Od kilku lat jestem serwisantem klimatyzacji. Pracę swoją lubię i pomimo spotykających mnie piekielności, wykonuję z niegasnącym zapałem. O jednej z takich piekielności będzie dzisiaj mowa.
Rozporządzenie. Słowo, które ostatnimi czasy stanowczo za często widuję w nagłówkach e-maili. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do przemyślanych dokumentów, które ułatwiają pracę. Jeżeli jednak kilka razy w tygodniu dostaje się wymysł urzędniczej fantazji, który nijak ma się do rzeczywistości, obowiązujących przepisów, norm, czy nawet wcześniejszych rozporządzeń, a do którego stosować się trzeba, to irytacja to najłagodniejsze z uczuć jakie się wtedy odczuwa. Żeby nie być gołosłownym przytoczę kilka przykładów:
Musimy prowadzić książkę eksploatacji elektronarzędzi, w której będziemy opisywać stan narzędzia przed i po użyciu, minimum jeden wpis dziennie (do elektronarzędzi zaliczono nawet latarkę bateryjną).
Wyznaczono nam czas reakcji na zgłoszenie nie większy niż dwie godziny (przy rejonie obejmującym całe województwo małopolskie), przy czym inne rozporządzenie wyznacza kary za przekroczenie tego czasu, a jeszcze kolejne kary za udokumentowane naruszenie przepisów ruchu drogowego.
Jedno z otrzymanych rozporządzeń mówi, że nie wolno mi wykonywać prac przy urządzeniu klimatyzacyjnym w trakcie pracy tegoż urządzenia (jak u diabła wykonać wtedy przegląd), kolejne otrzymane dwa dni później wymusza na mnie w pewnych okolicznościach wykonywanie prac pod napięciem na wysokości w pojedynkę w nocy (nie wiem czy można bardziej złamać przepisy BHP).
Oczywiście większości z tych idiotyzmów nie mam zamiaru podpisywać (życie mi jeszcze miłe) i w miarę możliwości staram się wykazywać ich niezgodność z przepisami, ale szefowa nie chce odpuścić (niestety sporo osób zobowiązało się do ich przestrzegania).
serwis klimatyzacja biuro
Rozumiem, że te rozporządzenia, o których piszesz są w jakimś Dzienniku Ustaw?
Odpowiedznie, bo to nie są rozporządzenia ministerialne, tylko hmmm... ...pomysły szefostwa. Autor nie napisał tego wprost i faktycznie łatwo wpaść na taki pomysł, ale to wierutna bzdura.
OdpowiedzPo prostu się nie daj. Przy okazji na dojazd z punktu A do punktu B powinna być jakaś państwowa norma, na bazie której powinieneś móc złożyć doniesienie do urzędu pracy, ale lepiej to sprawdź bo nie jestem 100% pewien co do tego pomysłu. Wiedza ta powinna Ci pomóc w "rozmowach" z szefową, oraz współpracownikami (skład świadomy to skład nie zgnojony). Przy okazji polecam zbierać te papierki, tylko niech będą podpisane przez kogoś władnego.
OdpowiedzNorma zdroworozsądkowa (sprawdzona w praktyce) zakłada pokonanie w godzinę 60 km plus najlepiej 10 - 15 min na nieprzewidziane okoliczności. Co do współpracowników to jest nas (zajmujących się klimatyzacją) kilkunastu rozrzuconych po całej Polsce, a przy tym cierpimy na lekki niedobór czasu, więc prowadzenie rozmów jest nieco utrudnione. Niektórzy pomimo poinformowania o bezsensowności pewnych wytycznych i tak się do nich stosują bojąc się o utratę pracy (nie dociera do nich fakt, że firma cały czas prowadzi nabór, ale chętnych wciąż brak).
OdpowiedzI nawet jak podpiszesz coś na co później dopiero znajdziesz przepisy, to cie to nie obowiązuje :) Rozporządzenie szefa nie jest ponad prawem.
OdpowiedzTo są rozporządzenia ministerialne czy wewnętrzne przepisy przedsiębiorstwa?
OdpowiedzSorry nie wyraziłem się jasno, chodzi o wewnętrzne przepisy przedsiębiorstwa (całkiem sporego). Za niejasność przepraszam, byłem trochę zmęczony opisując przypadek.
OdpowiedzW takim razie jesteś kryty. Nawet jakby Cię zwolnili uzyskałbyś niezłe odszkodowanie w Sądzie Pracy.
Odpowiedz@Doktoreq Zatem nie jest to rozporządzenie, lecz jedynie zarządzenie.
OdpowiedzMoże te rozporządzenia to ukryty przekaz, żeby się w naprawy nie bawić tylko wymieniać na nowe urządzenia (no bo producenci z roku na rok zakładają wzrost produkcji i zyski. A już tak offtop co do ciągłych wzrostów, to wolałbym zasadę taką, że zakładasz firmę, są wzrosty,a po osiągnięciu pewnej rentowności kierować tak firmą by była stabilna mniej więcej cały czas na tym samym poziomie sprzedaż i zyski. Nie da się w nieskończoność iść w górę.
OdpowiedzZgadza się, ale wiesz jaka jest ludzka mentalność. Zarabiam 2000zł - no fajnie, ale przydałby się jakiś lepszy samochód, a ta pensja to za mało. Zarabiam 5000zł - no fajnie, mogę sobie kupić nowy samochód, ale by sie przydało jednak dom wybudować. Zarabiam 10000zł - no łatwiej ten kredyt spłacić ale ten ogród za parę tysi to wypadałoby zrobić. Zarabiam 20000zł - mam dom, samochód, ogród, jednak częsciej mógłbym do ciepłych krajów na wakacje wyjeżdżać. Zarabiam 100000zł - fajnie, ale nie mam swojego jachtu. I tak dalej i tak dalej. Ciągle mało i by się chciało więcej za wszelką cenę.
OdpowiedzCo do tematu wymiany urządzeń to mogę przytoczyć kilka piekielnych historii. Ogólnie rzecz biorąc najstarsze urządzenia opuściły zakłady produkcyjne w roku 1980 (30 lat nieprzerwanej pracy), w wielu przypadkach producent już nie istnieje, magazyny wyczyszczone z części, urządzenie zakwalifikowałem do wymiany. Co robi klient - stwierdza, że w puli inwestycyjnej nie ma środków na takie rzeczy i mam za wszelką cenę naprawiać. Pół biedy kiedy mowa np. o szafach klimatyzacji precyzyjnej, bo tam jestem w stanie znaleźć odpowiedniki elementów na wolnym rynku, ale w przypadku zwykłego splita zmuszony jestem bawić się w McGuywera (w LG na przykład w każdej kolejnej serii jednostek zmienia się kształt płytki sterującej i układ gniazd na niej).
OdpowiedzBrawo dla osób, które nie myślą jak baranki i czytają ze zrozumieniem to, co podpisują!
Odpowiedz"Musimy prowadzić książkę eksploatacji elektronarzędzi, w której będziemy opisywać stan narzędzia przed i po użyciu, minimum jeden wpis dziennie (do elektronarzędzi zaliczono nawet latarkę bateryjną)" Jeśli naprawdę by się coś zmieniało to bym to udokumentował. Ale w przeciwnym razie. " Bez zmian"
OdpowiedzTylko cała rzecz polega na tym, że takie wpisy muszą być. Nawet jak się nic nie zmieni. Bo później przy jakiejś kontroli przyczepią się, że o sprzęcie X od 2 tygodni nic nie napisano mimo, że była używana. I po premii...
OdpowiedzKażdy nakazy pracodawcy niezgodne z przepisami prawa są nieważne i nie mogą być wyciągnięte konsekwencje (np. zwolnienie) za ich nieprzestrzeganie.
OdpowiedzCzyżby szefostwo g...o wiedziało o realiach pracy? W którymś mieście szefem WORD został człowiek bez prawa jazdy.
Odpowiedz