Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moją mamę cały czas boli głowa. Mocno. Do pewnego stopnia bólu zdążyła…

Moją mamę cały czas boli głowa. Mocno. Do pewnego stopnia bólu zdążyła się już przyzwyczaić, jednak było kiedyś tak, że od bólu zaczynała niedowidzieć na jedno oko, więc uznała, że trzeba się zgłosić do szpitala.

Pojechaliśmy.

Po 4 godzinach siedzenia i czekania załapała się na konsultację u neurologa, który zapytał tylko co jest i nie odezwał się już ani słowem, później otrzymała receptę od neurologa na Ketonal. W żelu.

Do dziś nie wiemy czy miała sobie go wsmarować we włosy czy może w oko.

służba_zdrowia

by Mala_Mi_22
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Kosz
5 9

A badania jakieś robiła? TK+Angio, MRI?

Odpowiedz
avatar Mala_Mi_22
8 10

Tak, ma zdiagnozowaną chorobę moyamoya, na to nie ma lekarstwa i nie ma leczenia u nas w kraju.

Odpowiedz
avatar bromba69
11 13

Przeczytałam to trzy razy i dalej nie wierzę :) Po prostu BEZ KOMENTARZA :)

Odpowiedz
avatar mg1987
10 12

"Bez komentarza" to też komentarz. :P

Odpowiedz
avatar clubber84
-2 18

Najpierw idzie się do lekarza rodzinnego, a potem ze skierowaniem do okulisty. Każdy użytkownik na tym portalu, który pracuje w służbie zdrowia Wam to powie. Tylko właściwie, dlaczego poszła, po tak długim czasie, skoro idzie się do lekarza, jeśli bóle utrzymują się dłużej niż tydzień (jeśli nie przeszkadzają w funkcjonowaniu)?

Odpowiedz
avatar Zmora
18 20

Do okulisty nie trzeba skierowania...

Odpowiedz
avatar Mala_Mi_22
4 8

Ma zdiagnozowaną chorobę moyamoya, na to nie ma ani lekarstwa ani leczenia u nas. Głowa ja boli od dwóch lat bez przerwy, przyzwyczaiła się już do jakiegoś stopnia bólu. Do lekarza zgłasza się właśnie w takich krytycznych momentach gdzie jest na prawdę źle, ale sam widzisz że to jest nieco... bezcelowe... Bo albo nie zbiorą wywiadu wcale albo na odczepnego dadzą ketonal w żelu i niech spada natrętny pacjent :)

Odpowiedz
avatar clubber84
0 8

No, dobrze, do okulisty akurat nie trzeba, ale samo przez się rozumiemy, że po to powołali instytucję lekarza pierwszego kontaktu, żeby najpierw do niego się zgłosić.

Odpowiedz
avatar MalaMalinka
-3 13

Może miała sobie posmarować czółko? Dobrze, że nie zalecił Apapu czy innego Ibumu. I weź tu idź do lekarza. Szkoda gadać.

Odpowiedz
avatar wagad
14 18

myślę że właśnie w czoło, tak profilaktycznie, żeby bardziej głowa nie rozbolała jak się będzie w te czoło pukać palcem

Odpowiedz
avatar sunrise111
2 2

Ja też kiedyś miałam podobną sytuację. Miałam takie napady bólu głowy trwające średnio po tydzień każdy, potem pojawiły się też krwotoki z nosa. Przez cały rok dostałam tylko skierowanie do laryngologa, który zapisał mi maść do nosa na zwężenie naczynek. Nic nie pomogło, ale kiedy powiedziałam o tym na wizycie, to stwierdził, że kłamię i tak zakończyło się moje leczenie. W końcu wyszło, że to przez ciśnienie, ale leczyć mnie nie chcą, bo lekarz stwierdził, że skaczącego ciśnienia się nie leczy( raz 160/110, kilka dni później 90/60) i mam czekać aż się unormuje.

Odpowiedz
avatar Mala_Mi_22
0 4

Nie wiem czy to wynika z niewiedzy czy z braku chęci leczenia u niektórych lekarzy. Moja mama wie, że u nas się nie leczy jej choroby, dopomina się tylko o jakąkolwiek profilaktykę no cóż.. Nie u nas :) pewien ordynator powiedział jej wprost, że jemu nic nie wiadomo czy w ogóle jest na to jakaś profilaktyka oni będą próbować mamę leczyć jak dostanie udaru (bo to jest typowe dla jej choroby) i starać się zminimalizować szkody jakie może wyrządzić niedokrwienie podczas ataku. A tak to spadaj babo :)

Odpowiedz
avatar mrKabanos
2 4

Tia jak ja uwielbiam jak te mendy mówią "symulujesz" albo "kłamiesz" jakby człowiek nie miał co robić tylko dla "rozrywki" biegać po lekarzach...

Odpowiedz
avatar Werbena
0 4

Ale weź się upomnij, żeby to "symulujesz" dały na piśmie z czytelnym podpisem, wtedy najczęściej nabierają wody w usta i zapadają się pod ziemię w niezwykle ważnych sprawach.

Odpowiedz
avatar Straszna666
1 5

a może to było na wsmarowywanie do oka? ;) (musicie mi wybaczyć za to)

Odpowiedz
avatar 12345
3 13

To tak zapytam z czystej ciekawości, no offence: to co według ciebie miał ten neurolog zrobić w chorobie, w której nie może zrobić nic? Pogłaskać po główce? Niech mama zapyta lekarza o jakieś 75mg kwasu acetylosalicylowego - to tyle w kwestii profilaktyki, nic innego się w tej kwestii nie zrobi. ;) Jak ma zdiagnozowaną chorobę na którą wiadomo, że nie ma leczenia, to trzeba iść po ketonal do rodzinnego. A nie wysiadywać pół dnia na SORach, które są dla ludzi u których następuje zagrożenie życia (kto by uwierzył, że oddział ratunkowy służy ratowaniu życia!). SOR to nie miejsce do którego się przychodzi po receptę, bo się leki skończyły.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2013 o 12:26

avatar natalia
7 11

A może kobiecie nie pomaga ketonal i liczyła na to, że ktoś poda jej coś silniejszego, da zastrzyk, kroplówkę, zrobi cokolwiek, co ukoi ból, a czego rodzinny nie mógłby zrobić w przychodni? A może zleci badanie, żeby sprawdzić, czy tym razem to nie jest jednak coś innego niż objaw codziennej choroby? No jakbym ja była na coś chora, ale w którymś momencie objawy byłyby silniejsze niż zwykle to też bym się zgłosiła do lekarza jak najszybciej...

Odpowiedz
avatar Mala_Mi_22
0 6

W tym sęk właśnie, że myśleliśmy że zaczyna się udar czy coś innego równie złego. Po to się zgłosiliśmy, skąd mieliśmy wiedzieć czy to mocno nasilony ból głowy czy już atak.. Polopiryna nie pomaga :) wierz mi, że gdyby nie było potrzeby nie jechalibyśmy do szpitala. SOR traktujemy jako zło konieczne (właśnie po takich akcjach). Resztę tego co mogłabym napisać napisała natalia i trafiła w sedno. Dodam tylko, że gdzieś po roku udało nam się trafić na Nimesil, który jej jako tako pomaga złagodzić bardzo ostry ból.

Odpowiedz
avatar ewilek
2 6

12345 - SOR to trochę więcej niż tylko miejsce ratowania życia. To również miejsce gdzie udziela się pierwszej pomocy a w sytuacjach gdy dostęp do lekarza rodzinnego jest niemożliwy (dzień świąteczny itd) a dzieje się coś niepokojącego to również miejsce gdzie można uzyskać poradę. Ci z nas którzy z medycyną praktycznie nie mają nic wspólnego(a jest nas porażająca większość) nie będą się sami diagnozować i ustalać czy ten ból głowy to "tylko" efekt choroby czy też już coś więcej. Poza tym, gdy ból uniemożliwia nam funkcjonowanie i zaczynamy gryźć tynk ze ścian to chyba nic dziwnego , że właśnie tam szukamy pomocy? Nie mówię o przypadkach ewidentnego przegięcia gdy z przysłowiowym bolącym paluszkiem czy katarem zawraca się głowę lekarzowi na SOR-e.

Odpowiedz
avatar 12345
3 5

Niech mama nie bierze diklofenaku - wyszło w badaniach, ze powoduje zakrzepy, co w moyamoya moze miec dodatkowo niefajne skutki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Gdy nie ma dostępu do lekarza rodzinnego jest jeszcze nocna pomoc lekarska w przychodni. Zastrzyk z ketonalu też tam zrobią. Rozumiem, że tu zachodziło podejrzenie udaru i to trochę inna sytuacja. Ale widzę w komentarzach powyżej, że jeżdżenie z bólem na SOR wydaje się naturalne. W NPL czeka się na swoją kolej dużo krócej, a jeśli lekarz podejrzewa coś poważniejszego, może odesłać na SOR ze skierowaniem, z którym można być szybciej zbadanym. Oraz poważniej potraktowanym. A tak ludzie z poważnymi problemami czekają na SORze godzinami, między osobami z bólami głowy, lumbago czy bolesną miesiączką, wszyscy po ketonal bo przecież rodzinny tego nie da/nie zrobi zastrzyku. A neurolog bagatelizuje kolejny ból głowy, pewnie jego n-ty na tym dyżurze.

Odpowiedz
avatar Werbena
-1 7

@12345 Nie wiedziałam, że ludzie chorują na jedną chorobę na raz, tę, którą mają zdiagnozowaną i na więcej nie można. No jasne, kiedy pojawiają się nowe, bardzo niepokojące objawy, trzeba iść do rodzinnego po ketonal. Bo na nic innego nie zachorują, przecież już mają zdiagnozowane coś, czego się nie leczy. Więc ketonal. Po prostu opieka paliatywna w codziennym wydaniu. Co miał zrobić neurolog? Sprawdzić, dlaczego pacjentka zaczyna niedowidzieć na jedno oko. Może w twoim świecie pomaga na to ketonal, obawiam się jednak, że to dość unikalny świat.

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
3 3

Ewilek - jeśli nie ma stanu zagrożenia życia a lekarz rodzinny nie jest dostępny z powodu późnej pory/weekendu powinnaś udać się do tzw. Świątecznej Pomocy - nie na SOR. A tak z ciekawości, ilu z Was, drodzy czytelnicy Piekielnych, wie gdzie dokładnie znajduje się jego „rejon świąteczny”?

Odpowiedz
avatar natalia
2 2

Na drzwiach mojej przychodni wisi kartka z adresem i numerem telefonu, gdzie należy się zgłaszać. Myślę, że w wielu przychodniach tak jest. Warto przepisać ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

U mnie to się nazywa Nocna Pomoc Lekarska, dyżury są codziennie w największej przychodni w okolicy. A na dyżurach prawie pustki, raz tylko czekałam 30 minut bo lekarz pojechał do pacjenta. Pytałam się czemu nikogo prawie nie ma, podobno wszyscy wolą godzinami siedzieć na SORze. Podobno głównie z bólach brzucha, przeziębieniem i innymi pilnymi przypadkami. A potem czytamy historie o tym, jak ktoś bardzo potrzebujący czeka na ostrym dyżurze godzinami i winni są lekarze, pielęgniarki i NFZ, a nie tłumy innych pacjentów, którzy mogliby pójść do dyżurującej przychodni.

Odpowiedz
avatar natalia
0 0

Rzeczywiście, ja nigdy nie byłam na SORze, tylko kilka razy rodzice wozili mnie na taką "nocną pomoc" i albo nie było nikogo, albo była tylko garstka ludzi. I raz nawet dostałam stamtąd skierowanie nie na SOR, a bezpośrednio na konkretny oddział. Myślę, że to wynika właśnie z niewiedzy, gdzie są takie nocne dyżury i że w ogóle coś takiego jest...

Odpowiedz
avatar ewilek
1 1

W summie macie rację - jeżeli jest "nocna/świąteczna" pomoc to tam należy się udać gdy dzieje się coś niepokojącego ale nie jest to stan ciężki. Tyle tylko, ze np. w moim mieście - wcale nie tak małym - nocna pomoc jest właśnie na tzw. pogotowiu. Nie ma innego punktu.

Odpowiedz
avatar Werbena
0 4

W moim "rejonie świątecznym" są tacy lekarze, że zdziwiłabym się, gdyby tam ktokolwiek poszedł po cokolwiek innego niż kartka i długopis, żeby zapisać taksówkarzowi adres SOR. Rozpoznanie grypy regularnie i standardowo już przerasta ich możliwości diagnostyczne, na ropną anginę mówią "zaziębił się pan, pojutrze przejdzie", a ostatnio usłyszałam od męża, że musiał dyktować receptę lekarce, ponieważ nie wiedziała, jak ją wypisać. Kiedy ktoś się upiera, że to nie jest przeziębienie (nawet przy solidnie napuchniętym nadgarstku usłyszałam, że to przeziębienie, aż zwątpiłam w trzeźwość i zdrowe zmysły) - jest odsyłany na SOR. Nie wiem, czy oni nie myślą, czy tylko udają, ale pustki w przychodni to chyba najlepszy efekt profilaktyki zdrowotnej, jaki mogli osiągnąć.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

to bylo myslec i sprawdzac recepte na miejscu, przy lekarzu

Odpowiedz
avatar Mala_Mi_22
-1 3

Sprawdziła i zapytała co ma z tym zrobić, ale szanowny miał to po prostu w dupie i poszedł :)

Odpowiedz
Udostępnij