Kilka dni temu zadzwonił do mnie dawno niewidziany kolega, co przypomniało mi historię z jego udziałem.
Poprosił mnie kiedyś o pomoc w przeprowadzce. Kilka mebli trzeba znieść do samochodu, przewieźć przez miasto i wnieść do nowego mieszkania. Robota na 2-3 godziny. Kolega dysponuje dostawczakiem, więc za jednym kursem zmieści się wszystko. Umówiliśmy się na sobotę.
Nosimy sobie te meble, nosimy i pytam go, czy wobec faktu, że już jesteśmy "w temacie", moglibyśmy podjechać do mnie i zabrać fotel, który chcę zawieźć do rodziców. Zboczymy z kursu raptem z 5 km, zajmie to 15 minut. Kolega mówi, że jasne, nie ma sprawy. Jak ustaliliśmy, tak zrobiliśmy. Po załadowaniu jego mebli pojechaliśmy do mnie, wziąłem fotel, podwieźliśmy go do rodziców, potem pojechaliśmy do niego, wyładowaliśmy graty. Poustawialiśmy wszystko ładnie, usiedliśmy z piwkiem w dłoniach i tak sobie gadamy o wszystkim i niczym. Po pewnym czasie zaczynam się zbierać do domu i wtedy kolega mówi:
(K)olega: - No to wiesz... Jeszcze tylko musimy się rozliczyć...
(J)a: - Nie no, przestań, koleżeńska przysługa, nie ma o czym mówić.
K: - Ale... no wiesz, ja wachę dodatkową spaliłem...
J: - ???
K: - No jak po ten fotel pojechaliśmy.
J: - Czy ja dobrze rozumiem, że chcesz ode mnie pieniądze za podwiezienie mojego fotela???
K: - No. Auto na wodę nie jeździ.
Przyznam, że na chwilę mnie zamurowało. Ja mu przez 3 godziny pomagam za friko, tacham meble po schodach, a on mi tak? Po chwili ochłonąłem i mówię:
J: - W takim razie wisisz mi 51 zł.
K: - Ja tobie?! Skąd to wytrzasnąłeś?!
J: - Godzina mojej pracy po baaaardzo koleżeńskiej stawce to 20 zł. Razy 3 godziny to 60 zł. Minus 6 zł za paliwo, bo założyłem, że na akcję z fotelem spaliłeś może ok litra paliwa. I minus 3 zł za piwo, którym mnie poczęstowałeś.
Byłem pewny, że zrobi mu się głupio i jakoś postara się wybrnąć z sytuacji. Po chwili milczenia usłyszałem tylko:
K: - No wiesz co, od kumpla kasę brać?
Aha, ten telefon kilka dni temu... Kolega pytał, czy nie pomógłbym mu w remoncie. Odpowiedziałem, że go na mnie nie stać.
koleżeńska pomoc
Z takie coś to ja bym znajomości nie trzymał. No sorry, ale za głupi fotel i takie pierdoły i piweczko ??? Jak się za znajomymi spotykamy to każdy jakieś alco niby dla siebie kupuje, ale czasem jeden więcej łyknie drugi mniej, ten chce spróbować inne piwko itp. i nikt się rozliczanie nie bawi.
Odpowiedz99 to rok Twojego urodzenia?
OdpowiedzPrzeciez autor zaznaczyl "dawno nie widziany". Czytaj dziecko ze zroumieniem.
OdpowiedzJa pierdziele o.O u mnie to działa przysługa za przysługę. Dość młody jestem, 18-stkę dopiero co skończyłem. Remontowałem swój garaż to kumpel od rana do wieczora mi pomagał i nie dostał ani grosza. Za to ja mam samochód to go gdzieś czasami podrzucę bo biedak prawka jeszcze nie ma. A to do WORDu na egzamin, a to do matki ;o Nie wyobrażam sobie jakbym miał mu powiedzieć, że wisi mi kasę za paliwo. Tak samo innym kumplom. Oni pomogą mi, to ja im i tyle. Pieniądze tylko niszczą znajomości ;/
OdpowiedzCóż. Chyba za bardzo do serca wziął sobie powiedzenie: "kochajmy się jak bracia, liczmy się jak żydzi". To taki typ człowieka, który bierze ile się da, ale od siebie nie daje nic. Nie warto sobie takimi zaprzątać głowy w ogóle.
OdpowiedzNiestety znam ten typ znajomych. Sam miałem "przyjaciela", dla którego ja byłem prawie na każde zawołanie, ale jak go dwa razy poprosiłem o przysługę, to dwa razy odmówił nie podając w zasadzie żadnego powodu.
OdpowiedzNo wiesz co, od kumpla kasę brać?! ;D uśmiałam się serdecznie... Mocny plus!
OdpowiedzCo za bezczelny typ! I do tego śmieszny ;]
Odpowiedz- Panie Wąski, odnoszę wrażenie, że tego złota starczy na nasze 3 mafie. - Nie znasz moich potrzeb. Tak mi się jakoś skojarzyło, jak przeczytałem, że kolegi na autora nie stać ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2013 o 14:43
Współczuję kumpla i podoba mi się jak go spławiłeś! Choć wątpie, czy zaświta mu pod kopułą myśl co zrobił nie tak.
Odpowiedzkochajmy się jak bracia, liczmy się jak Ży..., ekhm Szkoci - ktoś chyba zbyt dosłownie wziął to sobie do serca
OdpowiedzNo kolega nie ma co fajny. TY mu pomagasz, a on Ci liczy. Dobrze ze nie policzył amortyzacji auta jeszcze :-)
OdpowiedzKolega jak widać szybko zmienia zdanie. Sprytnie.
Odpowiedzjest takie powiedzenie : kochajmy się jak bracia, liczmy się jak żydzi. Kontratak przedni :P
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2013 o 18:52
Co jak co, ale siano musi się zgadzać! :D
OdpowiedzCo za dziad z tego kolegi dawno niewidzianego :/ i też ta jego kalkulacja!
Odpowiedz