Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wasze historie czasem wydawały mi się tak absurdalne, że aż nierealne, ale…

Wasze historie czasem wydawały mi się tak absurdalne, że aż nierealne, ale od dziś wierzę we wszystko co tu przeczytałam.

Ale do rzeczy. Mama ma raka. Od operacji już trochę czasu minęło, mniejsza o dokładniejsze informacje, ważne dla historii jest to, że pracować nie może - fizycznie nie dałaby rady. Wiąże się to z koniecznością stawiania się na komisji lekarskiej. Do tej pory była ona tylko formalnością - mama miała znaczny stopień niepełnosprawności, ale jeszcze nie przysługiwała jej renta.

Dziś nadszedł dzień stawienia się na komisji lekarskiej. Znaczny stopień niepełnosprawności mojej mamy, decyzją komisji już nie jest znaczny. Oczywiście Pani Doktor przez wielkie P miała prawo tak zadecydować, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. No ale jest jakieś ale.

Przedstawię Wam jak wyglądała rozmowa mojej mamy (M) z Panią Doktor (PD). Wstęp zapowiadał się normalnie sprawdzenie dokumentacji medycznej itp., potem rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

PD: - Widzę, że już jest Pani zdrowa.
M: - No ale ma Pani moje dokumenty, za miesiąc kolejna operacja, a Pani mówi, że jestem zdrowa?
PD: - To tylko operacja, kto powiedział, że od razu coś groźnego? Będzie Pani brała chemię, to wtedy może przywrócimy Pani znaczny stopień niepełnosprawności. Na tę chwilę nie będzie Pani już dłużej okradać państwa.
M: - Co Pani mówi? Przecież nawet nie mam renty, nie zachorowałam specjalnie po to, żeby ktoś mi za to płacił! Zapewniam Panią, że wolałabym być zdrowa i nie musieć tu przychodzić. A co by było gdybym nie miała pieniędzy na życie, przecież nie mogę pracować?
PD: - To jak ma Pani bogatego męża, to on Panią utrzyma. A jak nie to zawsze można iść do opieki społecznej.

Tak. Na takie argumenty brak sensownych odpowiedzi. Jak ktoś taki może pracować w ogóle z ludźmi? Rozumiem, że część ludzi rzeczywiście wyłudza rentę, ale czy dlatego pozostałych miesza się z błotem? Wyobraźcie sobie co czuje chora osoba, słysząc takie słowa.

Powiatowy Zespół ds. Orzekania o Niepełnosprawności

by wredna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ojejja
23 23

Miałem tak samo. Trzeba odwołać się od decyzji.Będzie druga komisja,w wyższej instancji. A jeśli nie przyniesie pozytywnego rezultatu,to ponownie składać podanie o komisję w Powiatowym Zespole ds. Orzekania o Niepełnosprawności. Mnie się udało. Powodzenia.

Odpowiedz
avatar m_m_m
34 34

Należałoby zwrócić tej pani uwagę, że ona ma orzekać o sprawności organizmu lub nie, a nie oceniać sytuację ekonomiczną czy postawę moralną petenta. Ja bym nagrywał i pozwał do sądu o zniesławienie - w końcu posądzenie kogoś o kradzież to jest nazwanie go złodziejem. a to nie jest bezkarne.

Odpowiedz
avatar wredna
11 11

masz rację, ale nikt wchodząc tam nie spodziewa się usłyszeć takich słów. Ja jak to usłyszałam to aż mnie zatkało. Nikt niestety tego nie nagrał - teraz to słowa mojej mamy przeciwko jej słowom.

Odpowiedz
avatar m_m_m
0 0

Ale będzie kolejny raz?

Odpowiedz
avatar wredna
14 14

teraz jak przyjdzie orzeczenie na pewno się od niego odwołamy, jeśli będzie druga komisja to dla pewności chyba się to nagra. Chociaż wtedy pewnie mama trafi na inną osobę, zwykle trafiała na ,,normalnych'' lekarzy, ta pani była wyjątkiem

Odpowiedz
avatar crach
2 2

@wredna Ja zawsze idąc do urzędu włączam dyktafon. Życie mnie nauczyło że inaczej nie można

Odpowiedz
avatar timo
22 24

A dlaczego jest bezkarna? Ano dlatego, że każdy dużo gada i narzeka, głównie w internecie i anonimowo, ale nikt nie napisze skargi. W mojej okolicy była podobna sytuacja (mniejsza o szczegóły), tylko chodziło o NFZ, a nie ZUS. Wszyscy na pewną sytuację narzekali, pisali komentarze na forach, wreszcie poruszyli media. Tylko, że w międzyczasie do NFZ (który temat znał i z całego tego zamieszania, i przez tzw. "kontakty" - w końcu w NFZ też pracują ludzie z branży i często znają się nawzajem z lekarzami czy dyrektorami szpitali) wpłynęła JEDNA skarga na tę sytuację. W dodatku anonimowa i - co przekreśliło jakiekolwiek szanse na ukaranie rzeczywiście winnej osoby - z błędem w dacie (skarga dotyczyła dnia, kiedy danej osoby nie było w pracy, a że był to anonim, to nie można było poprosić autora o sprostowanie). Mało tego, kiedy NFZ dotarł, analizując dokumentację, do pacjentów, którzy z ową osobą mieli styczność i mogli być potencjalnymi ofiarami jej złej pracy, to okazało się, że nikt nie chce zeznawać, nikt nic nie pamięta i w ogóle wszyscy byli bliscy zaprzeczenia, że w ogóle widzieli człowieka na oczy. A NFZ naprawdę chciał się pozbyć "czarnej owcy", bo nie były to pierwsze nieprawidłowości w wykonaniu tej osoby. Tyle, że za każdym razem było podobnie - dużo nieoficjalnego szumu i ani jednej oficjalnej skargi. P.S. Tropicieli fejków, uprzedzając pytania o źródło mojej wiedzy (sprawa w mediach została wyciszona), informuję, że bliski znajomy mojej rodziny pracuje w dziale kontroli (nie wiem, jak dokładnie się ta komórka nazywa) w oddziale wojewódzkim NFZ i opowiadał to przy jakiejś okazji.

Odpowiedz
avatar MrSpook
-2 6

Wiesz dlaczego tak jest? Większa część ludzi musiała zapewne dać łapówę by konował chciał ruszyć dupsko i ogarnąć dokumentację medyczną... a z orłami temidy naszymi w wypadku łapówkarstwa bywa różnie ;)

Odpowiedz
avatar timo
4 4

To nie była tego typu sprawa, tu nie było za co dawać łapówki, więc Twoja opcja odpada.

Odpowiedz
avatar Boewulf
18 22

Okradać państwo?! A proces durnej krowie wytoczyć. I to taki, żeby jeszcze wnuki tej suki płaciły za jej niewyparzoną mordę... Ja mam jakąś ciężką alergię na takie urzędowe buractwo i dlatego w domu i w pracy trzymają mnie z daleka od biurew wszelakich, bo wiedzą, że jak mnie nie przypilnują to z miejsca będzie o jedną k...rwę mniej.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
4 4

Właśnie, trzymają Cię daleko (podobnie jak mnie), bo wiedzą, że jak napyskujesz albo wysmarujesz kilka skarg i pozwów, to znakomicie uwalisz ich (czy tez wasza wspólną) sprawę… Bo będize o jedną biurwę mniej, ale te pozostałe znajdą milion paragrafów, byleby waszej sprawy nie załatwić pozytywnie. Do takich rzeczy to trzeba by mieć adwokata w rodzinie, albo lepiej sędziego…

Odpowiedz
avatar MrSpook
6 6

Na komisiach siedzą często znachorzy bez specjalizacji w dziedzinie z której z problemami przychodzą pacjenci

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 24 września 2013 o 10:14

avatar halboot
6 8

Są nagradzani od wydajności - czytaj - odebranych rent...

Odpowiedz
avatar Ygritte
6 6

Jako że uczestniczyłam w takiej sytuacji i nawet pisałam pismo (wzory można spokojnie znaleźć w necie) jestem w stanie określić co i jak. Jak rozumiem komisja była z ZUSu o przyznanie renty. Aktualnie nie pamiętam określonych dat, ale możesz je sobie bez problemu sprawdzić i bezwzględnie musicie się do nich zastosować. Pierwsze odwołanie idzie do ZUSu. Warto zebrać całą dokumentację lekarską i zaświadczenie od lekarza/szpitala, że czeka operacja. ZUS prawdopodobnie przydzieli innego lekarza, ale niestety równie prawdopodobne jest to, że ponownie stwierdzi zdolność do pracy. W takim przypadku należy napisać kolejne odwołanie, o skierowanie sprawy do sądu. Takie odwołanie należy ponownie złożyć na ręce ZUSu. Istnieje szansa, granicząca z pewnością, że dokumenty nie zostaną przekazane do sądu, a ZUS przyzna rentę, prawdopodobnie z całkowitą niezdolnością do pracy. Ma na rozpatrzenie bodajże 30 dni. Jeśli orzeknie na korzyść Twojej mamy, to wypłacona zostanie renta wstecz. Niestety nerwów pewnie to zeżre sporo. ZUS natomiast bardzo często wychodzi z założenia, że ludzie nie będą składać odwołań, a już tym bardziej nie będą chcieli iść do sądu. Z drugiej strony jednak wiedzą, że koszta, które musieliby ponieść w sądzie są niewspółmierne i dlatego często sprawa w ogóle nie jest tam kierowana. Natomiast uważałabym z samym orzeczeniem o niepełnosprawności. Orzeczenie i decyzja ZUSu to niestety dwie niezależne rzeczy.

Odpowiedz
avatar xxxmen
0 0

Trzeba napisac skarge na osla. Zreszta taka osoba nie powinna pelnic takiej funkcji, moze nawet nie powinna byc lekarzem. Bo to nie lekarz to konowal i kawal wuja (w zamienic na h). Pelnego powrotu do zdrowia dla mamy

Odpowiedz
avatar doktorek
0 0

Kto z tej dwójki Twoja mam czy Pani Doktor okrada państwo i jego obywateli? W zasadzie to nie ma żadnych wątpliwości, że jest to Pani Doktor.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
0 0

Trzeba mieć klasę, żeby jechać choremu, bezradnemu człowiekowi <irony mode off> Pamiętam, że kiedyś jedna babka też zasugerowała że żeruję na jej podatkach, bo poszłam na zabawę choinkową organizowaną dla biednych dzieci przez GOPS. A miałam prawo tam być.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Takie sytuacje niestety często się zdarzają, powodem zwykle są ludzie, którzy nigdy się pracą nie splamili i żyją z naszych pieniędzy. Bo dlaczego nie? Z renty odpali lekarzowi 100 zł, dzień przed komisją nie wypije, umyje się i tak dalej... a następnego dnia siedzi pod sklepem z kumplami od kielicha. Co się dzieje z tym krajem? Żeby otrzymać pomoc od strony państwa*, trzeba po prostu reprezentować patologię?! *Zanim ktoś się zbulwersuje - nie mam na myśli tego, że zasiłki i tak dalej należą się z góry, albo 'zas*anym' obowiązkiem państwa jest wypłacanie rent. Chodzi mi o różne sytuacje życiowe, w których ludzie nie mogą sobie poradzić, ale nie ze swojej winy. Choroba czy jakiś wypadek, który odbiera możliwość pracy... na to nie ma się wpływu. Spójrzmy prawdzie w oczy - podatki są wysokie, ale pieniądze idą na łatanie dziury budżetowej, zamiast na konkretne działania. Też przez taką patologię ludzie 'normalni' nie mają możliwości otrzymania znikąd pomocy. Ktoś ma jakąś fantazję, żeby mi to wytłumaczyć?

Odpowiedz
Udostępnij