Przestrzegam, jeśli będziecie kiedykolwiek zamawiać coś w chińskiej restauracji, 2 razy zastanówcie się nad zamawianiem sajgonek.
Szczególnie w barze znajdującym się naprzeciwko gdańskiego Żaka (odpowiedniki w Gdyni i Warszawie).
Dlaczego?
Pomijam fakt, że farsz do sajgonek robi się m.in. z mięsa mielonego słabej jakości (jak się mięso nie nadaje do krojenia, to wrzuca się je w sajgonki - wiecie błony i inne kawałki tłuszczu - smacznego) i że cały farsz miesza się ręcznie, w nie zawsze domytej wannie.
Bardziej chodzi mi o to, że placki ryżowe wkładane są między wilgotne szmaty (takie ściereczki kuchenne), które po zrobieniu kilkuset sajgonek są upieprzone farszem, ale nie zostają wyprane, tylko wrzucone na chwilę do wody z odrobiną płynu do mycia naczyń. Potrafią być nie prane 2 tygodnie i dłużej (a firma ma 2 komplety, strach pomyśleć co było gdy był tylko jeden...), tak, że podczas schnięcia na zapleczu, po którym wala się wszystko, jak również przy robieniu sajgonek rozsiewają woń starej mokrej szmaty...
Smacznego.
chińska knajpka
Hmm... Mało zachęcająca perspektywa, wiem teraz gdzie nie jeść gdy będę w Gdańsku. Dzięki, ode mnie masz mocne.
OdpowiedzOj tam, oj tam - gorący olej poradzi sobie nawet ze szmacianym zapaszkiem... :>
OdpowiedzHe he, szczególnie taki, którego do smażenia nie wymieniało się dłuższy czas czas :)Kuchenne rewolucje mi się przypomniały :)
OdpowiedzPodobno ludzie nie jedliby chleba, gdyby widzieli jak się go przygotowuje w niektórych miejscach.
OdpowiedzNo raczej... Wiele osób nawet nie wie jak bardzo karaluchy lubią mąkę i ile potrafi ich mieszkać w magazynach piekarni...
OdpowiedzMi znajomy, który swego czasu uczył się na piekarza, opowiedział jak robią chleb... Ale to nie tylko chleb w takich warunkach robią, ale właściwie wszędzie tak jest - wszędzie, gdzie przetwarza się jedzenie...
OdpowiedzA myślisz, że w Chinach czy innym Wietnamie to te sajgonki jedzą podane w sterylnych warunkach? Tam do dopiero jest syf, oryginalnie biedota to je na ulicy, pośród końskich kup i nikt tam się higieną nie przejmuje. To jest właśnie specyfika kuchni orientalnej - brud, smród, robaki i psie mięso. Polecam nasz polski, domowy żurek, barszczyk, bigosik, gołąbki. Jedzmy jako Polacy to co jest nasze, swojskie, narodowe i przystosowane do naszych żołądków, nie dajmy się zalać obcym wpływom, arabom i innym azjatom.
OdpowiedzJaaaasne bo w polskich garkuchniach i barach mlecznych jest sterylnie, mięso tylko pierwszego gatunku a jak kotlet upadnie na podłogę to się go nie przeciera ścierą i nie daje klientowi. :)))
OdpowiedzAle nasza polska flora bakteryjna spokojnie trawi nasz polski brud. A taki chiński szajs to jeszcze niedawno szczekał na ulicach Kantonu czy innego Hanoi. Chińczyk to zje bo u nich wszystko jedli nawet trawę i robale jak przewodniczący Mao połowę narodu zagłodził. Jestem w stanie znieść nawet salmonellę ale niech to będzie nasza polska, narodowa, patriotyczna, ojczyźniana salmonella a nie jakaś skośnooka.
OdpowiedzOjej, to pseudoorientalne budy w Polsce specjalnie importują chiński syf żeby dosypywać do sajgonek? Serio?
OdpowiedzDrill Twój "podkomentarz" ubawił mnie do łez. Yannika - Twój również. Właśnie przypomnieliście mi, po co czytam "Piekielnych". Dzięki.
Odpowiedz@Drill, ale Kantou to nie Chiny- to Japonia... tak trudno rozróżnić te dwa kraję? Zwłaszcza, że Chiny są wielokrotnie wieksze...
OdpowiedzTrolling is a art. ;)
Odpowiedz@Vatashi: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kanton_(Chiny)
OdpowiedzDrill, uwielbiam czytać twoje komentarze, ale za tę patriotyczną, nie skośnooką salmonellę to masz u mnie duże piwo :D Uśmiałam się jak głupia :D
OdpowiedzJeśli już w ogóle coś jeść u chińczyka, to tylko sajgonki. Nigdy już nie ruszę żadnego z ich kurczaków, wołowin, wieprzowin i innych wymysłów, które ze świeżym mięsem mają zapewne niewiele wspólnego. Sajgonki raz na dłuuuugi czas się zdarza. Też śmieci, ale przynajmniej z głębokiego tłuszczu. W ogóle jak chce się zjeść coś normalnego, to kto w ogóle chodzi do chińczyka wtedy?
OdpowiedzOkreślanie budy z pseudoorientalnym fast-foodem mianem "chińczyka" jest obraźliwe dla mającej tysiące lat kultury ichniego jedzenia. Dobra chińszczyzna jest świetna - tyle że jakość kosztuje.
OdpowiedzTak, miałem zdecydowanie na myśli sławne "budki" oraz im podobne "restauracje". Bardzo lubię kuchnię orientalną (choć bardziej indyjską niż chińską), a samo jedzenie kocham. Taki skrót myślowy tu wyszedł tylko :)
OdpowiedzE tam !! Podobno i tak nie wiadomo, od czego się tyje. ;-)
Odpowiedzto przez kalorie ;) takie małe stworzonka mieszkające sobie w twojej szafie i podstępnie zaszywające ubrania
OdpowiedzGeneralnie rada się sprowadza do "jak Cię nie stać na porządnej jakości lokal to zrób w domu zamiast iść do podrzędnej budy". I to jest fakt, w domu taniej i zdrowiej a jak ktoś koniecznie chce sajgonki to mogę mu na priv podesłać instrukcję obsługi papieru ryżowego, żeby sobie takie sam zrobił.
OdpowiedzMasz, oczywiście, rację, natomiast myślę, że idea fast foodów sprowadza się do tego, że nie ma się czasu/możliwości zrobić jedzenia w domu, a jeść się chce.
Odpowiedzchinole o nawet sami wlasne plody legalnie jedza wiec co sie dziwisz ze im niedomyta wanna nie przeszkadza
OdpowiedzW sumie restauracja jest prowadzona przez Wietnamczyka, manager również pochodzi z Wietnamu, jak również kucharz. Do innych dań nie mam zastrzeżeń- mięso jest świeże, najdalej z poprzedniego dnia, zazwyczaj wstępnie obgotowywane w jakimś sosie, potem dodawane do potraw czy smażone w głębokim tłuszczu, ryż robi się na bieżąco wg potrzeb, surówka jest świeża i te dania w sumie polecam, bo sama widząc jak są przygotowane je jadałam, tylko te sajgonki i stare, brudne szmaty tylko wstępnie przepłukiwane mnie jednak zmroziły...
Odpowiedzno to chinska czy wietnamska? "sajgonki" to nie chinskie danie, prosze sprecyzowac
OdpowiedzTo w sajgonkach jest mięso??!! Tyle tego zjadłem i na ani kawałek mięsa nie trafiłem ;)
OdpowiedzJa wiem, że tak jest a często nawet gorzej. Zastanawia mnie fakt, że mimo tego nigdy w życiu nie zatrułam się niczym w takiej budzie. A nie ukrywam, że często korzystam, a im bardziej zapyziała buda tym smaczniejsze i prawdziwsze jedzenie.
OdpowiedzJako Gdańszczanka serdecznie dziękuję za ostrzeżenie. Przepadam za chińszczyzną ale zawsze miałam jakieś opory przed kupowaniem we wskazanych przez Ciebie barach. Szósty zmysł?
OdpowiedzA może niedługo obok chińczyka powstanie Włoch czy inna budka? A to jest czarny PR
OdpowiedzJadłem różny syf na mieście, ale jeśli chodzi o chińczyków i sajgonki, to polecam "ho nam" w Szczecinie na Rayskiego przy Galaxy. Za 6 złociaków dostaniecie ogromniasty talerz sajgonek, a i tak pół nie zjecie (zabierzcie do akademika i będzie żarcia na pół tygodnia). Oszczędność przede wszystkim.
Odpowiedzno w tym barze sajgonka wielkości ok 10-12/4-5 cm kosztuje 2,5...
Odpowiedz@bazienka: Możesz wyrazić się ściślej, bo nie zrozumiałam. Opisujecie ten sam bar? No to kto mówi prawdę? A w ogóle, to jakiej wielkości są te sajgonki, 10-12 cm, czy 4-5 cm. I która kosztuje 2,50 zł, ta większa, czy ta mniejsza?
Odpowiedzw tym opisanym w historii ... a do tego poleconego przez wilę muszę się wybrać na testing :)
OdpowiedzAutorze, a nie wiesz co to jest sanepid, skoro dzieja sie tam takie rzeczy ? Ostrzegać to sobie mozesz, jednak nie wszyscy wchodzą na piekielnych. Widzisz taki problem i oczywiście trzeba wszystko opisać by dostać plusiki ale zgłosić już to gdzies do innych służb to gdzie tam !
Odpowiedzsanepid jest powiadomiony :) tylko nie wiem, jak zareagują na tłumaczenie, że te szmaty są do kuchni albo coś w tym stylu...
OdpowiedzDzięki za ostrzeżenie. Miałem w planach zaprosić narzeczoną do tej knajpy w Gdyni. Jeśli chodzi o kuchnię orientalną, to polecam innego "chińczyka" w Gdyni na ul. Świętojańskiej 126. W Łodzi z kolei na ul. Gdańskiej 99 jest świetna knajpka azjatycka.
OdpowiedzKurka gdzie naprzeciwko Żaka jest chińska knajpka? Z jednej strony tory, z drugiej dom, z trzeciej park a czwartej plac po zajezdni lub pętli tramwajowej.
OdpowiedzNo właśnie, też tego nie ogarnąłem ;/
Odpowiedznaprzeciwko Żaka masz parking taki wielki, jakieś firmy, mechanik i inne, za ogrodzeniem; jest też buda z napisem z jednej str " warzywa" czy coś takiego, i zaraz obok jest wejście do baru. brązowe rolety antywłamaniowe opcjonalnie jak idziesz z przystanku Wojska Polskiego, przechodzisz przez pasy i kierujesz się w srtonę żaka nie skręcając idziesz dalej prosto.. i po lewej str toto masz
OdpowiedzPracowałam bardzo długo w barze azjatyckim i to nie jednym sama robiłam sajgonki mięso mielone normalnej jakości jakie kupisz np. w biedronce bądź lidlu do tego makaron sojowy kapusta nie używa się żadnej wanny tylko normalnej miski i owszem papier robi się przez szmaty bądź spryskuje ale szmaty są czyste i moczone po każdej sajgonce a na koniec prane bądź wymieniane na nowe polecam Mekonga w Szczecinie. Azjaci to bardzo pracowity naród i obrażasz ich w ten sposób pisząc takie bzdury.
OdpowiedzAzjaci - tak jak Europejczycy czy Afrykanie - nie są narodem.
OdpowiedzOszfak. Ciesze się w tym momencie że szef mi jeszcze wypłaty nie zrobił :D Miałem zamiar tą knajpkę nawiedzić na żarełko jakieś ale skoro takie tam jaja odchodzą to dzięki, wolę iść do wietnamców do GB na makaron w boxie ;P
Odpowiedzjak mowilam, zarelko jest spoko, tylko sajgonek nie polecam reszte w wiekszosci jadlam i zyje :)
OdpowiedzBekam, zawsze mnie smiesza te "chinskie restauracje", ktore z kuchnia chinska nie maja nic wspolnego. Kuchnia chinska jest mdla, duzo w niej wygotowanych warzyw, albo tzw 熱炒, na ktore w stanach mowi sie "stir-fry". Wiekszosc potraw serwowanych w polskich "chinczykach" to potrawy pochodzenia wietnamskiego, przez wiele wiele wiele lat dostosowywane do polskich kubkow smakowych. Jak zjesc dobrego chinczyka? W malej "budce", gdzie zawsze jest pelno ludzi zje sie najlepiej. Zaplecze jest male, wiec wszystko jest swieze, bo jak gosci pelno, a kuchnia mala, to gdzie to wszystko trzymac. Ponadto w cieple dni w takich budach czesto kucharze otwieraja drzwi, wiec kazdy moze zajrzec, jak tam sie pracuje. Wiec wszelkie praktyki opisane jak w tekscie powyzej nie przejda.
OdpowiedzStąd nazwa "sajgonki". Bo powstają w totalnym sajgonie. :)
OdpowiedzTo chyba nie kwestia wyłącznie sajgonek, tylko sposobu przyrządzania posiłków w tym barze. Podejrzewam, że skoro nie przestrzega się podstawowych zasad higieny przy robieniu sajgonek, to tak samo wygląda sprawa przy innych potrawach. Bo dlaczego miałoby być inaczej. Zastanawia mnie fakt, skąd tak dokładnie znasz procedurę sporządzania tych sajgonek. Czyżbyś sama pracowała w tej restauracji?
Odpowiedz