Jestem fanem spa. Poważnie.
Pomimo traumatycznych przeżyć na zjeżdżalni, nadal uwielbiam się moczyć, pluskać i wygrzewać, a także mrozić.
Byłem ostatnimi czasy na konferencji.
Ponieważ nie samą wiedzą człowiek żyje, po całym dniu wykładów i dyskusji, Organizatorzy zaprosili nas na wieczór w termach.
Termy - to brzmi tajemniczo. Pojechaliśmy. Moim samochodem, gardząc podstawionymi autokarami. Daleko trochę, ale czego się nie robi dla zdrowia...
Teraz będzie o ludziach.
Bo - z braku lepszego zajęcia - oddałem się obserwacji zachowań społecznych.
Najpierw obsługa.
Podchodzimy do kasy i meldujemy, że jesteśmy z konferencji.
Reakcja na poziomie rozwielitki - delikatnie brewka pykła...
No i co?
No i... byśmy chcieli wejść może?
A paseczki mają? Nie mają. To idą pobrać.
Gdzie?
No jakie to nieogarnięte... Oczywiście do klubu, wyjść stąd, obejść budynek i do piwnicy. Tam dostaną.
To poszli...
A w piwnicy, pan ochroniarz tłumaczy, że zaniósł nasze opaski pani do kasy, żeby nas nie ganiać!
Ale możemy o tutaj, tym wyjściem i po schodach i wyjdziemy tuż przy kasie, żeby po wietrze nie ganiać...
Rozumiem, że droga jednokierunkowa...
Pani w kasie tym razem wykazała ekspresję godną lwicy.
Tak! dostała, ale wydawać nie zamierza, bo NIE MA CZASU!!!
W końcu, po wezwaniu kierowniczki, dostaliśmy upragnione paseczki. Papierowe... Coby się lepiej z wodą komponowały...
Wchodząc na basen zauważyliśmy Profesorów Organizatorów, jak, tocząc błędnym wzrokiem, próbują ogarnąć procedurę wejścia. Przez trzask zamykanych drzwi usłyszałem znajome: " a paseczki mają?"
Potem ludzie na hali basenowej.
Po prostu cud miód i Bareja....
"Mamo, ja wychodzę, tu musi być awaria, ta woda jest słona!" - zasłyszane w basenie solankowym...
Komora śnieżna. Stoję i się chłodzę. Wpada parka: ona rozchichotana w stylu sugerującym awarię przodomózgowia, on - w łańcuchach kalibru krowiaka.
- Misiu, boszzzz, ale tu zimno... Ja wychodzę! Tu jest zimno!
- Mała, zimno to ci mogie w kontenerze zrobić, do minus 30...
Kur... na, a czego można się spodziewać w pomieszczeniu z napisem "komora śnieżna"? Ukwieconej łąki majowej? Saharyjskich upałów?
Sauna sucha.
Dwie pary drzwi. W zasadzie się nie zamykały, co znacznie obniżało pożądaną temperaturę.
- Heniu, chodź zobacz, co tu jest? Boże, ale tu gorąco!
- Zosiu, chodź do sauny, to zdrowe. (po 2 minutach): Duszę się, powietrza, wypuśćcie mnie stąd!!! (trzask drzwi)
Słoneczna łąka. Czyli trzy leżanki, od góry delikatnie solarka grzeje - idealne miejsce do pozbycia się depresji.
Tyle, że przez godzinę leżanki okupują te same trzy panie. Nieczułe na ciągłe zaglądanie spragnionych terapii obywateli. Niewrażliwe na napis, że nie należy przekraczać kwadransa...
Leżą. Bo zapłaciły, to leżą. I będą leżeć.
Podejrzewam, że rano, podczas uruchamiania przybytku, obsługa odnalazła cicho skwierczące, poczerniałe truchła miłośniczek fototerapii.
Wychodzimy.
Otwieram szafkę. Zamierzam zmienić bieliznę spodnią. Przy szafce, owinięty ręcznikiem, bo w przebieralniach nie działają rygle. Toteż ryzyko obnażenia jest znacznie większe.
Owijam biodra frociakiem i czuję czyjąś obecność.
Spoglądam w tył.
A tam stoi Pani Sprzątaczka.
Klasyczna do bólu.
Granatowy fartuch z ceraty, rajtuzy rodem z epoki Ludwika XIV i obowiązkowe szmaciane obuwie z wyciętym zapiętkiem.
Stoi. Dzierży mopa, niczym berło. I patrzy ponurym wzrokiem.
- Przepraszam panią, mógłbym się przebrać?
- To nie miejsce do przebierania! Tam so kabiny, se pójdzie! Tu zmywać muszę, zara koniec zmiany!
Potulnie zebrałem rzeczy i poczłapałem do wskazanego boksu.
Gdzie kilkakrotnie musiałem się wykazać refleksem, łapiąc otwierane przez innych basenowiczów drzwi z obu stron kabiny.
Na szczęście, grałem kiedyś w ruską gierkę "Wilk i zając"...
Wyszedłem żywy. I nawet w niezłym humorze. Bo czy możecie sobie wyobrazić inny kraj z takim natężeniem drobnych piekielności na każdym kroku?
basenownia w centrum kraju
Eee tam, żelazna zasada konferencji i wszelakich zjazdów integracyjnych mówi : darowanemu (darmowemu) spa się w zęby nie zagląda.
Odpowiedzwyjaśnij mi tak konkretnie i jednoznacznie, czym właściwie jest to "spa" ok?
OdpowiedzSanus per aquam - zdrowie przez wodę. Czyli wszelkie zabiegi wodne i pokrewne, mające na celu poprawę Twojego zdrowia.
OdpowiedzBłagam Cię stary, popraw te "sacharyjskie" ;)
OdpowiedzPoprawione. Umknęło podczas pisania.
OdpowiedzWiem, dlatego skomentowałem to w taki sposób ;) Wiesz, że na analfabetów reaguję znacznie ostrzej ;)
Odpowiedz@timo: Widzisz kolego, jak już jedziemy po bandzie, to "to saharyjskie". "Te" to tylko w Polsacie mówią. :D
OdpowiedzW takie miejsca chodzi się albo bardzo wczesnie albo bardzo późno, obsługa cię wtedy nienawidzi,ale przynajmniej zrelaksowac możesz się w samotnosci ;)
OdpowiedzChyba w Rassiji nie byłeś nigdy:) U nas to już Zachód w porównaniu do tego co się u nich dzieje...
Odpowiedz" Gdzie kilkakrotnie musiałem się wykazać refleksem, łapiąc otwierane przez innych basenowiczów drzwi z obu stron kabiny. " Ta kabina była " przechodnia "? Tak z ciekawości tylko pytam :)
OdpowiedzTak, są takie kabiny :) Ja pierwszy raz korzystając z takowej (bodajże w Białce) nie od razu ogarnęłam, że trzeba ławeczkę opuścić żeby zablokować drzwi z obu stron naraz :P i dobrą chwilę zastanawiałam się, czy tu faktycznie trzeba samemu ręcznie zapobiegać wpychaniu się do kabiny :)
Odpowiedz@pandora Chyba się nie zrozumieliśmy. Są kabiny przechodnie???
OdpowiedzAno są. Z jednej strony wchodzisz, z drugiej wychodzisz. A jak rygle nie działają...
OdpowiedzKu....chnia olek.... kabina przechodnia. No nieeee....
OdpowiedzA ja szczerze nie rozumiem tej paniki ze ktoś by wszedł i zobaczył cie na golasa wielkie mi co ani bym tych drzwi nie trzymał albo się przy tej sprzątaczce przebieral:P
OdpowiedzPrzeprowadz sie na pustynie. Takiego delikatesika dawno nie widzialem...
Odpowiedzooo już się ban skończył? Witam serdecznie i zapraszam do pracy na kolejnego :)
OdpowiedzZa klasyczną do bólu sprzątaczkę musi być mocne.
OdpowiedzUwielbiam Twoje historie;)
OdpowiedzDobre, dobre! Zabrakło mi jeszcze jakiejś parki "glonojadów" obściskującej się w basenie i zdziwionej, że ludzie wokół nich ośmielają się pływać, a czasem nawet szturchnąć łokciem :P A takie typki jak panie na fototerapii to aż za dobrze znam z jacuzzi w moim mieście. Abonament na cały dzień siedzenia w bąblach kupują czy jak?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2013 o 23:20
A jak papierowe paseczki wytrzymały serię moczenie-chłodzenie-grzanie?
OdpowiedzWcale. Zostawiłem w spodniach. Nie można igrać z paniami z kasy...
OdpowiedzJak wspomniałeś o tej przygodzie ze zjeżdżalnią, to momentalnie dostałam ataku śmiechu:)
Odpowiedz"Czy możecie sobie wyobrazić inny kraj z takim natężeniem drobnych piekielności na każdym kroku"? Prawie każdy kraj na świecie, jeśli trafisz w odpowiednie miejsce, a żeby daleko nie szukać, to zacytuję pewne powiedzenie: "Rosja to nie kraj. To stan umysłu".
OdpowiedzDałam mocne z jednym ALE: nie ma nic śmiesznego w tym, że ktoś po minucie wylatuje z sauny w panice. Jestem astmatykiem i mój pierwszy kontakt z sauną wyglądał podobnie. Idę, bo to zdrowie. Siadam, ciepło, miło, a potem już tylko czuję, jak w płucach kończy mi się powietrze. Też opuściłam ten przybytek co prędzej i od tamtej pory jestem bardzo ostrożna z saunami, bo to naprawdę nie jest dla każdego. A co do "innego kraju" - o, znam takich wiele!
Odpowiedz