Sprawy sercowe zdecydowały o tym, że niebawem przeprowadzam się za naszą zachodnią granicę.
Mój chłopak wynajmuje maleńkie mieszkanko, w którym ze względu na umowę musi jeszcze pomieszkać, zdecydowaliśmy więc, że nie będziemy się o siebie obijać na każdym kroku i zamieszkamy osobno.
Jakieś pół roku temu rozpoczęłam poszukiwania małego mieszkanka dla jednej osoby. Ilość debili/oszustów/cwaniaków na jakich trafiłam przeszła moje najśmielsze oczekiwania.
1. Moje poszukiwania były o tyle utrudnione, że każdy z potencjalnych wynajmujących chciał mnie poznać osobiście, co oznacza dla mnie 800km trasy do pokonania, gdybym chciała to życzenie spełnić. Korespondowałam z pewną dziewczyną, która chciała wynająć swoje mieszkanie. Po dogadaniu wszystkich szczegółów umawiamy się na oglądanie. Pytam więc, jakie są szanse, że mieszkanie zostanie mi wynajęte, bo aby się z nią spotkać muszę przejechać sporo km. Pani odpisuje, że bardzo duże, bo wydaję jej się idealną kandydatką. No to wsiadam w auto, jadę od bladego świtu, aby na 15 dotrzeć. Dziewczyna szalenie miła, mieszkanie piękne, cena przystępna - biorę! Na co panienka z uśmiechem: Hmm, tylko, że ja już wczoraj zdecydowałam się na innego najemcę.
2. Mieszkanie szumnie reklamowane jako "idealne dla pary", przy czym ilość m2 wskazywała na to, że to raczej dla parki miłującej się obsesyjnie, bo musieliby się o siebie non stop ocierać. Cena jednak spokojnie do zaakceptowania dla jednej osoby.
Na oglądanie wybrałam się z chłopakiem, acz w korespondencji wyraźnie zaznaczyłam, że w mieszkaniu chcę mieszkać sama.
Wynajmująca okazała się starą hipiską, na pozór miłą, szkoda, że patrzyła i rozmawiała tylko z moim chłopakiem, mnie totalnie olewając i udając, że nie słyszy tego, co mówię. W końcu pyta:
- A więc państwo się tu razem wprowadzają?
Odpowiadam, że nie - tylko ja, co pani zignorowała, czekając na odpowiedź mojego chłopaka. Gdy potwierdził, że on tam nie zamieszka, pani kategorycznie stwierdziła, że mi samej nie wynajmie. Dlaczego - nie dowiedziałam się, bo zostaliśmy dosłownie wypchnięci z mieszkania.
3. Na każde oglądanie przynosiłam komplet wymaganych prawie przez wszystkich dokumentów, tj. zaświadczenie od przyszłego pracodawcy, że jak tylko będę miała meldunek w Niemczech, podpisujemy umowę o pracę z takim i takim wynagrodzeniem, potwierdzenie z uczelni, że otrzymam stypendium w takiej, a takiej kwocie, zaświadczenie od rodziców, że jeśli ja nie zapłacę czynszu to oni zapłacą (plus ich zaświadczenia o zarobkach) i wyciągi z mojego konta z ostatnich trzech miesięcy. Jednemu z wynajmujących było mało. Poprosił o podpisanie papierka, że jak nie będzie mnie stać na opłacenie czynszu to zapłacę "inaczej".
4. Ładne dwupokojowe mieszkanie (sypialnia+salon) za dość sensowną, acz wcale nie oszałamiająco niską cenę. Dopiero na oglądaniu panu się przypomniało, że podana cena to cena za wynajęcie samego salonu, bo on w tym mieszkaniu też będzie mieszkał. W sypialni rzecz jasna.
Po pół roku znalazłam mieszkanie. Brzydkie, małe, drogie, daleko od centrum. Reklamowane jako śliczne, przestronne, świeżo po remoncie. Mimo to, po pół roku poszukiwań wydaje mi się ta klitka darem niebios.
Mieszkania
To trzeba bylo sobie wziac w Niemczech maklera nieruchomosciowego, ktory przypuszczalnie znalazlby Tobie wzglednie szybko odpowiedni lokal, naturalnie za oplata (dwa czynsze netto).
OdpowiedzWolisz takie beznadziejne mieszkanie zamiast "obijanie" sie z chłopakiem w małej klitce???I on też tak woli ?? Czy wy się chociaż kochacie?
OdpowiedzTak, wolę, bo przyzwyczaiłam się do względnej swobody i prywatności, przebywanie z kimś non-stop po prostu mnie męczy. A czy się kochamy - no, wybacz, pytanie głupie i nie na miejscu ;)
OdpowiedzA ja tam popieram moniap... Ze swoim (już) narzeczonym mieszkam od dwóch lat w jednym pokoju :D reszta mieszkania jest zajmowana przez innych lokatorów. Jakoś mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie - przynajmniej po "zalegalizowaniu" związku nie będziemy mieć problemów z dostosowaniem się wzajemnie do swoich zwyczajów ;) mieszka się miło i bezproblemowo, podział obowiązków, w nocy jest się do kogo przytulić - no żyć nie umierać ^^ Ale, jak we wszystkim, każdy robi to, co uważa za słuszne ;)
Odpowiedz@digi - to w takim razie pomieszkałabym z nim chociaż na czas znalezienia dla siebie mieszkania, a nie robienia wszystkiego zdalnie, co stworzyło masę dodatkowych problemów. Zresztą nie wiadomo jak długo twój chłopak miał jeszcze wynajmować to swoje mieszkanie, bo jak np. pół roku lub mniej, to sorry, ale bym mimo wszystko wolała się "przemęczyć" z chłopakiem w jednej klitce :P
OdpowiedzDziwi mnie to nie ukrywam. Ok wolność i przestrzeń to ważna kwestia, sama lubie mieć spokój czasami. Ale mieszkanie tylko z chłopakiem to problem? Ludzie w kawalerkach mieszkają z dziećmi itd. i dają radę. Ja sama czasami dostaję na głowę mieszkając w dwóch pokojach z facetem, dwójką dzieci i psem, ale nie zamieniłabym tego na nic innego, bo faceta kocham i lubię z nim przebywać. A zaznaczę, też jestem zwolenniczką wolności i świętego spokoju.
OdpowiedzOk, to niech was dziwi, ja uważam, że mieszkanie razem na kilkunastu metrach po roku spotykania się co miesiąc mogłoby nam tylko zaszkodzić, szczególnie, że oboje pracujemy w domu, mamy kompletnie inne przyzwyczajenia, a mój chłopak nie ma nawet wystarczająco dużo mebli, abym pomieściła swoje rzeczy, a mieszkanie składa się z jednego pomieszczenia (plus łazienka). Nie chcę wywlekać na wierzch moich prywatnych spraw i powodów, dla których podjęliśmy taką, a nie inną decyzje, co jak widzę stało się nagle najważniejsze w historii. Każdy żyje tak jak chce, tak? Wam podoba się mieszkanie z waszymi chłopakami w jednym pokoju, mi niekoniecznie, jemu też niełatwo byłoby się po 5 latach mieszkania samemu przestawić na obecność drugiej osoby bez przerwy. W ogóle nie rozumiem tej dyskusji, szczerze mówiąc i czemu tak się uczepiłyście tego, że wolę na razie nie mieszkać z moim facetem.
Odpowiedz@digi51 - spotykałaś się z chłopakiem co miesiąc przez rok - czyli w sumie wyszło 12 spotkań? W takim razie, może to i dobrze, że chcecie mieszkać osobno przez jakiś czas.
OdpowiedzNo popatrz, czyli jednak wychodzi, że to my wiemy najlepiej, co dla nas dobre, ależ to dziwne.
Odpowiedzdigi51 ale skąd to oburzenie... przecież nikt Wam nie każe zmieniać decyzji :P podałyśmy tylko przykłady innych opcji, ot ciekawostka.
OdpowiedzBo uważam, że nie powinno być to w ogóle przedmiotem dyskusji, już nie mówiąc o komentarzu sugerującym, że skoro nie chcemy na razie mieszkać razem w tak maleńkim mieszkanku, to się nie kochamy. Ja mogę się dziwić, że ktoś ma ochotę cisnąć się z chłopakiem w jednym pokoiku, natomiast, o ile nie jest to zasadniczym tematem historii, nie widzę powodu, aby to komentować.
Odpowiedzsa i byly malzenstwa/zwiazki gdzie para przez caly czas mieszkala osobno chociazby wislawa szymborska i kornel filipowicz. nie nam oceniac, kazdy robi co chce ( choc ja osobiscie tez sobie tego nie wyobrazam ). ale niestety digi51 jesli omawiasz swoje zycie prywatne to licz sie z tym ze bedzie ono skomentowane. jesli chcialas napisac historie tylko o wynajmie mieszkania to przeciez moglas pominac wstepy i napisac po prostu - postanowilam przeprowadzic sie do niemiec i tam wynajac kawalerke. ale jak wolalas tlumaczyc co jak i dlaczego to nie rozumiem twojego zdziwienia.
Odpowiedz@butela, to fakt, z reguły staram się nie podawać żadnych info o swoim prywatnym, jednak w jednej z opisanych sytuacji mój chłopak odgrywał dość zasadniczą rolę i wiedziałam, że prędzej czy później pojawią się pytania, czemu nie szukamy razem/nie zamieszkam u niego. Nie sądziłam, że to lakoniczne wyjaśnienie wywoła falę komentarzy.
Odpowiedzano niestety, czasem lepiej napisac poprostu, postanowilismy mieszkac osobno, albo wrecz - nie mozemy mieszkac razem i juz. piekielni sa teraz portalem plotkarskim wiec jesli nie chcesz zeby plotkowano o tobie musisz sie bardzo pilnowac :D
OdpowiedzDigi, no to gdybyś pominęła chłopaka w historii, to uważam, że nie byłoby takiej dyskusji. A jeśli ktoś by później pytał "dlaczego z nim nie zamieszkasz?", to odpowiedziałabyś, że za mało macie miejsca, chłopak się przeprowadza, albo nic byś nie odpisała. Odnośnie innych wypowiedzi: Też bym wolała, przez tę parę miesięcy pomieszkać z chłopakiem pokisić się, a później gdyby on zmieniał mieszkanie, to bym wynajęła razem z nim, większe wygodniejsze. Taniej by wyszło, płacąc po połowie.
OdpowiedzMam jakieś dziwne wrażenie, że w mieszkaniu nr 2 mogła być gdzieś ukryta kamerka, dlatego kobiecie tak zależało na parze, a nie na jednej osobie. Mogłaby potem was szantażować, albo sprzedać te bardziej "gorące" nagrania. A może po prostu naoglądałam się za dużo głupkowatych filmów...
OdpowiedzTeż mi się wydaje, że podstarzała hipiska rozkręca branżę porno. :D
OdpowiedzTiaaa, zapewne zgodzisz się zamieszkać z chłopakiem, jak kupi co najmniej 10 - pokojową willę z 4 łazienkami. Weź się ogarnij, jak się kogoś kocha, to można i w jednym pokoju razem mieszkać.
OdpowiedzZapomniałam, że na piekielnych nie wolno podawać jakichkolwiek informacji na temat życia prywatnego, bo zaraz zleci się stado domorosłych psycholożek, które na podstawie 3 linijek tekstu zrobią Ci psychoanalizę i określą, co dla Ciebie najlepsze. Bagniaczka, mieszkaj sobie ze swoim facetem i w budzie dla psa. Twój wybór, nie mój biznes. Podobnie jak moje decyzje mieszkaniowe, to mój wybór, a nie Twój biznes.
OdpowiedzDokładnie :P
OdpowiedzTo Niemcy są tacy niedorzeczni? Zaskoczenie...
OdpowiedzWiesz, każdy medal ma dwie strony. Tyle papierologii wymagali, żeby jak najbardziej upewnić się, że pieniądze za swoją własność będą dostawać...
OdpowiedzMyślałam, że Niemcy są bardziej konkretni, słowni, do bólu rzeczowi, że pacta sunt servanda i takie tam - a okazuje się, że to łajzy i krętacze.
OdpowiedzTo ja spróbuję rzeczowo – niestety tylko spytać. W którym to mieście są aż takie wałki i zabawy z mieszkaniami?
OdpowiedzHm, w Niemczech chyba ogólnie jest problem z wynajmowaniem mieszkań. Większość właścicieli chce poznać osobiście lokatorów. Czasami to wygląda wręcz jak casting...
OdpowiedzMonachium
OdpowiedzDzięki.
Odpowiedz