Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak zepsuć wesele, jeszcze przed jego rozpoczęciem? 1. Jak tylko pocztą pantoflową…

Jak zepsuć wesele, jeszcze przed jego rozpoczęciem?

1. Jak tylko pocztą pantoflową dotrze do Ciebie, że córka/kuzynka/wnuczka twojej/twojego siostry/brata/babci/dziadka/matki/ojca/kuzynki/kuzyna wychodzi za mąż ogłoś, że na wesele chcesz iść - bo jak to starej ciotki/starego wujka nie zaprosisz? Powtarzaj to przy każdym spotkaniu z przyszłą panna młodą. Dodatkowo powtarzaj to każdemu z najbliższego otoczenia panny młodej, tak, aby przypadkiem nikt o twojej chęci uczestniczenia w weselu nie zapomniał.

2. Dla wzmocnienia efektu powtarzaj, że już masz nową suknie/garnitur, zmieniłaś/łeś plany urlopowe, widziałaś/łeś ładny zestaw pościeli/porcelany/sztućców/innego weselnego „badziewia” świetnie nadającego się na prezent.

3. Gdy panna młoda, decyduje się zmodyfikować listę gości (z około 40 do prawie 90) i przyjeżdża z narzeczonym wręczyć Ci zaproszenie, powtarzaj, że nie trzeba było. Że, po co stare ciotki/starych wujków zapraszasz, lepiej byś zaprosiła młodych, aby było się, z kim bawić. Ale oczywiście czujesz się zaszczycona/y i na milion procent przyjedziesz.

4. Na półtora miesiąca przed, zadzwoń do panny młodej i powiedz:
a) Plany Ci się pozmieniały/ze zdrowiem (w tym wieku) coś nie tak i jednak Cię nie będzie.
b) Plany Ci się pozmieniały/ze zdrowiem (w tym wieku) coś nie tak i prawdopodobnie Cię nie będzie
c) Że będziesz
W ten sposób 90 gości zostaje Ci około 70 (sala na minimum 60 osób).

5. Na 2 tygodnie przed weselem zadzwoń, że jednak nie dasz rady, bo: plany się zmieniły/coś nie tak ze zdrowiem/przeliczyłeś/łaś się i nie stać Cię na udział w weselu a nie chcesz, aby panna młoda się wykosztowywała na Ciebie – niezależnie od tego czy wcześniej deklarowałaś/łeś, że będziesz czy że prawdopodobnie Cię nie będzie.

I tym sposobem na 2 tygodnie przed weselem panna młoda zostaje z wielką salą, około 40 gośćmi i... dopłatą za 20 pustych miejsc.

wesele goście kochana rodzina

by Madoka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar milkyway
49 49

Dlatego na wesele powinno się zapraszać tylko najbliższą rodzinę z którą utrzymuje się stały kontakt.

Odpowiedz
avatar Skull_Kid
32 36

Zgadam się, rozumowanie typu muszę zaprosić każdego bo jeszcze się obrażą jest głupie.

Odpowiedz
avatar Madoka
4 24

Nie zapraszałam dlatego, żeby się nie obrazili. Ale np. dziadek/ciocia marudzili że przecież oni już się na to wesele szykują. Rodzice też naciskali, że to tak nie wypada. I dla świętego spokoju zaprosiłam wszystkich... Teraz żałuję, że nie byłam bardziej stanowcza...

Odpowiedz
avatar crash_burn
18 22

@ Madoka, współczuję Ci serdecznie. W tym wszystkim najbardziej nie rozumiem rodziny, która naciskała żebyś zapraszała "bo wypada". To jest TWÓJ dzień i powinnaś decydować o gościach sama...

Odpowiedz
avatar Voima
-5 23

naprawdę nie rozumiem, jak można ulec naciskom rodziny. Przecież to TWOJE wesele, a nie rodziców czy dziadków...

Odpowiedz
avatar Madoka
13 27

@Voima Miałaś/miałeś swoje wesele? Jak tak i urządziłaś/łeś je po swojemu to gratuluje asertywności/rodziny która się nie wcinała. Jak nie - to nie wiesz jak uparta potrafi być rodzina. Codzienne marudzenie w domu, telefony, nachodzenie... Prośby, groźby, błagania... ustąpiłam dla świętego spokoju.

Odpowiedz
avatar soraja
15 19

@Voima W wielu rodzinach panuje model "rodzice opłacają, rodzice decydują"

Odpowiedz
avatar inga
15 19

Naprawdę współczuję! Ja miałam szczęście, bo niedługo przed moim ślubem w rodzinie odbyło się kilka niedużych wesel, na których dominowała młodzież, nie zapraszano dalszej rodziny ani dzieci, więc nikogo nie zdziwiło, że ja zrobiłam podobnie. Poza tym sala miała ścisły limit miejsc :) A gdy rodzina nalegała: zaproś X i Y pytałam wprost: dobrze, to kogo mam skreślić z listy, żeby znaleźć dla nich miejsce? Zadziałało ;) Ale nie ominęły mnie niekończące się dyskusje o kwiatach (nie takie), obrączkach (jak to, nie z żółtego złota?!), fotografie (a nie zrobił zdjęcia z ciotką Z?), tańcach (dlaczego nie wyciągacie gości z pięknego ogrodu żeby tańczyli w dusznej sali?) itp. I oczywiście wszyscy powtarzali: to jest Wasz dzień! Tja...

Odpowiedz
avatar butelka
3 5

na swoje wesele zaprosilam jedno takie wujostwo, bo babcia sie uparla, dla swietego spokoju. i najpierw powiedzieli ze nie przyjda ale zamiast nich przyjdzie ich corka bo bardzo chce ( widzialam ja raz z daleka na pogrzebie dziadka ). no dobra stwierdzilam ze nie bede sie awanturowac i co ? i nie przyszla oczywiscie. ale to byl 1 przypadek, nie moge uwierzyc ze mozna miec kilkanascie takich osob, poza tym u nas na sali nie bylo zadnych problemow, placilo sie za tyle osob ile przyszlo.

Odpowiedz
avatar Madoka
6 8

@butelka To jest sala na minimum 60 osób. Może przyjść mniej, ale za niewykorzystane miejsca płacisz 100% stawki... a co do ilości cioć/wujków... cóż, mój jeden dziadek miał 14 rodzeństwa (9 żyje do dziś), babcia 3 (wszyscy żyją), drugi dziadek 8 (4 żyje do dziś) i druga babcia TYLKO jedną siostrę ma. Dodaj teraz do tego, że każde z rodzeństwa ma co najmniej 2 dzieci, a te dzieci też mają minimum 2 dzieci... Początkowo były naciski aby WSZYSTKICH zaprosić i zrobić wesele na 200 osób... udało się wynegocjować najbliższe-dalsze ciotki i wujków i... taki jest tego teraz efekt.

Odpowiedz
avatar Goszka
7 13

Voima: Autorka nie wspomina, kto płacił za wesele. Jeśli rodzice (a tak bywa bardzo często i w tym przypadku prawdopodobnie też rodzice się dołożyli, w mniejszym, większym stponiu), mieli pewne (choć nie nieograniczone) prawa, by wskazać gości, których "wyada" zaprosić. Gdyby państwo młodzi zdecydowali sami opłacić wszystko, od sukni po miejsca na sali, mogliby nie ulegać naciskom.

Odpowiedz
avatar Voima
9 13

"panna młoda zostaje z wielką salą, około 40 gośćmi i… dopłatą za 20 pustych miejsc… " wnioskuję, ze to młodzi płacą za swoje wesele. Rodzice na pewno nie dołożą mi się do wesela, jestem zdania, że jak ktoś chce brać ślub i robić imprezę, to powinien sam na to zarobić. A że mnie i mojemu facetowi marzy się skromne wesele... Cóż :)

Odpowiedz
avatar butelka
0 8

a niech kazdy robi co chce, ale po co te placze? jak sie zaprasza obcych zwariowanych wujkow tro sie tak ma i juz, madoka ja opisalam swoj przypadek, gdybym wiedziala ze bede musiala placic za tamtych gosci jezeli nie przyjda to bym ich nie zapraszala, ale ze wiedzialam jaki jest system w tamtej sali to moglam zaryzykowac. jesli ty placisz za wesele to niestety ty tu jestes glupia.

Odpowiedz
avatar Madoka
13 17

@butelka Koszty wesele są rozdzielone, pomiędzy moich rodziców, rodziców narzeczonego i nas. Akurat za gości to... każdy płaci za swoich. Tz. moi rodzice za moja rodzina płacą, rodzice narzeczonego za rodzinę narzeczonego, a my z narzeczonym za naszych znajomych. Więc pieniądze to rodzice niepotrzebnie tracą. A ojciec chodzi wkur... i mówi, że on już żadnej rodziny nie ma... atmosfera na weselu będzie powalająca...

Odpowiedz
avatar Jotka
9 43

A można to było opisać w kilku zdaniach, ja naprawdę nie wiem po co kolejny poradnik. Zaczyna mnie irytować ta nowa moda na wyliczanie w punktach nakazów.

Odpowiedz
avatar smokk
23 29

Bo pisanie w punktach jest łatwiejsze niż układanie logicznych akapitów.

Odpowiedz
avatar Chronoss
20 38

To nawet nie pisanie punktow jest irytujace, tylko ta forma poradnikowa. "Patrzta jaki jestem sarkastyczny, napisalem poradnik, ale z ironicznymi wskazowkami, ktorych NIE nalezy przestrzegac. Haha, nie na darmo wszyscy znajomi mowia, ze moglbym grac w kabarecie."

Odpowiedz
avatar Voima
-2 18

Ja wolę punkty, bo lepiej się czyta.

Odpowiedz
avatar Jotka
13 15

A dla mnie to miła odmiana, ale jak co druga historia jest tak pisana, a połowa z nich mocno na siłę, to jest pewien przesyt. Ale na piekielnych są takie mody na różne rzeczy, była kiedyś kurtyna, opadające witki, teraz są poradniki :)

Odpowiedz
avatar grupaorkow
12 16

Mnie też forma poradnika strasznie irytuje, tym bardziej, że do większości historii pasuje jak kwiatek do kożucha.

Odpowiedz
avatar Goszka
14 16

Jotka, w wyliczaniu mód na piekielnych zapominasz o modzie na "mam ci ja"...

Odpowiedz
avatar ogarnijsie
6 6

i 'mój luby'

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
16 18

Nie było mnie na tej stronie z pół roku, a tu widzę, że zmieniła ona swoją formę. Teraz ludzie nieumiejętnie piszą poradniki "Jak zostać piekielnym". Droga autorko (i może od razu wszyscy, którym wpadł do głowy pomysł napisania historii w ten sam sposób), jak już decydujesz się na tak... wyszukaną formę wypowiedzi to trzymaj się chociaż pewnych zasad. Najpierw zwracasz się do czytelnika jako do osoby, która jest piekielnym gościem wesela, a następnie jako do osoby, która jest organizatorem ("W ten sposób 90 gości zostaje Ci około 70 (sala na minimum 60 osób)").

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

Ja slyszalam, ze nalezy zawsze zarezerwowac mniej miejsc, niz sie planuje. Bo dolozyc zawsze mozna, a usunac juz niekoniecznie. M.in.dlatego wesela robic nie bede, chocby nie wiem co :).

Odpowiedz
avatar milkyway
4 8

masz racje z tą rezerwacją, bardzo dobra rzecz :)

Odpowiedz
avatar DLS
11 11

A ja nie cierpię kiedy ktoś z rodziny zaprsza mnie na wesele a ja niestety muszę odmówić. I tu zaczyna się ciągłe naleganie żebym jednak przyjechała i docinki ze strony rodzicow ze odcinam się od rodziny bo nie przyjadę na wesele.... przykre bo przed czasem uprzedzilam ze mnie nie bedzię bo nie mogę dojechać(troche mam daleko), a oni takie teksty. Takie akcje powodują że chyba nie bedę miała wesela. Co do histori to masakra, rodzice zawsze wciskają swoje 3 grosze i nalegają że trzeba wszystkich zaprosić bo nie wypada... no bez jaj.

Odpowiedz
avatar Munteoir
8 12

@ soraja I dlatego wlasnie uwazam ze slub powinno sie brac (a raczej organizowac wesele) wtedy kiedy jestesmy w stanie sami za nie zaplacic. Eliminuje to (w duzej mierze, przynajmniej) problem nacisku ze strony rodzicow na to jak wesele ma wygladac oraz nieco lepiej swiadczy o gotowosci mlodych na wstapienie 'na nowa droge zycia' czy tez rozpoczecie doroslego zycia

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2013 o 21:08

avatar fala
8 14

A ja zupełnie nie wiem, co jest złego w modelu - "drodzy rodzice, chcecie, żebym miała wesele z mnóśtwem osób, których nie znam, to okej, mogę to dla was zrobić, ale wy za to płacicie". Jeżeli rodzice mają pieniądze i marzą o urządzeniu wielkiej, "rodzinnej" (bo co to za rodzina, z którą pan młody/panna młoda mieli do czynienia raz lub dwa razy w życiu?) fety z okazji ślubu ich dziecka, to chyba dziecko stać na takie poświęcenie? Ogólnie w odniesieniu do całej historii - skoro każdy płaci za swoich gości, to jest to bardzo zdrowy układ i w zasadzie nie problem Autorki. Szkoda tylko, że złość, jaką sytuacja zrodziła, rodzicom (ojcu?) przesłania fakt, że jednak ślub powinien być powodem radości.

Odpowiedz
avatar iGraGitara
-1 1

@fala, właśnie widać jak przyszłej pannie młodej wyszło takie poświęcenie. Poświęciła się i co? I pewnie atmosfera spaprze dzień, który według mnie powinien być najpiękniejszym dniem w życiu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Współczuję, jestem świeżo po własnym weselu i wiem ile to kosztuje... moja rodzina akurat za duża nie jest, ale mama nalegała na zaproszenie wielu jej bliskich znajomych (a życie towarzyskie ma bogate). Na szczęście przekonałam ją, że po pierwsze - to ona za nich płaci, czy przyjdą czy nie, a po drugie - ona roznosi zaproszenia i jest odpowiedzialna za potwierdzenie obecności

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

Dlatego jak osoba z punktu 1 mi kiedyś dała zaproszenie na swoje wesele to między nami nawiązał się taki dialog Ja: Szczerze, kiedy mieliśmy ze sobą w ogóle kontakt? Kuzyn: Nie pamiętam Ja: (drę zaproszenie) No właśnie

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
6 6

Ależ trzeba być chamskim, żeby tak postąpić. Nie zawsze jest tak, że urządza się wesele w remizie i wystarczy dostawić/odstawić krzesełko do/od stołu i problem z głowy. Ale to już chyba trzeba być bezmózgim yeti, żeby nie rozumieć takich spraw. @Madoka: ludzie z Internetu zawsze będą od Ciebie żądać twardej postawy w sprawie np wesela, ale życie to trochę inna bajka. Sama z narzeczonym wykładamy pieniądze na ślub, a zaprosimy niedużo ponad sto osób. Nie z każdym zaproszonym utrzymuję żywy kontakt, ale nam bardziej chodzi o to, żeby rodzina uczestniczyła w ważnym dla nas dniu, poza tym to dobra okazja do odnowy znajomości. Poza tym chcemy też dostać prezenty :)

Odpowiedz
avatar LittlePretty
1 1

Kiedy moi rodzice brali ślub, planowali imprezę na ok. 80- 90 osób. Na kilka godzin przed ślubem babcia od strony taty ogłosiła jakże radosną nowinę, że zaprosiła jeszcze jakieś 35 swoich "najlepszych przyjaciółek" i ich rodzinę. W rzeczywistości ojciec na oczy widział kiedykolwiek tylko niewielką część z nich. Druga babcia latała załatwiać dodatkowe miejsca, jedzenie, etc. na ostatnią chwilę, podobno mało krew jej nie zalała.

Odpowiedz
Udostępnij