Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wezwanie sprzed "jakiegoś" już czasu. Wchodzimy do mieszkania pacjenta. Malutka kawalerka od…

Wezwanie sprzed "jakiegoś" już czasu. Wchodzimy do mieszkania pacjenta. Malutka kawalerka od wejścia przytłacza nas bielą, czerwienią i niebieskością.

Ok, rozumiem, ja sam mam świra na punkcie ratownictwa medycznego. Mój motocykl, auto, portfel, klucze - wszędzie mam doczepione logo RM.

Jednak po wejściu do tego mieszkania zacząłem odczuwać niepokój. Dobra - myślę sobie - może gość zajmuje się sprzedażą takich gadżetów, bo kurde, to aż niemożliwe, aby na ścianach, podłodze, szafkach, lodówce, łóżku - WSZĘDZIE było logo ratownictwa, ubrania ratownicze, torby medyczne, nawet AED ćwiczebne stało na krześle, a zza blatu kuchennego wyglądał smętnie zwisający fantom.

Cholera, na pewno ma skalpel i zaraz nas wszystkich poćwiartuje.

Z kolegami szybkie spojrzenie na siebie, głęboki wdech i zaczynamy pracę. Pacjent, co jakoś mnie nie zdziwiło, studiuje ratownictwo medyczne.

Nie był chory. Chciał tylko sprawdzić standardy jakie panują w pogotowiu ratunkowym - liczył nam czas, sprawdzał czy wykonujemy absolutnie wszystkie (według niego) niezbędne badania i jak bardzo dokładni jesteśmy (podczas mierzenia ciśnienia miałem ochotę zacisnąć mu mankiet na szyi). Co chwilę nas poprawiał, bo jego wykładowca od...

Nie był chory. Właściwie nic mu nie było - w każdym razie fizycznie. Toteż po kłótni delikatnie wycofaliśmy się z mieszkania. Idąc przodem do niego, bo jakoś skalpel leżący gdzieś w pobliżu pobudzał naszą wyobraźnię. Spędziliśmy tam koło 30 minut i jestem ciekawy czy podlegaliśmy jakiejś ogólnej ocenie...

Praca praca

by zaszczurzony
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KrzychoZord
32 34

Zaraz ktoś pewnie spyta czy wypisaliście mandat za bezpodstawne wezwanie karetki ;) A ja jeszcze raz powiem że w tak ewidentnym przypadku załoga powinna mieć pełne prawo wystawić rachunek...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 września 2013 o 13:28

avatar kuli
1 5

Znajac odsetek skur,wysynow, ktorzy pracuja w polskiej medycynie, lepiej ze takiej opcji nie ma. Do dzisiaj pamietam jak moja mama cierpiala na atak kamienia nerkowego, a wezwana ekipa karetki (po ustaleniu z dyspozytorka, ze sie przypadek do tego kwalifikuje) zaraz po wejsciu na schody, zamiast wykonac jakiekolwiek badanie zaczyna sie drzec na moja matke, ze karetka tylko i wylacznie jest dla ludzi umierajacych (czyli zlamania i nagle przypadki sie nie kwalifikuja?). Oczywiscie wszystko to okraszone grozbami, ze wystawi sie nam taki rachunek, ze sie nie pozbieramy za sam przyjazd (oszukiwanie pacjenta i grozenie mu ma na pewno pozytywny wplyw na jego zdrowie). Oczywiscie panstwo nie rozumieli, ze zamiast drzec sie 20 minut, to zalatwiliby sprawe w piec i mieli te zaoszczedzone 15 na ratowanie zycie, ale co tam, to pacjent jest idiota i powinien miec zawsze wiedze, kiedy karetke nalezy wzywac, a kiedy nie :) A jak przy ataku wyrostka sam pokustykalem w nocy 5 kilometrow do szpitala, w zime, bo sie balem karetki wzywac, to mnie pol oddzialu opier,dolilo. Ale "w medycynie jak w kinie", nigdy nie wiadomo co sobie wymysla :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

no wlasnie- gdzie ja sie pytam? jesli sami ratownicy nie moga wystawiac takich kar, to niech jezdzi z nimi ktos, kto moze moze wtedy skoncza sie wreszcie lub znaczaco zmniejsza przypadki takie albo- bo mi sie nie chcialao w przychodni do rejestracji stac, tudziez- wypiszcie mi panowie recepte...

Odpowiedz
avatar CatGirl
13 15

Nienormalny jakiś...

Odpowiedz
avatar grupaorkow
23 25

Ja bym go na wszelki wypadek odstawiła do najbliższego psychiatry, takie zachowanie stanowczo przekracza granice normalności.

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
-3 9

skopać i bratki posadzić

Odpowiedz
avatar iGraGitara
8 16

Mówisz, że liczył wam czas i ciągle poprawiał, a spędziliście u niego aż 30 minut nim się zorientowaliście, że tylko mu się nudzi...?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

Mają obowiązek go przebadać. Gdyby faktycznie mu coś było i coś by się potem stało, to ratownicy mieliby problemy.

Odpowiedz
avatar yerbamaate
5 11

ale z drugiej strony przez te 30 minut ktoś naprawdę mógł potrzebować pomocy, więc chyba ratownik potrafi określić czy dana osoba wzywająca potrzebuje tylu badań i jej stan. Chyba posiadają jakieś tam zdolności analizy sytuacji...

Odpowiedz
avatar iGraGitara
2 8

No ja rozumiem, że na oko to się nie stwierdzi, czy jest tylko idiotą, ale 30 minut?

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
16 16

Po 1 - generalnie nie mam prawa odmówić zbadania pacjenta, do którego przyjeżdżam. Po 2 - 30 minut na taką wizytę, zakładając, że musimy dojść na górę, pogadać z pacjentem, rozbebeszyć sprzęt, zbadać go, spakować wszystko co wywleczemy, jeszcze pokłóciłem się z nim, a później jeszcze wrócić, to mało czasu. Ale po prostu szkoda tych 30 minut. To nie jest tak, że przez 30 minut stałem w mieszkaniu nad pacjentem i czekałem aż mu się znudzi. Czas leci.

Odpowiedz
avatar tabajkasiekonczy
11 11

Szkoda, że go nie zabraliście na SOR pod jakimś głupim pretekstem, żeby sobie posiedział w szpitalu tak z trzy godziny i zobaczył jak to fajnie się czeka na pomoc i jak wyglądają ludzie naprawdę potrzebujący pomocy... Nie wiem czy by się nabrał i czy warto tracić jeszcze więcej czasu, benzyny, nerwów, etc., ale marzy się, żeby komuś takiemu pokazać jego bezmyślność.

Odpowiedz
avatar kiniaas007
22 22

i przy okazji jakąś lewatywkę, płukanko żołądka czy jakieś inne równie "przyjemne" badanko :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

a przy okazji zalatwic konsultacje psychiatryczna, temu panu na pewno sie przyda

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

Siedzę przed monitorem i już z siedem razy powtórzyłam "nie wierzę." Jak naukowcy w latające trzmiele. I jak człowiek po takich wizytach ma być stabilny psychicznie...

Odpowiedz
avatar Agness92
17 19

Jeśli mieliście jakies jego dane to można było podkablować wykładowcy :)

Odpowiedz
avatar butelka
3 5

dokladnie to samo pomyslalam, jak nie da sie mu wystawic rachunku to wysmarowac mejla do promotora czy jakiegos profesora od najtrudniejszego przedmiotu.

Odpowiedz
avatar nisza
22 22

A moze to tak jak w sklepach? Oni maja tajemniczego klienta (czy jak sie to tam fachowo nazywa), a Wy tajemniczego pacjenta? :P

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
21 21

A to nawet ciekawe ;) Mam wrażenie, że więcej takich tajemniczych pacjentów... niż pacjentów jawnych ;)

Odpowiedz
avatar ratt
14 16

Oby trafił na waszą stację na praktyki... Naprawdę ze szczerego serca mu tego życzę... Ja osobiście zrobił bym mu takie praktyki,że odechciało by mu się ratownictwa po wsze czasy...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

Ale mnie wkurza to jaranie się ratownictwem. Nie wiem co to jest jakiś fetysz, hobby? Jakaś subkultura? Sam mam dyplom z ratownictwa i jak widziałem tych "jaraczy" gadających o ubraniach, odznakach (!), dosłownie o wszystkim związanym z ratownictwem. Poprzytwierdzają sobie jakieś nożyczki, stazę, stetoskop i się wożą... Jeszcze żałują, że ratownik nie ma na wyposażeniu broni palnej!! Jeszcze kamizelkę kuloodporną powinni mieć! Jeden chciał po zdaniu egzaminu kupić sobie stetoskop za 600zł... (WTF?!) O dziwo nie zdał ;P Zawód jak każdy inny, ale takiego czegoś jeszcze nie widziałem. Sami ratownicy to jakby wszystkie rozumy pozjadali. Każdy lepszy od drugiego. Owszem zdarzają się fajni ludzie, którzy traktują to normalnie, ale takich nienormalnych jest chyba więcej...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
6 10

Jestem pasjonatem. Uwielbiam ratownictwo i jestem cholernie dumny z bycia ratownikiem medycznym. Zawód jak każdy inny, ale kocham to i mam lekkiego świra na punkcie pogotowia i karetek. Nie zmienia to faktu, że jestem zajeb****e dobrym ratownikiem. Ja jestem za tym żeby w tym zawodzie przeważali fascynaci, bo to zawód, który trzeba kochać żeby nie zwariować, nie wypalić się i nie zacząć traktować pacjentów jak zbędny element pracy. Nie jestem wariatem jak gość z historii, ale też uwielbiam medyczny sprzęt i trochę go posiadam na własność i jestem gotowy wydać dużo pieniędzy w tym kierunku. Po prostu to lubię, interesuję się tym i nie widzę w tym nic złego póki nie robi się tak debilnych rzeczy jak np. mój pacjent z historii.

Odpowiedz
avatar ratt
2 2

Zaszczurzony ma rację.Po pierwsze każdy z nas jest dumny bo wie ile nas te dyplomy kosztowały pracy i poświęceń oraz jaka odpowiedzialność na nas spoczywa w pracy. A 2 jeśli chcę się w tym pracować trzeba mieć lekkiego świra... Inaczej ciężko to widzę. Mam przykład w domu moich rodziców. Moja mama to pielęgniarka z pasję która po 24 latach w zawodzie (głównie PR, OIOM, SOR) nadal ma "lekkiego" świra i lubi gadżety związane ze swoją pracą których w domu jest pełno. Jej koleżanki które były "normalne" nie pracują już w zawodzie albo siedzą w przychodniach przekładając karty... Co do kamizelek kuloodpornych- Powinny być obowiązkowe!! Kamizelki tzw. garniturowe zakładane pod koszulkę które są w stanie wytrzymać strzała z pistoletu 9mm i bezpośredni cios noża bardzo by podniosły komfort psychiczny pracy załóg i co oczywiste poziom bezpieczeństwa. Co do steta- ja na studiach miałem taki za 250 zł- ma 2 lata, używam go dość intensywnie i pewnie wytrzyma kilka kolejnych lat. Kamizelkę taktyczną też kupiłem po 2 roku studiów kiedy wolontariat w sorze zmieniłem na wolontariat w PR i doceniłem jej praktyczność mimo,że to kolejne 350 zł. Inna sprawa jak ktoś biega w ciuchach po mieście. Tego się nie powinno robić nawet ze względu na to,że te ubrania są potencjalnie skażone materiałem biologicznym.

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
4 4

Szczur przeważnie ma rację. ;) Jestem dumny, że jestem ratownikiem i nikt mi nie wmówi, że to zła rzecz. Nie chodzi o to, że trzeba było się namęczyć żeby zdobyć ten tytuł, bo dla mnie to nie była męką w ogóle. Po prostu uwielbiałem karetki od czasu dzieciństwa wczesnego, ja jestem takim całożyciowym zapaleńcem, wtedy nawet nikt nie wiedział, że kiedyś będzie można w ogóle zostać ratownikiem medycznym. Kamizelki kuloodporne to byłoby teoretycznie dobry pomysł - w praktyce... Nie wiem czy dałoby się wytrzymać non stop w tym całą służbę, a zakładanie bezpośrednio przed interwencją kończyłoby się zapewne "ee tyle lat jeździłem bez i się nic mi nie stało...". Miałem w życiu kilka interwencji gdzie kamizelka by się przydała żeby choć w jakimś stopniu odzyskać pewność przeżycia, ale jest to tak znikomy procent, że wolę stawiać na radyjko i policję. Za bronią w pogotowiu nie jestem. Myślę, że z tego nie wyszłoby nic dobrego. Broń zostawmy odpowiednim służbom. Stetoskop akurat mam dość, że tak powiem, cenny. Dostałem go na zakończenie studiów, jego wysoka cena zapewne wynika z faktu, że ma grawer. Używam go od wielu lat i wciąż jest bezbłędny. A co do biegania w ciuchach... Już tu się kiedyś przyznałem, że do pracy i z pracy jadę już w ubraniu ratownika. Z tym, że wygląda to w ten sposób, że wsiadam na moto/do auta pod blokiem, wysiadam pod stacją (albo w stacji - bo motocyklem wjeżdżam do garażu).

Odpowiedz
avatar ratt
2 2

Nosiłem te kamizelki w wojsku :) Ważą około 2-3 kg i po założeniu nie czuje się ich zupełnie nawet po całym dniu noszenia. Co do broni to była by przesada. Wiem,że polska to dziki kraj ale bez przesady :) Nie żyjemy w Afganistanie i broń niech nosi policja. Mówiłem o studentach paradujących po mieście w pełnym ubiorze :) Mi też zdarza się jadąc np. na zabezpieczenie założyć ubranie wcześniej. Na stacji nie mam tego problemu bo wsadzam do torby i idę 500m spacerkiem :)

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
1 1

No ja wcześniej miałem koło 7km, teraz mam ponad 50km do pracy. ;) Kamizelki w takim razie byłyby względnie do przyjęcia, ale nie jestem pewien czy byłoby to naprawdę noszone. :) Jeszcze zdarza mi się czasem z pracy wyskoczyć do sklepu w pełnym ubraniu :P Ale nigdy jak mam na sobie jakieś ekheem, wydzieliny.

Odpowiedz
avatar ratt
2 2

A mi się zdarzyło przeoczyć cudnej wielkości plamę krwi na spodniach jak wybrałem się po papierosy do kiosku :D Akurat za mną stanęło kilka babć w wiadomym nakryciu głowy marudząc,że po fajki wyszedłem. Kiedy się odwróciłem nagle zamilkły :D

Odpowiedz
avatar anyanka
3 3

to było trzeba zacisnąć mankiet, pojechałby sobie karetką

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

Może miał zespół Aspergera? Bo szczerze powiedziawszy taka sytuacja jednoznacznie mi się z tym zaburzeniem kojarzy...

Odpowiedz
avatar zaszczurzony
2 2

Ja mam zespół aspergera...

Odpowiedz
avatar InuKimi
1 1

@zaszczurzony Serio? Hm, nie wiem, mam pogratulować? :D Zaburzenia są różne, od minimalnych po głębokie, zespół zespołowi nierówny :D

Odpowiedz
Udostępnij