Zepsuła mi się myszka komputerowa, więc zaglądam na stronę sklepu oferującego takie artykuły. I jest - niestety tylko cztery dostępne, ale! taki sam egzemplarz znajduje się w stacjonarnym sklepie w moim mieście, więc nie muszę nic zamawiać przez Internet.
Wchodzę do środka, a tam za biureczkiem siedzi panna w wieku około 20-23 lat, z wściekle białymi włosami (bo typowy blond to na pewno nie był), próbująca coś pisać na klawiaturze swoimi metrowymi tipsami. Cóż, nazwę modelu i producenta znam, więc może nie będzie problemu...
Pierwsze piętnaście minut spędziłem na dyktowaniu pannie numeru modelu, który usiłowała wpisać do systemu. "Nie, nie mamy tutaj takiego modelu, jest zaznaczony, ale jako WYS". No dobrze, może coś na stronie mieli pochrzanione. Chcę już wyjść i wtedy widzę za szybą moją upragnioną mysz. Na wystawie. Wracam, uśmiecham się i mówię, że chciałbym kupić właśnie ten model z wystawy. Panna patrzy na mnie nieprzytomnie, więc pukam w szybkę, wskazując palcem.
Kolejne piętnaście minut spędziłem na czekaniu, aż znajdzie się klucz do wystawy. Nie znalazł się, panna dzwoni po kierownika.
Kolejne piętnaście minut spędziłem czekając, aż kierownik może odbierze. Odebrał przy setnym połączeniu. Klucz jest w szufladzie. Hurra. Ale nie do końca. Bo ona nie wie, czy może sprzedawać produkty z wystawy. Znów dzwonienie do kierownika, tym razem w ogóle nie odebrał.
Następne piętnaście minut to już oczekiwanie, aż panna na zapleczu znajdzie jakiś "zapasowy" egzemplarz, mimo że kilkakrotnie jej mówiłem, że wg informacji ze strony w sklepie jest TYLKO jeden i to zapewne ten z wystawy.
Zaczynałem się wkurzać, bo kilkuminutowa wyprawa zamieniała się w jakąś farsę. W końcu powiedziałem, że dziękuję, zamówię przez Internet.
Po tygodniu wracam - znów ta sama panienka siedzi przy biurku, ale tipsy chyba ciut mniejsze. Wyłuszczam sprawę - tak, tak, zamówienie jest gotowe - po czym wstaje i wyjmuje moją mysz z wystawy. Tą samą, której tydzień temu nie mogłem kupić.
sklep komputerowy
popłakałam się ze śmiechu:) "tym razem w ogóle nie odebrał" - bał się jej pytań :)
OdpowiedzDo autora: Tak... rzeczywiście strasznie piekielna. Bo nie przyszło Ci do głowy, że dziewczyna mogła pracować od niedawna? Nie przyszło Ci do głowy, że być może nikt jej nie pokazał jak przesunąć towar z wystawy na sprzedaż w systemie magazynowym? Nie przyszło Ci do głowy, że gdyby Ci sprzedała od tak towar z wystawy to by potem miała niezgodności magazynowe albo system w ogóle uniemożliwiłby jej wystawienie paragonu i jakąkolwiek sprzedaż? Nie przyszło Ci również do głowy, że starał się obsłużyć Ciebie najlepiej jak tylko potrafiła, dlatego próbowała się kontaktować z kierownikiem by móc sprzedać Ci tą myszkę nie robiąc przy tym bajzlu w systemie? Za to przyszło Ci do głowy, że skoro ma blond włosy i tipsy to z pewnością jest tępą strzałą, która nie nadaje się do jakiejkolwiek pracy. W tej całej historii to Ty jesteś wg. mnie śmieszny bo choć nie powinna mieć miejsca sytuacja w której się znalazłeś to postanowiłeś jak burak wytknąć głupotę dziewczynie i pośmiać się w necie, zamiast spróbować zrozumieć, że na 90% przyczyną było to, że nie została odpowiednio przygotowana do tej pracy przez przełożonego a do tego zostawiona w sklepie sama sobie. Dziewczyna wg mnie zachowała się na tyle profesjonalnie na ile w tej sytuacji mogła co podkreśla fakt, że ta sytuacja była niekomfortowa również dla niej na tyle, że od razu uzupełniła wiedzę. Tylko, że to kierownik powinien jej powiedzieć gdzie takie klucze się znajdują i zadbać o to by przeszła szkolenie z systemu magazynowego.
OdpowiedzMoże pracowała od niedawna i się bidula nie orientowała? Ale z drugiej strony podstawowe informacje mogli jej przekazać.
OdpowiedzAle co się dziwić że ktoś czegoś nie wie jak dziś w prawie każdej pracy dwumiesięczne szkolenie odbywa się w 15 minut ;)
OdpowiedzW ramach doradztwa informatycznego współpracowałem kiedyś z jedną firmą. Dzwoni do mnie pani sekretarka i mówi: - Trzeba by wezwać serwis, bo myszka w komputerze jest niesprawna. Więc tłumaczyłem: -Proszę pani. Pójdzie pani do sklepu komputerowego i kupi nową myszkę za 30 zł. Pani pyta: - Dlaczego? Więc odpowiedziałem: - Dlatego że firma serwisanta wystawi fakturę w której za samo dojście pracownika skasuje 50 zł.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 września 2013 o 15:57
Sklep informatyczny? Można sobie kupić informatyka? :)
OdpowiedzPiętnaście minut, piętnaście minut, piętnaście minut.. Na pewno tego nie liczyłeś i na bank tyle to nie trwało, więc może lepiej po prosu napisać "kilka minut"? Strasznie wyolbrzymiasz.
OdpowiedzCzasem jest też tak, że firma specjalizuje się w wysyłkach a to, co na wystawie to zamówione lub niesprawne i tego nie rusz. Dlatego np. nie ma cen na produktach z wystawy. Pasuje mi do tego pytanie się kierownika, czy można sprzedawać to z wystawy… Jest magazyn, ostatnia sztuka, a tu sprzedaj komuś i dowiedz się, że pół godziny wcześniej ktoś to właśnie kupił na Allegro. I nie masz już kolejnych sztuk. :) Prościej byłoby kupić w Media M. albo i Tesco, no chyba, że nie wiem jak wyszukanych myszek używasz.
OdpowiedzA doczytałeś do końca historię? Pani wzięła jednak myszkę z wystawy ;)
Odpowiedzshep, ale po tygodniu. Przez tydzień nauczyła się co i jak :)
Odpowiedzz tego co widze to minimum 60 min czekales by kupić myszke?? Ciekawi mnie twój odcień blondu :/
Odpowiedz