Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia http://piekielni.pl/49797 przypomniała mi podobny problem. Musiałem niekumatej klientce wytłumaczyć zawiłości informatyki.…

Historia http://piekielni.pl/49797 przypomniała mi podobny problem. Musiałem niekumatej klientce wytłumaczyć zawiłości informatyki. Będzie trochę technicznie ale postaram się opisać zrozumiale.

Pracowałem w firmie, która robiła m.in. płytki CD z różnymi produktami dla klientów. A to słownik, a to encyklopedia, a to jakieś narzędzia edukacyjne. Taką płytkę wkładasz do komputera i korzystasz z dobrodziejstw wiedzy.

Zrobiliśmy więc dla jednej firmy oprogramowanie. Wszystko gotowe, działa. W komplecie była płytka plus strona reklamującą produkt.

Praca prawie skończona. [K]lientka pisze jeszcze ostatnie poprawki (piekielność sama w sobie). W skrócie:

[K] A tu na stronie wstawcie jeszcze program z płyty.
[Ja] Nie rozumiem, mam udostępnić program do pobrania? To po co w ogóle wydajemy go na płycie skoro ludzie będą mogli ściągnąć go z internetu?
[K] Nie, nie do pobrania tylko wstawcie ten gotowy program na stronę żeby ludzie mogli sobie poklikać.

Informatycy już wiedzą, reszcie wyjaśniam, że program pod Windows, a program na stronie to zupełnie różne technologie. Jeśli od początku nie robiło się pod stronę, to nie da się tak po prostu wstawić na WWW tego, co działa jako program na komputerze.

Ale jak to wytłumaczyć klientce, która pewnie ledwo umie ruszać myszką, a i to tylko do końca biurka? Na dodatek tak, żeby się nie obraziła, a kłótnia między firmami nie poszła aż do poziomu prezesów?

Po kilku wypalonych papierosach, red bullach i desperackim gapieniu się na drzewa za oknem w poszukiwaniu inspiracji, odpisałem:

"Wstawienie na WWW gotowego programu napisanego pod Windows tak, aby działał, to mniej więcej taka praca jak wybudowanie wieżowca, a następnie przestawienie go w inne miejsce".

Kłótni nie było. :)

zawiłe życie informatyka

by glan
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Gregorius
9 13

Bardzo piekielne ale i logiczne wyjaśnienie ;)

Odpowiedz
avatar Miryoku
10 24

Ja tu nie widzę piekielności. Ani ze strony klientki, ani z Twojej. Wytłumaczyłeś prosto i zwięźle, ale wystarczająco, by klientka zrozumiała, skoro nie doszło do kłótni. W czym problem?

Odpowiedz
avatar glan
12 20

Piekielna była sytuacja. W IT często się zdarza, że musisz poradzić sobie z dziwnymi wymogami klienta. Już kiedyś tłumaczyłem komuś zasady przydzielania adresów IP za pomocą biedronek i kropek na nich ;) Gdyby nie udało mi się znaleźć dobrego wyjaśnienia, kłótnia między firmami mogła mocno nadszarpnąć pozycję mojej firmy w branży.

Odpowiedz
avatar Miryoku
1 19

Glan, ale co piekielnego jest w czymś, co jest, jak sam przyznajesz elementem pracy w IT i wynika z niewiedzy klienta, ale nie sprawia Wam większego problemu? Piekielnie by było, gdyby klientka nie zrozumiała, kłóciła się, robiła problemy - wiadomo, że zdarzają się klienci-krzykacze, którym nie da się nic wytłumaczyć. Ta konkretna sytuacja chyba była dość pozytywna. Tak nawiasem mówiąc, zaintrygowałeś mnie tymi biedronkami i kropkami i teraz się zastanawiam, na czym polegała Twoja analogia :D

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 8

o rety ale się czepiasz. wreszcie ciekawa historia, z nutką piekielności klientki zduszonej w zarodku co prawda, ale jednak, a tu czep czep czep :-) miła odmiana wśród historii w kółko o tym samym tylko z różnych miejsc polski typu urzędy, meble agata/brw, babcie w tramwajach itd itp :-) autorowi gratuluję tłumaczenia :-)

Odpowiedz
avatar glan
3 7

@Miryoku Tak jak pisze BiAnQ - sytuacja miała wszelkie szanse przerodzić się w piekielną kłótnię. W IT często jest tak, że klient swoje a programiści swoje i nawzajem na sobie psy wieszają i uważają za tępych. O biedronce nie napiszę, bo nie było to zupełnie piekielne. Tłumaczyłem koleżance zawiłości jej sieci osiedlowej.

Odpowiedz
avatar ptj
18 18

Trzeba przyznać że masz dyplomatyczne podejście. Na mnie kiedyś się obraziły pielęgniarki z jednego oddziału, gdy po godzinie tłumaczenia im jakiejś głupoty zacząłem tracić cierpliwość. Jedna wtedy spytała czy potrafiłbym zrobić zastrzyk. Niestety, zamiast ugryźć się w język, wypaliłem że to nie może być nic trudnego skoro byle ćpun to potrafi.

Odpowiedz
avatar iGraGitara
5 7

No opowiedz o tych biedronkach... Nie daj się prosić! :)

Odpowiedz
avatar glan
4 4

Zauważyłeś, że napisałem o przeniesieniu wieżowca? Pokaż mi firmę, która to potrafi. ;)

Odpowiedz
avatar PooH77
2 6

Nie podejrzewaj innych o swoje zachowania...

Odpowiedz
avatar Pytajnik
5 7

Co do historii - ewidentna niewiedza, ale niezbyt piekielna sytuacja. Podobno najgorsi sa szefowie firm programistycznych co zaczynaja od "to zacznijcie pisac a ja sie ide dowiedziec co dokladnie ma byc w tym programie" a pod koniec "dodajcie tu jeszcze jeden przycisk i to przeniescie", mimo iz to wymaga gruntowanej przebudowy. Prawda to? :D

Odpowiedz
avatar MrSpook
5 5

Dlatego istnieje coś takiego jak UML, BPMN... sprytniejsi prezesi biorą schemat systemu i idą... z nim do klienta, omawiają, potem wymagają, by się pod nim podpisał i w umowie zawiera klauzulę o skończonej ilości bezpłatnych poprawek co do wyglądu interfaceu...

Odpowiedz
avatar glan
3 3

Prawda. Często wygląda to tak, że firma ma sprzedawcę, który zawodowo obiecuje klientom złote góry a potem programiści muszą siedzieć i robić coś, co przynajmniej wygląda tak, jakby klient tego chciał. Wymagania, formalny opis istnieją ale w alternatywnej rzeczywistości gdzie jednorożce skaczą po łąkach na tle tęczy. Nawet w zamówieniach publicznych, gdzie teoretycznie SIWZ (Specyfikacja Istotnych Wymagań Zamówienia) musi opicywać co ma być i tak trzeba się domyślać i kombinować jak zadowolić klienta.

Odpowiedz
avatar khartvin
1 1

@glan - nic mi nie mów o handlowcach w firmach IT, naprawdę. Jest poniedziałek, a ja mam jeszcze umiarkowanie dobry humor.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Najgorsi są klienci, którzy nie wiedzą właściwie czego chcą tylko mają podejście "zróbcie tak, żeby dobrze działało". Tyle że "dobrze" to pojęcie bardzo abstrakcyjne ;) Właśnie jestem miesiąc przed oddaniem projektu. Klient nie bardzo rozumie działanie jednego mechanizmu, ale wydaje mu się, że chce, żeby działało inaczej. Problem w tym, że nie bardzo wie jak :).

Odpowiedz
avatar kraina_kredek
6 6

Genialne tłumaczenie :) Szczerze mówiąc, często byłabym wdzięczna za taką "łopatologię" w kwestiach, o których nie mam fioletowego pojęcia:)

Odpowiedz
avatar glan
2 4

Jeśli chodzi Ci o kwestie techniczne - pytaj śmiało.

Odpowiedz
avatar mentor
-3 5

Chyba trochę przesadziłeś. Można przecież przenieść program napisany pod Wina na strony www. Zajmuje to czas, ale nie uwierzę, że to tak niewykonywalna praca jak przestawienie wieżowca w inne miejsce.

Odpowiedz
avatar Jorn
5 5

A kto za ten czas zapłaci?

Odpowiedz
avatar khartvin
4 4

@mentor - zajmuje czas i zajmuje pieniądze, których klient nie chce zapłacić. Ergo - jest niewykonalne.

Odpowiedz
avatar mentor
-4 4

Jeśli klient nie chce zapłacić, to nie znaczy, że to praca tak niewykonywalna jak przestawienie wieżowca. A napisałeś to tak, jakby tego nie można było zrobić, choćby siedzieli nad tym Bill Gates i Steve Wozniak.

Odpowiedz
avatar khartvin
2 2

Ależ przesunięcie wieżowca jest wykonalne. Kosztuje więcej, niż wyburzenie go i postawienie w nowym miejscu, ale można to zrobić. Przebudowanie aplikacji tak, by działała webowo też jest wykonalne, tylko dokładnie analogicznie kosztuje często więcej, niż napisanie jej totalnie od zera.

Odpowiedz
avatar infernal
1 1

Ładnie, obrazowo, moim zdaniem to nawet nie było piekielne ani złośliwe ;)

Odpowiedz
avatar Chronoss
-2 4

Opisujacy historie przeskoczyl jeden etap, ktory usprawiedliwialby zlosliwosci z jego strony. Mianowicie zmanifestowanie sie piekielnosci klientki. GDYBY po napisaniu wiadomosci w stylu: "niestety taka funkcjonalnosc znacznie wykraczalaby poza zakontraktowana specyfikacje" {+ bla bla troche technicznych szczegolow na temat roznicy miedzy aplikacjami webowymi dzialajacymi w przegladarkach i aplikacjach dedykowanych pod windows bla bla} klientka dalej sie awanturowala, mialbys podstawy do zlosliwych, celnych komentarzy. A tak? Wyszedles na aroganckiego gostka, ktory na ludzi bez wiedzy i umiejetnosci technicznych patrzy z gory i z pogarda. Polecam nabyc troche pokory, wyrozumialosci i cierpliwosci, ktore sie przydaje jezeli ma sie ambicje zostania kims wiecej niz tylko klepaczem kodu.

Odpowiedz
avatar khartvin
-1 1

Generalnie za ostatni akapit plusik. Aczkolwiek - nie wiemy, jak dokładnie wyglądała sytuacja. Czasem bywa tak, że jeden laik z drugim laikiem ustalą sobie kompletnie oderwany od rzeczywistości projekt, a potem taki programista/deweloper musi sprowadzić ofertę na ziemię. Czasem nie ma innej drogi, jak dosadnie powiedzieć klientowi, że on nie ma pojęcia, natomiast ja jestem od tego by to pojęcie mieć i za to właśnie mi płaci, by wszystko działało najlepiej jak to możliwe w ramach poczynionych ustaleń.

Odpowiedz
avatar glan
1 1

Co było aroganckie w mojej wypowiedzi? Gdzie ta pogarda? Spodziewałem się piekielności i kłótni gdybym zaczął tłumaczyć technicznym językiem. Tym czasem póki klientka nie stała się piekielna, póki nie była jeszcze na "nie" wobec moich tłumaczeń ubiłem problem w zarodku.

Odpowiedz
Udostępnij