Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

20 września poszedłem z narzeczoną do sklepu. Mieliśmy już zakupy z innego…

20 września poszedłem z narzeczoną do sklepu. Mieliśmy już zakupy z innego marketu, dlatego ona weszła na sklep, a ja czekałem przed kasami z siatkami. W czasie gdy ona robiła zakupy, ja zacząłem rozmawiać przez telefon, ze słów pracowników sklepu wiem też, że wtedy ujęto złodzieja.
Gdy narzeczona stała już w kolejce przy kasie, ja zauważyłem, że przeciwległe stanowisko jest wolne, nie kończąc rozmowy zawołałem ją i pokazałem palcem by i ona to zauważyła.
Po chwili, między mną a przechodzącą obok mnie KIEROWNICZKĄ sklepu wywiązał się następujący dialog:

- A Pan niech pamięta, że nawet próba kradzieży jest przestępstwem!
- Słucham?!
- Dobrze Pan wie o czym mówię! Kradzież to przestępstwo!
Po czym weszła na sklep i zniknęła na zapleczu.

Całą rozmowę słyszało sporo osób będących dookoła, w tym moja sąsiadka.
Gdy moja narzeczona skończyła zakupy, zostawiłem ją z siatkami i poprosiłem o wywołanie kierowniczki. W krótkiej rozmowie wyjaśniła co następuje:

- jestem podobny do złodzieja, więc to na pewno mój brat,
- rozmowa przez telefon i wskazywanie palcem jest oznaką „dawania cynku” złodziejowi gdzie ma uciekać,

Na moje wzburzenie powiedziała tylko „no to ja Pana przepraszam, ale też mam prawo się zdenerwować”.
Przez następne dni plotka o moim rzekomym złodziejstwie rozeszła się po okolicy. W sąsiedztwie mieszka sporo emerytów, dla wielu z nich stałem się synonimem zła.

22 września zgłosiłem sprawę na infolinię.
Przeproszono mnie firmową regułką, obiecano zbadać sprawę i odnieść się do mojej prośby o pisemne wyjaśnienie sprawy i powieszenie kopii w feralnym sklepie. Dodatkowo poinformowano mnie, że mają dwa tygodnie na wymyślenie co z tym fantem zrobić
Mimo moich monitów, przypominania się i informowania, że cała ta sytuacja zszargała moja dobrą opinię, w sprawie nie zrobiono nic przez prawie dwa tygodnie.

03 października dostałem odpowiedź... że sieć zgadza się, że takie zdarzenie miało miejsce!
Przez cały czas czekania na tą niezwykle odkrywczą wiadomość, moje grzechy urosły na nawozie z plotek tak bardzo, że niektórzy nie mieli problemu by prosto w oczy powiedzieć mi, za kogo mnie mają i co powinno się ze mną zrobić.
Ponownie zażądałem pisemnych przeprosin, to co usłyszałem sprowadzało się do „przekaże sprawę dalej, mamy 14 dni by ustosunkować się do Pana zgłoszenia”.

14 października, po kolejnej scysji z obcą dla mnie osobą, która "lepiej" wiedziała z czego się utrzymuję (w domyśle, z kradzieży, rozboju i gwałtów zapewne) nie wytrzymałem i ponownie zadzwoniłem. Okazało się, że… jest już dla mnie odpowiedź, a brzmi ona „Wyślemy Panu ten papierek”.
Na pytanie o wywieszenie kopi w sklepie Pani z infolinii powiedziała tylko „w sumie nie wiem czemu do tego nikt się nie odniósł, przekażę tą sprawę dalej.”

DZIŚ znów dzwoniłem na infolinię. Okazuje się, że pismo wysłano do mnie 14.10, ale ono do mnie nie dotarło. O odpowiedzi na temat wywieszki nikt nic nie wie. Co prawda konsultant proponował kolejne zgłoszenie, ale na cholerę mi to już teraz?
Po takim czasie mogliby przysłać mi tu całą radę nadzorczą w pokutnych workach i na kolanach, to już i tak niczego nie zmieni. Wychodzi na to, że w firmie nie ma nikogo kto by wziął odpowiedzialność za ten bajzel.
Okopali się ludźmi z callcenter, każą im klepać wyświechtane formułki, zbierać baty które im się należą i mają gdzieś te skargi.

Biedronka

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar badgirl
-4 8

Stałaś się powiadasz..? ;)

Odpowiedz
avatar mijanou
-4 16

WANTED FOR SHOPLIFTING AND OTHER POSSIBLE CRIMES : SECURITY SOLDIER Reward:$1000 A tak poważnie, historia mnie rozbroiła zupełnie. Choć nawet nie zdziwiła. Bo tak naprawdę wielkie sieciówki spożywcze, czy raczej ich personel, ma klienta w głębokim poważaniu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 22

Nie czepiaj się duperełów, bo nawet do końca nie masz racji. SKLEP - to jest wszystko: stoiska, przedsionek, zaplecze, magazyn, sala sprzedażowa. Wychodząc z domu idziesz DO sklepu. Ale jak już W nim stoisz, przed kasami na przykład, to nie możesz wejść do niego ponownie. Więc wtedy idziesz dalej NA sklep (sala sprzedażowa), NA mięsny (stoisko), NA cukierniczy. A pani ekspedientka mając przerwę idzie NA zaplecze wypić herbatę. Ty też szukając tego, czy owego spacerujesz PO sklepie.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
-4 10

@Armagedon: Ale on ma rację, nie wchodzi się na sklep tylko do sklepu, do stoiska, do magazynu itd., podobnie jak nie pracuje się na ochronie. Ale o tym security nie wie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

Toyota_Hilux: Pomijając moją wiedzę o slangu zawodowym, jak Ty widzisz wchodzenie "do zaplecza"?

Odpowiedz
avatar bobbyperu
0 10

Zaraz cię Helmut zminusują tutejsi "mistrzowie mowy polskiej" :D Standardzik. Nikt nie lubi być przyłapany na byciu ignorantem/niedoukiem. @Armageddon: Jeżeli już wyrywasz się do pouczania to: "nie czepiaj się dupereli" a nie "duperełów". @SecuritySoldier: Napisałeś że narzeczona weszła "na sklep" - o zapleczu nic nie było, więc nie bądź taki cwany. Co ona swoją drogą na tym sklepie robiła? Liście zrzucała z dachu? Bo na śnieg chyba jeszcze za wcześnie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@bobbyperu: Za to wielu lubi zgrywać mądrzejszych od innych, prawda? :-) Narzeczona weszła NA sklep, bowiem JUŻ była w budynku sklepu, ale JESZCZE NIE na hali sprzedażowej, zwanej potocznie "sklepem". O zapleczu, jak i o "sklepie" jest w tekście. Nie wiem, nie czytałeś, że nie wiesz? ;> No i, bardzo proszę, może Ty mi powiesz, jak zapatrujesz się na zwrot "wejść do zaplecza"?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@bobbyperu: A czy to moja wina, ze Twoja wiedza jest ograniczona? Idziesz do sklepu gdy jesteś poza jego budynkiem, wchodzisz na sklep gdy jesteś już w budynku, ale nie na hali sprzedażowej - proste i logiczne jak dla mnie. Serio tak ciężko Ci pojąć, że jedno słowo może oznaczać więcej niż jedną rzecz? Nawet nie chce wiedzieć jak się wyrażałeś gdy Ci tłumaczono co może znaczyć słowo "zamek"...

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-4 6

@SecuritySoldier: A czy to moja wina, ze Twoja wiedza jest ograniczona? Absolutnie nie. Podobnie jak nie moją winą jest, że TY uważasz zwrot "wejść na sklep" za prosty, logiczny i obezwładniająco jednoznaczny. Twoja sprawa. Twoja, jako autora tej historii, licentia poetica. Jak dla mnie, możesz uważać również za logiczną i prostą np. teorię że Ziemia spoczywa na grzbiecie ogromnego żółwia dryfującego po kosmicznym oceanie. Nic mi do tego. Natomiast uszanuj moje prawo do tego, że ten zwrot może mnie razić. Oraz że automatycznie spycha, w moich oczach, każdego kto go używa, w kierunku potężnej grupy ludzi o czółkach, hm, myślą głębszą nie skażonych. W której to grupie poczesne miejsce zajmują "światowcy" kończący każde zdanie na "tak", miłośnicy kultowej formy "piniondze", osobniki które chcą wszystko "ogarnąć", chłoptasie wysyłający SMS-a dziewczynĄ oraz last but not least właśnie użytkownicy całej gamy, jak to ładnie ująłeś "prostych i logicznych" sformułowań typu: "na sklepie", na kasie", "na ochronie". Nawet nie chce wiedzieć jak się wyrażałeś gdy Ci tłumaczono co może znaczyć słowo "zamek"... Mniejsza o mnie - dla kogoś kto tak brawurowo jak Ty używa przyimków, słowo "zamek" to dopiero musi być istny brylant. Aż strach pomyśleć jakich połączeń można się spodziewać. Nawet Leśmianowi, gdyby żył, pewnie by szczęka opadła ze zdziwienia i by się wyrażał :D Do nóżek się ścielący czytacz Twoich historii.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

zwykly manieryzm osob pracujacych w sieciowkach i supermarketach.. tez mnie to irytowalo dopoki sama nie mialam epizodu takiej pracy... zamiast 'na sklep' mozna powiedziec ' na sale sprzedazy'

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bobbyperu: Skracając do najprostszej formy, to jest błąd, bo Ty tak mówisz? Wybacz, jestem ateistą i z zasady nie przyjmuję nic na wiarę. "Sklep" w tym kontekście ma dwa znaczenia, stąd można wejść NA sklep, bowiem w drugim znaczeniu chodzi o powierzchnię hali sprzedażowej. To samo pojawia się w "na zapleczu" czy "na magazynie". O ile nie wymyślisz nowego elementarza, to sprawa chyba na tym się zamyka.

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-3 3

"Skracając do najprostszej formy, to jest błąd, bo Ty tak mówisz? Wybacz, jestem ateistą i z zasady nie przyjmuję nic na wiarę." Skracając do najprostszej formy - tak. Oraz zasady poprawnej polszczyzny. W które to zasady również nie musisz wierzyć, podobnie jak np. w grawitację. Co nie zmieni faktu, że forma "na sklepie" jest zgodnie z tymi zasadami niepoprawna a rzucona do góry cegła spadnie Ci z powrotem na łeb. "Sklep" w tym kontekście ma dwa znaczenia, stąd można wejść NA sklep, bowiem w drugim znaczeniu chodzi o powierzchnię hali sprzedażowej. To samo pojawia się w "na zapleczu" czy "na magazynie". Skracając do najprostszej formy - nie rozmawiamy o semantyce tylko o poprawności językowej. To jak Ty rozwijasz ten zwrot i co masz na myśli go używając, nie czyni z tego zwrotu poprawnego. "O ile nie wymyślisz nowego elementarza, to sprawa chyba na tym się zamyka." Skracając do najprostszej formy - skoro uparcie uważasz że w zwrocie "na sklepie" nie ma nic niepoprawnego, to dyskusja jak dla mnie się zamyka. Nie będę się kopał z koniem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@bobbyperu: Pozostaje mi więc zapytać, jakie to zasady są aż tak nieprzejednane i jednoznaczne? Gdy sie już na nie powołujesz, wypadałoby podać ich treść. :-)

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-1 3

Czego oczekujesz? Że się w twoim imieniu zwrócę do Rady Języka Polskiego o wykładnię na piśmie? Masz wątpliwości oraz czas zapytaj ich - czy zwrot "wejść na sklep" w kontekście w jakim Ty go użyłeś jest poprawny. Co prawda napisali że "Osobom prywatnym udzielamy opinii i wydajemy ekspertyzy w wyjątkowych wypadkach – głównie w sprawie imion" ale jak napiszesz że Cię męczy jakiś upierdliwy grammar nazi i się powołuje na jakieś nieprzejednane i jednoznaczne "zasady języka polskiego" których ty bidulek dotąd nie słyszałeś, to powinni to chyba uznać :D Oto namiary: Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk ul. Nowy Świat 72 00-330 Warszawa tel., faks (0-22) 65-72-889 rjp@pan.pl Sam jestem ciekaw co ci odpowiedzą. Tylko, dobra rada, raczej im nie odpisuj, że "to jest błąd bo wy tak mówicie?" Profesorowie językoznawcy z PAN mogą nie docenić Twojego perlistego poczucia humoru.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@bobbyperu: A wystarczyło napisać, że nie masz pojęcia czemu się upierasz... :D

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-1 3

Napisałeś już do RJP? :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Heh, ja mam odwalać robotę za Ciebie? To Ty powołujesz się na zasady, których treści nawet nie umiesz przytoczyć, nie wspominając już o interpretacji... Pamiętaj, ciężar zweryfikowania teorii spoczywa na jej zwolennikach, nie przeciwnikach.

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-1 1

Uuuu Panie - nie zaglądałem kilka dni a Pan mnie tu obrażasz jakieś pustosłowie zarzucając. Oraz interpretacji brak. No nie można tego tak zostawić, po prostu nie można.:D Dobra, jadziem z koksem. Mam nadzieję, że poradnia językowa PWN to nie za niskie progi w dziedzinie wyznaczania norm językowych - http://poradnia.pwn.pl/lista.php 4.03.2010 na sklepie Witam serdecznie. Ostatnio zwrócono mi uwagę na sformułowanie na sklepie, które dotyczyło towaru w sklepie internetowym. Czy pisząc „Niedługo na sklepie pojawią się zegarki innych marek”, naprawdę popełniłem tak rażący błąd? Poszukałem trochę takich zwrotów w internecie i jest ich naprawdę sporo. Wydaje mi się, że to sformułowanie może być poprawne w odniesieniu do sklepów internetowych, gdzie produkty, czyli ich zdjęcia, niejako wiszą na sklepie. Czy się mylę? Pozdrawiam. Mnie też sformułowanie na sklepie razi. Argumentacja typu „na sklepie jak na stronie internetowej” nie wystarcza, ponieważ określając miejsce, zwyczajowo ze słowem sklep łączymy przyimek w, a nie na. O nadużywaniu przyimka na w powojennej polszczyźnie (na fabryce, na zakładzie itp.) wiele pisano, uznano, że zjawisko to jest wynikiem zmian społecznych, które dały dostęp do polszczyzny publicznej osobom o niedostatecznej kompetencji językowej. Jakkolwiek jest, sformułowania typu na sklepie przywodzą na myśl niekulturalną polszczyznę, stawiają mówiących w niekorzystnym świetle, a czasem stają się przedmiotem głupich żartów. W najlepszym razie można by powiedzieć, że są środowiskowe. — Mirosław Bańko, PWN 2.02.2009 na czy w? Szanowni Państwo! Zastanawiam się, które ze zwrotów są prawidłowe: w jadalni czy na jadalni, w sali czy na sali (gimnastycznej, terapeutycznej)? Od czego zależy czy mamy użyć w czy na? Dlaczego mówimy, że jesteśmy na poczcie (nie w poczcie), na uczelni (nie w uczelni), ale w banku, w urzędzie skarbowym (nie na banku, na urzędzie)? Z góry dziękuję za odpowiedź. Wybór między na i w zależy częściowo od zwyczaju językowego, częściowo zaś od sposobu, w jaki wyobrażamy sobie miejsce, o którym mowa. Odnosząc się do przestrzeni otwartej, wolimy w zasadzie przyimek na, odnosząc się do przestrzeni zamkniętej, wolimy zaś w, por. na stadionie, w siłowni i obocznie na sali (zwłaszcza gdy jest duża) lub w sali (zwłaszcza niewielkiej). Ostatni przykład pokazuje, że nawet to samo miejsce możemy sobie konceptualizować różnie i poprzez wybór formy językowej określone jego wyobrażenie narzucać słuchaczom lub czytelnikom. W powojennej polszczyźnie upowszechniły się konstrukcje z przyimkiem na tam, gdzie wcześniej dominowało w, np. na fabryce zamiast w fabryce. Ta innowacja nie została przyjęta z zadowoleniem, potraktowano ją jako uboczny wpływ przebudowy stosunków społecznych. Przejdę do przykładów z Pani pytania. Na jadalni jest gorsze niż w jadalni – nasuwa na myśl ogromną stołówkę, por. na stołówce, równie dobre jak w stołówce. Czy w sali, czy na sali – właśnie była mowa. Na poczcie (tak każe tradycja), nie w poczcie (chyba że sztandarowym). Na uczelni, ale także w uczelni, zwłaszcza w oficjalnej polszczyźnie (nie ma racji SPP, gdy tępi wyrażenia w uczelni i w uniwersytecie). Oczywiście w banku, nie na banku (tu tradycja bierze górę nad czynnikami wyobrażeniowymi), i w urzędzie, nie na urzędzie (konstrukcje na banku i na urzędzie mogą występować w języku środowiskowym pracowników tych instytucji, ale spodziewałbym się usłyszeć je raczej od ochroniarza niż dyrektora). — Mirosław Bańko, PWN 7.01.2002 w tłoczni Które wyrażenie jest poprawne: w tłoczni (gazu) czy na tłoczni? Pytanie jest tego samego rodzaju, co: w fabryce czy na fabryce? Wśród ludzi zatrudnionych w fabryce można usłyszeć na fabryce, ale jest to użycie środowiskowe, które razi w polszczyźnie ogólnej. Radzimy więc mówić w tłoczni, nie na tłoczni - i mówmy tak jeśli nie w tłoczni, to w każdym razie poza tłocznią. — Mirosław Bańko, PWN 13.11.2011 w terminalu czy na terminalu? Szanowni Państwo! Mówimy, że znajdujemy się w czy na terminalu lot

Odpowiedz
avatar bobbyperu
-1 1

ciąg dalszy 13.11.2011 w terminalu czy na terminalu? Szanowni Państwo! Mówimy, że znajdujemy się w czy na terminalu lotniczym? Z góry dziękuję za odpowiedź. Z poważaniem Felicyta Pytanie podobne jak: w sali czy na sali? Jeśli eksponujemy otwartość i rozległość pomieszczenia, to na terminalu, a jeśli zamknięcie, to w terminalu. W praktyce przeważa konstrukcja z przyimkiem w, która wydaje się także bezpieczniejsza (w wydawnictwach poprawnościowych wiele miejsca poświęcono krytyce nadużywanych, środowiskowych konstrukcji typu na zakładzie, na fabryce). — Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski 1.04.2012 na projekcie Kiedyś przywitano mnie słowami: „U nas na projekcie wszyscy jesteśmy na Ty”. Później pracowałem na różnych projektach z setkami ludzi, którzy konsekwentnie twierdzili, że na projekcie w X było dużo pracy, na projekcie z X jest nudno. Zawsze uważałem, że udział bierze się w projekcie, ewentualnie można pracować przy projekcie. Ale trudno mi uwierzyć, że wszyscy otaczający mnie ludzie, posiadający wyższe wykształcenie, się mylą. Czy sformułowanie na projekcie niepotrzebnie mnie drażni? Wyższe wykształcenie nie jest gwarancją wyższych kompetencji językowych, mam nadzieję, że gdyby „na projekcie” znalazł się jakiś polonista, to zauważyłby głośno, że z językiem projektu nie wszystko jest, jak należy. Czy jednak odniosłoby to jakiś skutek – nie wiadomo. Z Pana listu wynika, że ma Pan do czynienia z wyrażeniem środowiskowym, że środowisku jest z nim dobrze, ba, może nawet w wyrażeniu tym widzi ono swój znak rozpoznawczy. Język pełni funkcję identyfikacyjną i jeśli chcemy identyfikować się z daną grupą, nie możemy całkowicie zignorować jej języka („Jeśli wpadniesz między wrony...”). Możemy jednak starać się go częściowo zmienić, uświadamiając kolegom i koleżankom, że mówią nie po polsku, niezgodnie ze słownikiem i z ogólnym zwyczajem, że tak mówić to właściwie obciach. Może posłuchają. — Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski Jakieś konkluzje? Czy zaraz mi napiszesz że przykłady są dobrane tendencyjnie, nie dotyczą idealnie Twojego "wejść na sklep" a opinia profesora nadzwyczajnego Wydziału Filologii Uniwersytetu Warszawskiego, autora ze 30 słowników języka polskiego i podręczników poprawnej polszczyzny to dla Ciebie żadne kryterium poprawności językowej? Reasumując, najłagodniej patrząc, to Twoje "na sklepie" może być uznane co najwyżej za "środowiskowe" albo za "efekt przebudowy stosunków społecznych" po wojnie "które dały dostęp do polszczyzny publicznej osobom o niedostatecznej kompetencji językowej". Za poprawne, za cholerę nie chcą tego uznać. Ukłony.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bobbyperu: No litości... "Wybór między na i w zależy częściowo od zwyczaju językowego, częściowo zaś od sposobu, w jaki wyobrażamy sobie miejsce, o którym mowa. Odnosząc się do przestrzeni otwartej, wolimy w zasadzie przyimek na, odnosząc się do przestrzeni zamkniętej, wolimy zaś w, por. na stadionie, w siłowni i obocznie na sali (zwłaszcza gdy jest duża) lub w sali (zwłaszcza niewielkiej). Ostatni przykład pokazuje, że nawet to samo miejsce możemy sobie konceptualizować różnie i poprzez wybór formy językowej określone jego wyobrażenie narzucać słuchaczom lub czytelnikom." Zwłaszcza jak JUŻ się jest w sklepie, ale JESZCZE nie na sklepie (sprawdziłem, "sklep" w kontekście wydzielonej części budynku sklepu istnieje we wszystkich dokumentach ochrony).

Odpowiedz
avatar Zeus_Gromowladny
12 20

Nie czytam już Twoich historii Kradzieju ;P

Odpowiedz
avatar jasiobe
20 24

Panie SecuritySoldier. Ja Panu ręki nie podam, bo Pan jesteś " podobny do... ". Pan jesteś skończony NA SALONACH. ;))))))))

Odpowiedz
avatar Shemhazai
20 24

Pijak i złodziej. Bo każdy pijak to złodziej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Myślałem że sytuacje rodem z Barei umrą wraz z PRL, niestety okazały się bardziej żywotne

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

@kambodia: Bareja, gdyby żył i nakręcił film o dzisiejszych absurdach, a jeszcze w tej swojej groteskowej konwencji - to byłby to film jak sen pijanego wariata.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Widzę że ktoś nie ma poczucia humoru . Ale to nic , ja dałem po plusie

Odpowiedz
avatar komentator555
11 21

Ale ja nie rozumiem, chcesz zaświadczeniem machać przed oczami ludziom, którzy i tak wiedzą swoje, powiedzą, że sfałszowane? Co się przejmujesz, tak Ci zależy na ich opinii?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 14

Nie chce im tym machać, a żeby sami sobie to przeczytali w swoim ulubionym sklepie. Zakładam, że tą drogą więcej do nich dotrze.

Odpowiedz
avatar amarr91
8 12

Nawet nie patrząc na to, kierowniczka potraktowała go jak złodzieja i zniszczyła opinię bez powodu. Dla samej satysfakcji bym chciała list z przeprosinami, bo to mi się po prostu należy. A jak nie potrafią traktować klienta z szacunkiem... cóż, ja bym przestała kupować w danym sklepie.

Odpowiedz
avatar komentator555
6 8

Security, ja Cię szanuję i trochę rozumiem, ale obawiam się, że choćby to mówili w każdym wydaniu wiadomości na każdej stacji, to niewiele to zmieni. Skoro byle głupota tak na nich podziałała, to nie przejmuj się. Kto Cię zna i Ci wierzy na pewno nie potrzebuje takich papierów na Twoją uczciwość.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
6 6

Przecież plotkarze i tak nie uwierzą, znajdą milion wytłumaczeń, każde jeszcze gorsze niż pierwsza plotka.

Odpowiedz
avatar crach
2 2

Trzeba było na miejscu zrobić zadymę głośno drąc r...ja i domagając się przeprosin. Najwyżej byłyby plotki żeś Pan krzykacz a nie złodziej. Teraz to już po herbacie.

Odpowiedz
avatar katarzyna
2 4

I wszyscy twoi sąsiedzi wiedzą, co powiedziała pani w biedronce?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@katarzyna: Właśnie nie znajomi, tylko w większości ludzie średnio mi znani.

Odpowiedz
avatar jasiobe
0 2

kambodia też :)

Odpowiedz
avatar GumkaMyszka
9 9

Wszystkie historie też pewnie ukradł!!! :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Zawsze możesz ich pozwać, powinno przyspieszyć "procedurę"

Odpowiedz
avatar bukimi
3 3

Oj, widzisz same minusy, a odnalazłeś zaginionego brata, o którym nawet nie wiedziałeś!

Odpowiedz
avatar delete
1 1

o to samo chciałem zapytać. dodatkowo: po 14 dniach bez odpowiedzi, twoje roszczenia uznawane są z automatu za zasadne, więc o ile masz jakiś dowód, masz dość mocne podstawy na wywalczenie odszkodowania i oficjalnych przeprosin w prasie, itd.

Odpowiedz
avatar PrincePolo
3 3

Dokładnie, naruszenie dóbr osobistych. I możesz to uzasadnić na wiele sposobów, na przykład tym, że prowadzisz działalnośc usługową na lokalnym rynku, taką jak tu czasem opisujesz i w wyniku tego wydarzenia spadła ci ilośc zleceń i tak dalej i tak dalej. Nie mówie, żebyś ich pozywał, ae postraszyć pewnie warto.

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

Podejrzewam, że w sądzie byłby z tym kłopot. SS nie został nazwany złodziejem tak bezpośrednio, więc sklep może się wybronić. "Proszę pamiętać, że kradzież jest przestępstwem" może właściwie powiedzieć każdy z nas, jak ksiądz z ambony i o ile odbiór może być różny, to do "zniesławienia" może tu oficjalnie trochę brakować...

Odpowiedz
avatar aikus
0 0

SS dawno nic nie pisales (ale tez ja dawno nie czytalem, wiec moze pominalem). Przykro widziec, ze spotkalo Cie cos takiego. Niby nic, ale wk&^w rosnie... Ale mozeby tak podejsc do tego bardizej metodycznie? Jest "Policja", jest cos takiego jak "podejrzenie popelnienia przestepstwa", jest cos takiego jak "pomowienie" i sa "straty moralne". Sprawe pewnie przegrasz, ale co z tego? Przeicez wiadomo, ze na wszelkie BOKi i inne callcenter nie ma specjalnie co liczyc, zwlaszcza w takich sytuacjach...

Odpowiedz
avatar smokk
4 4

"Ocena: 182 (Głosów: 400)" i główna? ciekawe...

Odpowiedz
avatar butelka
0 6

no niektorzy maja chody, ale podziwiam poswiecenie ss, dla historii zrobi wszystko, rozdmucha kazdy drobiazg.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

pozew o znieslawienie, straty moralne itp? dostaniesz odszkodowanie, a oni sadowy nakaz oficjalnych pisemnych przeprosin. mozesz sobie zazyczyc przeprosin wywieszonych w widocznym miejscu w sklepie, w prasie itp.

Odpowiedz
Udostępnij