Opowieść o pewnym banku z zielenią i "G" w nazwie. Znajdziecie go przy większości komisów samochodowych.
Mniej więcej trzy lata temu mój samochód miał wypadek (takie polskie realia, że maszyny powodują wypadki, a nie ludzie). Z mojej winy mimo iż nie ja byłem kierowcą (prowadził brat) więc za karę straciłem zniżki. No cóż, stało się - od tego są ubezpieczenia - ważne iż nikomu nikt się nie stało. Samochód postanowiłem naprawić mimo oszacowania szkody całkowitej (w ASO pewnie bym odpuścił ale poza wyszło 4 razy taniej). Pominę tu walkę z bankiem odnośnie interpretacji szkody, bo to na oddzielny odcinek - przejdę od razu do wypłacania pieniędzy.
Z racji iż auto jest zabezpieczeniem kredytu, a szkoda całkowita, ubezpieczyciel musiał wypłacić pieniądze do banku. Ja wg. prawa mogę zadecydować jak je rozdysponować (bank nie może ich zaksięgować na poczet kredytu). Jednak aby je wypłacić musi nadal mieć zabezpieczenie, czyli albo stary naprawiony albo nowy samochód, bądź inne poręczenie.
Samochód naprawiłem, zrobiłem przegląd powypadkowy, zawarłem nową polisę AC z cesją dla banku i wysłałem komplet za potwierdzeniem odbioru do banku, żądając zwrotu kasy na oddzielnym piśmie z nr. konta bankowego.
Cisza...
Po jakimś czasie dzwonię, dokumentów znaleźć nie mogą mimo iż mam zwrotkę. Heh - wysyłam drugi raz - tak będzie szybciej pewnie.
Znów czekam... W końcu kilka rozmów z różnymi konsultantami, nic się dowiedzieć nie mogę. Wreszcie w nerwach po około 2 m-cach walki dzwonię, na wstępie mówię, że również nagrywam rozmowę, zapisuje imię nazwisko Pani i żądam wypłacenia pieniędzy zgodnie z umową nadmieniając posiadanie 2 zwrotek. Pani o dziwo odnajduje oba komplety dokumentów i mówi, że muszą mieć potwierdzenie mojego konta bankowego ?!?!?!
Ja pytam o co chodzi i po co im to, i co to ogóle ma być? Ona na to, że musi mieć dowód iż to faktycznie moje konto bankowe, że się nie pomyliłem w numerze...
No szlag mnie trafił - pewnie wpisze na chybił trafił numer konta swojego sąsiada czy kolegi jak chodzi o około 10tys złotych. No ale nic - piszę pismo, podpisuję się, wysyłam już mailem. Pani na to, że musi być od banku. I tu nie wytrzymałem - zbeształem ich, że to moje pieniądze i mogę oddać je kościołowi jak mam ochotę. Dostali pismo z dyspozycją i numerem konta a jak nie to pójdę do sądu.
Następnego dnia pieniądze były na koncie...
Dodam tylko że za każdym razem dzwoniąc na infolinie od obsługi klientów w tych sprawach, czekałem na konsultanta dokładnie 10 minut (za każdym razem z zegarkiem w ręku +/- 5 sekund). To chyba o czymś świadczy...
uslugi
jakbym to już czytała... Wrzucasz pierwszy raz?
OdpowiedzObawiam się, że nie tylko ten bank tak działa...
OdpowiedzTak pierwszy raz. Chyba że mnie znasz bo nie raz opowiadałem przy piwie :) Pozdrawiam
OdpowiedzSzlag, nie szlak : ) Z bankami przeważnie tak bywa... Co prawda konto mam w innym banku, ale tyle, co się już z nimi awanturowałam, to aż ciężko opisać. Cieszę się, że odzyskałeś swoje środki.
OdpowiedzI do tego "nr" i "wg". Bez kropek.
OdpowiedzNieprawda. "Nr" jest prawidłowo.
OdpowiedzNieprawda, jest z błędem.
OdpowiedzPakowane się w kredyty, leasingi itp. to największa głupota. Wolę jeździć starym ale sprawnym autem niż nowym i nie moim, na pokaz.
Odpowiedz