Zdarzyło się tego lata, że musiałem zadzwonić po straż pożarną, a to w związku z tym, że ktoś podpalił krzaki przy lesie. Sytuacja była groźna, bo wiatr wiał w stronę drzew, a do tego był ukrop, jak w piekle, nie padało od tygodnia, więc chyba nie trzeba pisać, czym to mogło się skończyć. Okazuje się jednak, że nawet wezwanie straży pożarnej nie jest takie proste.
Pożar był na terenie miejscowości A, która należała do rewiru miejscowości B. Wybrałem więc nr 998 i po krótkim oczekiwaniu na połączenie opowiedziałem dyspozytorowi, co się dzieje. Dyspozytor stwierdził, że on nie może nic zrobić, bo to nie jego rewir, gdyż... dodzwoniłem się miejscowości C. Głuchy był też na to, kiedy powiedziałem mu, że przecież wybrałem numer alarmowy. No trudno, może to legendarne 112 okaże się lepszym trafem.
Niestety, dodzwoniłem się do Komendy Powiatowej Policji w miejscowości C, z której przekierowano mnie do... tego samego dyspozytora. Zacząłem nalegać, żeby coś z tym zrobił i powiedział łaskawie: "no dobrze, to ja przekażę do B".
A mnie po tym wszystkim pozostaje tylko jedna refleksja: dlaczego nie mógł tego zrobić od razu?
Polska zachodnia
Mówiąc szczerze, to nie chce mi się wierzyć... Trochę ze strażą współpracuję i zdążyłem poznać procedury. Całkiem zrozumiałe jest, że dodzwoniłeś się do innego rejonu - kwestia przekaźników sieci komórkowej - było bliżej. Tu się jeszcze zgadzam. Nie wierzę jednak, że dyspozytor powiedział, że nic nie może zrobić! Sam nawet miałem w te wakacje taką sytuację. Dyspozytor zebrał standardowe informacje ode mnie i po prostu przekazał do odpowiedniego PSK, z którego z kolei zadzwoniono do mnie, żeby potwierdzić zdarzenie. Dyspozytor na PSK nie może się wykręcić, że nie jego rejon. Rozmowy są rejestrowane a on miałby pozamiatane!
OdpowiedzNajwyraźniej wszystko zależy od dyżurnego, ale prawdą jest, że w końcu przekierował. Czyli mógł. Widocznie trafiłem na osobę niezbyt kompetentną i pewnie, gdyby złożyć skargę, to byłoby tak, jak piszesz. Nie zrobiłem jednak tego, bo nie miałem wówczas czasu. Ważne, że problem w końcu został rozwiązany, a o dziwo straż przyjechała w ciągu 10 minut od tego ostatniego połączenia.
OdpowiedzNo to nie wiem, jakim sposobem. Oni nie przekierowują, tylko przyjmują zgłoszenie, a odpowiednie PSK zawiadamiają sami, podając dane zgłaszającego i numer kontaktowy. Właściwe PSK oddzwania ewentualnie, żeby potwierdzić zgłoszenie.
OdpowiedzTeż miałem taką sytuacje, że sąsiedzi wiosną przed rokiem, robili piątą noc z rzędu imprezkę. Muzyka oczywiście to wszystko to gdzie jest więcej bassu niż melodii, w podkręconym na maksa subwooferem. Do tego sobie sprowadzili prostytutkę (wiem bo impreza była w pokoju który jest przez ścianę z moim, przez to słyszałem jednoznaczne dźwięki). Wkurzony zadzwoniłem odruchowo na 112. I co usłyszałem? "Panie, od tego jest 997"
Odpowiedz@Marvel90-to 112 to w ogóle jakaś ściema jest! Parę dni temu dzwoniłam w sprawie żula rezydującego tymczasowo u mnie na klatce. Stwierdziłam, że nie będę zawracać gitary policji z taką pierdołą, więc próbowałam dodzwonić się na straż miejską, ale po kilkunastu(!)minutach czekania nie wytrzymałam, i spróbowałam na 112. A tam pani kazała mi dzwonić... po straż miejską... Nawet numer mi podała. W końcu dodzwoniłam się na policję (bo do straży nie szło za cholerę się dobić..), dyspozytor elegancko przyjął zgłoszenie, nawet obiecał, że ktoś się tym zajmie, a w końcu i tak wyszło na to, że żul się wyspał, przez 7 godzin zdążył prze trzeźwieć, pozbierał się i sobie poszedł, a ani policja, ani straż się nie pojawiła... Ja rozumiem, że są zajęcie, ale kurczę-7 godzin? Serio?
OdpowiedzWiewior84, mój błąd z tym "przekierowaniem", chodziło oczywiście o to, co piszesz. Jednak jak dla mnie to szczegół, bo nie dotyczy to sedna sprawy.
OdpowiedzCiekawe co zrobiłby dyżurny ze straży pożarnej gdyby jego dom stał poza rejonem jego pracy...
OdpowiedzPrzykra prawda jest taka, że dyżurni PSK/MSK to trochę inny świat niż zwykli strażacy. Oni sobie żyją na swoich prawach a w wielu jednostkach jest tak, że są ważniejsi od komendanta i on nic im nie może zrobić.
OdpowiedzCo wy chceta? Pożar nie zając, nie ucieknie!
Odpowiedz