale też niczym nie zasłonięty. W zasadzie nadal chodzę do tego gabinetu - od jakiegoś czasu na szczęście mają już parawany.
OdpowiedzA przypomniał mi się jeszcze jeden gabinet - biurko na wprost drzwi, lekarz twarzą do drzwi. Za lekarzem parawan, za parawanem fotel bokiem do drzwi. Z drugiej strony fotela okno z zepsutymi, otwartymi żaluzjami. Gabinet na parterze, z okna 'prawie' widok na ulicę :) Całe szczęście, że żywopłot był dość wysoki i gęsty, dzięki czemu widok na ulicę był 'prawie'.
OdpowiedzTak jak napisała TooLittle w tym gabinecie czegoś takiego jak parawan niestety nie było, w zamian za to był właśnie taki malutki pokoik gdzie można było się w samotności na szczęście rozebrać
OdpowiedzOstatnia moja ginekolożka ma fotel własnie naprzeciwko drzwi i bez parawanu. Ale ja już jestem w wieku i na takim "poziomie" wrażliwosci, ze co najwyzej opier dolę wszystkie obecne osoby i to w dwóch językach. Ale gdyby mnie coś takiego spotkało w wieku 20 lat to faktycznie trauma na długo.
Odpowiedzno ja bylam w 1 gdzie bylo miejsce na przebranie przed gabinetem, oddzielone parawanem, ale system byl taki ze 1 kobieta wchodzi do gabinetu a druga ma sie w tym czasie rozebrac, czyli niby mam wejsc bez majtek od razu do gabinetu mijajac sie w drzwiach z inna pania w stroju podobnym, a rozmowe z lekarzem przy biurku tez mam tak prowadzic. i wisienka na torcie parawan zaslanial od strony drzwi ale nie od strony olbrzymiego okna, wychodzacego na podworko, idealny widok. najpierw zdjelam spodnie, potem przemyslalam wszystko i stwierdzilam ze pieprze, zalozylam spowrotem i rozebralam sie w gabinecie, ale widzialam ze nie wszystkie panie tak robily.
OdpowiedzStudentką nie powinnaś się nazywać. Kto Ci dał świadectwo dojrzałości? Tyle błędów w historii...
OdpowiedzCo mogę powiedzieć, nikt wybitnym humanistą się nie urodził, staram się na bieżąco poprawiać błędy ale że często o tym zapominam to potem się tak zdarza. A to że popełniam błędy ortograficznie nie zmienia faktu że studiuję i świetnie sobie radzę :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzPomimo żem chłop to wiem o czym piszesz. Prawie że przeżyłem kalkę sytuacji Adasia Miauczyńskiego. Nie dość że inny facet grzebie ci w dupie to do gabinetu zagląda jakaś siksa. Ale u mnie to choć lekarz się odnalazł bo jak warknął na tą pigułę to aż gabinet zadrżał. Szczęście że żadnych tików nie miał :) https://www.youtube.com/watch?v=eqleG94tvyk
OdpowiedzKurcze, właśnie o tym pomyślałam, nawet szukałam, żeby wrzucić. Dzięki, zawsze mnie ten fragment dosłownie rozkłada. A cały film należy do ulubionych.
OdpowiedzTo nie nieodpowiedzialność, raczej po prostu zwykłe przyzwyczajenie, jednak masz jak najbardziej racje że kobieta zrobiła debilizm i bardzo współczuję takiego zdarzenia - w szpitalu naoglądałam sie nieraz podobnych rzeczy a przegięciem było to, gdy ja brałam nagusieńka prysznic a pielęgniarka wprowadziła do pomieszczenia kobietę po lewatywie (prysznic i wc było w jednym miejscu) , staruszka już nie mogła wytrzymać, ja zakrywam za przeproszeniem cycki i co nieco inne, ubieram sie a pielęgniarka jak gdyby nigdy nic - sie pani nie przejmuje, spokojnie sie myje....
OdpowiedzRozumiem że czasem może zdarzyć się wpadka ale wydaję mi się że akurat osoba pracująca w takim miejscu powinna być szczególnie wyczulona na wrażliwość i prywatność pacjentów ;) Z resztą myślę że tyczy się to każdego gabinetu lekarskiego. Reakcja moja była dość burzliwa bo kiedyś już byłam w podobnej sytuacji jeszcze jak chodziłam do "dziecięcego" lekarza na ostatnie badania po skończeniu 18 roku życia. Pani doktor chciała mnie osłuchać więc wiadomo koszulka w góre a tu jak na złość wchodzi szanowna pani pielęgniarka czy ktoś tam i drzwi na oścież. A w tych drzwiach ja w samym staniku ku zgorszeniu matek z dziećmi. Ta pielęgniarki w szpitalach i ich poszanowanie dla czyjejś prywatności bezcenne...
OdpowiedzAnnairu - ja sie zgadzam z Tobą w stu procentach ! Nic nie usprawiedliwia głupoty tej asystentki oraz wyobrażam sobie co poczułaś być główną "gwiazda" całej poczekalni... Bardziej chodziło mi o to że co dla pacjenta może byc czymś wstydliwym, nie chcieć by nikt oprócz lekarza to oglądał a dla takiej pielęgniarki/ asystentki która "niejedno juz w życiu widziała" będzie niczym i "na pewno nie zrozumie o co sie tak burzysz, przecież każda ma to samo "... Ale w żadnym wypadku nie popieram jej lekkomyślnego zachowania... Mam nadzieje ze nie natkniesz sie już na takie sytuacje bo to do wizyt nawet tych kontrolnych potrafi nieźle zniechęcić...
Odpowiedz"studentka (...) Pierwsza wizyta w życiu" - gratuluję. Więcej komentarza nie będzie. Nie potrafię otrząsnąć się z szoku, że gdzieś istnieje taki zaścianek, że dziewczyna pierwszy raz w życiu trafia do ginekologa dopiero w wieku studenckim. XVII wiek?
OdpowiedzNigdzie nie ma wytycznych dotyczących w którym roku życia trzeba odwiedzić ginekologa. Ja mając 15 lat zostałam na przymus zabrana na wizytę bo potrzebne były jakieś badania gdy byłam w szpitalu. Do dziś pamiętam jak milutka pani doktor robiła mi USG jakimś sztucznym penisem i nazwanie mnie "cnotliwą" z ironicznym uśmiechem gdy mówiłam ze boli - zniechęciła mnie do dziś a minęło 5 lat.. Jeżeli Autorka nie miała wcześniej ani potrzeby ani problemów to nie trzeba szukać dziury w całym, ot, każdego indywidualna i prywatna sprawa która nie jest istotna dla sensu tej historii.
OdpowiedzJeśli wszystko jest w porządku, to po co ma chodzić wcześniej? O mnie można powiedzieć dużo, ale nie to, że jestem pruderyjna. Ale jeśli wcześniej nie było wskazań, by udać się do ginekologa, to po co?
OdpowiedzMoja ginekolożka też czasem rzuci żartem, że niby dla rozluźnienia, ale czasem chyba tylko ją to śmieszy. Na pierwszym badaniu (miałam 18 lat tyle co skończone) mnie trochę zażenowała, kiedy mnie badanie bolało, to stwierdziła, że niemożliwe, że to tylko palec i żebym nie udawała, bo gdyby "chłop miał takiego małego, to byś dawno go pogoniła".
Odpowiedztimo, opowiedz nam proszę, jak często ty odwiedzasz ginekologa, bo widzę, że masz bogatą wiedzę i doświadczenia :) Ginekolog to nie dentysta, żeby biegać do niego co pół roku na kontrolę i usuwanie osadu. Odwiedza się go jak jest taka potrzeba związana z antykoncepcją, ciążą, infekcją, zaburzeniami miesiączkowania czy innymi problemami, albo jak kogoś nic z tych rzeczy nie dotyczy to raz na rok - dwa, żeby zrobić cytologię. Przy czym NFZ refunduje profilaktyczną cytologię raz na 3 lata i to tylko kobietom powyżej 25 roku życia, więc autorki to nie dotyczy. Nie wiem skąd w ludziach przekonanie, że kobiety od dnia pierwszej miesiączki powinny w poradni ginekologicznej nieomal zamieszkać.
OdpowiedzKurde, timo to facet a musi tłumaczyć babom, że pierwsza wizyta u ginekologa w wieku dojrzewania jest zalecana?
Odpowiedzpieprzenie, jesli nic ci nie jest i jestes dziewica spokojnie mozna sie wstrzymac do 18-19 roku zycia ( a studia zaczyna sie w wieku 19 zazwyczaj ) a jak miala autorka isc w wieku 15 lat jak jej mama tego nie zaproponowala? no chyba kazdy by sie wstydzil
OdpowiedzNo wiem że to nie strona z ogłoszeniami, ale jakbyś określiła mniej więcej gdzie mieszkasz ,to pewnie któraś czytelniczka by Ci poleciła kogoś dobrego (żeby to się więcej nie powtórzyło).
OdpowiedzW gabinecie "mojej" lekarki fotel jest ustawiony nawet ok, ale leżanka do usg jest idealnie na wprost drzwi i to jeszcze tak, że nie leży się w ten sposób, by być głową do drzwi, tylko nogami. Jedyny plus taki, że pielęgniarki pukają i czekają, aż lekarka pozwoli wejść, ale i tak zawsze się stresuje, że jakaś pacjentka wejdzie bez pukania, albo ktoś otworzy drzwi.
OdpowiedzSwoją drogą, dopiero jako studentka wybrałaś się na profilaktyczne badanie u ginekologa?
OdpowiedzA co za różnica kiedy wybrała się na pierwszą wizytę do ginekologa? Jej sprawa. Ja swoją pierwszą wizytę odbyłam mając 23 lata, z różnych powodów i jestem w stanie zrozumieć dlaczego autorka trafiła tam 'dopiero' w wieku studenckim'
OdpowiedzJasne, że jej sprawa ale każda nastolatka powinna to zrobić wcześniej żeby zapobiec ewentualnym chorobom i sprawdzić poprawność działania organizmu. To chyba logiczne.
OdpowiedzDo ginekologa powinno się pójść rok po wystąpieniu pierwszej miesiączki- tak przepisowo. Niestety w świadomości nadal pokutuje przekonanie, że skoro nic się nie dzieje, to nie trzeba się badać. Tak samo, jak z ludźmi, którzy do dentysty idą dopiero jak już z bólu nie mogą wytrzymać. Znam wile osób, dla których wstyd przed lekarzem jest tak wielki, że po prostu się nie badają, trochę smutne...
OdpowiedzTylko co, jeśli ta nastolatka wychowuje się w domu, w którym matka nie rozmawia z nią na 'niewygodne' tematy? A wbrew pozorom tak jest BARDZO często
OdpowiedzJeśli liczysz na współczucie dla takiej to...nie. Rozsądna dziewczyna mimo wszystko wie, że powinna zajrzeć do ginekologa w okresie dojrzewania.
OdpowiedzChodzi mi o to, że nikogo nie powinno obchodzić kto i kiedy wybiera się do lekarza, czy to dentysta czy ginekolog. Moim zdaniem przykre jest to, że ktoś wytyka fakt późnego pójścia do ginekologa, nie lepiej cieszyć się, że osoba w końcu przemogła swój strach/wstyd/cokolwiek innego i w końcu tam poszła?
OdpowiedzSkoro autor podaje pewne informacje w historii to uważam iż mogę w komentarzu o nich coś powiedzieć. To chyba dość proste.
OdpowiedzTooLittle właśnie przeciwnie :) ludzi powinno obchodzić kto kiedy chodzi do ginekologa i nie powinien to być temat tabu. Do osób takich jak Ty kierowane są wszelkie kampanie społeczne, zapewniające darmowe badania lub nakłaniające do badań. Brak badań = niemożliwość szybkiego wykrycia choroby. Słyszałaś o raku szyjki macicy? Myślisz, że czemu tyle się o tym mówi? :)
Odpowiedz@malinka88 bardziej zależy mi na nie czepianiu się osób, które wybrały się do ginekologa później niż inni. Dla mnie osobiście jest to strasznie demotywujące. I tak, zgadzam się z tym, żeby wizyty u ginekologa i różne kobiece dolegliwości przestały być tematem tabu, ale niestety w naszym kraju zbyt szybko się to nie zmieni. MNÓSTWO jest takich osób jak moja matka, które ze swoimi córkami nie rozmawiają chociażby o okresie, a co dopiero o wizycie u ginekologa. Ja miałam to szczęście, że wszystkiego miesiączce dowiedziałam się w szkole na lekcji wdż, ale nie w każdej szkole jest tak jak w mojej. Pytasz mnie o raka szyjki macicy, ja mam cytologię wykonywaną bezpłatnie ze względu na dodatkowe ubezpieczenie medyczne ale tak jak pisze parę komentarzy wyżej @grupaorków 'NFZ refunduje profilaktyczną cytologię raz na 3 lata i to tylko kobietom powyżej 25 roku życia'. A nie każdego stać na dodatkowe opłaty za badania.
Odpowiedzqurcze, a ja jakos tak nigdy nie zwracam na to uwagi ;D Fakt nie zdarzylo mi sie, aby pielegniarka gdzies łaziła - siedzi zawsze przy biurku lub wcale jej nie ma (wszystko zalezy u jakiego gina jestem) - a zwiedzilam ich troche. U gina jestem w sumie co pol roku - czesciej gdy mam problemy. Nie chodze dla przyjemnosci, ale z powodu wysokiego ryzyka zachorowania na raka + ewentualne problemy
Odpowiedzqurcze?
OdpowiedzJakie oburzenie w komentarzach, że Autorka późno odwiedziła ginekologa, jak nieraz słyszę opowiadania moich koleżanek rodziny czy nawet wnioskując z moich wspomnień - niektóre maja szczęscie ze trafiaja tam późno. Dorosła kobieta jakos przeboleje "żarciki dla rozluźnienia" , takie sytuację jak opisana w historii czy po prostu niedelikatność ze strony lekarza. Nie mówie że każdy doktor jest zly, wiadomo ze niektórzy są wspaniali ale ginekolog to bardzo delikatna dziedzina, różni się np od neurologa czy kardiologa. Najwięcej wypowiadaja sie chyba faceci...
Odpowiedzdokładnie.. Lepiej się cieszyć, że w końcu się tam wybrała.. Gdyby mi ktoś po mojej pierwszej wizycie tak cisnął, że zrobiłam to za późno to chyba już więcej bym tam nie poszła. Mój lekarz, kiedy (mając 23 lata) powiedziałam mu, że to moja pierwsza wizyta był zdziwiony ale zamiast besztać mnie za to, że przyszłam tak późno zachował się jak na profesjonalistę przystało i rozmawiał ze mną na spokojnie i wszystko dokładnie tłumaczył, co jak i dlaczego..
OdpowiedzNo coz, zawsze moglas go opierdzielic. Lepsze to niz po prostu wyjsc.
Odpowiedznigdy nie spotkałam się z gabinetem gdzie fotel jest ustawiony na wprost drzwi albo gdzie nie byłoby parawanu. wiem, że nawet u mnie w przychodni jest parawan a "mój" ginekolog oprócz parawanu ma drzwi, które z klamki otwierają się tylko od środka. każdy wchodzący z korytarza musi mieć klucz lub musi mu otworzyć lekarz. już sama logistyka gabinetu mówi o tym, jaki lekarz tam urzęduje.
OdpowiedzU mojego lekarza fotel stoi na wprost drzwi i jest ustawiony przodem do nich;p Nie ma żadnego parawanu, a drzwi nie są zamykane na klucz, więc można normalnie wejść bez problemu:) Przy czym nie ma tam żadnej kręcącej się pielęgniarki a i pacjentki nie pchają się na siłę do gabinetu bo wszystkie wiedzą, że doktor jeśli jest 'wolny' to zostawia drzwi otwarte, i że jeśli są one zamknięte to oznacza, że ktoś tam już jest:)
OdpowiedzTooLittle - pewnie gorzej z pierwszorazowymi pacjentkami...
OdpowiedzZwiedziłam juz nieco gabinetów ginekologicznych i niemal w każdym był parawan i/lub fotel był ustawiony tak, że kiedy drzwi były otwarte nie było nic widać z zewnątrz. I tak, nie tylko prywatnie ale w szpitalach również. Dla mnie to skrajna nieodpowiedzialność bo badanie ginekologiczne jest chyba najbardziej intymną czynnością. Bo, że ktoś zobaczy jak mi dentysta w zebach grzebie to luz (ale wiem, że niektórzy nie lubią) za to gdyby wydarzyła mi się podobna sytuacja to zapewne złozyłabym skargę lub coś w tym stylu.
OdpowiedzZnajomy pracował w czasach PRL i później jako goniec medyczny. Jeździł z materiałem biologicznym ze szpitali i zawoził do różnych pracowni. W jednym szpitalu ginekologiczno - położniczym była cudowna klatka schodowa dla personelu: miała przeszkloną ścianę i za tą ścianą były różnego typu sale, na jednym piętrze była to porodówka. Fotele ustawione idealne tak, że rodzące nogami w stronę tejże klatki. Facet do dziś ze zgrozą wspomina, jak latał tam na najwyższe piętro po wycinki starając się przejść te strefę z zamkniętymi oczami :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2013 o 10:40
Och jejku, no rzeczywiście, trauma na całe życie!! Zdarza się, ale sama mówisz, że kobiety kulturalnie opuściły wzrok... Też mam 20 lat, nie mówię, że byłaby to super komfortowa sytuacja, ale bez przesady... Zresztą sama piszesz, że siedziałaś lekko tyłem, to co w tym takiego okropnego? Że kobiety na poczekalni zobaczyły, że lekarz wykonuje badanie, które wykona za chwilę każdej z nich? Ja rozumiem prywatność prywatnością, ale nie popadajmy w paranoję, bo niedługo na plaży będziemy paradować w golfach...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2013 o 11:06
jakbym sie wydarla na pielegniare i lekarza, jakby skarga poszla od razu... ROB COS autorko z ta sytuacja bo brak dzialania oznacza pryzzwolenie
Odpowiedzautorka napisała że jest nieśmiała
OdpowiedzA ja mam coś na poprawę humoru http://www.youtube.com/watch?v=NM08N-T9sLI
OdpowiedzU "mojego" gina gabinet jest w kształcie L albo nawet C i samolot nie jest naprzeciwko drzwi, ustawiony w dodatku bokiem, a nawet częściowo zasłonięty parawanem. Częściowo znaczy, że jak wchodzi położna pełniąca tu funkcję "pani od papierów" to ukazuje jej się widok fotela z pacjentką, która ma zasłoniętą... górną połowę ciała... :)
Odpowiedz