Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Późne popołudnie, SOR. Piękna pogoda, wszyscy wyjechali, spokój jak nigdy, nawet karetki…

Późne popołudnie, SOR. Piękna pogoda, wszyscy wyjechali, spokój jak nigdy, nawet karetki jakoś nie przyjeżdżają.

Do gabinetu zagląda pani, wiek koło 50 lat. Nieśmiało pyta, czy może zająć chwilkę, bo ma problem z dzieckiem i chciała się poradzić. Oczywiście, chociaż lepiej byłoby przyjść z dzieckiem. Ale mimo wszystko zapraszam.

P: Mam problem, bo mój synek ma biegunkę, słabo je, ja nie wiem czy to już poważne, czy się martwić... Do szkoły nie ma siły chodzić, dziś rano nawet kleiku nie chciał zjeść.
J: A od kiedy tak się dzieje?*
P: Oj, już od wczoraj tak trzyma, słabiutki taki.
J: A dużo mu pani daje pić?
P: Malutko pije, a co wypije to od razu wymiotuje, nawet herbatki miętowej nie może.

[oszczędzę Wam wywiadu dotyczącego szczegółów biegunek, przejdźmy dalej]

J: ...ale bez zbadania dziecka nic pani więcej nie mogę powiedzieć, musi pani przyjść z synkiem. To może być niegroźny wirus, ale tak czy inaczej muszę ocenić dziecko, czy nie jest odwodnione, czy nie trzeba będzie dać kroplówki.
P: Ojej... No dobrze, to ja poproszę synka.
J: Pani przyszła z synem? To proszę wprowadzić dziecko, tylko zadzwonię do pielęgniarek, żeby założyły historię.
J: (wyglądając przez drzwi) Paaaweł! Chodź tu!

I tu zaskoczenie stulecia - zamiast ojca z maluchem na ręku wchodzi... dorosły, wysoki facet. Brodaty.

Musiałam mieć strasznie głupią minę, bo pani od razu potwierdziła, że to właśnie ten synek z biegunką. No nic, zbadany (matka chciała się wepchnąć za parawanik!), mamusia uspokojona, odesłany do domu.

A teraz zastanówcie się: skąd ona wiedziała jakie kupy robi jej malutki syneczek? :)


*[wiem, pierwsze o co powinnam zapytać o wiek, ale zasugerowałam tym kleikiem i szkołą, byłam prawie pewna, że rozmawiamy o wczesnoszkolnym chłopcu, nawet mi się pomyślało, że pewnie stara matka i nie ma jak się poradzić koleżanek]

PS. Na pamięć podziałała mi http://piekielni.pl/55432 ale nie mogłam tego powiedzieć na początku :)

sorzyk w szpitaliku

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Naa
10 14

To do jakiej szkoły chodził ten "chłopczyk"? Dla opóźnionych w rozwoju społecznym z powodu posiadania nienormalnych rodziców?

Odpowiedz
avatar Traszka
14 20

Student :) dwadzieścia kilka lat, pracujacy w dodatku, bo pytal o zwolnienie z pracy.

Odpowiedz
avatar piesekpreriowy
6 10

Taki wakacyjny student. Nowy program. Cale wakacje sie ucza, bidaki...

Odpowiedz
avatar Chomzik
0 2

A może był dyrektorem szkoły albo nauczycielem? ;)

Odpowiedz
avatar Kocilla
32 34

akurat przerabiam jelitówkę u niemowlaka i oczyma duszy juz widziałam słaniające się z odwodnienia dziecko zostawione samo sobie w domu, a tu taki zonk....

Odpowiedz
avatar blaszka
7 11

Sorzyk :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Traszka, jeszcze trochę i nic cię nie zdziwi :)

Odpowiedz
avatar nisza
31 31

Kiedys na stazu, w trakcie przerwy miedzy badaniami, pomagalam pani w rejestracji. Tez wchodzi pani, ze "ja z synkiem na badanie". W tym dniu akurat faktycznie pacjentami glownie byly dzieci (taka specyfika badania), wiec slyszac pytanie,czy synek ma tez wejsc do gabinetu zalozylam, ze chlopiec lat bedzie miec kilka. No i wszedl... synus lat 20. Na wszystkie pytania mamusia odpowiadala, na konsultacje z lekarzem tez weszla... I pamietam jej oburzone slowa "bo wie pani, dotychczas to mysmy sie na dzieciecym leczyli, ale teraz to juz nam powedzieli, ze M. to dorosly jest! rozmie pani? taki chlopiec? dorosly?". Ja rozumiem, ze jak chlop od poczatku niemal ma problemy zdrowotne, to sie matka stresuje i pewna wiedze ma na jego temat, ale tez no bez przesady.. Sama nie wiem, co gorsze - 25letni chlop, za ktorego z lekarzem gada mamusia, czy ten 50letni, ktory nie wie, kiedy sie urodzil "bo wie pani, u mnie zona sie lepiej we wszystkim orientuje"...

Odpowiedz
avatar Szczurcia
1 1

Toż dzieci zawsze dla matki dziećmi pozostaną i nie ma zmiłuj. Ileż ja razy przeprowadzam poważne rozmowy o syropkach na kaszel czy innych bajerach dla synka, a jak pytam ile lat ma szkrab to wychodzi, że stary koń po 20 ;)

Odpowiedz
avatar Traszka
20 26

Dla czepliwych - zmieniam te nieszczęsne wakacje, które były raczej (przyznam, niefortunnym) wprowadzeniem do sielankowego nastroju, niż miały jakikolwiek wpływ na historię. I owszem, przyznaję. Modyfikuję rzeczywiste historie. Zmieniam pory roku, osoby biorące udział, ich wiek, czasem zamieniam miejsce akcji SOR/poradnie, często płeć. To chyba oczywiste, jak, że piszę o pacjentach. A że tym razem w modyfikacji pojawiła się niekonsekwencja - owszem, mój błąd. Ale litości... naprawdę?

Odpowiedz
avatar Goszka
10 12

niektorzy studenci zaoczni maja zajecia na poczatku wakacji. Raz mi sie zdarzylo na dziennych, ze prof. wymagal uczeszczania na jego seminarium w lipcu.

Odpowiedz
avatar krokodyl1220
8 8

Oprócz zaoczniaków istnieje też taki twór zwany "kursami wakacyjnymi", ale to w sumie jakoś tak bez wielkiego znaczenia ;)

Odpowiedz
avatar mezmerize
0 0

na AGH nawet na dziennych sesja bywała do polowy lipca, nic mnie już nie zdziwi.

Odpowiedz
avatar KompocikJablkowy
0 0

mezmerize - cały AGH w ciągu roku akademickiego ma znacznie więcej dni wolnych, niż chyba każda inna uczelnia. Ceną za to jest późniejszy koniec semestru i sesji letniej. Coś za coś. ;)

Odpowiedz
avatar Szczurcia
3 3

Racja! następnym razem jak udasz się ze sraczką do lekarza bądź gotowa na przeczytanie tej historii z podaniem pełnych personaliów pacjenta ;) Chyba każdy ze szczątkowym instynktem przetrwania trochę zmyśla żeby jego ani bohaterów historii nie było tak łatwo zidentyfikować.

Odpowiedz
avatar Zmora
20 22

Oj, to ja pamiętam, jak byłam na badaniach na studia. Czekam sobie grzecznie w kolejce do neurologa, aż tu nagle przychodzi dziewczyna z matką. Matka niesie papiery dziewczyny, torbę dziewczyny (wiem, że to jej, bo dziewczyna cały czas coś z niej wyjmowała, zresztą matka miała dwie torby), a dziewczyna to jedynie ze słuchawkami w uszach siedzi. Matka się nas pyta, kto jest ostatni w kolejce (niby na godziny było, ale jakoś się tego dnia pomieszało), a po otrzymaniu odpowiedzi siadła z córką na krzesłach i czekały. A na co czekały? No oczywiście na badania na studia dla córki... Może to nie aż takie piekielne, ale mi się osobiście wesoło zrobiło, jak zobaczyłam córkę w tym wieku z mamusią po lekarzach chodzącą. Potem już trochę mniej, bo się od znajomej dowiedziałam, że to przecież całkiem normalne, bo ona też z mamą chodzi, bo sama by sobie nie poradziła... Co się dzieje?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2013 o 12:34

avatar Jotka
12 12

W takich chwilach dziękuję rodzicom, że oderwali mnie od gara i wypędzili w świat na studia :D

Odpowiedz
avatar MalaMalinka
11 11

Moja mamunia zrobiła dokładnie to samo. I jestem jej za to wdzięczna. :)

Odpowiedz
avatar Jotka
13 13

Nie lubią :p Pozbyli się, bo mnie KOCHAJĄ! Jako i ja ich. Najmocniej na świecie:)

Odpowiedz
avatar Jotka
11 11

Nie sądź ludzi według siebie, a od moich rodziców z daleka!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

ciut off, ale skojarzenie takie kiedys moj brat w liceum bedac, hot 15, spoznil sie na autobus, wiec poszedl lapac stopa ( na wsi mieszkalismy), zlapal, gadka szmatka, w koncu pada pytanie - a gdzie ty wlasciwie jedziesz? - do szkoly - a czego uczysz ?

Odpowiedz
Udostępnij