Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poniższą historia zawiera dwie piekielności. Ale najpierw krótkie wprowadzenie. Akcja dramatu rozgrywa…

Poniższą historia zawiera dwie piekielności. Ale najpierw krótkie wprowadzenie.

Akcja dramatu rozgrywa się w oddalonych częściach miasta - w dwóch budynkach uniwersytetu. Budynek przy ulicy Podgórnej był przez dłuższy czas w remoncie, dlatego tymczasowo studiowaliśmy na ulicy Ogrodowej. Sprawa o tyle poważna, iż dotyczy poprawy egzaminu. Tyle tytułem wstępu. Treść właściwa - korespondencja e-mail z profesorem Józefem:

Ja: "Dzień dobry. Chciałbym się zapytać, na kiedy ustalony jest termin oraz godzina poprawy z przedmiotu Elementy sztucznej inteligencji."

Prof: "Na 13.09 (piątek) godz.11.00, w moim gabinecie
przy PODGÓRNEJ."

Ja: "Witam. Byłem dzisiaj o 11:00 na uniwersytecie, ale nie zastałem pana profesora. Wobec tego chciałbym poprosić o wyznaczenie nowego terminu poprawy."

Prof: "Przepraszam ale było 6 osób i egzamin się odbył zgodnie z ustalonym terminem. Nie widzę powodu aby Panu wyznaczać specjalny termin."

Ja: "Na ulicy PODGÓRNEJ? Portier poinformował mnie, że pan profesor nie odebrał jeszcze klucza do gabinetu gdy przyszedłem o 11:00. Dla pewności sprawdziłem i gabinet rzeczywiście był zamknięty. Następnie przesiedziałem półtora godziny w holu wejściowym, po czym stwierdziłem że coś ważnego musiało wypaść panu profesorowi, a poprawa odbędzie się w innym terminie."

Bezczelnie (bo nie wierzę że wykładając na wydziale informatycznym, można nie umieć sprawdzić wiadomości wysłanych wcześniej) prof: "Wszyscy przyszli czyli 6 osób na Ogrodową, tylko Pan wybrał sobie Podgorną nie pytając gdzie odbędzie się egzamin."

Ja: "Załączam screena maila od pana profesora, w którym napisane jest iż poprawa odbędzie się w budynku na Podgórnej. Dlatego czekałem na Podgórnej."

I kontakt się urywa. Napisałem więc ponownie:

Ja: "W związku ze screenem, którego załączyłem w poprzednim mailu - informacji, że poprawa odbędzie się na ul. Podgórnej, ponawiam pytanie o termin poprawy."

Jeszcze bezczelniej prof: "Proszę Pana, proszę wyjaśniać tę sprawę z dziekanem Wydziału. Ja wyczerpałem swoje możliwości."

Czyli olewka po całości, a pierwsza i jedyna poprawa przepadła. Odpowiedzialność przerzucona na dziekanat. I najprawdopodobniej koniec mojego studiowania...

Zielona Góra Uniwersytet Podgórna Ogrodowa Korbitch

by CzerwonaEtykieta
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zendra
8 10

Szczerbaty musiał mocno nawywijać, bo dostał bana na 974 lata :)

Odpowiedz
avatar Agness92
12 12

Spróbuj uderzyć wyżej.

Odpowiedz
avatar Nemei
21 23

idź na skargę i złóż podanie o wyznaczenie nowego terminu, powinieneś mieć jakiegoś dziekana od spraw studenckich który powinien pomóc. Do tego dołączyć korespondencje z profesorem jako dowód że celowo wprowadził cię w błąd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 29

Jak chce studiować w normalnych warunkach i zdać egzamin u prowadzącego to dobra rada- nie wszczynać wojny tylko spróbować na spokojnie. Jak najbardziej udać się do dziekana z prośbą o rozwiązanie sprawy. Pokazać maile i zapytać co z tym można zrobić. Dziekan ds. studenckich to zazwyczaj pokojowo nastawiony człowiek. Nie zaczynać od oskarżania tylko od pomyłki jaka nastąpiła (co jest oczywiste- z winy prowadzącego).

Odpowiedz
avatar Adnama
5 5

Poproś przy okazji o możliwość zaliczenia u innego profesora, jeśli się boisz że tamten i tak Cię uwali ze złośliwości.

Odpowiedz
avatar moniqa
2 2

Dokładnie tak jak radzi kataryniarka. Znam trochę ten Uniwerek, choć sama studiowałam gdzie indziej. Wiem, że brakuje im studentów a brak studentów= zwolnienia kadry, więc tak łatwo nikogo nie wyrzucą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

UZ powstał z połączenia Politechniki (na Podgórnej) i Pedagogiki (na Wojska Polskiego), ale to było wieki temu :D I faktycznie - są po dwóch stronach miasta... chociaż, w sumie na pieszo to jest tylko godzina drogi :D

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

Chyba nawet mniej. To nie jest wielkie miasto.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

Wiem, kilkanaście lat mieszkałem niedaleko.

Odpowiedz
avatar ChiliLily
2 2

A co to ma wspólnego z remontem budynku? Przecież w historii jest wyraźnie napisane, że chodzi o ul. Podgórną i Ogrodową.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

To, że Podgórna i Ogrodowa nie są na dwóch różnych końcach miasta. A z Ogrodowej na Podgórną jest tylko 2 km.

Odpowiedz
avatar CzerwonaEtykieta
3 7

Żadne 2 km... Trzy razy tyle. Nawet jakbym poczekał tylko kwadrans, po czym poszedł na Ogrodowa nie zdążyłbym na poprawę.

Odpowiedz
avatar ChiliLily
3 3

Gremlin, pytałam, co ma wspólnego z remontem budynku historia powstania UZ i odległość między kampusami;). CzerwonaEtykieta, z Podgórnej na Ogrodową są ok. 2 km;). Jeśli dobrze kojarzę profesora, to cała ta historia wcale mnie nie dziwi;).

Odpowiedz
avatar khartvin
3 3

@CzerwonaEtykieta - Zielona Góra w "najszerszym" miejscu ma ~4km rozpiętości. a trasa z Ogrodowej na Podgórną ma nieco ponad 2km - dowód: http://goo .gl/maps/vS0Gq Też zdarzyło mi się mieć sytuację taka jak opisałeś, tyle że w Poznaniu. Też mamy ulice Ogrodową i Podgórną i też znajdują się przy nich budynki pewnej uznanej państwowej uczelni. Na szczęście odległe o jedyne 700m, więc gdy na Podgórnej zorientowałem się, że profesora nie ma - poleciałem na Ogrodową i spóźniony, bo spóźniony ale napisałem egzamin. Profesor nawet przeprosił za pomyłkę, bo taka faktycznie się wkradła. Natomiast kolegę, który postanowił na Podgórnej czekać "akademicki kwadrans" po czym wygodnie uznać, że widać profesora nie ma - ulał.

Odpowiedz
avatar ChiliLily
1 1

Khartvin, nie przesadzajmy z tymi 4km, Zielona Góra nie jest taka mała.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
14 20

Jakimś cudem tamci dotarli pod właściwy adres. Mogłeś czekać półtora dnia, godziny to najwyżej półtorej.

Odpowiedz
avatar CzerwonaEtykieta
15 19

Właśnie między innymi to mnie zniechęca do walczenia w tej kwestii. Ze w ten sposób uwalił TYLKO mnie. Nie bardzo wierzę że to przypadek. Mogę co prawda zdawać warunek, ale jak się chce kogoś uwalić to i tak znajdzie się na to sposób.

Odpowiedz
avatar nighty
6 6

Szczerze mówiąc, też nie wierzę że to jest przypadek. Mogłeś wykładowcy czymś podpaść w trakcie roku?

Odpowiedz
avatar Jotka
3 11

Ja bym Cię za błędy oblała :)

Odpowiedz
avatar jass
17 17

to zwalnia z poprawnego pisania?

Odpowiedz
avatar Mirame
16 18

Czerwona, jak na ścisłowca przejawiasz zdumiewający brak logiki. Równie dobrze humanista mogłby odpowiedzieć, że nie zna tabliczki mnożenia, bo jest polonistą. Nikt nie wymaga od niego zaawansowanych obliczeń, nikt też nie wymaga od ścisłowca dogłębnej znajomości poszczególnych struktur gramatycznych. Nie zmienia to jednak faktu, ze podstawy obowiązują wszystkich.

Odpowiedz
avatar Shemhazai
5 7

Hm... A jeśli kasjerka w sklepie jest humanistką, to zwalnia ją z umiejętności liczenia i będzie mogła Cię orżnąć na resztę? Bo humanista nie musi umieć liczyć...

Odpowiedz
avatar gadery
3 7

Do tych którzy twierdzą, że można się tłumaczyć nieznajomością matematyki, bo jest się humanistą. Jak ktoś nie zna matematyki to nie jest humanistą! „Pięć okien duszy” jakie definuje humanistę to: matematyka, geografia, historia, gramatyka, i literatura/sztuka. Tak wiem, że są inne definicje humanistyki niż humanistyka edukacyjna, ale wątpię aby przykładowo do nieznajomości matematyki przyznawał się ktoś kto zna języki klasyczne. Równie dobrze mógłby napisać: jestem humanistą dlatego nie wiem kto napisał Dziady. Słowacki, Norwid a może Mrożek?

Odpowiedz
avatar anyanka
3 5

Przeczytałam Podgórna i Ogrodowa i pomyślałam o Zielona Góra :p

Odpowiedz
avatar anyanka
3 3

przecież jest coś takiego jak powtarzanie przedmiotu i wspominany już warunek, żeby wylecieć ze studiów to naprawdę trzeba się postarać

Odpowiedz
avatar nighty
5 5

Nie trzeba aż tak bardzo - wystarczy podpaść (nawet nieświadomie) jednemu wykładowcy. On już się postara żebyś miał problem przy powtarzaniu przedmiotu/warunku. Z wykładowcami się nie wygra...

Odpowiedz
avatar Saus
1 1

Nie ze wszystkich przedmiotów można wziąć warunek :)

Odpowiedz
avatar doktorek
3 3

To było chamstwo ze strony tego profesora, ale moim zdaniem zrobiłeś błąd próbując wyjaśniać sprawę mailowo. Twarzą w twarz o wiele trudniej kogoś tak potraktować i pewnie prędzej zgodziłby się na nowy termin poprawki.

Odpowiedz
avatar free_woman
2 4

Powiem tak: to niestety typowe dla tej "uczelni". JA wytrzymałam tylko 1 semestr. Fikcja nie studiowanie.

Odpowiedz
avatar SomewhereOverTheRainbow
2 4

Masz dowód oraz delikwenta, który wykorzystując swoją pozycję bezczelnie prosto w twarz mówi Ci, że było inaczej, i że Twój dowód jest nic niewart. Jakoś tak sądzę, że od tego pana się już niczego nie nauczysz. Tacy ludzie są po prostu niepoważni, bądź też niektórych (Ciebie) traktują niepoważnie… Moim skromnym zdaniem masz przechlapane, czy przyznasz mu rację, czy tez nie. Chyba, że może masz posmarować. :/

Odpowiedz
avatar martalb
10 12

Już tam mniejsza o błędy, ale... litości! Rozumiem, że zachowanie profesora może nie było zbyt uprzejme, ale jeśli pisałeś e-listy w taki sposób, jak tu cytowałeś, to się nie dziwię. Brak podpisów, "Witam" na początku- co jest niedopuszczalne w takiej sytuacji, w jakiej byłeś (po pierwsze, to Ty zwracasz się do kogoś z czymś, więc to ten ktoś może ewentualnie Cię "zwrotnie" powitać; po drugie- jesteś z pewnością młodszy). Na którym jesteś roku? Zwrotu "Szanowny Panie Profesorze" nie nauczyli? Inna sprawa, że ja na miejscu prowadzącego wpadłabym w szał, gdybyś był szóstą czy siódmą osobą pytającą o termin egzaminu, zamiast się zgrać i wspólnie to załatwić.

Odpowiedz
avatar mariamasyna
5 7

Dokładnie to samo miałam napisać, u mnie na uczelni była prosta zasada - na maile zaczynające się od "witam" wykładowcy nie odpisywali.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
9 9

O tym pomyślałem. Jak któryś z moich słuchaczy pisał mi caps lockiem w mailu to z góry wiedziałem, że nie odpiszę. Poza tym - było 7 osób, nie znały się, że nie mogły ustalić wspólnie tego? Mnie drażniło jak dostawałem pierdyliard maili na ten sam temat - teraz weź odpisuj każdemu to samo. Studenci chyba mają mózgi, potrafią się zgrać jakoś? Gdybym dostał maila zaczynającego się od (cytując autora): "Na ulicy PODGÓRNEJ?(...)" to szczerze mówiąc nawet nie zamierzałbym na to odpisać. Co prawda pozwalałem mówić moim słuchaczom po imieniu, ale jakaś forma powinna być zachowania, studenci chyba są w stanie odróżnić kolegę ze studenckiej ławy od wykładowcy? Pytam bo zaczynam traci w to wiarę.

Odpowiedz
avatar CzerwonaEtykieta
0 2

Co do braku podpisów - mam skonfigurowana pocztę w ten sposób iż przy wysyłaniu maila automatycznie dodaje podpis z moim imieniem i nazwiskiem. Oraz dopisek student z grupy 201 IDZ. Odnośnie formy masz racje, powinienem inaczej je formułować. Ale nie miałem możliwości jak to określasz: "zgrać i wspólnie to załatwić". Gdybym miał namiar na kogokolwiek ze zdających dowiadywałbym się w pierwszej kolejności od nich a nie zawracał głowę profesorowi.

Odpowiedz
avatar CzerwonaEtykieta
0 2

@Zaszczurzony, odnosnie: "Gdybym dostał maila zaczynającego się od (cytując autora): "Na ulicy PODGÓRNEJ?(...)" to szczerze mówiąc nawet nie zamierzałbym na to odpisać." Jak Ty bys odpisal, gdybys dopiero co przeczytal ze zostales perfidnie uwalony?

Odpowiedz
avatar Jasiek5
2 4

Jaki koniec studiowania? Masz na wydziale Dziekana i do niego należy się zwrócić w tej sprawie, a jak to nie pomoże to jest na uczelni Prorektor d/s studenckich.

Odpowiedz
avatar nighty
0 4

Nic to nie pomoże a może tylko pogorszyć sprawę. Mówię z doświadczenia.

Odpowiedz
avatar Felixis
4 4

A mnie dziwi, że wiedząc o remoncie nie sprawdziłeś drugiego budynku.

Odpowiedz
avatar CzerwonaEtykieta
-2 2

Z tym ze remont jest już zakończony. Ponadto studenci mieli w nim poprawę z innego przedmiotu.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
5 5

Podobna sytuacja byłą podczas moich studiów. Jedna wykładowczyni umawiała się poprzez maile na egzamin - od razu zaznaczyła, że chce rozmawiać z jedną osobą. Pierwsza odpisała jej Ola - dziewczyna, która została zwolniona z egzaminu ze względu na bardzo dobre wyniki z ćwiczeń. Nie musiała, ale już taka była, powiedzmy, ambitna. Wykładowczyni poprosiła, żeby egzamin odbył się w jej macierzystym instytucie, bo ma jakieś tam zajęcia i jej byłoby trudno dostać się do naszego instytutu - mieszczącego się kawałek drogi dalej. Ola się zgodziła w imieniu grupy. Grupa czeka na egzamin w instytucie wykładowczyni, Ola też przyszła jako "organizatorka" spotkania. Czekają i czekają, w końcu poszli do sekretariatu, żeby zadzwoniono po wykładowczynię, bo może coś się stało. Okazało się, że wykładowczyni czeka na grupę w naszym instytucie i że miała już sobie iść. Cała grupa zaczęła hejtować Olę, że głupia, że jak załatwiła.

Odpowiedz
Udostępnij