Wczoraj.
Wsiadam do autobusu, kupuję bilet w automacie, za mną pani z wózkiem. Przede mną jedna osoba przy kasowniku. Już, już kasuję bilet, gdy nagle coś mnie mocno popchnęło w okolicy bioder, tak, że stuknęłam głową w rurkę na której był kasownik. Odwracam się, za mną dumna mamusia.
- No szybciej! Ruszaj się!
Komunikacja słowna ginie moi drodzy! A ja cieszę się delikatnie fioletowym czołem :)
patrzac na zachowania wielu pasazerow to nie dziwie sie jej reakcji.
OdpowiedzPawel78- może i tak, ale i tak "zachowania wielu pasażerów" nie uprawniają żadnej chamowatej damulki do tego, żeby się rozpychać dupą, bo szanownej jaśnie pani się "spieszy". Jak jej tak się spieszy, to niech sobie zamówi taksówkę! A jak nie potrafi się dostosować do otoczenia, gdy gdzieś wychodzi to niech najlepiej zostanie w domu- oszczędzi dzięki temu wszystkim nerwów, a sobie opcjonalnego wprdlu od mniej spokojnego, który postanowi jej udzielić lekcji po takiej jakże pięknej zaczepce...
OdpowiedzNorma. To samo dzieje się w hipermarketach, gdzie nagminne jest wjeżdżanie w tyłek wózkiem. I żeby jeszcze słowo przepraszam. A po co? Niektórym ciężko przechodzi przez gardło. Co najmniej jakby było z kwasu solnego.
OdpowiedzOczywiście, że stukanie kogoś czymkolwiek jest nieładne. Ale jechanie z wózkiem, który jest niezablokowany jest niebezpieczne. Nie wiem, jak są u Was skonstruowane kasowniki, u mnie w mieście w przedniej części jest tylko jeden i to właśnie przy miejscu dla wózków (jedynym w całym autobusie). I wcale się nie dziwię rodzicom, którzy szybko chcą to miejsce zająć. Bezwózkowy od biedy może poczłapać do innego kasownika albo się nieco wygiąć. A wózek musi być zablokowany zanim autobus ruszy, bo inaczej może polecieć. Więc może wraz z siniakiem na czole wpadnie i nieco empatii.
OdpowiedzGdyby faktycznie chodziło o zajęcie miejsca z wózkiem, wystarczyło by o tym powiedzieć i poprosić o przepuszczenie. Gratuluję ci, kotwszafie jeśli wchodząc do pojazdu komunikacji miejskiej taranujesz wszystkich i rozpychasz się łokciami, bo MUSISZ! Masz prawo! Dla ludzi którzy się tak zachowują są wagony bydlęce.
OdpowiedzW którym miejscu napisałam, że wchodzę taranując? Napisałam jedynie, że czasem warto się zastanowić, dlaczego ktoś coś robi. I tak, przyznaję się, że gdybym miała wybierać między bezpieczeństwem dziecka a popchnięciem Ciebie, to bym Cię bez wahania popchnęła. Zabij mnie teraz za to, że bardziej mi zależy na dobru istoty ode mnie zależnej. I jeszcze jedno, z odległości zza wózka bardzo często "przepraszam" nie słychać. ZAWSZE najpierw parokrotnie mówię "przepraszam" i w 60% przypadków ludzie zwyczajnie mnie nie słyszą. Mam do wyboru wtedy albo wrzasnąć, albo ich delikatnie stuknąć. Jak Tobie brakuje empatii bądź inteligencji, żeby zrozumieć czyjąś odmienną od Twojej sytuację, to sama jesteś na poziomie bydła, o którym wspominasz.
OdpowiedzNaciągane. Równie dobrze ją mógł ktoś popchnąć i wpadła na Ciebie lub zwyczajnie zachwiać się. Zauważyła, że zamiast kasować bilet, rozglądasz się po autobusie i chciała Cię pogonić (ze strachu przed kanarem :P). Fakt - nie przeprosiła, co zasługuje na naganę. No i teraz pytanie, która wersja jest prawdziwa? :)
Odpowiedz':)
OdpowiedzPowszechne zachowanie. Lepiej kogoś pchnąć, walnąć łokciem etc. niż normalnie powiedzieć "przepraszam".
Odpowiedz