Prowadzę działalność gospodarczą, produkuje i sprzedaje sprzęt zabezpieczający przed poślizgiem, zarysowaniem czy obiciem.
Zaczął się właśnie sezon na taki zabezpieczający sprzęt. Wychodząc naprzeciw klientom, postanowiłem że jeżeli ktoś u mnie go kupi, to także mogę pomóc z montażem. Montaż jest prosty jak budowa cepa, jednak nie wszyscy mają na to czas i ochotę. Ostatnio trafiła mi się taka oto chałturka u Prezesa i... no o tym się dowiecie.
Facet jest prezesem kilku firm, 2 spółek i zasiada w iluś tam radach nadzorczych. Ogólnie szycha jakich mało u nas w mieście. Moje zadanie polegało na zamontowaniu listew zabezpieczających na schodach na zewnątrz jego pałacu, tfu, domu który wygląda jak pałac. Schodów niedużo, bo razem może z 8, jednak szerokość spora i dużo roboty, docinanie i takie tam.
Zacznijmy od początku. Przyjeżdżamy o omówionej godzinie, brama się otwiera, wjeżdżamy na podwórko, wita się z nami Prezes i przedstawia swoją żonę, która sama się przedstawia jako Prezesówna. Tak, dobrze czytacie - Prezesówna, i od razu mówi nam, że będzie nas nadzorować. Prezes do pracy, to i my do pracy. Przed właściwą pracą musimy umyć schody, więc prosimy o jakiś środek na to. Po prostu zapomnieliśmy o tym. Prezesówna odpowiada, że jednak takich środków u nich w domu nie ma, bo pani Pokojowa (też tak powiedziała) sama w taki sprzęt się zaopatruje. Cóż, wysyłam młodego do sklepu. Na co Prezesówna mówi, że u nich schodów byle czym się nie myje tylko środkiem takim a takim. Ciekawie.
Młody pojechał, wraca a tu brama zamknięta. Proszę o otwarcie, Prezesówna na to, że taki złom na podwórku u niej stać nie będzie, niech na ulicy stoi. Młody przychodzi z jej środkiem, ja rzucam okiem na rachunek, za małą buteleczkę 30zł, jak można kupić dużą innej marki za 8. Cóż zrobić. Schody umyliśmy, wyciągam denaturat żeby jeszcze przetrzeć w miejscu klejenia listwy, żeby na pewno nie było żadnych paprochów. Na co Prezesówna:
- Hola, hola, w pracy picia nie ma, ja wiem że wy to takie denaturanty pijecie. Ale picia nie ma!
Tłumaczę, że to nie do picia tylko do przygotowania do klejenia i takie tam. Na co ona, że będzie mi się uważnie przyglądać. Robota się do przodu posuwa, jednak na podwórku zimno, a Prezesówna cały czas nad nami stoi. Mówi, że idzie do domu. Poszła, wzięła krzesło i usiadła za drzwiami obserwując nas dokładnie. Frontowe schody załatwione zostały ogrodowe i jeden schodek garażowy, już kilka godzin pracy za nami, zgłodnieliśmy, więc robimy sobie przerwę i wyciągamy kanapki. Wychodzi Prezesówna i mówi:
- Hola, Hola trzeba pracować, a nie się obijać i jeść!
Kobieta działa mi ostro na nerwy, mocno się powstrzymuje i odpowiadam grzecznie, że nie pracujemy na godziny, tylko dostaniemy pieniądze za wykonaną pracę, na dodatek przerwa nam się należy, ot tak ustawowo. Kobieta się zamknęła i wróciła do domu dalej nas obserwując. Pracujemy dalej, ona dalej nas obserwuje. W fudze jest jakaś guma biorę nożyk i ją wydłubuje, na co Prezesówna szybko wyskakuje z domu i mówi:
- Panie, zostaw pan to yyy... wypełnienie między płytkami, wiem że ono drogie, ale ja wszystko widzę, nigdzie pan tego nie sprzedasz!
Żyłka pulsuje ale odpowiadam, że w fugę jest wciśnięta guma do żucia i muszę ją wyciągnąć żeby dobrze przykleić listwę. Pofukała i poszła dalej nas obserwować.
Robotę dokończyliśmy, czas zapłaty. Daję kobiecie fakturę, kwota nieistotna, jednak była tam końcówka powiedzmy 7,45zł. Kobieta wyciąga taki wielki słój miedziaków i mówi, że oni takich kwot w portfelu nie noszą i wyciąga powoli ze słoja ta kwotę. Wtedy przyjeżdża Prezes, patrzy na żonę, patrzy na nasze miny. Wyciąga z kieszeni pieniądze, daje nam więcej mówiąc 'reszty nie trzeba', dziękuje za super wykonaną robotę, a my się zwijamy.
Prezesówna działała mi tak na nerwy, że ledwo nad sobą panowałem. Jednak zależało mi żeby niczego nie odwalić, bo jej mąż prowadził kilka hurtowni, w których mógłbym sprzedawać swój towar. Taka klientka, która siedziała przy nas prawie 9h, zdarzyła mi się pierwszy raz i mam nadzieję że ostatni.
Prezesówna
Podziwiam nerwy ze stali:-)
OdpowiedzBaba na dodatek niewykształcona, jeżeli się przedstawiła PrzezesÓWNA. Końcówka -ówna oznacza panienkę, córkę, jako żona powinna się przedstawiać PrzezesOWA ;-)
OdpowiedzNie zrozumialas ;), ona od dziecka Prezesowna, innego imienia nie pamieta, wiec sie tak przedstawia. Coreczka prezesa za kogoz moglaby wyjsc za maz jak nie za prezesa? Rodzinna tradycja ;)
OdpowiedzVella, czyli powinna byla sie przedstawic Prezesowna Prezesowa. Bo imie ma po rodzicach, a nazwisko po mezu :-)
OdpowiedzOj co się będzie tak formalnie przedstawiać, imię podała i tyle, i tak wiedzą, że żona Prezesa, mąż przecież przedstawił ;)
OdpowiedzBabsztyl sie pewnie ze slamsow wygrzebal i kasa meza uderzyla do glowki. Nie trawie takich zmanierowanych damulek.
OdpowiedzI jak tu nie wierzyć w stereotypy? ;) Typowa tępa żona bogatego męża. Zero ogłady, traktowanie wszystkich z góry, zero wykształcenia i ostry szpan bogactwem. Często takie tępe "dziunie" są trzymane do chwili, aż się nie zestarzeją, albo nie podzielą się swoimi "genialnymi myślami" w towarzystwie. Nie wiem czemu tak jest, że bogaci i często normalni z charakteru faceci wiążą się z takimi kobietami. Chociaż widziałem przypadki jak kilku w miarę normalnym kobietom (jedna ze wsi, druga z miasta) odpierdzieliło totalnie, gdy firmy ich mężów zaczęły odnosić sukces. Tak wiec nigdy nie wiadomo, czy normalnej dziewczynie coś nie odwali.
OdpowiedzMoże jak się żenił, jeszcze nie był bogaty. Wziął sobie kobietę na swoim ówczesnym poziomie, a potem on się rozwinął, a ona nie. Ciekawe, jak długo jeszcze to wytrzyma?
Odpowiedz"Nie wiem czemu tak jest, że bogaci i często normalni z charakteru faceci wiążą się z takimi kobietami. " Może, ekhm, te panie dobrze gotują?:)
OdpowiedzPrezesównie to pewnie gotuje pani Kuchniowa;)
Odpowiedz@cicikowo: Czasem dobrze gotują, czasem dobrze dają, a czasem jedno i drugie. Potem się starzeją i głupieją do imentu, ale prezesi się nie rozwodzą, bo to i kłopotliwe i kosztowne.
OdpowiedzCo to też ludzie za cuda nie nawymyślają, my zawsze ze szwagrem przed chałupę wiadro popiołu wysypywali i jak ta lala elegancko w zimie nikt się nie ślizgał.
OdpowiedzŻem tego im nie podpowiedział, ale wątpie żeby chcieli ten popiół na granitowe schody.
OdpowiedzNajbardziej mnie rozwaliło ''Hola, hola w pracy picia nie ma''. W ogóle łatwo odróżnić osobę zamożną od dziecka od osoby, która się dorobiła. Tej drugiej po prostu wyłazi słoma z butów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2013 o 15:44
A słoma to jej z bucików dokąd wystawała?
OdpowiedzPewnie pod samą dupę...
OdpowiedzJa podejrzewam, że i na szalik starczyło...
OdpowiedzZa konieczność przebywania z tą babą powinniście dostać dodatek za szkodliwe warunki pracy.
OdpowiedzTaki dodatek także otrzymaliśmy, co widać na końcu historii. A kwota spora bo ponad 500zł.
OdpowiedzNyord, to wie prezes co ma w domu i jak wam krwi napsuła. Nawet nie musiał pytać, wystarczyło, że na was spojrzał. A tą gumę coś wydłubał, trzeba jej było oddać, żeby sama sprzedała;)
OdpowiedzZ reakcji męża wnioskuję, że człowiek porządny i wie co potrafi jego małżonka :)
OdpowiedzNo, na pewno wie! Drugiego takiego "klawisza" ze świecą by nie znalazł. Wiesz, jak to jest, "pańskie oko konia tuczy", więc prezes ma gwarancję rzetelnej roboty, tak że wysoką premię może w ciemno wypłacać, rezultatów nie sprawdzając osobiście. I zawsze zasłuży sobie na opinię "równego gościa". Trzeba wiedzieć kim się wyręczyć!
OdpowiedzFajne chłopaki, to popatrzeć chciała a nie tylko telenowele...
OdpowiedzJaka jest różnica pomiędzy panią prezes a panią prezesową? Ta pierwsza zapracowała na swój tytuł głową, ta druga d**ą.
OdpowiedzNerwy to ty masz chyba nawet nie ze stali tylko co najmniej z włókien węglowych.
OdpowiedzCóż, rozumiem Pana irytację. Również nie cierpię, gdy ktoś stoi mi nad głową i nadzoruję moją pracę, którą staram się wykonywać jak najlepiej. Z drugiej strony nie powinien się Pan tak mocno przejmować jej obserwacją (czy jak kto woli nadzorem). Niestety ta Pani miała powód was pilnować. Wielu 'fachowców' nie przykłada się do pracy, a pracownicy fizyczni np. budowlańcy mają tendencję do spożywania alkoholu podczas pracy. Podejrzewam, że Państwo zapewne po prostu nie chcieli tandetnie wykonanej pracy w swoim pałacu. ;) Oczywiście nie twierdzę, że tak robicie - mówię tutaj o 'fachowcach' ogólnie. A że prezes spojrzał na efekty pracy i zapłacił nieco więcej to musieliście dobrze wykonać swoją robotę ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2013 o 16:40
Może powinniście jeździć z takim cennikiem : 1.Usługa normalna - CENA 100% 2.Usługa gdy klient patrzy na pracę mechanika - DOPŁATA + 50% 3.Usługa gdy klient patrzy na pracę mechanika i komentuje - DOPŁATA + 100% 4.Usługa gdy klient patrzy na pracę mechanika i w dodatku wie lepiej DOPŁATA + 200% 5.Usługa gdy klient patrzy na pracę mechanika i próbuje mu pomagać - DOPŁATA + 300 %
OdpowiedzPrzypomniało mi się: "a mój mąż, proszę panią, jest z zawodu dyrektorem". Drugie skojarzenie to Alutka z "Rodziny zastępczej", taki typ tępego, wnerwiającego babska, które umie tylko leżeć i pachnieć.
OdpowiedzAkurat Alutka tępa nie była, specyficzna i nieżyciowa - jak najbardziej, ale inteligentna, a jak było trzeba, to i cwana potrafiła być ;)
OdpowiedzZawiodłeś mnie. W życiu bym nie pomyślała, że oglądasz takie bzdety...
Odpowiedz9 godzin kilka listewek przyklejaliście?
OdpowiedzOno tak niby kilka ale musieliśmy ręcznie ciąć, wymierzać, schody były monstrualnej szerokości, plus jakieś zagięcia. Sporo roboty.
OdpowiedzCzepiasz się. Może babka oprócz bycia żoną prezesa, była też córką faceta o nazwisku "Prezes".
Odpowiedzno ok ale po wyjściu za mąż to już nie jest -ówną tylko - ową chyba, że się sztucznie odmłodzić chciałą albo zachować TAKIE nazwisko dla szpanu
OdpowiedzJeżeli ŻONA prezesa okresla się jako "prezesówna", to być może należałoby to złosić na policję, bo kazirodztwo jest w Polsce przestępstwem :)
OdpowiedzKazirodztwo tak, analfabetyzm nie.
OdpowiedzDobrze, że napisałeś: "Tak, dobrze przeczytaliście - Prezesówna", bo poprzednie zdanie czytałam kila razy i nie mogłam zakumać :D
OdpowiedzPrzesadyzm nie jest dobry w obie strony. Ciekawe, czy była taka piekielna od urodzenia, czy też miała jakieś złe doświadczenia z "fachowcami"? Powiedzenie oko pańskie konia tuczy nie wzięło się znikąd.
OdpowiedzOch, jak to cudownie wozić się forsą rodziców lub w tym przypadku męża. Podejrzewam, że ona sama miała mały udział w tworzeniu fortuny - albo wszystko mąż zarobił, albo wniosła jakiś tam majątek po rodzicach. W kazdym razie nie ma szacunku do pracy, co ją przekreśla jako przyzwoitego człowieka.
OdpowiedzPrzy denaturacie już na Waszym miejscu byłoby mi naprawdę bardzo trudno wytrzymać. Pewnie coś bym wspomniał o sądach, pomówieniach, takich tam, zawalając być może robotę… Jesteście wielcy.
Odpowiedzja to wspolczuje panu mezowi :) a reszta pogadalabym z prezesem na temat tego towaru w koncu tam byliscie w ich prywatnym domu a twar sprzedawalibyscie w hurtowniach wiec kontakt z prezesem/sekretarka /kims bardziej cywilizowanym
OdpowiedzTak mi się jakoś skojarzyło z filmem "tygrysy Europy". Tam też były takie młotki.
Odpowiedz