Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O piekielnym policjancie. Był ciepły lipcowy dzień roboczy. Miałem wtedy dość napięty…

O piekielnym policjancie.

Był ciepły lipcowy dzień roboczy. Miałem wtedy dość napięty harmonogram wyjazdów, więc jadąc z punktu A do punktu B, zdarzyło mi się przekroczyć dopuszczalną prędkość. W pewnym momencie słyszę za sobą sygnał policyjnej syreny i widzę w lusterku wstecznym nieoznakowanego Opla Vectrę. Zjeżdżam na parking pod sklepem znajdującym się 500 metrów dalej, Opel za mną. Opuszczam szybę i czekam, podchodzi do mnie [P]olicjant - pan po 50 w cywilnym ubraniu, pokazuje odznakę i mówi:

[P]: Starszy aspirant XYZ, Komenda Powiatowa Policji w Piekle, Wydział Ruchu Drogowego, powodem zatrzymania jest przekroczenia dozwolonej prędkości, jechał pan 95 km/h przy ograniczeniu do 60. Za to wykroczenie taryfikator przewiduje mandat 300 PLN i 6 punktów karnych. Może pan odmówić przyjęcia mandatu i sprawa trafi do sądu grodzkiego. Jaka jest decyzja?
Ja: Wiem że jechałem za szybko, przyjmuje mandat.
[P]: Dowód osobisty, prawo jazdy, dowód rejestracyjny i polisa samochodu.

Sięgam po portfel, wyjmuję żądane dokumenty i podaję policjantowi. Ten idzie do swojego auta, po kilka minutach wraca, niosąc oprócz blankietu z mandatem i moich dokumentów alkomat.

[P]: Przy okazji sprawdzimy trzeźwość.

Dmucham, wychodzi 0,0. Pan policjant jest lekko zdegustowany.

[P]: Proszę wysiąść z samochodu, sprawdzimy stan techniczny oraz obowiązkowe wyposażenie.

Myślę sobie "Po co sprawdzać roczne auto z salonu na gwarancji?" ale posłusznie wysiadam. Policjant przystępuje do gruntownego "trzepania" mojego wozu. Trwało to około 30 minut, po których policjant już wyraźnie wściekły warknął, że mogę jechać dalej. Wsiadłem do auta, załatwiłem co miałem załatwić i wróciłem do domu, a gdzieś z tyłu głowy czaiła się myśl, że to dopiero początek przygody z panem policjantem. Nie pomyliłem się.

1. Dwa dni później. Jak zawsze rano pożegnawszy się z żoną i córeczką, wychodzę do pracy. Mieszkam na wsi przy bocznej drodze, wyjeżdżam ze swojej drogi na drogę główną i ujechawszy niecały kilometr dostrzegam stojącą w zatoczce autobusowej znajomą Vectrę (zapamiętałem numery rejestracyjne). Na widok mojego auta, Vectra wyjechała z zatoczki i siedziała mi na ogonie aż do bramy mojej firmy.

2. Minął weekend. Poniedziałkowe przedpołudnie upłynęło mi pod znakiem urzędowej papierologii, do firmy dotarłem ok. godziny 13. Podszedł do mnie [O]chroniarz stojący przy bramie i powiedział:

[O]: Panie prezesie, rano przyjechał tu jakiś facet czarną Vectrą, przejechał kilka razy w tę i z powrotem, w końcu stanął po drugiej stronie, wysiadł, zaczął się rozglądać, robić zdjęcia. Jak zwróciłem mu uwagę to wskoczył do auta i zwiał z piskiem opon. Zapamiętałem numery: ABC 1234 - oczywiście mój ulubiony policjant.

3. Kilka dni później, późne popołudnie. Wyszedłem na taras za domem zapalić papierosa. W pewnym momencie słyszę ujadanie swojego psa z przodu domu. Pomyślałem, że pewnie kot sąsiadów przeskoczył do nas i pies go zagonił na drzewo, więc poszedłem do przodu, żeby zabrać psa i utorować uwięzionemu futrzakowi drogę do domu. Idę przed dom i widzę pod swoim płotem znajomą Vectrę i pana policjanta fotografującego moją posiadłość. Pan policjant na mój widok wskoczył do samochodu i odjechał zanim zdążyłem zareagować.

4. Wydarzenie, które przelało czarę goryczy. Piątek, byłem wtedy na przetargu. Następnego dnia mieliśmy organizować grilla, więc żona pojechała na zakupy zostawiając uprzednio córeczkę u moich rodziców - mała była trochę przeziębiona i markotna, więc nie było sensu jej ciągać po sklepach. Przez cały czas na trasie nasz dom - dom moich rodziców - sklep - dom moich rodziców - nasz dom, za samochodem żony jechała znajoma Vectra nie ukrywając się wcale ze swoją obecnością. Wręcz przeciwnie, pan policjant jechał za autem mojej żony niemal zderzak przy zderzaku. Żona przestraszyła się nie na żarty, po powrocie do domu dzwoni do mnie cała zapłakana i mówi co się stało. Krew się we mnie zagotowała. Dzwonię do prawnika obsługującego moją firmę, opisuję sytuację i pytam co robić. Doradza mi zgłoszenie sprawy do przełożonych pana policjanta.

Poniedziałek, godzina 8.00. razem z moim prawnikiem wpadamy do Komendy Wojewódzkiej Policji i w Wydziale Kontroli składamy oficjalną skargę na pana policjanta. Obecnie jest on zawieszony, toczy się przeciwko niemu postępowanie dyscyplinarne, prawdopodobnie zostanie dyscyplinarnie wydalony ze służby, jako że moją wersję potwierdziła moja żona, ochroniarz z firmy i sąsiad, który widział akcje pod moim domem, a pan policjant był wcześniej wielokrotnie karany naganami za podobne przewinienia. Ja na pewno nie odpuszczę, za mną mógł sobie łazić ile dusza zapragnie, ale swojej rodziny gnębić nie pozwolę.

policja

by RyanWolfe911
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar moniap
50 50

Facet wymyślił sobie że nękając cię , wyciągnie od ciebie w końcu kasę za spokój. Dobre auto, dom , firma. Ale coś z głową to on na pewno ma.

Odpowiedz
avatar mijanou
25 27

Facet albo skrzywiony zawodowo po tylu latach w policji (choć znam też takich, których praca nie skrzywiła) albo chciał od Ciebie wyciagnąc jakąś korzyść. Podziwiam cierpliwość. Ja zgłosiłabym sprawę już w chwili, gdy facet kilka razy przejechał pod Twoim domem a potem się zatrzymał i zaczął robić zdjęcia.

Odpowiedz
avatar MsciwyFrustrat
2 4

Jak 50 latek to raczej SB, a nie policji.

Odpowiedz
avatar delmet
-1 3

A gdzie wyczytałeś, że policjant miał 50 lat? Zresztą poprzednikiem policji była milicja, a nie SB. Oczywiście część SBków też została policjantami, ale nawet jak policjant z historii ma 50 lat i w tym SB był to dość krótko, bo ta formacja nie istnieje ponad 20 lat. Inna sprawa, że ta historyjka to pewnie fake, ale o tym napisałem niżej.

Odpowiedz
avatar walk3r
4 16

A ja sądzę, że uznał iż autor ma za dobry samochód i na pewno pracuje w mafii. Dlatego śledził i fotografował zbierając dowody :D

Odpowiedz
avatar Vatashi
8 12

Trochę nadgorliwy i może ma jakieś problemy. Może przyczepił się do Ciebie mając nadzieję na wypisanie większej ilości mandatów? Niektórzy twierdzą, że to bzdury, ale mój ojciec pracował w policji i twierdził, że każdego dnia przełożeni kazali każdemu wypisać określoną liczbę mandatów. Mogło też chodzić o łapówkę.

Odpowiedz
avatar notaras
41 41

Tylko po co utrudniać im pracę? Jak mandat jest, w naszej opinii wystawiony niesłusznie, to należy odmówić przyjęcia i walczyć w sądzie. Jak mandat jest słuszny, to należy przyjąć, przeprosić i obiecać, że więcej to się nie powtórzy. Niepokazanie dowodu ma być złośliwością, dla samej złośliwości (bo mandat i tak zostanie wystawiony, więc jedyne co uzyskamy, to zdenerwowanego policjanta).

Odpowiedz
avatar Devotchka
-4 14

Zgadzam się, że jeśli jesteśmy świadomi popełnionego czynu i wiemy, że mandat się nam należy to tak jak mówisz- tak robimy. Tylko przy rutynowym sprawdzaniu, czy innej sytuacji można stwierdzić, że z policjantem czy powodem zatrzymania może być coś nie tak.

Odpowiedz
avatar notaras
12 16

Nadal nie rozumiem po co mamy utrudniać pracę policji. Jak nie damy dowodu, to i tak policjant zrobi co ma zrobić na podstawie prawa jazy. Jedyne co osiągniemy, to zdenerwowanie policjanta. Rozumiem, jakby nie danie dowodu miało zablokować wątpliwą czynność, ale tutaj tylko utrudni jej wykonanie. Do tego, jeśli powód zatrzymania jest wątpliwy, to należy to zgłosić do odpowiedniej instytucji, coby zły policjant został pouczony/zawieszony/zwolniony i więcej zła nie czynił, a nie bawić się w kotka i myszkę.

Odpowiedz
avatar soraja
1 3

@notaras Jeśli mandat jest wystawiany słusznie - ok. Jeśli niesłusznie i policjantowi chodzi jedynie o zdenerwowanie kierowcy/przechodnia etc., to nie widzę powodu, by ten nie miał odwdzięczyć się tym samym. Złośliwość to i tak niewielka cena za marnowanie czasu w sądach.

Odpowiedz
avatar Devotchka
-4 8

To w żaden sposób nie utrudni pracy policjanta. Dowód jest tylko pomocniczy, ale pytają się o niego niesłusznie.

Odpowiedz
avatar iceman44
10 10

po 1. dowód nie jest obowiązkowy do pokazania, ale są w nim dane takie jak imiona rodziców i wszelkie dane są zapisane większą czcionką, co znacznie ułatwia odczytanie, szczególnie siedząc wieczorem w radiowozie przy zapalonej lampce, po 2. nie okazuj dowodu, ale uprzedzam, że nawet przy rutynowej kontroli zatajenie co do posiadania dokumentu przy sobie grozi 500 zl mandatu :) a po 3. powiedz mi co jest niesłuszne w poproszeniu o dowód osobisty?

Odpowiedz
avatar Hemera
6 6

Jak ja nie lubię złośliwości tylko dla samej idei utrudnienia komuś życia. Okazanie dowodu owszem jest ułatwieniem dla policjantów, ale równocześnie pomaga załatwić sprawę szybciej na czym korzysta też kierowca. A mandat tak czy tak będzie wystawiony

Odpowiedz
avatar smokk
7 7

Facet ewidentnie ma coś z głową.

Odpowiedz
avatar Vella
21 27

tjaa, bezrobotni mandatów by się nie bali.

Odpowiedz
avatar krokodyl1220
5 5

Masz rację. Powinny być wyższe.

Odpowiedz
avatar pawel78
-5 19

@Vella: a dla dyrektorow/prezesow, itp to sa smieszne kwoty i dalej beda ignorowac. A jesli bezrobotny pozyczyl auto to albo kara sadowa albo niech wlasciciela scigaja.

Odpowiedz
avatar soraja
12 12

ale z jakiej racji mają ścigać właściciela? Samochód to tylko narzędzie i właściciel udostępnia go w "dobrej wierze". Raczej pożyczający nie będzie się chwalił, że planuje popełnić wykroczenie czy przestępstwo. Idąc twoją logiką, można by Iksińskiego wsadzić za morderstwo, bo pożyczył koledze siekierkę na ognisko. Nie popadajmy w paranoję, bo ktoś to weźmie na serio, zapisze w prawie i strach będzie sąsiadce cukier pożyczyć.

Odpowiedz
avatar yannika
17 19

Tylko się upewnij, że dostanie zakaz zbliżania się do Ciebie i Twojej rodziny, bo nie wiadomo co się takiemu we łbie ulęgnie - a tak zawsze możesz wezwać służby, bo złamanie sądowego zakazu.

Odpowiedz
avatar RyanWolfe911
15 19

Mój prawnik pomyślał także o tym i równolegle do policyjnego postępowania wewnętrznego przygotowuje panu policjantowi sprawę w sądzie, będziemy walczyli także o zakaz zbliżania. Gdyby chodziło tylko o mnie to pewnie poprzestałbym na skardze do Wydziału Kontroli KWP, ale jako że dręczył także moją rodzinę to nie zamierzam mu popuścić nawet gdybym miał z tą sprawa do Sądu Najwyższego iść.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

Może się zawiesił, próbowałeś go wyłączyć i włączyć ponownie?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

Co on jest z CBŚ, żeby cały czas kogoś śledzić? Zresztą wtedy też trzeba mieć jakieś podejrzenia. Zdaje się, że Policja ma trochę więcej do roboty niż bezustannie śledzić jednego kierowcę, który przekroczył dozwoloną prędkość.

Odpowiedz
avatar elStudento
3 5

Tutaj też jesteś? ROTFL, nie wierzę nawet w jedno twoje słowo :)

Odpowiedz
avatar butelka
1 3

mnie to tez jakos fejkiem smierdzi chociaz zasadniczo nie lubie takiego czepiania sie kazdej historii, to tu mi cos ewidentnie nie gra. chociaz nie mam pojecia co.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Między innymi to, że policjant w nieoznakowanym radiowozie jeżeli jest na służbie musi mieć na sobie mundur. I panowie występują w komplecie, sztuk dwie. Policjant po cywilu w cywilnym samochodzie sam z siebie nic Ci nie zrobi - jeżeli nie wezwie kogoś, kto pełni służbę. Równie dobrze mógł sobie do sklepu jechać. Jeżeli historia jest prawdziwa to jesteś frajer jakich mało, że przyjąłeś mandat, a jeżeli nie to kłam trochę lepiej. I raczej to drugie ;]

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Rozwijając, to co się dzieje w radiowozie jest nagrywane to jest raz, a dwa, o ile jeden świr mógłby Cię śledzić o tyle nie uwierzę, że jego towarzysz służby na to przystał.

Odpowiedz
avatar Fou
-5 7

A mi się wydaje, że to jest szukanie dziury w całym ;) jak nie wierzysz, to nie czytaj i nie truj ludziom ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Akurat żeby uznać czy coś jest wiarygodne czy nie to najpierw muszę się z tym zaznajomić, w tym przypadku przeczytać. Poza tym nie zawracam nikomu czterech liter tylko odpowiadam na zadane pytanie. Po trzecie to nie komuna, żeby mi tu jakiś gnom zabraniał swojego zdania wyrażać.

Odpowiedz
avatar delmet
3 5

Dla mnie również to fake. Policjant mówi, że jak koleś nie przyjmie mandatu to sprawa idzie do sądu grodzkiego, a przecież takie sądy już od dobrych paru lat nie istnieją. Ja to wiem, a policjant by nie wiedział? Do tego to, o czym pisał nomenomen.

Odpowiedz
avatar espoir2
-1 5

Autor jest pierwszym Panem Prezesem ;) jakiego znam bądź o jakim kiedykolwiek słyszałam, który ma tyle czasu wolnego żeby tak szczegółowo i wylewnie opisywać swoje historie w Internecie. Gratuluję i zazdroszczę ;))

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

ja to sie zastanawiam czy on zycia, pracy nie mial, ze tak 24 na dobe cie sledzil? jak bedzie dalej, to zglos stalking :)

Odpowiedz
Udostępnij